Starannie wyreżyserowana obecność Vanessy w mediach społecznościowych zaczęła się rozpadać. Osoby, które rozpoznały tę historię, powiązały ją z jej postami o „rodzinnym domku nad jeziorem”. Komentarze pod jej zdjęciem zmieniły się z podziwu w oskarżenie. Ktoś znalazł rejestry nieruchomości, w których widniało moje nazwisko jako jedynego właściciela, i opublikował je publicznie. Inna osoba odkopała skargi na hałas w powiecie z tamtego weekendu.
Usunęła swoje konto na Instagramie w ciągu czterdziestu ośmiu godzin od momentu, gdy artykuł stał się viralem, ale szkody już zostały wyrządzone. Zrzuty ekranu jej postów zostały zapisane i szeroko udostępnione. Ludzie, których znała z pracy, z siłowni, z okolicy – wszyscy widzieli dowody jej kłamstw.
Podczas gdy to wszystko działo się w sieci, odkryłem coś jeszcze, co zmroziło mi krew w żyłach. Przeglądałem stare e-maile, żeby dostarczyć Derekowi dokumentację, i znalazłem przesłaną wiadomość sprzed ośmiu miesięcy – od agenta nieruchomości, który pytał o moje zainteresowanie sprzedażą domu nad jeziorem. E-mail został wysłany na adres, który wyglądał niemal identycznie jak mój – różnił się tylko jedną literą.
Natychmiast zadzwoniłem do agenta nieruchomości.
„O tak, pamiętam to zapytanie” – powiedziała, kiedy wyjaśniłem sytuację. „Skontaktowała się ze mną kobieta, mówiąc, że jest właścicielką i chce wyceny. Powiedziała, że miała problemy z pocztą elektroniczną, dlatego podała mi alternatywny adres do odpowiedzi”.
„Jakie imię ci nadała?”
„Sprawdźcie moje dokumenty… Tu jest napisane »V. Henderson«. Twierdziła, że jest właścicielką z dziedziczenia rodzinnego”.
Henderson to było moje panieńskie nazwisko – to w akcie własności. Żołądek mi się przewrócił.
„Czy ona kiedykolwiek dotrzymała słowa?”
– Nie, właściwie. Po tym, jak wysłałem jej wycenę – nieruchomość kosztowałaby około sześciuset pięćdziesiąt tysięcy na obecnym rynku – przestała się odzywać. Założyłem, że zmieniła zdanie co do sprzedaży.
Podziękowałem jej i rozłączyłem się, drżąc rękami. Vanessa planowała to od miesięcy. Próbowała sprzedać moją nieruchomość, pewnie licząc na to, że zgarnie pieniądze, zanim ktokolwiek to zauważy. Fałszywe SMS-y i rodzinny weekend nie dotyczyły tylko korzystania z domu. Były częścią dłuższego przekrętu.
Natychmiast zadzwoniłem do Dereka i opowiedziałem mu o tym nowym wydarzeniu.
„To zmienia wszystko” – powiedział ponuro. „To nie tylko wtargnięcie i sfałszowanie pozwolenia. To próba oszustwa związanego z nieruchomościami. Musimy to natychmiast zgłosić do raportu policyjnego”.
Tego popołudnia pojechałem na komisariat z wydrukowanymi kopiami e-maili i danymi kontaktowymi agenta nieruchomości. Detektyw – kobieta o imieniu Sarah Connelly – słuchała wszystkiego z coraz głębszym grymasem na twarzy.
„Pani, muszę zapytać, czy ktoś w Pani rodzinie miał ostatnio trudności finansowe?”
„Mój brat i jego żona mają drogie gusta” – przyznałem. „Ale Marcus ma dobrą pracę. Nie wiem, jaka jest ich rzeczywista sytuacja finansowa”.
Detektyw Connelly zanotował: „Będziemy to badać. Często, gdy widzimy tak skomplikowane próby oszustwa, kryje się za nimi desperacja finansowa. Muszę skontaktować się z tą pośredniczką nieruchomości i uzyskać jej pełne oświadczenie”.
Gdy wychodziłem ze stacji, zadzwonił mój telefon. To był numer, którego nie rozpoznałem, ale w obliczu tego wszystkiego odebrałem.
„Czy to jest właściciel nieruchomości nad jeziorem przy Riverside Drive?”
„Tak, kto dzwoni?”
„Nazywam się Tom Brennan. Jestem z First National Bank. Dzwonię, ponieważ otrzymaliśmy wniosek o kredyt hipoteczny na tę nieruchomość około sześć tygodni temu, ale wniosek został wycofany przed jego rozpatrzeniem. Kontaktuję się z Państwem, ponieważ podczas rutynowego audytu w naszym systemie wykryto pewne nieprawidłowości”.
Zacisnąłem mocniej dłoń na telefonie. „Nigdy nie ubiegałem się o kredyt hipoteczny. Nieruchomość jest moją własnością i nie podlega zadłużeniu”.
„Tak wynika z naszych rejestrów i dlatego wniosek został oznaczony. Wnioskodawca podawał się za pana i przedstawił dokument tożsamości, ale kiedy nasz system porównał dane z rejestrami powiatowymi, niektóre dane się nie zgadzały. Próbowaliśmy się z panem skontaktować w celu weryfikacji, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Następnie wniosek został wycofany. Jeśli przyjdzie pan do naszego biura z dokumentem tożsamości i aktem własności, pokażę panu wszystko, co mamy”.
Byłem w banku w ciągu godziny. Tom Brennan okazał się mężczyzną w średnim wieku o miłym spojrzeniu i poważnym usposobieniu. Otworzył wniosek na komputerze i obrócił ekran w moją stronę. Zdjęcie na wniosku zdecydowanie nie przedstawiało mnie. To była Vanessa – ale użyła mojego nazwiska, numeru ubezpieczenia społecznego i podrobiła mój podpis. Próbowała zaciągnąć kredyt hipoteczny na dwieście tysięcy dolarów pod moją nieruchomość.
„To kradzież tożsamości” – powiedziałem, a głos trząsł mi się z wściekłości. „Ta kobieta jest żoną mojego brata i systematycznie próbuje ukraść mój majątek”.
Wyraz twarzy Toma stwardniał. „Muszę zrobić kopie wszystkiego i natychmiast zgłosić to do naszego działu ds. oszustw. Skoordynują to z organami ścigania”.
Zakres tego, co Vanessa próbowała zrobić, był oszałamiający. Nie chciała po prostu spędzić weekendu w domku nad jeziorem. Chciała go całkowicie ukraść – albo sprzedając, albo zastawiając i zabierając gotówkę. Sfałszowane SMS-y i wizyta rodziny były prawdopodobnie jej sposobem na udowodnienie sobie jakichś praw do nieruchomości – być może jako dowodu, że ma do niej stały dostęp i prawa.
Kiedy wróciłem do detektyw Connelly z tymi nowymi informacjami, jej zachowanie całkowicie się zmieniło. „To teraz poważna sprawa” – powiedziała, już wyciągając kolejne formularze. „Mówimy o próbie oszustwa hipotecznego, kradzieży tożsamości na znacznie większą skalę i spisku mającym na celu popełnienie oszustwa na rynku nieruchomości. Kwoty, o które chodzi, czynią to przestępstwem, za które grozi dotkliwa kara więzienia w razie skazania”.
„Jak długo ona to planowała?” – zastanawiałem się głośno.
„Na podstawie tego, co mi powiedziałeś, co najmniej osiem do dziesięciu miesięcy, a może i dłużej”.
Ludzie nie budzą się pewnego dnia i nie decydują się na oszustwo hipoteczne. To wymaga badań, planowania i wielokrotnych prób. Ona jakimś sposobem zdobyła twój numer ubezpieczenia społecznego.
„Marcus miał dostęp do dokumentów rodzinnych” – przerwałem. „Po przeprowadzce rodziców do mniejszego mieszkania dzieliliśmy komórkę lokatorską. Miałem tam kopie ważnych dokumentów. Pewnie w ten sposób je zdobyła”.
„Potrzebowałaby kilku twoich danych osobowych, żeby dojść tak daleko z wnioskiem o kredyt hipoteczny”.
Zdrada zraniła go głębiej niż cokolwiek innego. Marcus mógł nie wiedzieć, co robi Vanessa, ale jego niedbałość o dokumenty rodzinne umożliwiła jej popełnienie zbrodni.
W ciągu następnego tygodnia śledztwo rozgorzało w błyskawicznym tempie. Detektyw Connelly odkrył, że Vanessa próbowała również otworzyć dwie karty kredytowe na moje nazwisko (obie odrzucone z powodu zamrożenia kredytu, które wprowadziłem lata temu). Próbowała uzyskać dostęp do mojego konta bankowego, podając się za mnie i twierdząc, że zgubiła PIN. Skontaktowała się nawet z moim ubezpieczycielem domu, pytając o szczegóły polisy na dom nad jeziorem.
Każde odkrycie sprawiało, że czułam się coraz bardziej zraniona. Ta kobieta miesiącami próbowała systematycznie kraść moją tożsamość i moją własność – a wszystko to siedząc naprzeciwko mnie przy rodzinnych obiadach i udając miłą. Przypomniałam sobie Święto Dziękczynienia sprzed zaledwie sześciu miesięcy – Vanessa pochwaliła moją sukienkę i zapytała o moją pracę w szpitalu. Wydawała się szczerze zainteresowana. Teraz zrozumiałam, że szukała informacji: pytań bezpieczeństwa, danych osobowych, wszystkiego, co mogłoby posłużyć jej do intryg.
Marcus zadzwonił do mnie w końcu po tym, jak detektyw Connelly skontaktował się z nim w sprawie wywiadu.


Yo Make również polubił
13 objawów wskazujących na to, że Twoja wątroba jest chora
Wystarczy, że dodasz kroplę soku z cytryny do mleka – nie kupisz go już w sklepie
Wróciłem do domu na Święto Dziękczynienia i zastałem w domu rodziców ciemność i zimno. Z kuchni dostaliśmy wiadomość: „Wypływamy w rejs”. Ale kiedy zobaczyłem tatę drżącego z zimna, zostawili go samego, ale on otworzył oczy i upierał się: „Nie wiedzą nic o tym, jak mi pomóc się zemścić, kiedy wrócę do domu…”, po cichu planowałem moment, w którym wejdą przez drzwi wejściowe.
Zupa brokułowa z pieczywem czosnkowo-ziołowym