„Jesteś dla nas martwy. Nigdy więcej tu nie wracaj” – napisała mi mama kilka dni po tym, jak odmówiłem płacenia 100-tysięcznego „programu biznesowego” mojej siostry. Powiedziałem: „Właśnie poderżnąłeś sobie gardło”. Potem odciąłem im milionowy pociąg z sosem – i… – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

„Jesteś dla nas martwy. Nigdy więcej tu nie wracaj” – napisała mi mama kilka dni po tym, jak odmówiłem płacenia 100-tysięcznego „programu biznesowego” mojej siostry. Powiedziałem: „Właśnie poderżnąłeś sobie gardło”. Potem odciąłem im milionowy pociąg z sosem – i…

Wpatrywałam się z niedowierzaniem w ekran telefonu, gdy nagle zobaczyłem SMS-a od mamy: „Jesteś dla nas martwa. Nigdy więcej tu nie wracaj”. Te słowa uderzyły mocniej niż jakikolwiek fizyczny cios, po tym wszystkim, co poświęciłam. Po tym, jak przez trzy lata po cichu spłacali kredyt hipoteczny, finansowali leczenie mojego ojca i utrzymywali rodzinną firmę, tak właśnie zareagowali na moją jednorazową odmowę.

Ręce mi się trzęsły, gdy robiłem zrzut ekranu wiadomości. Nie mieli pojęcia, co właśnie ujawnili.

Mam na imię Maxine i pięć lat temu tonęłam w długach studenckich, studiując informatykę na Oregon State University. Pamiętam, jak siedziałam w swojej maleńkiej kawalerce, jedząc ramen czwarty wieczór z rzędu i zastanawiając się, czy dobrze zrobiłam, poświęcając się programowaniu zamiast czemuś bardziej stabilnemu. Moi rodzice prowadzili mały sklep z narzędziami w Bend w stanie Oregon, a w naszym domu, kiedy dorastaliśmy, zawsze brakowało pieniędzy.

Ale potem wszystko się zmieniło, gdy dostałem stanowisko młodszego programisty w startupie technologicznym w Portland. Pracowałem po 80 godzin tygodniowo, uczyłem się wszystkiego, co mogłem, o architekturze systemów i wkładałem całą duszę w każdy projekt. Kiedy osiemnaście miesięcy później firma z listy Fortune 500 przejęła nasz startup, nagle znalazłem się z opcjami na akcje wartymi więcej, niż moja rodzina kiedykolwiek marzyła. W wieku dwudziestu ośmiu lat zarabiałem 400 000 dolarów rocznie jako starszy architekt systemów.

Pracując zdalnie z mojego mieszkania w Seattle z widokiem na zatokę Elliott, przejście od biednego absolwenta college’u do odnoszącego sukcesy specjalisty od technologii wydawało mi się nierealne, miałam wrażenie, że żyję życiem kogoś innego.

Moja rodzina składała się z rodziców, Franka i Diany, oboje po sześćdziesiątce, oraz mojej starszej siostry Ashley, która miała trzydzieści jeden lat. Frank prowadził rodzinny sklep z narzędziami przez ponad dwadzieścia lat, konkurując z dużymi sieciami handlowymi i starając się utrzymać pozycję w coraz bardziej cyfrowym świecie. Diana pomagała w księgowości i obsłudze klienta, ale ich dochody ledwo wystarczały na pokrycie podstawowych wydatków przez większość miesięcy.

Ashley od liceum wahała się między różnymi pracami w handlu detalicznym, nigdy nie znajdując w sobie gruntu. Próbowała pracy w sklepie z narzędziami, ale kłóciła się z naszymi rodzicami o modernizację ich podejścia. Próbowała również kariery w nieruchomościach, sprzedaży kosmetyków, a nawet przez krótki okres jako trenerka personalna, ale nic nie utrzymało się dłużej niż rok czy dwa.

Kiedy moje dochody gwałtownie wzrosły, zacząłem pomagać po cichu. Zaczęło się skromnie – płaciłem za rodzinny obiad tutaj, pokrywałem koszty naprawy samochodu Ashley tam. Ale w miarę jak moja pensja rosła, moje wpłaty stawały się coraz większe i częstsze.

Pamiętam dzień, w którym zaskoczyłem rodziców, spłacając w całości ich kredyt hipoteczny. Była to ich trzydziesta piąta rocznica ślubu, a ja przelałem resztę zadłużenia w wysokości 68 000 dolarów bezpośrednio na ich konto bankowe. Diana płakała, kiedy zadzwoniła, żeby mi o tym powiedzieć, mówiąc, że to najhojniejszy prezent, jaki kiedykolwiek im dano.

Kiedy dwa lata temu Frank potrzebował pilnej operacji serca, bez wahania pokryłem cały koszt leczenia. Nawet z ubezpieczeniem, koszty własne sięgnęły 32 000 dolarów. Tego samego dnia przelałem pieniądze do szpitala, zapewniając mu opiekę najlepszego kardiochirurga w Oregonie.

Kłopoty Ashley z samochodem stały się również moją odpowiedzialnością. Kiedy jej dziesięcioletni sedan w końcu padł, kupiłem jej niezawodną Hondę Civic, w pełni opłaconą. Kiedy chciała wziąć udział w kursie fotografii, sfinansowałem program za 2000 dolarów. Kiedy miała problemy z czynszem podczas zmiany pracy, przez cztery miesiące z rzędu wysyłałem jej comiesięczne raty do właściciela.

Zacząłem też wysyłać rodzicom, jak to nazywałem, alimenty w wysokości 3000 dolarów miesięcznie na konto. Nie były to pożyczki z warunkami i oczekiwaniami spłaty. Były to prezenty zrodzone z miłości, sukcesu, poczucia winy i szczerej chęci poprawy jakości życia mojej rodziny po latach stresu finansowego.

Wakacje z rodziną stały się również moim projektem. Zaplanowałem i opłaciłem wycieczki do Yellowstone, na wybrzeże Oregonu, a nawet tydzień na Hawajach. Widok moich rodziców relaksujących się na plaży bez martwienia się o pieniądze był wart każdej wydanej złotówki.

Niedawno jednak odkryłem coś, co wstrząsnęło mną do głębi.

Podczas rodzinnego grilla w Bend podsłuchałem rozmowę rodziców z sąsiadami, Johnsonami. Diana opowiadała, jak zainwestowali w moją edukację i karierę, i jak mój sukces to w rzeczywistości ich mądre planowanie finansowe, które przynosi korzyści.

„Zawsze wiedzieliśmy, że Maxine odniesie sukces” – powiedział im z dumą Frank. „Zadbaliśmy o to, żeby miała wszystko, czego potrzebowała, dorastając, a teraz opiekuje się nami tak, jak planowaliśmy”.

Pani Johnson zapytała, czy zwracam im koszty studiów, a Diana się roześmiała. „Och, to o wiele więcej. Teraz jesteśmy jak jej partnerzy biznesowi. Zdaje sobie sprawę, że jej sukces nie byłby możliwy bez naszego fundamentu”.

Stałem jak sparaliżowany za kuchennym oknem, słuchając, jak przepisują historię. Przedstawiali moje dary jako rodzaj zwrotu z inwestycji, a nie wyraz miłości i wdzięczności. Z tego, co mówili, wynikało, że byli raczej błyskotliwymi strategami finansowymi niż wdzięcznymi odbiorcami hojności córki.

Ta rozmowa zasiała ziarno wątpliwości, które z każdym dniem narastało. Zacząłem się zastanawiać, czy moja rodzina postrzega mnie jako osobę z własnym życiem i granicami, czy po prostu jako zasób, którym można zarządzać i który można maksymalnie wykorzystać.

Uczucie nasiliło się, gdy Ashley zaczęła komentować moje łatwe życie i to, jak wszystko zostało mi wręczone. Zręcznie zapomniała o latach spędzonych na nauce, niezliczonych nocach spędzonych na debugowaniu kodu, stresie związanym z życiem w startupie i ryzyku, jakie podjąłem, budując swoją karierę.

Ale nic nie mogło mnie przygotować na to, co wydarzyło się później.

Trzy tygodnie po tej niepokojącej rozmowie Ashley zadzwoniła do mnie z tym, co opisała jako niesamowitą okazję. Jej głos kipiał ekscytacją, gdy opowiadała o programie biznesowym, który miał ją w ciągu kilku miesięcy przekształcić w odnoszącą sukcesy przedsiębiorczynię.

„Maxine, znalazłam idealne rozwiązanie wszystkich moich problemów zawodowych” – zachwycała się. „Ten niesamowity coach biznesowy, Marcus Blackwell, prowadzi program akceleracji biznesowej dla kadry kierowniczej. To dokładnie to, czego potrzebuję, żeby w końcu się przebić i zbudować coś znaczącego”.

Następnie opisała Marcusa jako seryjnego przedsiębiorcę, który rzekomo zbudował i sprzedał wiele firm. Według Ashley, jego program obejmował indywidualne sesje coachingowe, dostęp do ekskluzywnych spotkań networkingowych z innymi odnoszącymi sukcesy przedsiębiorcami, gwarantowane możliwości partnerstwa biznesowego oraz kompletny plan uruchomienia dochodowego przedsięwzięcia.

Cena wynosiła 100 000 dolarów.

„Wiem, że to brzmi jak dużo” – kontynuowała Ashley. „Ale Marcus wyjaśnił, że inwestowanie w siebie to jedyny sposób na osiągnięcie prawdziwego sukcesu. Poza tym gwarantuje rezultaty w ciągu sześciu miesięcy lub zwraca 50% opłaty”.

W mojej głowie natychmiast zapaliły się czerwone flagi. Poprosiłem Ashley o przesłanie mi więcej informacji o Marcusie i jego programie, na co chętnie się zgodziła.

To, co odkryłem tego wieczoru podczas swoich badań, wywołało u mnie mdłości.

Strona internetowa Marcusa Blackwella na pierwszy rzut oka wyglądała profesjonalnie, ale głębsze zbadanie ujawniło niepokojące nieścisłości. Jego deklarowane sukcesy biznesowe były niejasne i niemożliwe do zweryfikowania. Referencje na jego stronie pochodziły od osób, których nazwiska pojawiały się w wielu innych podobnych programach z różnych branż.

Wyszukałem Marcusa na LinkedIn i znalazłem profil założony zaledwie osiemnaście miesięcy wcześniej. Jego wcześniejsze doświadczenie obejmowało pracę w marketingu wielopoziomowym, coachingu nieruchomości i doradztwie w zakresie manifestacji bogactwa. Żadnego z jego deklarowanych wyjść biznesowych nie udało się zweryfikować w żadnych publicznych rejestrach.

W ciągu ostatnich trzech lat Biuro ds. Lepszego Biznesu (Better Business Bureau) otrzymało szesnaście skarg na różne podmioty gospodarcze Marcusa Blackwella. Byli uczestnicy programu opisali agresywne metody sprzedaży, bezwartościowe treści i niespełnione obietnice dotyczące możliwości nawiązywania kontaktów i partnerstw biznesowych.

Jedna szczególnie szczegółowa recenzja pochodziła od kobiety z Phoenix, która zapłaciła 80 000 dolarów za podobny program. Napisała: „Marcus przekonał mnie, że zainwestowanie tych pieniędzy zmieni moje życie. Zamiast tego otrzymałam ogólne porady biznesowe, które mogłam znaleźć za darmo w internecie, uczestniczyłam w spotkaniach networkingowych z innymi osobami, które również padły ofiarą oszustwa, i nie otrzymałam żadnego wsparcia, gdy moje gwarantowane partnerstwa biznesowe nigdy nie doszły do ​​skutku. Kiedy poprosiłam o obiecany częściowy zwrot pieniędzy, stwierdził, że nie postępowałam zgodnie z programem”.

Poświęciłem godziny na zgłębianie wiedzy o Marcusie i odkryłem, że od lat prowadził różne wersje tego kosztownego programu, celując w ludzi desperacko pragnących sukcesu i gotowych zapłacić duże sumy za skróty. Specjalizował się w manipulacji emocjonalnej, wykorzystując wstyd z powodu porażek i strach przed utratą szans, aby wywierać presję na ludzi i zmuszać ich do szybkich decyzji.

Kiedy następnego dnia zadzwoniłam do Ashley, żeby podzielić się swoimi obawami, natychmiast przyjęła postawę obronną. „Nie rozumiesz przedsiębiorczości tak jak ja” – warknęła. „Miałaś szczęście z pracą w branży technologicznej, ale ja muszę wytyczyć sobie własną ścieżkę. Marcus powiedział mi wprost, że członkowie rodziny często próbują sabotować takie programy, bo czują się zagrożeni potencjałem rozwoju danej osoby”.

Zdałem sobie sprawę, że Marcus już zaczął oczerniać Ashley przed każdym, kto mógłby zakwestionować jego program. To był ewidentny element jego strategii manipulacji.

W ciągu następnego tygodnia presja ze strony rodziny dramatycznie wzrosła.

Diana dzwoniła do mnie codziennie, czasem wielokrotnie, tłumacząc, jak Ashley zasłużyła na tę szansę po latach zmagań z odnalezieniem swojej drogi. Moje wahanie tłumaczyła egoizmem, wskazując, ile mam pieniędzy i jak niewiele zmieniłoby się w moim ogólnym majątku, gdybym miał 100 000 dolarów.

Frank dołączył do wideorozmów, gdzie mówił o Ashley jako o tej kreatywnej osobie w rodzinie, która po prostu potrzebowała odpowiedniej okazji, by się rozwinąć. Przypomniał mi o wszystkich chwilach, kiedy Ashley wspierała mnie w dorastaniu, wygodnie ignorując fakt, że wtedy byliśmy dziećmi, a teraz chodziło o granice finansowe dla dorosłych.

Manipulacja emocjonalna osiągnęła nowy poziom, gdy Ashley zaczęła oscylować między płaczliwą wrażliwością a gniewnymi oskarżeniami. W chwilach wzruszenia mówiła o poczuciu porażki, patrząc, jak z łatwością odnoszę sukcesy. W chwilach złości oskarżała mnie o zazdrość o jej potencjał i chęć utrzymania jej zależności.

„Nie rozumiesz, jak to jest zmagać się z takimi problemami jak ja” – powiedziała mi podczas jednej szczególnie ożywionej rozmowy. „Wszystko przychodziło ci naturalnie. Zawsze byłaś tą mądrą, tą, która miała dobre oceny bez wysiłku. Ja musiałam walczyć o wszystko. A teraz, kiedy w końcu znalazłam coś, co mogłoby odmienić moje życie, chcesz to sabotować”.

Wyglądało na to, że zupełnie zapomniała o moich latach 80-godzinnych tygodni pracy, stresie związanym z pracą w startupie, ryzyku, jakie podejmowałem i niezliczonych nocach, które spędziłem na uczeniu się nowych technologii, aby pozostać konkurencyjnym w swojej dziedzinie.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Ryż jako nawóz dla storczyków: zrównoważone i opłacalne podejście

Orchidee są znane ze swojego oszałamiającego piękna i elegancji, co czyni je popularnym wyborem wśród miłośników roślin. Jednak osiągnięcie idealnej ...

5 wskazówek, jak zapobiegać skurczom nóg

Śpisz spokojnie, gdy nagle uderza Cię palący ból: łydka zaciska się, jakby bez ostrzeżenia postanowiła się zacisnąć. Wszyscy znamy ten ...

Sygnały ostrzegawcze, których nigdy nie należy ignorować na skórze

Ostrzegawcze znaki skórne: objawy, których nigdy nie należy ignorować Kiedy Twoja skóra wysyła Ci ciche wiadomości Prawdopodobnie zauważyłeś kogoś ze ...

Czekoladowa Rozkosz w Puszystym Cieście – Domowe Bułeczki, które Pokochasz

Pewnie! Oto unikalny tytuł i kompletny artykuł do przepisu „Słodkie bułeczki z nadzieniem czekoladowym”, napisany tak, aby był oryginalny i ...

Leave a Comment