„Zrobimy wszystko, co w naszej mocy” – powiedział i po raz pierwszy od kilku tygodni mu uwierzyłem.
Po zeznaniach i przesłuchaniach sprawa trafiła do sądu rodzinnego i karnego. Rozprawa została wyznaczona na dwa tygodnie później – dwa tygodnie, które zdawały się nie mieć końca. Daniel dziwnie zamilkł w sieci. Żadnych nowych postów. Żadnych nowych komentarzy od pani Helen. Wiedziałam, że milczenie nie oznacza skruchy.
Ludzie tacy jak Daniel nie milczeli dlatego, że czuli się winni.
Zamilkli, bo planowali.
Pewnej nocy Mark zadzwonił z naciskiem. „Siostro, znalazłem coś. Konto Bianki jest opróżniane – pieniądze przelane do wielu portfeli cyfrowych. Próbuje zatrzeć ślady”.
Ścisnęło mnie w żołądku. Daniel zrywał więzi, oczyszczał dowody, przygotowywał kozły ofiarne.
Valentina też to potwierdziła. „Wykorzystuje Biancę” – powiedziała mi. „Zatrzymuje ludzi tylko tak długo, jak są przydatni”.
Nie współczułam Biance, ale z bolesną jasnością rozumiałam, jakim człowiekiem jest Daniel. Porzuciłby każdego – żonę, matkę, kochankę – gdyby to zapewniło mu bezpieczeństwo.
Rankiem w dniu rozprawy niebo było ciężkie od szarych chmur, które zdawały się uciskać moje żebra. Przybyłem wcześnie do sądu i usiadłem obok Sary w zimnej poczekalni. Miała na sobie długą, jasnoniebieską suknię i mocno tuliła mojego wnuka. Jej dłonie drżały, ale oczy były spokojne, zmuszonej do skupienia.
Wziąłem ją za rękę. „Jestem tutaj” – wyszeptałem.
Rebecca przyszła z teczką jak bronią. Walentyna też przyszła, niosąc zapieczętowane dokumenty księgowe. „Pani Lindo” – powiedziała cicho Walentyna – „dzisiaj nie będzie miał ucieczki”.
Daniel wszedł dziesięć minut spóźniony, ubrany w jasnoszary garnitur, z zaczesanymi włosami i twarzą wymalowaną spokojem. Obok niego stała jego matka, pani Helen, ubrana na czarno, z twarzą twardą jak kamień. I Bianca – z opuszczoną głową, splecionymi dłońmi, blada ze strachu.
Sarah zerknęła na Biancę na ułamek sekundy, po czym odwróciła wzrok, mocniej ściskając dziecko. Położyłem dłoń na jej ramieniu. „Jesteś taka silna” – wyszeptałem. „Jestem tutaj”.
Rozpoczęło się przesłuchanie, ciężkie jak niebo na zewnątrz. Rebecca wstała i przedstawiła wszystko wyraźnym, ostrym głosem: nagranie z kamery samochodowej, na którym Daniel zostawia Sarę w deszczu, klipy z jego groźbami i okrucieństwem, zdjęcia z Biancą, analizę finansową potwierdzającą kradzież na 112 000 dolarów i wreszcie sfałszowane zaświadczenie lekarskie powiązane z kliniką zamkniętą za sprzedaż fałszywych dokumentów.
W pokoju zapadła cisza. Papiery zaszeleściły. Ludzie wstrzymali oddech. Widziałem, jak na ich twarzach maluje się zwątpienie, a potem szok.
Wtedy wstał prawnik Daniela — niski mężczyzna w grubych okularach — i powiedział coś, co sprawiło, że serce mi zamarło.
„Nie kwestionujemy przedstawionych dowodów”.
W pokoju rozległ się szmer. Nie zaprzeczyli.
Daniel wstał i stanął przed sędzią. „Przyznaję, że popełniłem błędy” – powiedział – „ale nie byłem mózgiem całej operacji. Wykonywałem polecenia – mojej matki, Helen i panny Bianki Rivers. Zaplanowały kampanię w mediach społecznościowych, zmontowały filmy i zdobyły sfałszowaną dokumentację medyczną”.
Sala sądowa zawrzała szeptami. Pani Helen zerwała się na równe nogi, wskazując na niego i krzycząc: „Kłamco! Powiedziałeś, że zajmiesz się wszystkim – powiedziałeś, że mam po prostu zrobić to, co mi kazałeś!”
Sędzia uderzyła młotkiem. „Proszę o porządek w sądzie!”
Daniel – który zawsze zachowywał się jak idealny mąż – teraz rzucał w ogień własną matkę i kochankę, żeby ratować siebie. Bianca siedziała sztywno, z wyczerpaną twarzą i drżącymi rękami. Nie odezwała się ani razu.
Sędzia Collins wezwał Biancę na mównicę. Bianca szła powoli, ze spuszczonymi oczami, jakby każdy krok był przyznaniem się do winy. Rebecca uniosła zapieczętowaną torbę z pendrivem.
„Wysoki Sądzie” – powiedziała Rebecca spokojnie – „mamy więcej materiału. Ale najważniejsze pytanie brzmi: panno Rivers, czy ma pani coś do wyjaśnienia?”
Bianca po raz pierwszy podniosła wzrok. Spojrzała na mnie – nie z nienawiścią, ale z czymś splątanym i odrażającym: strachem, żalem, a może jednym i drugim. Potem spojrzała na Sarę, potem na Daniela, a jej wzrok zatrzymał się, jakby rozważała, czy wytrzyma dłużej jego kłamstwa.
W sali sądowej zapadła cisza. Tykanie zegara ściennego było na tyle głośne, że można było liczyć sekundy niczym bicie serca.
Bianca wzięła głęboki oddech. „Tak” – powiedziała cicho, ale wyraźnie. „Mam wiele do powiedzenia”.
Palce Sary zacisnęły się na mojej dłoni. „Mamo” – wyszeptała drżąc.
„Jestem tutaj” – wyszeptałem, choć moje ręce się trzęsły.
Bianca podała telefon technikowi sądowemu. Na dużym ekranie pojawiły się e-maile i zrzuty ekranu. Jej głos brzmiał spokojnie, ale każde słowo uderzało jak młot.
Wiadomości od Daniela. Plany. Zdanie, które sprawiło, że ścisnęło mnie w żołądku: Jeśli moja mama się dowie, zwalcie całą winę na nią. Powiem, że zrobiła to sama, żeby ratować twarz. Szczegółowy plan posta na Facebooku, napisanego przez samego Daniela, z jego imieniem na końcu. Rozmowy z „lekarzem” – Robertem M. – gdzie Daniel zgodził się zapłacić 3000 dolarów za fałszywe zaświadczenie lekarskie. Krótki klip, w którym Daniel dzwoni do Bianki, żeby ją zbesztać za to, że niepoprawnie zmontował nagranie prania pieluch w filmie, którego użył do zbudowania swojego wizerunku.
Wszyscy w pokoju wstrzymali oddech.
Walentyna skinęła głową, jakby chciała powiedzieć: To jest ostateczny cios.
Głos Bianki stwardniał. „Popełniłam błąd. Myślałam, że jestem wyjątkowa. Myślałam, że Daniel mnie kocha. Wiem, że nie jestem ofiarą, ale nie mogę być wciąż wspólniczką. Oszukał nas wszystkich – Sarę, swoją matkę i mnie”.
Twarz Daniela zbladła. Krzyknął łamiącym się głosem: „Co ty mówisz, Bianco? Obiecałaś, że tego nie zrobisz!”
Sędzia Collins ponownie uderzył młotkiem. „Uciszyć oskarżonego”.
Rebecca wstała, unosząc pendrive, a jej głos był ostry jak ostrze. „Wysoki Sądzie, mamy więcej dokumentów, które to potwierdzają”.


Yo Make również polubił
Ziemniaki w Kremowym Sosie – Łatwy Przepis na Aromatyczny Dodatek do Każdego Dania
Szybki i łatwy deser z 3 składników w 5 minut
Puchar z truskawkami i mascarpone
Piekę go dwa razy w tygodniu! – Pomarańczowe ciasto, które doprowadza świat do szaleństwa