„Czy możesz zatem wyjaśnić tę wiadomość tekstową wysłaną do twojej przyjaciółki Britney trzy dni przed incydentem z pudrem dla dzieci?”
Jessica wyświetliła wiadomość na dużym ekranie, aby mogli ją zobaczyć członkowie jury.
Mam już dość oglądania, jak wrzuca zdjęcia tego bachora do sieci. Wszyscy udają, że jest taka wyjątkowa. Chciałabym zetrzeć jej ten zadowolony uśmieszek z twarzy. Chcę, żeby wiedziała, jak to jest stracić coś cennego.
Twarz Natalie zbladła.
„Po prostu dawałam upust emocjom. Nie miałam na myśli…”
„Nie miałaś tego na myśli” – głos Jessiki był ostry. „A co z tą wiadomością wysłaną dwa miesiące wcześniej?”
Gdyby coś się stało dziecku, byłaby zdruzgotana. Może wtedy zrozumiałaby, jak się czuję, będąc zapomnianą przez wszystkich.
„A może ten wysłany po tym, jak twoja siostrzenica trafiła do szpitala?”
Prawie mi przykro. Ale potem przypominam sobie, jak zawsze wszystko dostawała na tacy. Niech raz pocierpi.
Ława przysięgłych wyglądała na przerażoną. Kilkoro z nich patrzyło na Natalie z nieskrywaną odrazą.
„Te wiadomości zostały wyrwane z kontekstu”.
„Naprawdę?” Jessica wyciągnęła kolejne wiadomości, kolejne dowody planowania i intencji. Pokazała paragony za baterie zakupione przez Natalie, dopasowane do marki znalezionej w jedzeniu dla niemowląt. Przedstawiła zeznania sprzedawcy w sklepie z narzędziami, gdzie Natalie kupiła sproszkowane szkło, twierdząc, że było to na potrzeby projektu artystycznego.
Kiedy Jessica skończyła, nikt nie miał już wątpliwości co do winy Natalie.
Obrona próbowała ratować sprawę zeznaniami moich rodziców, ale nawet to nie przyniosło skutku.
Mama stanęła na mównicy i od razu wybuchnęła płaczem.
„Natalie to dobra dziewczyna. Popełniła błąd. Jej siostra jest mściwa i okrutna, bo wystawiła ją na ten proces. Powinna była wycofać zarzuty i rozwiązać sprawę w gronie rodziny”.
Jessica podeszła do miejsca świadków.
„Pani Anderson, czy wie pani, że pani córka przez sześć miesięcy truła pani wnuczkę?”
„To nie była trucizna. To były tylko jakieś przedmioty codziennego użytku…”
„Metale ciężkie, które powodują uszkodzenia narządów. Czy określiłbyś to po prostu jako „przedmioty gospodarstwa domowego”?”
Twarz mamy poczerwieniała.
„No cóż, dziecko wyzdrowiało, prawda? Nie wyrządziło sobie żadnej trwałej krzywdy”.
„Właściwie z dokumentacji medycznej wynika, że Państwa wnuczka będzie wymagała monitorowania pod kątem potencjalnych długoterminowych problemów neurologicznych i rozwojowych przez wiele lat. Czy to zmienia Państwa ocenę?”
„Natalie nie miała takiego zamiaru”.
„Co więc miała na myśli, podając sześciomiesięcznemu dziecku jedzenie zanieczyszczone zgniecionymi bateriami?”
Mama nie miała odpowiedzi. Zeszła z podium, wyglądając na zagubioną i wściekłą.
Zeznania taty były jeszcze gorsze. Otwarcie przyznał się do uderzenia mnie w szpitalu i powiedział, że zrobi to ponownie.
„Moja córka zachowywała się histerycznie i nierozsądnie. Ktoś musiał jej przemówić do rozsądku. Rodziny sobie wybaczają. Nie ciągną się nawzajem po sądach”.
„Uważasz, że rodzice powinni wybaczyć komuś, kto próbuje zabić ich dziecko?” – zapytała Jessica, starając się zachować neutralny ton.
„Natalie nie próbowała nikogo zabić. To był nieudany żart”.
„Półroczna kampania zatruwania to żart?”
„Moje córki zawsze miały burzliwy związek. Muszą rozwiązać go między sobą, a nie angażować sąd.”
Jessica pozwoliła, by to stwierdzenie zawisło w powietrzu. Ława przysięgłych wyglądała na przerażoną.
Werdykt zapadł po zaledwie trzech godzinach narady.
Winny wszystkich zarzutów: usiłowania zabójstwa, narażenia dziecka na niebezpieczeństwo, napaści z użyciem niebezpiecznego narzędzia i kilku powiązanych zarzutów.
Twarz Natalie wykrzywiła się, gdy sędzia odczytywał kolejne punkty. Mama lamentowała z galerii. Tata wstał i wskazał na mnie.
„To twoja wina” – krzyknął. „Zniszczyłeś tę rodzinę. Wsadziłeś własną siostrę do więzienia”.
Komornik wyprowadził go z sali sądowej.
Siedziałem zupełnie nieruchomo, nie czując nic poza zimnym poczuciem satysfakcji.
Wyrok zapadł dwa tygodnie później.
Sędzią była surowa kobieta po sześćdziesiątce, Margaret Sullivan. Przewodniczyła całemu procesowi z narastającą odrazą na twarzy.
„Pani Anderson” – powiedział sędzia Sullivan, patrząc z pogardą na Natalie – „w ciągu trzydziestu lat mojej pracy nigdy nie spotkałem się z podobną sprawą. Systematyczny, wyrachowany charakter pani przestępstw przeciwko niemowlęciu – pani własnej siostrzenicy – świadczy o stopniu zepsucia, którego nie sposób wytłumaczyć.
„Miałaś miesiące, żeby przestać. Za każdym razem, gdy przygotowywałaś zatrute jedzenie, za każdym razem, gdy podawałaś siostrze skażony produkt, miałaś wybór. Wybrałaś okrucieństwo. Wybrałaś skrzywdzenie niewinnego dziecka, by zaspokoić własną zazdrość i złość”.
Natalie płakała teraz otwarcie, a jej prawnik trzymał rękę na jej ramieniu.
„Prokuratura rekomenduje maksymalny wyrok dwudziestu pięciu lat więzienia. Jestem skłonny się z tym zgodzić. Zamierzam jednak wymierzyć karę trzydziestu lat więzienia z możliwością zwolnienia warunkowego po odbyciu dwudziestu pięciu lat. Po zwolnieniu zostanie Pan zarejestrowany jako sprawca molestowania seksualnego dziecka. Do końca życia nie będzie Pan miał kontaktu z ofiarą ani jej matką. Komorniku, proszę o usunięcie oskarżonego.”
Natalie krzyczała, gdy ją odprowadzali.
„Przepraszam! Proszę, przepraszam! Nie pozwól im mi tego zrobić!”
Patrzyłem jak odchodzi, nie okazując ani krzty współczucia.
Sędzia Sullivan spojrzał na mnie, zanim zakończył posiedzenie.
„Młoda damo, mam nadzieję, że ty i twoja córka znajdziecie spokój i ukojenie. Wykazałaś się niezwykłą siłą w tej ciężkiej próbie”.
Podziękowałem jej, zebrałem swoje rzeczy i wyszedłem z sądu. Rachel czekała na mnie na schodach.
„Bardzo mi przykro z tego powodu” – powiedziała, obejmując mnie. „Większość rodziny jest po ich stronie, ale nie wszyscy. Niektórzy z nas rozumieją, że to, co zrobiła Natalie, było niewybaczalne”.
„Dziękuję, że tu jesteście.”
„Będzie dobrze?”
Myślałam o Lily, bezpiecznej z moją przyjaciółką Emmą, która opiekowała się nią podczas rozprawy. Myślałam o naszym nowym mieszkaniu z zamkami, kamerami i systemem bezpieczeństwa. Myślałam o nakazach sądowych, zablokowanych numerach telefonów i członkach rodziny, z którymi nigdy więcej nie będę rozmawiać.
„Tak” – powiedziałem w końcu. „Damy sobie radę”.
Następne lata okazały się trudniejsze i łatwiejsze, niż się spodziewałem.
Lily wyrosła na bystre, energiczne dziecko, które nie pamiętało, co się z nim stało. Lekarze nie stwierdzili żadnych trwałych uszkodzeń neurologicznych, choć na wszelki wypadek regularnie umawialiśmy się na wizyty kontrolne. Była cudem i nigdy nie traktowałam ani jednego dnia z nią jako czegoś oczywistego.
Moi rodzice próbowali utrzymywać kontakt za pośrednictwem różnych krewnych, wysyłając wiadomości o tym, jak „rozbiłem rodzinę”, jak powinienem się wstydzić, jak Natalie cierpi w więzieniu. Ignorowałem każdą próbę.
Wybrali swoją stronę, kiedy zaatakowali mnie fizycznie za to, że nie wybaczyłam komuś, kto próbował zabić moje dziecko. Nie było już odwrotu.
Niektórzy członkowie dalszej rodziny skontaktowali się ze mną z przeprosinami. Rachel pozostała nieustającą częścią naszego życia. Moja ciotka Paula, siostra mamy, pojawiła się u mnie sześć miesięcy po procesie ze łzami w oczach.
„Nie wiedziałam, co się dokładnie stało” – powiedziała. „Twoja matka powiedziała wszystkim, że to był wypadek, że przesadzasz. Potem zdobyłam protokoły z rozprawy i… Jezu Chryste, kochanie, tak mi przykro. To, co zrobiła Natalie, to, co zrobili ci twoi rodzice w szpitalu… to jest nie do pomyślenia”.
Paula została zastępczą babcią Lily, wypełniając część rodzinnej pustki. Po poznaniu prawdy całkowicie zerwała kontakt z mamą i tatą. Kilku innych krewnych poszło w jej ślady, gdy tylko zdali sobie sprawę z tego, co się naprawdę wydarzyło. Rodzina podzieliła się na dwie grupy: tych, którzy uwierzyli w kłamstwa, i tych, którzy zadali sobie trud poznania prawdy.
Wróciłam do pracy jako grafik, odnajdując ukojenie w rutynie i twórczej ekspresji. Mój szef wykazał się ogromnym zrozumieniem w kwestii przedłużonego urlopu, a koledzy okazali mi wsparcie.
Życie powoli wróciło do nowej normalności.
Cztery lata po wyroku otrzymałem list z więzienia. Natalie chciała się ze mną spotkać. Napisała długie przeprosiny, twierdząc, że odnalazła Boga i chce to naprawić. Błagała o szansę, żeby się wytłumaczyć, prosić o wybaczenie, żeby znów być częścią naszego życia.
Przeczytałem list raz, a potem wrzuciłem go do niszczarki.
Niektórych rzeczy nie dało się wybaczyć ani wytłumaczyć. Natalie patrzyła mojej córeczce w oczy, powoli ją trując na śmierć. Uśmiechała się do mnie, podając mi skażoną żywność i śmiercionośne zabawki. Nie okazywała skruchy, dopóki nie została złapana i nie poniosła konsekwencji.
Nie byłoby pojednania. Nie byłoby odkupienia. Nie byłoby wzruszającego spotkania, w którym odgrywałbym rolę dojrzałej osoby i okazywał łaskę.
Mogła znaleźć Boga, Buddę, kogokolwiek innego, kogo chciała. Mogła żałować do ostatniego tchnienia. Nic z tego nie zmieniłoby tego, co zrobiła, ani nie zapewniłoby jej miejsca w naszym życiu.
Moja córka dorastała, nie znając ciotki, która próbowała ją zabić. To była najżyczliwsza rzecz, jaką mogłam dla nas obu zrobić.
Napisałem list do władz więzienia, w którym jasno wyraziłem odmowę wszelkich kontaktów, obecnych i przyszłych.
Potem odebrałam Lily z przedszkola, zabrałam ją do parku i huśtałam na huśtawkach, podczas gdy ona śmiała się do rozpuku. Jej radość była czysta i nieskażona świadomością, jak blisko była, by nigdy nie doświadczyć takich chwil.
To była chyba moja zemsta.
Natalie chciała odebrać mi szczęście, sprawić, żebym cierpiała, niszcząc to, co kochałam najbardziej. Zamiast tego zniszczyła własne życie, podczas gdy ja i moja córka rozkwitałyśmy.
Byliśmy szczęśliwi. Byliśmy bezpieczni. Otaczali nas ludzie, którzy naprawdę nas kochali.


Yo Make również polubił
Ta prosta sztuczka rozmrozi szybę Twojego samochodu w kilka sekund
Jak naturalnie wyczyścić pralkę: szybkie i tanie metody
Mój mąż budzi się cały spocony w nocy. Mam wrażenie, że to przesada i może być źle, ale on się z tym nie zgadza. Jaka jest normalna ilość potu?
Co kolor moczu mówi o Twoim zdrowiu