Dyrektor generalny próbował wszystkiego, żeby uspokoić dziecko — aż do momentu, gdy kelnerka zadała mu jedno ciche pytanie… – Page 3 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Dyrektor generalny próbował wszystkiego, żeby uspokoić dziecko — aż do momentu, gdy kelnerka zadała mu jedno ciche pytanie…

Nie wiedziała, czego oczekiwać od kobiety takiej jak Beatrice Carter.

Ale nie spodziewała się, że od razu poczuje się ważona.

Osądzono.

Beatrice zrobiła krok naprzód i wyciągnęła rękę.

„Beatrice Carter” – powiedziała. „Babcia Leo”.

Ella wzięła ją za rękę. Uścisk Beatrice był mocny, suchy, opanowany.

„Miło mi cię poznać” – powiedziała Ella.

Beatrice spojrzała jej w oczy chwilę dłużej, niż było to konieczne, po czym puściła dłoń.

„Wiele o tobie widziałam”, powiedziała Beatrice.

Elli ścisnęło się w żołądku. „Przepraszam”.

Beatrice uniosła brwi. „Po co? Za istnienie?”

Słowa były na tyle ostre, że aż bolały.

Jackson zrobił krok naprzód. „Mamo.”

Beatrice spojrzała na niego. „Nie rób mi „mamusi”. Pozwalasz, żeby twoje życie stało się pożywką dla tabloidów, podczas gdy twarz mojego wnuka jest wszędzie”.

Policzki Elli płonęły. „Nie…”

Beatrice uniosła dłoń, przerywając jej. „Jeszcze z tobą nie rozmawiam”.

Ella zamarła.

Głos Jacksona osłabł. „Dosyć tego”.

Beatrice przez dłuższą chwilę patrzyła na swego syna.

Po chwili jej wyraz twarzy nieco złagodniał.

„Przyszłam, bo się martwiłam” – powiedziała. „O Leo. O ciebie”.

Spojrzała w stronę korytarza. „Gdzie on jest?”

„Śpię” – odpowiedział Jackson krótko.

Beatrice skinęła głową. „Dobrze.”

Następnie zwróciła się do Elli.

„A ty” – powiedziała. „Czy rozumiesz, w co się wpakowałeś?”

Ella spotkała jej spojrzenie.

„Rozumiem więcej, niż ci się wydaje” – powiedziała cicho.

Oczy Beatrice zwęziły się, jakby się tego nie spodziewała.

Jackson potarł dłonią szczękę. „Mamo, Ella jest tutaj, bo Leo jej potrzebuje. Bo ja…”

Spojrzenie Beatrice ponownie powędrowało w stronę syna, a w jej oczach pojawiło się coś na kształt bólu, który po chwili zniknął.

„Myślisz, że nie wiem, jak to wygląda, kiedy się topisz” – powiedziała cicho Beatrice. „Obserwowałam cię po śmierci Claire”.

Ta nazwa wstrząsnęła Ellą niczym mały szok.

Klara.

Zmarła żona Jacksona.

Wspomniał o niej kiedyś mimochodem – odgłos deszczu, ulubiony odgłos matki.

Jednak głos Beatrice jasno dawał do zrozumienia, że ​​Claire nie była wspomnieniem, które rodzina traktowała lekko.

Beatrice odwróciła się do Elli i po raz pierwszy jej ton nie był ostry.

Był ostrożny.

„Leo to wszystko, co nam po niej zostało” – powiedziała Beatrice.

Elli poczuła ucisk w klatce piersiowej.

„Wiem” – powiedziała. „I nigdy bym go nie wykorzystała”.

Beatrycze przyglądała się jej.

„Udowodnij to” – powiedziała.

Ella nawet nie drgnęła.

„Byłam”, odpowiedziała.

Usta Beatrice zacisnęły się.

Wyglądała, jakby chciała się kłócić.

Ale w pewnej chwili z korytarza dobiegł cichy płacz.

Nie głośno.

Nie panikuję.

Słychać tylko oszołomiony dźwięk budzącego się dziecka, które zdaje sobie sprawę, że świat się zmienił.

Drzwi Leo się otworzyły.

Jego małe stópki weszły na korytarz.

Potem pojawił się w salonie, jego włosy sterczały w miękkich lokach, a za nim ciągnął się jego lew.

Zamrugał, patrząc na nieznajomą kobietę.

Twarz Beatrycze natychmiast złagodniała.

„Och, kochanie” – powiedziała, robiąc krok naprzód.

Leo patrzył na nią niepewnie.

Potem jego wzrok powędrował dalej.

Do Elli.

„Mamo” – powiedział, wyciągając rękę.

Gardło Elli ścisnęło się tak mocno, że aż bolało.

Beatrice zamarła, z ręką nadal wyciągniętą w połowie.

Leo przeszedł obok niej, prosto do Elli i podniósł ramiona.

Ella podniosła go bez zastanowienia.

Leo oparł się o jej ramię, trzymając kciuk w ustach i przymykając oczy.

Beatrice patrzyła na nich z nieodgadnioną miną.

Jackson powoli wypuścił powietrze.

Ella objęła Leo i spojrzała na Beatrice.

„Nie proszę cię, żebyś mnie lubił” – powiedziała łagodnie Ella. „Proszę cię, żebyś zobaczył to, co widzi Leo”.

Oczy Beatrice na moment zabłysły.

Wtedy mrugnęła i odzyskała spokój.

„Widzę to” – powiedziała cicho. „To mnie przeraża”.

Tej nocy, po wyjściu Beatrice – po tym, jak pocałowała Leo w czoło i powiedziała Jacksonowi, że do niego zadzwoni – Ella usiadła na kanapie z kocem na kolanach i lwem Leo ułożonym obok niej.

Jackson krążył po kuchni, przygotowując herbatę, której nie pił.

W końcu usiadł naprzeciwko niej.

„Przepraszam” – powiedział ponownie.

Ella spojrzała na niego. „Nie musisz tego ciągle powtarzać”.

„Tak”, odpowiedział. „Bo wciąż odkrywam nowe sposoby, w jakie cię zawiodłem”.

Elli ścisnęło się gardło.

Nie chciała być osobą, która potrzebuje przeprosin, żeby móc oddychać.

Ale nie była też osobą, która potrafiła udawać, że nic się nie stało.

Jackson przez chwilę wpatrywał się w swoje dłonie, po czym powiedział: „Moja matka ma rację”.

Ella czekała.

„Ona jest… opiekuńcza” – kontynuował Jackson. „Leo to ostatnia część Claire, jaką mamy”.

Ella powoli skinęła głową. „Co się stało?”

Jackson zacisnął szczękę.

Nie odpowiedział od razu.

Potem powiedział: „Claire była nauczycielką. W drugiej klasie. Wracała do domu z brokatem we włosach i farbą na rękawach, jakby była z tego dumna”.

Jego głos złagodniał, ale wzrok pozostał nieobecny, jakby patrzył na coś oddalonego.

„Zachorowała po urodzeniu Leo” – powiedział. „Powikłania. Zakażenie. Stało się to szybko”.

Elli poczuła ucisk w klatce piersiowej.

„Trzymała Leo” – wyszeptał Jackson. „Raz. Raz. Naprawdę. Była taka słaba, ale nalegała. Powiedziała, że ​​musi poczuć jego ciężar”.

Jackson przełknął ślinę z trudem.

„A potem zniknęła.”

W pokoju zapadła cisza.

Ella poczuła, jak osiada między nimi niczym śnieg.

Na koniec powiedziała: „Przepraszam”.

Jackson spojrzał w górę.

„Nie potrzebuję współczucia” – powiedział niemal ostro.

Ella delikatnie pokręciła głową. „Nie to ci daję”.

Wyraz twarzy Jacksona złagodniał, cała surowość zniknęła.

„Myślałem, że jeśli będę kontrolował wszystko, uda mi się uniknąć kolejnych porażek” – przyznał. „A potem pojawiłaś się ty i Leo… wybrał ciebie. I to mnie przeraziło”.

Palce Elli zacisnęły się na kocu.

„Bo miłość jest ryzykiem” – powiedziała cicho.

Jackson skinął głową, jego oczy pociemniały. „Bo miłość to gwarancja, że ​​zostaniesz zraniony”.

Elli ścisnęło się gardło.

Pomyślała o Noem.

O trzymaniu go przez sześć dni.

O tym, jak powiedziała sobie, że nigdy więcej nie pozwoli, aby coś tak ją rozwarło.

A jednak tu była.

W penthousie.

Trzymała w sercu dziecko innej kobiety, jakby ono tam było.

„Masz rację” – powiedziała Ella.

Jackson spojrzał na nią. „O czym?”

Ella wzięła głęboki oddech. „O miłości”.

Jackson patrzył.

Głos Elli złagodniał. „Ale czasami i tak warto”.

Gardło Jacksona zadziałało.

Nie mówił.

Po prostu wyciągnął rękę ponad przestrzenią między nimi i położył dłoń na krawędzi koca, tuż przy jej kolanie.

Nie dotykając jej.

Wystarczająco blisko, żeby móc powiedzieć, że tam był.

W grudniu spadł pierwszy śnieg, ciężki i mokry, przez co w mieście zapadła cisza.

Pewnego ranka Ella przybyła do apartamentu i zobaczyła Leo przyciśniętego do okna, z dłońmi płasko położonymi na szybie.

„Śnieg” – wyszeptał.

Jego głos wciąż uczył się słów, wciąż nadawał dźwiękom znaczenie.

Ella zaśmiała się cicho. „Tak, słońce. Śnieg.”

Jackson stał za nim, trzymał w ręku kubek i miał poluzowany krawat.

Wyglądał… na zmęczonego.

Ale mniej puste.

Spojrzał na Ellę i powiedział: „Czekał na ciebie”.

Leo odwrócił się, zobaczył ją i natychmiast przeszedł przez pokój z wyciągniętymi rękami.

Ella go podniosła.

Leo pisnął i wskazał na okno, pilnie.

„Wyjdź” – zażądał.

Ella się uśmiechnęła. „Chcesz wyjść na zewnątrz?”

Leo skinął głową z zapałem.

Ella spojrzała na Jacksona.

Brwi Jacksona uniosły się, jakby przygotowywał się na nadchodzący chaos.

„To twoja decyzja” – powiedział.

Ella uśmiechnęła się szeroko. „W takim razie to robimy”.

They bundled Leo in a tiny puffer coat that made him look like a marshmallow. They found mittens that Leo tried to chew. They pulled a knit hat down over curls that sprang back up immediately.

On the rooftop garden, the wind was sharp.

But the view was beautiful—Boston softened under snow, the river a dark ribbon, the sky pale and low.

Leo took one step onto the snowy patio and froze.

He stared at the snow like it had personally offended him.

Then he bent, scooped a fistful, and squealed when it melted against his skin.

“Cold!” he shouted.

Ella laughed, breath puffing in the air.

Jackson stood close, watching them.

For a moment, Ella glanced at him.

He wasn’t looking at the city.

He was looking at Leo.

And the expression on his face was so open, so raw, it made something in Ella’s chest ache.

Leo threw a handful of snow at Ella’s boots.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Zapomnij o Wodzie w Ryżu: Sekret Perfekcyjnego Gotowania, Który Zmienią Twoje Dania!

Aby odgrzać ryż, spryskaj go odrobiną wody lub bulionu i podgrzej w mikrofalówce lub na patelni. Warianty: Ryż kokosowy: Zamiast ...

WIELE ZASTOSOWAŃ POPIOŁU DRZEWNEGO

Popiół drzewny, dzięki swojemu naturalnemu szaremu odcieniowi, jest skuteczny w maskowaniu plam na chodnikach i bruku. Wystarczy posypać odrobiną dotknięte ...

Herbatniki herbaciane – bite ciasto kruche

Przygotowanie składników: Przesiej mąkę do dużej miski i dodaj proszek do pieczenia oraz szczyptę soli. Następnie dodaj zimne masło, pokrojone ...

Pluskwy: 10 naturalnych sposobów na możliwe ukąszenia

Pasta do zębów: nieoczekiwany sojusznik Dzięki zawartości mentolu pasta do zębów szybko łagodzi swędzenie. Nanieść niewielką ilość preparatu na ukąszenie ...

Leave a Comment