To jest w zasadzie poziom podstawowy. Dokładnie poziom podstawowy, potwierdziłem radośnie. Ta sama pozycja, z której zaczynałby każdy absolwent college’u, wiesz, gdyby w ogóle skończył studia. Wujek Richard odchrząknął dyplomatycznie. Olivio, może powinniśmy o tym porozmawiać prywatnie. Nie ma potrzeby, przerwałem.
To decyzja biznesowa oparta na kwalifikacjach i historii osiągnięć. Ryan nigdy nie zarządzał zespołem, budżetem, ani, szczerze mówiąc, własnym kontem. Regionalny koordynator sprzedaży jest odpowiedni do jego poziomu umiejętności. Sandra z księgowości wydała z siebie cichy dźwięk, który mógł być stłumionym śmiechem.
Udawałam, że nie widzę. Twarz Ryana zmieniała kolory jak pierścionek nastroju. Nie możesz tego zrobić. Tata wyraźnie powiedział, że zostanę dyrektorem. To rodzina, a nie jakieś korporacyjne przejęcie. Właściwie to jest dokładnie taka sytuacja korporacyjna, odpowiedziałam spokojnym głosem, podczas gdy mój wewnętrzny nastolatek robił okrążenia zwycięstwa.
A w korporacjach wyniki liczą się bardziej niż więzi rodzinne. Rewolucyjny pomysł, wiem. Mike z działu operacyjnego pochylił się do przodu. A co ze stanowiskiem dyrektora? Kto przejmuje te obowiązki? Uśmiechnąłem się. To była najlepsza część. Awansuję Jennifer Martinez ze starszego analityka na dyrektora operacyjnego.
Ma tytuł MBA z Kellogg, 5 lat doświadczenia w branży i nigdy nie była aresztowana za zniszczenie mienia. Oczy Jennifer rozszerzyły się. Od dwóch lat liczyła na ten awans. Ale spodziewane stanowisko Ryana blokowało jej awans. Teraz zyskała uznanie, na które faktycznie zasłużyła.
Jennifer jest świetna, zgodził się wujek Richard, kiwając głową z aprobatą. Doskonały wybór. Ryan w końcu odzyskał głos. To szaleństwo. Promujesz jakąś przypadkową osobę, a nie własnego brata. Ja promuję najbardziej wykwalifikowanego kandydata. Poprawiłem. Fakt, że nie jest ze mną spokrewniona, to w zasadzie punkt na jej korzyść.
Nepotyzm historycznie nie wychodził tej firmie na dobre. Spotkanie zakończyło się przydzieleniem zadań wszystkim oprócz Ryana, który siedział wpatrzony w swój nowy opis stanowiska, jakby był napisany w starożytnym sanskrycie. Regionalny koordynator sprzedaży przyjechał służbowym samochodem, Hondą Civic z 2018 roku, nie tym BMW, którego się spodziewał, i boksem biurowym zamiast narożnego biura, które już wcześniej w myślach przemeblował.
Kiedy wszyscy wyszli, Ryan został, najwyraźniej licząc na prywatną rozmowę, w której lojalność rodzeństwa przeważy nad rozsądkiem. „Na żywo” – zaczął, używając pseudonimu, który porzucił lata temu, kiedy bycie miłym dla siostry stało się niemodne. „Daj spokój, naprawdę chcesz mnie tak upokorzyć? Nie będę cię upokarzał” – powiedziałem, pakując notatki. „Twoje zachowanie cię upokorzyło”.
Po prostu radzę sobie z konsekwencjami. Co chcesz, żebym zrobiła? Błagałam? Zatrzymałam się, rozważając to. Właściwie, tak. Myślę, że błaganie może być dla ciebie pouczające. Ryanowi opadła szczęka. Spodziewał się, że się poddam. Że będę stawiać rodzinną harmonię ponad odpowiedzialność, tak jak nasi rodzice zawsze. Uświadomienie sobie, że nie uratuję go przed jego własnymi wyborami, było najwyraźniej nowym doświadczeniem. Proszę, powiedział cicho.
Potrzebuję tej pracy. Potrzebuję pieniędzy. Powinieneś był o tym pomyśleć, zanim próbowałeś mnie zwolnić na oczach całej rady. Ruszyłem w stronę drzwi, ale się zatrzymałem. Ryan, twój pierwszy raport ze sprzedaży jest w piątek. Nie spóźnij się.
Jak myślicie, co będzie dalej? Czy Ryan zaakceptuje nową rzeczywistość, czy też presja rodziny zmusi Olivię do zmiany decyzji? Podzielcie się swoimi przewidywaniami w komentarzach poniżej. Rodzinne nadzwyczajne zebranie zwołano na niedzielny obiad, dokładnie 3 dni po tym, co mama nazywała teraz incydentem. Przybyłem punktualnie i z klasą, by zastać całą ekipę zebraną w salonie niczym jakiś dysfunkcyjny trybunał.
Mama ze stresu wysprzątała dom na ostatni guzik. Tata krążył jak lew w klatce w drogim swetrze. Ryan siedział na kanapie, wyglądając, jakby potrąciła go ciężarówka z karmą. Olivia. Tata zaczął, zanim jeszcze zdjąłem płaszcz. Musimy omówić sytuację w biurze. Jaką sytuację? – zapytałem niewinnie.
Rozsiadam się w fotelu, który kiedyś należał do dziadka. W tym, w którym zostałem prezesem firmy, którą posiadam, albo w tym, w którym dałem Ryanowi pracę adekwatną do jego kwalifikacji. Mama wydała z siebie ten cichy, prychający dźwięk, który dopracowała do perfekcji przez 30 lat radzenia sobie z rodzinnymi kryzysami. Nie bądź sarkastyczna, kochanie. To poważna sprawa. Masz absolutną rację. Zgodziłem się. Próba zwolnienia większościowego udziałowca to bardzo poważna sprawa.
W większości firm skutkowałoby to natychmiastowym zwolnieniem, a nie tylko degradacją. Ryan w końcu się odezwał. Nie wiedziałem, że posiadasz aż tyle udziałów w firmie. Niewiedza nie usprawiedliwia złej oceny sytuacji – odpowiedziałem. Poza tym, nawet gdybym był etatowym pracownikiem, ogłaszanie zamiaru zwolnienia ludzi na pierwszym spotkaniu nie jest niczym, co przystoi liderowi. Tata przestał chodzić i odwrócił się do mnie twarzą.
Olivio, rozumiem, że jesteś zdenerwowana doborem słów Ryana, ale nie uważasz, że ta kara jest trochę za surowa? To twój brat i ktoś, kto właśnie pokazał, że podejmuje impulsywne decyzje, nie zbierając najpierw podstawowych informacji. Chciałabyś, żeby ta osoba zarządzała operacjami wartymi miliony dolarów? W sali zapadła cisza.
Nawet Ryan zdawał się zdawać sobie sprawę, że argumentowanie o swoich kwalifikacjach może nie być jego najmocniejszą strategią. Słuchaj, kontynuowałem, Ryan może piąć się po szczeblach kariery, jak wszyscy inni. Jeśli sprawdzi się w sprzedaży, pokaże, że potrafi udźwignąć odpowiedzialność bez ciągłego nadzoru, to możemy omówić możliwości awansu. Mama pochyliła się do przodu, przybierając swój najbardziej poważny, macierzyński wyraz twarzy.
Ale kochanie, Ryan ma rachunki, raty za samochód, karty kredytowe. Nie stać go na tak drastyczną obniżkę pensji. Prawie się roześmiałam. Prawie. Mamo. Problemy finansowe Ryana wynikają ze stylu życia, a nie z niewystarczających dochodów. Może zarabianie mniej pomoże mu nauczyć się żyć w zgodzie ze swoimi możliwościami. To ochydne, mruknął Ryan.
Taka jest rzeczywistość, odparłem. Większość ludzi ogarnia budżetowanie przed trzydziestką. Tata próbował innego podejścia. A co, jeśli pójdziemy na kompromis? Zostawmy Ryana na stanowisku kierowniczym, może asystenta dyrektora. Dajmy mu szansę, żeby stopniowo opanował tajniki. Tato, doceniam, że chcesz pomóc Ryanowi, ale nie chodzi już o faworyzowanie rodziny.
Chodzi o efektywne prowadzenie firmy. Czy poprosiłbyś wujka Richarda o kompromis w decyzjach rekrutacyjnych opartych na czyichś odczuciach? Porównanie to trafiło w sedno. Tata zawsze szczycił się profesjonalnymi standardami Brennan Industries, budowaniem czegoś więcej niż tylko rodzinnego programu zatrudnienia.
Poza tym, dodałem, to może wyjść Ryanowi na dobre. Nigdy tak naprawdę nie musiał na nic pracować. Może zaczynanie od zera nauczy go umiejętności, których mu brakowało. Ryan gwałtownie podniósł głowę. Umiejętności, których mi brakowało. Zarządzanie czasem, odpowiedzialność, odpowiedzialność finansowa, komunikacja zawodowa – wyliczyłem na palcach. Czy mam kontynuować? To sprawy osobiste – zaprotestował. – Nie wpływają na moją wydajność w pracy. Wpatrywałem się w niego.
Ryan, zostałeś zwolniony z trzech ostatnich prac z powodu problemów z frekwencją. Twoje problemy osobiste wpływają na twoją wydajność pracy. Mama próbowała interweniować. No, dzieci, nie wdawajmy się w szczegóły. Wszystko w tym wszystkim jest osobiste. Przerwałem. Cała kariera Ryana opierała się na osobistych kontaktach, a nie na kompetencjach zawodowych. To się teraz kończy.
Tata usiadł ciężko, wyglądając na starszego niż widziałem go od lat. Chciałem tylko dać mu szansę na sukces. „W takim razie powinieneś się cieszyć” – powiedziałem łagodniej. „To jego szansa. Może udowodnić swoją wartość poprzez rzeczywiste osiągnięcia, a nie poprzez obowiązki rodzinne. Jeśli mu się uda, zasłużył na to. Jeśli nie, będziemy wiedzieć, że to nie dla niego.
Rozmowa trwała jeszcze godzinę, a różni członkowie rodziny proponowali alternatywy, kompromisy i środki ratujące twarz, które zasadniczo pozwoliłyby utrzymać status quo. Ale ja byłem nieugięty. Ryan miał zacząć pracę w sprzedaży w poniedziałek albo znaleźć pracę gdzie indziej. To były jego opcje.
Tego wieczoru, wracając do domu, mój telefon zawibrował od wiadomości od Ryana. To jeszcze nie koniec. Uśmiechnęłam się i odpisałam. Masz absolutną rację. Twoja prawdziwa edukacja dopiero się zaczyna. Niektórzy ludzie uczą się na błędach. Inni po prostu wpadają we wściekłość, gdy konsekwencje w końcu ich dosięgną. Miałam właśnie się dowiedzieć, do której kategorii należy mój brat.
Pierwszy tydzień Ryana jako regionalnego koordynatora sprzedaży był, mówiąc dyplomatycznie, doświadczeniem edukacyjnym dla wszystkich zaangażowanych. A mówiąc „wszyscy”, mam na myśli głównie Jennifer Martinez, która miała nieszczęsny obowiązek szkolenia go, jednocześnie ucząc się swojej nowej roli dyrektora. „Jest pełen entuzjazmu” – relacjonowała Jennifer podczas naszego cotygodniowego spotkania w cztery oczy, starannie dobierając słowa. „Ale” – podpowiedziałem.
Ale najwyraźniej uważa, że rozmowy sprzedażowe powinny polegać na mówieniu o sobie znacznie więcej, a na wsłuchiwaniu się w potrzeby klienta znacznie mniej. Nic dziwnego. Ryanowi zawsze bardziej zależało na tym, żeby zrobić wrażenie, niż na tym, żeby być użytecznym. „Podaj mi szczegóły” – powiedziałem, wyciągając notes. Jennifer zajrzała do swoich notatek.
Wczoraj spędził 45 minut, opowiadając pani Chen z Pacific Manufacturing o swojej wizji zrewolucjonizowania branży. Zadzwoniła potem i zapytała, czy mamy innych przedstawicieli, z którymi mogłaby współpracować. Uszczypnąłem się w nasadę nosa. Co on jej niby miał wciskać? Odnowienie umowy na rutynową konserwację. Powinna to być 15-minutowa rozmowa. Klasyczny Ryan.
Weź proste zadanie i jakoś spraw, żeby skupiało się na jego marce osobistej, a nie na rzeczywistych potrzebach klienta. Coś jeszcze? – zapytałem. Mówił ludziom, że tymczasowo pracuje w sprzedaży, przygotowując się do objęcia stanowiska kierowniczego. Kilku klientów pytało, czy w naszej strukturze zarządzania panuje niestabilność. To był problem.
Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowaliśmy, byłyby klienci kwestionujący stabilność firmy, bo Ryan nie potrafił z godnością zaakceptować nowej rzeczywistości. „Dam sobie radę” – zapewniłem Jennifer. „Jak się odnajdujesz w roli dyrektora?” Jej twarz natychmiast się rozjaśniła. „To niesamowite. Mam mnóstwo pomysłów na usprawnienie działalności. A zespół bardzo mnie wspiera”.
Mike świetnie wyjaśniał mi techniczne aspekty, z którymi wcześniej się nie zetknąłem. Właśnie tak wyglądała kompetentna promocja. Jennifer zadawała pytania, poznawała systemy i budowała relacje ze swoim zespołem. Ryan opowiadał o sobie i wprowadzał klientów w błąd.
Po odejściu Jennifer zadzwoniłem do Mike’a, żeby poznać jego punkt widzenia na temat pracy Ryana. „Szczera ocena”, powiedział Mike. „Nie jest złośliwy, po prostu kompletnie nieprzygotowany do pracy”. Pojawia się punktualnie, co jest postępem w porównaniu z tym, co słyszałem o jego poprzednich miejscach pracy, ale najwyraźniej nie rozumie, że sprzedaż wymaga zrozumienia, co ludzie chcą kupić.
Czy zareagował na uwagi? To jest najciekawsze. Kiedy Jennifer próbuje go instruować, on grzecznie słucha, a potem całkowicie ignoruje wszystko, co mówi. Wygląda na to, że myśli, że to wszystko jest tymczasowe, dopóki nie opamięta się i nie awansuje go z powrotem na stanowisko dyrektora. Podziękowałem Mike’owi i rozłączyłem się, już planując kolejną rozmowę z Ryanem.
Jeśli myślał, że to jakiś misterny blef, mający dać mu nauczkę, to wkrótce miał się przekonać, jak bardzo się mylił. Znalazłem Ryana w jego boksie, wyglądającego na skrajnie nieswojo w przestrzeni wspólnej. Wpatrywał się w ekran komputera, jakby zawierał starożytne hieroglify. Jak mija pierwszy tydzień? – zapytałem, przysiadając na krawędzi jego biurka. Rozejrzał się nerwowo. Dobrze. Dobrze.
Dopiero się przyzwyczajam do systemu. Jennifer wspomniała, że masz pewne problemy z komunikacją z klientem. Ryan zacisnął szczękę. Jennifer radzi sobie świetnie, ale nie do końca rozumie moje podejście. Wolę najpierw budować relacje, budować zaufanie, zanim zacznę oferować sprzedaż. To ciekawa interpretacja. Zapytałem: „Co pani powiedziała?”
Chen chciała, kiedy do niej dzwoniłeś?” Cóż, chciała odnowić umowę serwisową, ale czy ją odnowiła? Wciąż rozważa swoje opcje. Wyszukałem w telefonie akta pani Chen. Pracuje z nami od 8 lat, Ryan. Zazwyczaj odnawiają umowy automatycznie.
To, że rozważa różne opcje po twoim telefonie, oznacza, że aktywnie odwiodłeś ją od współpracy z nami. Twarz Ryana poczerwieniała. Nie chodzi o to, że po prostu próbowałem dodać jej wartości, sprawiając, że zaczęła się zastanawiać, czy jesteśmy odpowiednią firmą dla jej potrzeb. Opadł na krzesło. Dobra. Może trochę przesadziłem. Ryan, słuchaj uważnie. Sprzedaż nie polega na imponowaniu ludziom swoją wizją dla branży.
Chodzi o rozwiązanie ich konkretnych problemów. Pani Chen nie przejmuje się rewolucją. Zależy jej na tym, żeby jej sprzęt działał sprawnie i za uczciwą cenę. Wiem o tym. A ty? Bo twoje działania sugerują co innego. Wstałam, wygładzając spódnicę. Oto, co się stanie. Zadzwonisz do pani…
Chen, odejdź, przeproś za zamieszanie i porozmawiaj z nią o jej potrzebach w zakresie konserwacji. Jennifer posłucha i udzieli wskazówek. Jeśli odnowi umowę, świetnie. Jeśli nie, omówimy, czy sprzedaż będzie dla ciebie odpowiednia. Ryan spojrzał na mnie z nutą paniki w oczach.
A jeśli to nie będzie odpowiednie, to będziesz musiał znaleźć pracę gdzie indziej – powiedziałem rzeczowo. – To nie jest organizacja charytatywna, Ryan. To biznes. Odchodząc, usłyszałem, jak odbiera telefon. Może się domyśli, może nie. Tak czy inaczej, w końcu miał się nauczyć, że stawianie się to nie to samo, co występowanie.
Najlepsze było to, że po raz pierwszy w życiu konsekwencje jego wyborów dotknęły go osobiście, a nie kogoś innego, kto sprzątałby po nim bałagan. Trzy tygodnie po rozpoczęciu kariery Ryana w sprzedaży odwiedził mnie niespodziewany gość. Tata wszedł do mojego biura bez pukania, co było do niego niepodobne, i usiadł naprzeciwko mojego biurka z poważną miną, zazwyczaj zarezerwowaną dla ważnych ogłoszeń rodzinnych. „Musimy porozmawiać” – powiedział.
Zapisałem arkusz kalkulacyjny, nad którym pracowałem, i poświęciłem mu całą swoją uwagę. Ryan przyszedł do mnie wczoraj. On ma problemy, Olivio. Naprawdę ma problemy. Odchyliłem się na krześle. Jak ma problemy? Finansowo, emocjonalnie? Zalega z czynszem i ratami za samochód. Musiał wyprowadzić się z mieszkania i wrócić do twojej matki i mnie. To nie była zaskakująca wiadomość, ale to też nie był mój problem.
Tato, problemy finansowe Ryana są wynikiem lat złych decyzji. Miesiąc zarabiania odpowiedniej pensji nie stworzył tej sytuacji, ale ją pogarsza. Tata nalegał. Nie stać go na taki styl życia za to, co mu płacisz. W takim razie musi zmienić styl życia, odpowiedziałem. Większość ludzi uczy się żyć w granicach swoich możliwości.
Tata milczał przez chwilę, przyglądając mi się, jakby próbował rozwiązać zagadkę. Kiedy stałeś się taki twardy? Pytanie zabolało mnie bardziej, niż się spodziewałem. Nie jestem twardy, tato. Jestem konsekwentny. Ryan nigdy nie poniósł realnych konsekwencji swoich decyzji, bo zawsze ktoś go ratował. Ty, mamo, wierzyciele, którzy wiedzieliście, że rodzina w końcu spłaci jego długi. To się teraz kończy.
To twój brat i próbował mnie zwolnić na swoim pierwszym posiedzeniu zarządu. Pokrewieństwo z kimś nie usprawiedliwia niekompetencji zawodowej. Tata poruszył się niespokojnie. Słuchaj, wiem, że Ryan popełnił błąd. Tato, to nie był błąd. Błędy zdarzają się przypadkowo. Ryan celowo ogłosił zamiar zwolnienia ludzi, których uznał za niegodnych. Jedynym błędem było założenie, że ma do tego uprawnienia.
Co mam ci powiedzieć, Olivio? Że źle zrobiłam, dając mu stanowisko dyrektora. Czekałam 3 tygodnie, aż ktoś z mojej rodziny zrozumie tę podstawową prawdę. Myliłaś się? Kolejna długa pauza. Może. Ale to nie znaczy, że kara musi być dożywotnia. To nie kara. To zatrudnienie. Ryan ma pracę, która odpowiada jego kwalifikacjom.
Jeśli chce lepszej pracy, może na nią zapracować dzięki dobrym wynikom. Tata wyciągnął telefon i pokazał mi SMS-a. Spójrz na to. Wiadomość była od Ryana. Z datą 2 w nocy. Tato, nie dam rady. Nie radzę sobie ze wszystkim i nie wiem, jak to naprawić. Może Olivia ma rację co do mnie.
Mimo wszystko, przeczytanie tej wiadomości sprawiło, że poczułem ucisk w piersi. Ryan naprawdę zmagał się z problemami, nie tylko finansowymi, ale i emocjonalnymi. Po raz pierwszy w życiu zmierzył się z przepaścią między swoim wizerunkiem a rzeczywistymi możliwościami. To łamie mi serce – kontynuował tata.


Yo Make również polubił
Mandarynowy deser z ciasta francuskiego z orzeźwiającym napojem mandarynkowym
Wczesne wdowieństwo: odbudowa po śmierci współmałżonka
Przepis na empanady jabłkowe
Najlepszy napój wzmacniający kolana oraz odbudowujący chrząstki i więzadła!