„Zawarłam pakt z przyjacielem z dzieciństwa: jeśli nie wyjdę za mąż przed czterdziestką, to wyjdę za niego. Minęły lata – i w moje czterdzieste urodziny jadłam kolację sama, gdy ktoś delikatnie dotknął mojego ramienia i powiedział…” – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

„Zawarłam pakt z przyjacielem z dzieciństwa: jeśli nie wyjdę za mąż przed czterdziestką, to wyjdę za niego. Minęły lata – i w moje czterdzieste urodziny jadłam kolację sama, gdy ktoś delikatnie dotknął mojego ramienia i powiedział…”

Zawarłam pakt z moim przyjacielem z dzieciństwa, że ​​jeśli nie wyjdę za mąż przed czterdziestką, to go poślubię. Wiele…

Jako dziecko zawarłam naiwny pakt z moim najlepszym przyjacielem: jeśli do czterdziestki będę nadal singielką, wyjdę za niego za mąż.

Życie toczyło się dalej, rozdzielając nas i kierując każdego w inne miejsce, aż w końcu, po druzgocącym rozwodzie i przymusowym powrocie do rodzinnego miasta, w moje 40. urodziny przyszło mi jeść kolację samotnie.

Wtedy ktoś dotknął mojego ramienia i powiedział: „Przepraszam, ale musiałem”.

Cześć, moi przyjaciele. Jestem Linda i to jest Linda Love Stories. Mam nadzieję, że spodoba wam się ta historia.

Dźwięk budzika zabrzmiał słabo w starym pokoju, w którym Olivia wróciła do snu po prawie dwudziestu latach. Wstała powoli, czując znajomy ciężar ścian, w których odbijały się echa jej młodszej wersji.

W pokoju znajdowały się teraz rzędy pudeł, starych ubrań i mebli, których jej matka nigdy nie odważyła się oddać.

Szukając czystej bluzki w wysokiej szafie, coś przykuło jej uwagę – zapomniane, pokryte kurzem kartonowe pudełko w górnym rogu. Balansując na palcach, ostrożnie je ściągnęła, niemal upuszczając. Usiadła na łóżku i otworzyła pudełko.

W środku znalazła starannie ułożone stare książki, każda z zakładkami z pożółkłego papieru. Książki z jej młodości. Cisi towarzysze w czasach, gdy bycie innym było cięższe niż plecak szkolny.

Olivia spojrzała na kalendarz wiszący na ścianie.

15 maja. Jej 40 urodziny.

Uśmiechnęła się krzywo. Nawet jej matka nie pamiętała.

Trzy tygodnie wcześniej wróciła do małego miasteczka, w którym dorastała – nie z nostalgii, ale z braku alternatyw. Tragiczny rozwód. Odkrycie sekretnej rodziny byłego męża. Zwolnienie po piętnastu latach pracy w wydawnictwie. Utrata mieszkania.

Wszystko zawaliło się tak precyzyjnie, że wydawało się wyreżyserowane.

Teraz znów znalazła się w swojej sypialni z młodości, przekształconej w przestrzeń do przechowywania wspomnień, do których wolała nie wracać.

Olivia przeglądała znalezione książki, zatrzymując się przy każdej zakładce. Były to notatki z jej młodości, naiwne refleksje na temat miłości i przeznaczenia.

Zamknęła książkę z impetem.

Teraz nie potrzebowała młodzieńczych filozofii.

Księgarnia w jej dawnej dzielnicy wyglądała dokładnie tak samo, jak w jej wspomnieniach — mała, ciasna, ukryta za centralnym placem, z tym samym dzwonkiem na drzwiach, który ogłaszał każdego gościa.

Olivia postanowiła podarować sobie książkę na urodziny. Była to tradycja, którą kultywowała od piętnastego roku życia, kiedy to miesiącami odkładała kieszonkowe, żeby kupić jeden tom.

Zapach starego papieru i kawy zmieszał się ze sobą, tworząc aromat, który natychmiast przeniósł ją do prostszych czasów. Przesuwała palcami po półkach, dotykając faktury grzbietów, aż zatrzymała się przy dziale z klasyką dla dzieci.

Gdy sięgnęła po zniszczoną książkę w niebieskiej okładce, jej palce dotknęły innej ręki, która również sięgała po tę samą książkę.

„Och, przepraszam”. Instynktownie się cofnęła.

Mężczyzna uśmiechnął się przelotnie. Był wysoki, szczupły, miał lekką brodę i oczy, w których malowała się dziwna mieszanka spokoju i zmęczenia.

Olivia go nie rozpoznała, ale coś w nim wydawało się znajome — jak piosenka, której nie potrafiła nazwać.

„Możesz je sobie zatrzymać” – zaproponował nieznajomy, cofając się.

„Nie, proszę. Jestem pewna, że ​​są jeszcze inne egzemplarze” – odpowiedziała, przeglądając półki.

„Właściwie to chyba ostatni. Po prostu sobie przypomniałem.”

„Ta książka była dla mnie ważna, gdy byłem dzieckiem”.

Olivia przyjrzała mu się uważniej.

„Dla mnie też. Mój ojciec kiedyś mi czytał…” Urwał, unikając powrotu do wspomnień. „W każdym razie, minęło trochę czasu”.

Mężczyzna skinął głową, jakby rozumiał to, co niewypowiedziane.

Przez chwilę wydawało się, że powie coś jeszcze, ale tylko się uśmiechnął i odszedł w kierunku innej półki.

Olivia poczuła w tym uśmiechu dziwną znajomość, ale odrzuciła tę myśl, przekonana, że ​​to tylko nostalgia za tym miejscem wpływa na jej postrzeganie.

Po kupieniu książki wyszła na popołudniowe powietrze, czując się dziwnie lżejsza. Być może to był po prostu spełniony rytuał, a może krótki kontakt z drugim człowiekiem, bez litości ani pytań o to, jak dochodzi do siebie.

Tego wieczoru Olivia weszła do przytulnej restauracji – jedynego takiego miejsca w miasteczku. Miała na sobie prostą sukienkę. To nie była żadna uroczystość, tylko kolacja z okazji tej daty.

Zamówiła kieliszek wina i specjalność lokalu, ignorując kelnera, który pytał, czy czeka na kogoś.

Podczas posiłku obserwowała pary i rodziny przy innych stolikach, wszyscy pogrążeni w opowieściach.

Nie czuła zazdrości, tylko dziwny dystans, jakby obserwowała inny gatunek.

Kończyła właśnie deser, małą słodycz z dyskretną świeczką urodzinową, którą kelner uparł się przynieść, gdy poczuła delikatny dotyk na ramieniu.

„Przepraszam” – powiedział głos – „ale musiałem mieć pewność, czy to naprawdę ty”.

Spojrzała w górę, zdezorientowana, i zobaczyła tego samego mężczyznę z księgarni.

„Jestem Benjamin — Ben — ze szkoły Maple.”

Zamrugała kilka razy, próbując połączyć ten obraz ze wspomnieniami ze szkoły.

„Ten naprawdę krótki” – dodał.

Roześmiał się, a odgłos tego śmiechu otworzył całą galerię wspomnień.

„Zgadza się” – szepnęła Olivia. „Tylko teraz wyższa”.

Olivia, zaskoczona, zasłoniła usta, a potem roześmiała się szczerze.

„Boże. Nie mogę w to uwierzyć. Jak długo to trwa?”

„Mniej więcej dwadzieścia pięć lat” – szybko obliczył.

„Wyglądasz zupełnie inaczej” – zauważyła Olivia, wspominając pulchnego chłopca, który kiedyś nosił stosy książek i siadał sam podczas przerw.

„Życie ma swoje sposoby”. Skinął głową w stronę pustego krzesła. „Czy mogę?”

Olivia skinęła głową i Ben usiadł.

„Wróciłem dwa miesiące temu. Moja mama potrzebuje opieki – wczesne stadium Alzheimera”.

“Przepraszam.”

„To jest życie.”

Przyglądał się jej. „A ty? Co tu robisz po tylu latach?”

Olivia zawahała się. Pełna wersja byłaby zbyt obszerna na luźne spotkanie, więc wybrała wersję krótszą.

„Rozwód. Utrata pracy. Trzeba zacząć od nowa. Kompletna porażka po czterdziestce”.

Próbowała zażartować, ale przy ostatnim słowie jej głos się załamał.

„Dzisiaj?” zapytał, zauważając świeczkę na deserze.

Skinęła głową. „Świętuję moje 40. urodziny”.

Ben szeroko otworzył oczy, zaśmiał się niedowierzająco i przesunął dłonią po twarzy, jakby właśnie zdał sobie sprawę z czegoś niewiarygodnego.

„O nie. To niemożliwe. Nie uwierzysz.”

“Co?”

Wziął głęboki oddech, jakby upewniając się, że nie oszalał.

„Pamiętasz, co mi powiedziałeś, kiedy mieliśmy… ile? Osiem lat?”

„Dziewięć” – poprawiła automatycznie, po czym zmarszczyła brwi. „Ben, ledwo pamiętam siebie, gdy miałam osiem lat”.

Uśmiechnął się. „Powiedziałeś, że jeśli dożyjesz czterdziestki jako singiel, wyjdziesz za mnie, bo byłem jedynym chłopakiem, który umiał wybierać dobre książki”.

Olivia zakryła twarz dłońmi, była zawstydzona.

„Czy ja to powiedziałem?”

„Tak. Pamiętam, bo przez tydzień myślałam, że wyjdę za mąż”.

Zaśmiała się razem z nim. Nie zalotnie, ale żywa – taka, jaka się pojawia, gdy życie zaskakuje cię w sposób, który wydaje się żartem.

„Boże, byłem pretensjonalnym dzieciakiem. Chyba czytałem za dużo powieści jak na swój wiek”.

„Byłeś jedynym, który ze mną rozmawiał w bibliotece” – powiedział. „Podczas gdy inni grali w piłkę, ty pokazałeś mi swoje ulubione książki”.

„Teraz sobie przypominam – miałaś kolekcję zakładek, prawda?”

„Wciąż to robię” – powiedział Ben z nostalgicznym błyskiem w oczach. „Gdzieś zapisane”.

Rozmowa płynęła jak woda. Rozmawiali o karierach, o tym, jak się skrzyżowały ich drogi. Oboje mieszkali w tym samym dużym mieście od lat, nigdy się nie spotykając. O tym, jak bardzo dorosłe życie różni się od tego, które wyobrażali sobie jako dzieci.

„Wyszłaś za mąż?” zapytał, zamawiając kolejną kolejkę wina.

„Tak. Trwało osiem lat. Rozstaliśmy się sześć miesięcy temu” – odpowiedziała, obracając szklankę w palcach. „A ty?”

„Prawie dwa razy. Ale nigdy nie dotarłem do ołtarza”. Wzruszył ramionami. „Chyba zawsze bałem się, że nie będę wystarczająco dobry”.

„Wiem, jak to jest” – powiedziała cicho Olivia. „Spędziłam lata, próbując naprawić coś, o czym nawet nie wiedziałam, co to jest”.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Truskawkowe Cudo: Klasyczny Przepis na Najsmaczniejsze Ciasto Truskawkowe

Wprowadzenie Ciasto truskawkowe to prawdziwa klasyka, która nigdy nie wychodzi z mody. Soczyste, świeże truskawki, delikatna masa i puszysty biszkopt ...

Chleb z mlekiem – przepis jak z dzieciństwa

Składniki: ✅ 2 kromki świeżego lub czerstwego chleba (najlepiej pszennego lub wiejskiego)✅ 1 szklanka ciepłego mleka✅ 1 łyżeczka cukru lub ...

10 powodów, dla których pozostajesz w związku, w którym nie jesteś już szczęśliwy

Bajki obiecują nam wieczną i bezchmurną miłość, ale rzeczywistość często jest zupełnie inna. Czasem związki się rozpadają, współpraca zanika, a ...

Leave a Comment