MÓJ MĄŻ ZADZWONIŁ DO MNIE PRZEZ GŁOŚNIK: „FINALIZUJĘ ROZWÓD”, JEGO KUMPLE SIĘ ŚMIALI, A JA ZAPYTAŁAM… – Page 10 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

MÓJ MĄŻ ZADZWONIŁ DO MNIE PRZEZ GŁOŚNIK: „FINALIZUJĘ ROZWÓD”, JEGO KUMPLE SIĘ ŚMIALI, A JA ZAPYTAŁAM…

Byli stabilni.

Nie potrzebowałam kamery w biurze agenta nieruchomości, żeby wiedzieć, co wydarzyło się później.

Ale poczta pantoflowa w małym miasteczku rozprzestrzenia się szybciej niż światłowód.

Poza tym agentka nieruchomości Sarah jest znajomą znajomego mojego księgowego.

Pełny raport otrzymałem później.

Jak widać Gary się nie poddał.

Urojenia to silny narkotyk.

Po tym jak Linda wybiegła z baru, pobiegł za nią na parkingu.

Musiał ją przekonać, że to tylko usterka techniczna.

Zabezpieczenie transakcji, ponieważ była ona duża.

Prawdopodobnie obiecał jej, że wystawi czek, lub że ma ukrytą gotówkę.

W jakiś sposób udało mu się zaciągnąć ją na spotkanie w Lakeside Towers.

Wyobraź sobie tę scenę.

Gary spocony, cuchnący starym piwem i desperacją.

Linda, z rozmazanym tuszem do rzęs, skrzyżowanymi ramionami, wyglądała, jakby chciała być gdziekolwiek indziej.

A Sarah, elegancka agentka nieruchomości, czekała z umowami.

„Jesteśmy gotowi do podpisania” – oznajmił Gary, uderzając dłonią w biurko. „Przepraszam za kartę. Moja była żona gra w różne gry, ale mam tu numery kont”.

Próbował podać im numer rozliczeniowy wspólnego konta.

Tę, którą osuszyłem trzy dni temu.

Sarah przeprowadziła weryfikację.

„Panie Miller” – powiedziała Sarah, zsuwając okulary na nos – „na tym koncie jest cztery tysiące. Wymagany depozyt to czterdzieści pięć tysięcy”.

„Sprawdź jeszcze raz!” krzyknął Gary. „Tam jest osiemdziesiąt tysięcy!”

„Było” – powiedziała chłodno Sarah. „Do poniedziałku. Wygląda na to, że środki zostały przelane”.

Gary zrobił się fioletowy.

Wtedy zdał sobie sprawę, że nie obciąłem jeszcze karty kredytowej.

Spaliłem ziemię.

Potem nastąpił ostateczny cios.

Rozległ się dźwięk telefonu Lindy.

Było to powiadomienie z lokalnego bloga o nieruchomościach.

Albo po prostu SMS od znajomego, który był w barze.

Wieść się rozeszła.

Gary Miller jest spłukany.

Żona go wyrzuciła.

Linda wstała.

Tym razem nie krzyczała.

Zrobiło jej się zimno.

„Skłamałeś” – powiedziała.

„Kochanie, mogę to naprawić” – błagał Gary.

„Nic nie naprawisz” – powiedziała. „Jesteś nieudacznikiem, Gary. Byłeś nieudacznikiem, kiedy cię poznałam. I jesteś nieudacznikiem teraz. Nie stracę reputacji w oczach faceta, który nie potrafi mi nawet postawić drinka, nie mówiąc już o mieszkaniu”.

Wyszła z biura.

Wsiadła do samochodu i odjechała, zostawiając go tam z niczym poza odrzuconym przelewem bankowym i potwornym kacem.

Wróciwszy do domu, słońce zachodziło.

Powietrze robiło się chłodniejsze.

Jednak napięcie rosło.

Wiedziałem, że przyjdzie.

Nie miał dokąd pójść.

Stałam przy przednim oknie, za zasłoną.

Mój telefon zawibrował.

To był alarm systemu bezpieczeństwa.

Wykryto ruch.

Podjazd.

Podjechała taksówka.

Gary nawet nie miał swojej ciężarówki.

Chyba był zbyt pijany, żeby prowadzić.

Albo może Linda wzięła kluczyki na złość.

Wyszedł z taksówki.

Spojrzał na dom.

Jego dom.

Mój dom.

Widział torby.

Sześć czarnych, grubych worków na śmieci ustawiono równo na krawężniku niczym żołnierze.

Spojrzał na nich.

Kopnął jednego.

Wypadł mi but golfowy.

Spojrzał na drzwi wejściowe.

Wszedł po schodach.

Na jego twarzy malował się wyraz wściekłości.

Włożył klucz do zamka.

Nie obróciło się.

Potrząsnął nim.

On nacisnął.

Uderzył ramieniem o drewno.

Nowa, wzmocniona zasuwa ani drgnęła.

„Brenda!” krzyknął. „Otwórz te cholerne drzwi! Ja tu mieszkam!”

Nie odpowiedziałem.

Właśnie oglądałem.

Podniósł krzesło stojące na ganku i podniósł je, wyglądając tak, jakby miał zamiar rozbić okno.

Wtedy nacisnąłem przycisk na telefonie.

Zadzwoń pod numer 911.

„911, jaki jest twój przypadek?”

„Mój mąż, z którym jestem w separacji, próbuje włamać się do mojego domu” – powiedziałam wyraźnie. „Mam aktywny nakaz ochrony przed nim. Jest agresywny i właśnie rozwala meble na moim ganku”.

„Funkcjonariusze już w drodze, proszę pani” – powiedział dyspozytor. „Otrzymaliśmy zgłoszenia od pani sąsiadów”.

Spojrzałem na drugą stronę ulicy.

Johnsonowie byli na ganku.

Pani Higgins z sąsiedztwa wyglądała przez żaluzje.

Całe sąsiedztwo patrzyło, jak król zamku przeżywa załamanie nerwowe na trawniku przed swoim domem.

Gary rzucił krzesłem.

Odbiło się od ceglanej ściany.

Upadł na kolana i zaczął szlochać.

To nie był smutny szloch.

To był pełen złości, roszczeniowy krzyk małego dziecka, któremu po raz pierwszy w życiu powiedziano „nie”.

Na końcu ulicy rozbłysły niebieskie światła.

Wziąłem łyk herbaty.

Earl Grey.

Gorący.

Dokładnie tak jak lubię.

Podjechały dwa radiowozy.

Wyszło czterech zastępców.

Nie był to telefon kurtuazyjny.

Było to działanie egzekucyjne.

Gary wciąż stał na ganku i walił pięścią w drzwi.

„Wpuść mnie! To mój dom!”

„Nie możesz ukraść mojego domu!”

„Proszę pana” – krzyknął zastępca, opierając rękę na kaburze – „proszę natychmiast odsunąć się od drzwi”.

Gary odwrócił się, wyglądając dziko.

„Zmieniła zamki! To nielegalne! Mieszkam tu!”

„Panie, czy pan nazywa się Gary Miller?”

„Tak! To ja jestem ofiarą!”

„Panie Miller” – powiedział zastępca szeryfa, idąc podjazdem z kartką papieru – „mamy nakaz ochrony podpisany dziś rano przez sędziego Waltersa. Ma pan natychmiast opuścić ten teren i trzymać się pięćset stóp od Brendy Miller”.

„To kłamstwo!” krzyknął Gary.

Wskazał na okno, przy którym stałem.

Nie mógł mnie widzieć.

Ale on wiedział, że tam byłem.

„Ona tobą manipuluje! Ona jest szalona!”

„Panie” – powiedział zastępca, tracąc cierpliwość – „proszę się odwrócić i położyć ręce za plecami”.

„Po co?”

„Za zakłócanie porządku, usiłowanie włamania i naruszenie nakazu sądowego. Jesteś aresztowany”.

Patrzyłem jak go skuli.

Metal kliknął.

To był najbardziej satysfakcjonujący dźwięk, jaki kiedykolwiek słyszałem.

Lepsze niż jakiekolwiek „kocham cię”, jakie kiedykolwiek udawał.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Nostalgiczny placek z lat 90.: prosty przepis z dzieciństwa

Przygotowanie ciasta: Ubić jajka z cukrem i cukrem waniliowym, aż do uzyskania puszystej masy. Dodaj masło i śmietanę, nadal ubijając ...

Co skłoniło mnie do pójścia za synem po szkole, po odkryciu pieluch w jego torbie

Nowy początek: ponowne nauczenie się stawiania rodziny w centrum uwagi Wzruszona Kate zaproponowała Peterowi pracę na pół etatu w firmie ...

Krem mascarpone: łatwy i pyszny przepis na szybki deser

Kiedy syrop osiągnie temperaturę 121°, można wlać go do mieszanki żółtek. Stopniowo dodawaj syrop, następnie dodaj mascarpone i mieszaj, aż ...

Leave a Comment