„Żadna dyscyplina nie będzie obowiązywać” – powiedziała. „Don, Carol – teraz”.
Światła wszystkich pojazdów rozbłysły białym blaskiem, a potem zgasły. Zapadła ciemność. Zanim ekipy budowlane zdążyły przełączyć się na noktowizor, pojazdy Eleny ukoronowały nadjeżdżający pojazd i ustawiły się pod kątem, a reflektory rozbłysły jaskrawą siatką.
„Wiele celów!” krzyknął wykonawca. „Używajcie pasów załadunkowych…”
Max i Duke wzięli się do roboty. Nie atakowali ludzi; atakowali krawędzie – gogle zrywane, radia wyrywane, punkty mocowania pasów odrywane, procy splątane. Każde ugryzienie było jak odebranie. Każde szczeknięcie jak ostrze rzucone bokiem w umysł.
„Północny dostęp?” zawołała Victoria.
„Zablokowane” – powiedziała Carol. „Trzy ciężarówki. Twój cel”.
Victoria zagwizdała dwa razy. Dźwięk był cienki i płaski, i znaczył wszystko. Psy obróciły się w kierunku Wzorca Sierra; echo odbiło się od kamienia i uniemożliwiło ustalenie pozycji.
„Proszę pani!” – zawołał wykonawca, a w jego głosie słychać było nutę napięcia. „Ingeruje pani w prywatną operację ochroniarską. Te psy są warte miliony dla naszych klientów…”
„To nie są produkty” – powiedziała Victoria jasno i chłodno. „To żołnierze. To partnerzy”.
Na zewnątrz rozległy się strzały, które potem zacisnęły się i stały się niepewne, gdy krąg Venoma się zacisnął, a jego jeźdźcy użyli hałasu i ruchu, by rozerwać urządzenia komunikacyjne kontrahentów.
„Koniec z tym” – powiedziała Victoria. „Wszystkie jednostki – Manewr Delta”.
Czterdziestotonowe figury szachowe potoczyły się; tory się zawaliły; wyjścia zginęły pod ciężarem chromu i determinacji. Wykonawcy próbowali obrócić się, znaleźli tylko stal.
Max i Duke wybrali tę sekundę, by uderzyć ponownie, pozbawiając kontraktorów ostatnich atutów. Noktowizory zawiodły. Łączność się wyrwała. Ręce powędrowały w górę; profesjonaliści odczytali sytuację i podjęli mądrą decyzję.
„Teren zabezpieczony” – powiedział Nash, gdy zagrzmiały wirniki. „Dowody zabezpieczone”.
Victoria nie spojrzała w stronę helikopterów. Wpatrywała się w ciemność za ciężarówkami. „Gdzie jest Crimson?”
„Hazard wymknął się spod kontroli” – powiedziała Elena. „Venom ma na niego ogon”.
Victoria sprawdziła uprząż i linki psów. „Daleko nie zajdzie – nie z uszkodzonym futerałem”.
„Kontrakty są solidne jak skała” – potwierdził Nash. „Międzynarodowi kupcy, protokoły szkoleniowe, studia psychologiczne – budował coś większego niż gang przemytniczy. Budował prywatną armię psów tropiących”.
Syreny wspięły się na górę; mundury rozsypały się po kamieniach. Victoria uklękła i przesunęła dłonią po żebrach każdego psa, sprawdzając, czy nie ma gorączki, obrzęku, bolesności. Bez zarzutu, oba. Znów gotowe.
„Crimson zmierza w kierunku granicy stanu” – zameldowała Elena. „Ma plan B”.
Victoria wstała. „Nash, to miejsce zbrodni należy do ciebie. Idziemy na polowanie”.
Dwa kliknięcia i psy podniosły się na równe nogi, a każdy ich mięsień powiedział to samo: jesteśmy z tobą.
„Pojazd jest gotowy przy północnym wyjściu” – powiedział Don. „Zmodyfikowany schowek – psy mogą wysiąść w cztery sekundy”.
„W takim razie ruszamy” – powiedziała Victoria. „Zagroził moim psom”. Wsunęła się za kierownicę, a SUV skierował się w stronę bocznej drogi górskiej.
—
Droga grzbietowa wiła się w górę, przedzierając się przez skały i cienie. Wiatr wiał niczym długie noże. Max i Duke usadowili się przy głębokim szumie silnika, wpatrując się w kratę.
„Range Rover Targeta ma łączność powietrze-ziemia” – powiedziała Elena. „Kierowcy Venoma znów go widzą – on podwaja tempo na płaskowyżu”.
Błyskawica podeszła bliżej, białe żyły rozlewały się w dół i pełzały po skale. Na płaskowyżu robotnicy ustawili się wokół smukłego, małego samolotu. Silnik zakaszlał i z wysiłkiem ustabilizował się na biegu jałowym.
„Siedmiu operatorów plus piloci” – przeczytał Don. „Operują na obwodzie Mark IV i nie są niedbali”.
Głos Crimsona poniósł się po kamieniu. „To moja ostatnia propozycja, Handlarzu. Odejdź żywy, zostaw psy i walizkę”.
Victoria odpowiedziała półgestem; krąg Venoma zacieśnił się jeszcze bardziej. Szyk wykonawców przerzedził się, rozciągnął, wystrzępił.
„Ciągle myślisz, że chodzi o pieniądze” – zawołała Victoria. „O rynki. Dlatego przegrasz”.
Błyskawica nadała scenie surowy, teatralny charakter. Znów pomalowała metalową obudowę – wypolerowaną, zamkniętą, niosącą obietnicę i groźbę.
„W tej walizce” – powiedział Crimson niemal z szacunkiem – „znajduje się sposób na stworzenie idealnych jednostek K9. Idealnych przewodników. Idealnych rezultatów. Prywatne armie zapłacą za taką pewność”.
Max i Duke przekrzywili głowy. Lewa flanka żołnierzy przesunęła się o dwa stopnie. Wiatr: wschód-południowy wschód. W powietrzu czuć było pot, baterie i kordyt – ale pod spodem coś nowego: niski, oleisty szum budzącej się broni elektronicznej.
„Vic” – powiedział cicho Don – „trzy pojazdy opancerzone nadjeżdżają boczną drogą. Sygnały walki elektronicznej”.
„Za pięć minut będzie gorąco” – dodała Carol. „Stracicie radia”.
„Wtedy przestajemy na nich polegać” – powiedziała Victoria. „Max, Duke – tryb akustyczny”.
Psie uszy się zacisnęły, ich ciała przygotowały się na gwizdki i dłonie, a nie na kable i satelity.
„Zagłuszacze aktywne” – potwierdził Don. „Wykonawcy sami niszczą sobie widzenie w nocy – skoki zakłóceń”.
Crimson też to usłyszał. „Wszystkie jednostki, zbierzcie się do psów. Ona koordynuje działania za ich pośrednictwem”.
Wiktoria nie zadała sobie trudu, żeby odpowiedzieć. Gwizdnęła cicho. Polecenia splatały się z wiatrem. Psy przesunęły się pod nowymi kątami. Kontraktorzy ruszyli, by odpowiedzieć na oczywiste zagrożenie – i to był błąd, do którego Wiktoria dążyła.
„Venom — teraz.”
Krąg motocykli rozpętał się niczym wieniec z iskier. Silniki pochłaniały słowne polecenia; kaski nie słyszały kasków. Każdy pas ruchu zmieniał kształt. Wykonawcy przeszli od precyzji do reakcji – a potem do narażenia się na niebezpieczeństwo.
„Trzech operatorów pędzi do samolotu” – ostrzegła Elena. „Przeniosą tę sprawę”.
Dwa kliknięcia. Max i Duke ustawili się w najbardziej wysuniętej formacji, ramię w ramię, wzrok utkwiony w skrzyżowanych liniach. Lewe skrzydło wykonawców znów się zawaliło; prawe skrzydło przesadziło. Sprawa przeszła przez szew – dokładnie tak, jak się spodziewano.
„Don, Carol – Protokół Charlie.”
Każdy pojazd na płaskowyżu – radiowozy, motocykle, ciężarówki – miał włączone syreny, światła awaryjne i klaksony. Świat stał się pudełkiem z gradobiciem. Taktyczne filtry audio pracowników kontraktowych zakrztusiły się, a następnie ponownie wlały panikę do ich uszu.
„Oni nas nie atakują” – powiedział wykonawca niemal zdumionym głosem. „Odsuwają nas od sprawy”.
„Wreszcie” – mruknęła Victoria. Ale myśl urwała się gwałtownie – Crimson też to zobaczył. Rzucił się w stronę samolotu, a dwa pojazdy ukryły się wokół niego. Metalowa walizka wisiała mu w dłoni jak lina ratunkowa.
„Jednostki walki elektronicznej są przeciążone” – powiedział Don. „Storm przeżuwa ich radiotelefony. Masz dwie minuty”.
„Wtedy to dokończymy” – powiedziała Victoria. „Max, Duke – protokół Omega”.
Prawie nigdy z niego nie korzystała. Był pełen ostrych krawędzi, bez żadnej miękkości. To była matematyka, wiara i powolne zaufanie budowane przez setki misji. Psy wślizgnęły się do niego, jakby czekał na nie od momentu, gdy drzwi klatki otworzyły się podczas ich pierwszej misji.
Robotnicy próbowali wypełnić lukę wokół obudowy. Psy nie przeszły przez nie – wygięły je, potem znowu wygięły, a zakręt zmienił się w zakręt, a zakręt w zagrodę. Kierowcy Venoma uderzyli w pas startowy, przecinając drogę ucieczki samolotu na kawałki. Urządzenia Eleny zablokowały dolne podejścia.
„Policja za dwie minuty” – powiedział Nash przez linię, która zawodziła i przerywała. „Storm też przerywa im łączność, ale naciskają”.
„Trzymajcie ich bezpiecznie” – odpowiedziała Wiktoria. „Już prawie skończyliśmy”.
Crimson dotarł do schodów, wściekłość i triumf malowały się na jego ramionach w tym samym, kwadratowym kształcie. Wyciągnął coś z kieszeni kurtki, metal lśnił wilgotnym blaskiem błyskawicy.
„Urządzenie soniczne” – powiedziała Victoria. „Max, Duke – patrzcie na wskazówki”.
Nie zdążył nacisnąć. Nigdy tego nie robi, pomyślała – mężczyźni, którzy przetrwali tak długo, myślą, że tak będzie, a potem tresowane psy robią to, co tresowane psy robią. Max chwycił za nadgarstek, Duke za kąt, obaj z chirurgicznym unieruchomieniem. Urządzenie roztrzaskało się o kamień i potoczyło się do krawędzi, gdzie but jeźdźca przygniótł je, nie powodując żadnych szkód.
„Niemożliwe” – wyszeptał Crimson. Nie rozmawiał z Victorią. Patrzył w dwie spokojne, pasterskie twarze i próbował zsumować całą noc w sensowną liczbę.
„Oni nie są tylko szkoleni” – powiedziała Victoria. „To oni mnie wybierają. Ja wybieram ich”.
Na skałę wyły syreny, potem rozbłysły światła, a potem mężczyźni pospiesznie z otwartymi dłońmi i komendami, które zapadły w pamięć. Elena przechadzała się po platformach, jakby urodziła się w stali. Venom uniósł rękę w stronę psów i podtrzymywał między nimi szacunek.
„Sprawa zabezpieczona” – powiedział Nash, a jego oddech parował na zimnie. „Umowy, listy nabywców, treserzy na sprzedaż, psie plany – jest gorzej, niż myśleliśmy. Międzynarodowe pieniądze. Loga firm rządowych”.
Victoria trzymała jedną rękę na każdym psie, czując, jak powoli adrenalina stygnie w kościach. Burza rozpadła się w zimnych kroplach i wietrze.
„Dobrze się spisaliście, chłopcy” – powiedziała. „Jeszcze nie skończyliśmy. Ale i tak się spisaliście”.
—
Świt gładził płaskowyż szarością, a potem złotem. Liczby były paskudne: dwudziestu trzech wykonawców w areszcie. Crimson i jego zespół w kajdankach. Piloci poddali się, gdy tylko wiatr zaczął smakować jak psy. Adwokaci będą krzyczeć do ochrypnięcia przed lunchem. To nie będzie miało znaczenia.
„Ta sprawa to jak przemyt noża przez pięć stanów, a nawet więcej” – powiedział Nash, podchodząc. „Firmy zbrojeniowe. PMC. Podwykonawcy rządowi. Nie sprzedawał psów, tylko całe jednostki”.
Z grzbietu Elena zawołała w dół, a w jej głosie słychać było coś w rodzaju ulgi. „Autostrady czyste. Dotrzemy do Houston przed zmrokiem, jeśli będziemy naciskać”.
Wiktoria spojrzała na zegar, który trzyma w głowie, ten, który należy do chorych dzieci. „Pchamy”.
„Sieć kierowców ciężarówek się rozkręca” – powiedział Don. „Eskorta na wezwanie. Po wczorajszej nocy może ci nie być potrzebna. Ale masz ją”.
Venom podpłynął bliżej, zachowując dystans, z szacunkiem w ramionach. „Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Twoje psy…” Pokręcił głową. „Wycofujemy się. Ale… dobra robota to dobra robota”.
„Zawsze jest praca” – powiedziała Wiktoria. „Lepiej się opłaca, kiedy śpisz w nocy”.
Skinął głową i odsunął się. Kamery termowizyjne Carol śledziły go i pozwoliły mu odejść.
„Właśnie zadzwonił szpital” – powiedziała Elena, wpatrując się w telefon. „Niektóre dzieciaki nie mogą doczekać się wieczoru”.
Victoria położyła dłoń na kryzie Maxa, a potem na Duke’a. „Wtedy nie każemy im czekać”.
—
Przekroczyli granicę stanu w konwoju, który wyglądał raczej na celowy niż widowiskowy. Wieść rozeszła się szybko – radia, rozmowy towarzyskie, pogawędki, które przeplatały się między kierowcami ciężarówek niczym lina i droga. Max i Duke spali na zmiany, z otwartymi ciemnymi oczami na każdym postoju, badając nosy w poszukiwaniu kłopotów.
„Media są głośne” – powiedziała Elena z prowadzącej. „Psy wojskowe ujawniają gang handlarzy ludźmi”. Jesteście na topie w trzech stanach”.
„Niech będą modne” – odpowiedziała Wiktoria. „Niech medycyna tam dotrze”.
„Vic” – wtrącił Nash, a w jego głosie zabrzmiała nowa ostrość – „FBI wyciąga z tej sprawy więcej informacji. Crimson miał dostęp do szpitali. Korzystali ze szlaków zaopatrzenia medycznego, żeby przemycać sprzęt taktyczny”.
„Houston skompromitowany?”
„Nie wiemy. Jeszcze.”
Don przerwał. „Sieć obserwuje podejścia. Cokolwiek drgnie, zobaczymy”.
Słońce schodziło w stronę Teksasu, miedziane na tle szkła i wody. Pierwsze wieże Houston wznosiły się, a wraz z nimi nowy wzór – SUV-y prywatnych ochroniarzy zatapiały się w narożnikach w pobliżu Dzielnicy Medycznej, rusztowania przy punktach kontrolnych, które nie przypominały szpitalnej polityki, mężczyźni w mundurach, które były odrobinę za dobre.
„Skanują w poszukiwaniu psów” – powiedział Venom, a jego głos znów zabrzmiał, jakby nigdy nie odchodził. „Coś przenośnego. Są spłoszone z płaskowyżu”.
„Dobrze” – powiedziała Victoria. „Strach sprawia, że ludzie są przewidywalni. Eleno, zadbaj o to, żeby konwój był nudny i widoczny. Don, Carol – wprowadźcie mnie przez sieć służbową. Nash, niech ktoś po cywilnemu postawi mnie przy zachodnim wejściu”.
„Już się ruszamy” – powiedział Nash. „Policja jest zajęta pół tuzinem „incydentów”, które pojawiły się jak grzyby po deszczu. Klasyczne odwracanie uwagi”.
„Wtedy pójdziemy tam, gdzie oni nie będą patrzeć” – powiedziała Victoria.
Jechała swoim samochodem ciężarowym po pasie przeznaczonym dla furgonetek serwisowych i wózków z bielizną. Na pierwszym punkcie kontrolnym Elena pozwoliła skanerom ręcznym odczytać zapach psa, który wprowadziła do kabiny godzinę temu – sierść, zabawki i coś, co zrozumiałby tylko pies. Ręce powędrowały w górę, zapiszczały radia, każda jednostka zjechała w niewłaściwe miejsce o właściwej porze.
„Wejście służbowe ma jednego strażnika” – zameldował Nash. „Idą cywilni”.
Victoria wjechała po dwóch kliknięciach klaksonu – umówiona. W środku podłogi pachniały środkiem dezynfekującym i drugą szansą. Prawdziwi pracownicy powitali ją na nabrzeżu z zamkniętymi pojemnikami, dokumentami dotyczącymi łańcucha dowodowego i twarzami pełnymi nadziei, której nie da się udawać.
„Proszę pani” – powiedział cicho pediatra w oknie, słowami niczym modlitwą, którą wstydziłby się wypowiedzieć na głos. „Niektóre z naszych dzieci… czas jest kluczowy”.
„No to ruszamy” – powiedziała Victoria. Przeprowadziła transfer jak operator w terenie: sprawdź, zweryfikuj, podpisz, załaduj, zakręć, sprawdź jeszcze raz. Max i Duke pozostali niewidoczni za przyciemnianymi szybami, milczący jak cierpliwość.
„Uwaga” – powiedział Nash. „Zaczynają wyczuwać pułapkę. Zespoły rozchodzą się, żeby sprawdzić defensywę”.
„Niech tam będą” – powiedziała Victoria. „Zanim zorientują się, gdzie jest wejście dla obsługi, nas już nie będzie”.
Głos wykonawcy zatrzeszczał na monitorowanym kanale, panika mieszała się z kontrolą. „Usługa przerwana. Psy – już są w środku!”
W dalszej części ulicy syreny zamieniły się w mur. Policja z Houston wkroczyła do dzielnicy; policja stanowa zatoczyła zewnętrzny pierścień. Pracownicy firm budowlanych wrzucili wsteczny bieg i odkryli, że każdy zjazd jest teraz zablokowany przez nagły, tajemniczy napływ ciężarówek „próbujących skręcić w lewo”. Ludzie Dona potrafią być bardzo prospołeczni w kryzysie.
„Medycyna jest bezpieczna” – powiedział jej Nash do ucha. „Zapasy są przewożone na oddział dziecięcy. FBI po cichu zbiera twoich skompromitowanych pracowników. Kontrahenci niszczą pachołki drogowe i podejmują złe decyzje na ulicach”.
Elena wjechała ciężarówką na rampę załadunkową i wychyliła się przez okno, z błyszczącymi oczami. „Potwierdzam z oddziału – leki są już podawane”.
Victoria pozwoliła sobie na oddech. To nie było świętowanie. To było uwolnienie ciśnienia. Patrzyła, jak pielęgniarka bierze kosz na śmieci i przyciska go do jej piersi, po czym rozwija go, jak przytula się tratwę ratunkową.
„Venom” – powiedziała do radia, bo z szorstkich rąk trzeba zrobić dobry użytek. „Twoi chłopcy spisali się świetnie”.
„Poczułem coś innego” – przyznał.
„Bo tak było” – powiedziała.
Nie zwlekali. Ruszyli. Szpitale nie potrzebują bohaterów u drzwi; potrzebują cichych uliczek i punktualnych dostaw. W ciemnościach Houston światła reflektorów splatały się i rozjeżdżały, a gdzieś w budynku monitor piął się w górę, wskazując liczbę oddechów, tlenu i jeszcze trochę czasu.
„Status?” zapytała Victoria, gdy ostatnia skrzynia opuściła windę.
„FBI likwiduje sieć” – powiedział Nash. „Dane Crimson wskazują na sześć stanów i ta liczba rośnie”.
Victoria zatrzasnęła drzwi, raz jeszcze przyłożyła dłoń do metalu na pożegnanie i odwróciła się do swoich psów. Max uderzył ją nosem w kolano. Duke usiadł i trzymał ją w oczach, jakby chciał trzymać w dłoniach punkt, aż góry runą.
„Kolejny dzień pracy” – mruknęła, bardziej do nich niż do słuchającego człowieka. „Dla przewodniczki i jej psów”.
Świt nastał nad parkingiem dla ciężarówek Dona, gdy ekipa Victorii zebrała się w bezpiecznym pomieszczeniu na zapleczu. Max i Duke byli czujni, ale odprężeni przy jej butach – misja wykonana, trening nigdy nie zamarł. Ostatnie dwadzieścia cztery godziny zmieniły wszystko. Teraz nadszedł czas, by zrozumieć, jak bardzo.
„Właśnie wpłynął wstępny raport FBI” – oznajmił Nash, rozkładając dokumenty na stole. „Operacja Crimson nie polegała tylko na handlu psami. Wykorzystywali szlaki zaopatrzenia medycznego do transportu sprzętu taktycznego, tajnych danych szkoleniowych, a nawet sprzętu wojskowego”.
Elena pochyliła się do przodu, przeglądając strony. „Jak głęboko sięga?”
„Do tej pory potwierdzono sześć stanów” – odpowiedział Nash. „A to dopiero początek. Ci kontrahenci pracujący w szpitalu pracowali dla prywatnej korporacji wojskowej z międzynarodowymi powiązaniami. To wywoła śledztwa w wielu krajach”.
Victoria bezmyślnie podrapała Maxa za uszami, analizując nową wersję walki. „Dzieci, które potrzebowały tych leków – czy wszystko w porządku?”
„Wszyscy otrzymują leczenie” – powiedział Don z dumą w głosie. „Personel szpitala powiedział, że niektórzy z nich nie przeżyliby kolejnego dnia bez zaopatrzenia. Dobrze się spisałeś, Handler”.
Carol weszła ze świeżą kawą. „Wiadomość z naszej siatki kierowców ciężarówek: ci ochroniarze, którzy uciekli ze szpitala? Policja stanowa złapała ich, gdy próbowali przekroczyć granicę z Luizjaną. Już rozmawiają z agentami federalnymi”.
Nash westchnął. „A skoro już o gadaniu mowa – Crimson też nie zamierza milczeć. Chce się dogadać. Zaczął wymieniać nazwiska, gdy zdał sobie sprawę, ile mamy dowodów”.
Victoria studiowała mapę taktyczną przyczepioną do ściany, sieć czerwonych nici ciągnących się przez autostrady międzystanowe i granice stanów. „Ile innych psów wojskowych mieli na celowniku?”
„Do tej pory zidentyfikowano co najmniej trzydzieści” – powiedział Nash. „Byli żołnierze, emerytowani piesi K-9 – a nawet niektórzy wciąż w czynnej służbie. Budowali własny, prywatny program szkolenia psów wojskowych, sprzedając całe pakiety tym, którzy dadzą najwięcej”.
Elena pokręciła głową. „Wszystko kręciło się wokół pieniędzy. Nie obchodziły ich psy, opiekunowie ani ludzie, których mieli chronić”.
„Dlatego im się nie udało” – powiedziała cicho Victoria, patrząc na Maxa i Duke’a. „Myśleli, że wszystko można kupić i sprzedać. Nie rozumieli, że na prawdziwe partnerstwo – na prawdziwą lojalność – trzeba zapracować”.
Nash odchrząknął. „FBI chce z tobą porozmawiać. Twoje doświadczenie z psami wojskowymi, twoja taktyka konwojowania – tworzą grupę zadaniową. Chcą zamknąć podobne operacje, zanim zdążą się one rozkręcić”.
„Chcesz, żebym się z tobą poradziła?” zapytała Wiktoria.
„Chcą, żebyś przewodził” – poprawił Nash. „Ty i twoje psy zdemaskowaliście międzynarodową siatkę handlarzy ludźmi, przechytrzyliście profesjonalnych kontrahentów, a mimo to wykonaliście swoją misję dostawczą. Takie doświadczenie to rzadkość”.
Don i Carol wymienili spojrzenia. „Nasza sieć przystanków dla ciężarówek jest do waszej dyspozycji” – powiedział Don. „To, co zrobiliście – ochrona tych psów, tych dzieci – jest warte wsparcia”.
„Będziesz miał wsparcie” – dodała Elena z uśmiechem. „Rozmawiałem z innymi kierowcami ciężarówek – wieloma weteranami. Ludźmi, którzy rozumieją, o co walczysz”.
Nash położył na stole grubszą teczkę. „To nie wszystko. Te protokoły taktyczne, które sprzedawał Crimson? Już używane przez inne organizacje. PMC chcą budować własne jednostki K-9 bez nadzoru i regulacji”.
„Co oznacza więcej psów traktowanych jak sprzęt” – powiedziała Victoria. „Więcej opiekunów kuszonych pieniędzmi. Więcej ludzi zapominających, co oznacza partnerstwo”.
Carol stuknęła w mapę. „Venom dzwonił. Mówi, że jego ekipa skończyła z przestępczym życiem. Chcą pomóc. Wygląda na to, że praca z tobą pokazała im lepszy sposób wykorzystania swoich umiejętności”.
Victoria pozwoliła sobie na lekki uśmiech. „Czasami najlepsi sojusznicy przychodzą z nieoczekiwanych miejsc”. Spojrzała na Nasha. „Jakie uprawnienia miałaby ta grupa zadaniowa?”
„Pełne poparcie federalne” – powiedział. „Wsparcie wielu agencji. Swoboda operacyjna w śledzeniu i blokowaniu operacji handlu ludźmi w różnych stanach. Ale to niebezpieczna praca. Te organizacje mają zasoby i powiązania”.
„Mają pieniądze” – powiedziała Victoria. Spojrzała na Maxa i Duke’a – spokojnie, czekając. „Mamy coś lepszego”.
Psy podniosły się, gdy ona podniosła się. Decyzja podjęta.
„Elena?”
„Zapisuję się” – powiedziała Elena. „Mój sprzęt jest gotowy na kolejny przejazd”.
„Nasza sieć może zapewnić bezpieczne domy, informacje wywiadowcze – cokolwiek potrzebujesz” – powiedział Don. „Carol już koordynuje działania z innymi punktami”.
Victoria zapięła kamizelkę. „Te organizacje uważają, że lojalność można kupić. Że partnerstwo można zaprogramować. Czas udowodnić im, że się mylą”.
Nash skinął głową. „Czas im przypomnieć, dlaczego psy pracujące w wojsku zasłużyły na swoją reputację”.
—
Tydzień później zachód słońca pomalował pustynię Arizony na złoto, gdy Victoria kończyła ładować ciężarówkę na kolejny kurs. Max i Duke obserwowali ze swoich pozycji, z niesłabnącą czujnością. Świat zmienił się w ciągu siedmiu dni, ale ich cel pozostał ten sam.
„Właśnie dotarły dane uwierzytelniające grupy zadaniowej” – powiedział Nash, przynosząc kopertę w kolorze brązowym. „Macie pełne uprawnienia w różnych stanach. I… nowe informacje z Kalifornii”.
„Kolejna operacja?” zapytała Victoria, zapinając ostatni pasek.
„Większe” – powiedział. „Prywatni kontrahenci wojskowi zakładają ośrodki szkoleniowe wzdłuż wybrzeża. Ten sam model co operacja Crimson, ale bardziej zaawansowany”.
Ciężarówka Eleny z hukiem wjechała na miejsce, załadowana nowym sprzętem. „Mamy wszystko, czego potrzebujemy do dłuższej operacji. Siatka Dona i Carol ma już wyznaczone kryjówki wzdłuż trasy”.
Venom podszedł – bez barw gangu, w cywilnym ubraniu, z pełną szacunku postawą. „Moi chłopcy skończyli naszą pierwszą legalną pracę ochroniarską. Szpital mówi, że dobrze się spisaliśmy”. Spojrzał na Maxa i Duke’a. „Zabawne, jak wszystko się zmienia”.
„Tydzień temu byłeś z Sand Scorpions” – powiedziała Victoria. „Teraz zapewniasz bezpieczeństwo w szpitalu”.
Wzruszył ramionami. „Obserwowanie ciebie i twoich psów pokazało nam, że istnieją lepsze sposoby na wykorzystanie naszej wiedzy. Poza tym, porządna wypłata jest lepsza niż patrzenie przez ramię”.
Carol wybiegła z biura z nowymi informacjami. „Raporty z naszej sieci w Kalifornii: ci kontrahenci rekrutują osoby z doświadczeniem wojskowym – zwłaszcza weteranów z problemami finansowymi”.
„Atakują bezbronnych” – powiedziała Victoria, zaciskając zęby. „Oferują pieniądze za pogwałcenie ich szkolenia i zasad”.
„Nie tylko weterani” – dodał Nash. „Dochodzą nas słuchy, że mogą być w to zamieszani aktywni żołnierze. Pentagon uważnie to obserwuje. To może być coś poważniejszego niż Crimson”.
Victoria sprawdziła kamizelki Maxa i Duke’a – nowe insygnia sił specjalnych naszyte obok ich odznaczeń. Psy stały nieruchomo, podając łapy i ramiona do każdego paska i klamry, tak jak robiły to podczas każdej misji.
„Twoje stare trasy dostaw są już obsługiwane” – powiedziała Elena. „Na razie obsługują je zaufani kierowcy. Ta grupa zadaniowa potrzebuje cię bardziej”.
Don przybył z zaktualizowanymi mapami. „Nasza sieć się rozrasta. Do programu wymiany informacji dołączyły trzy kolejne stany. Ci handlarze nie ruszą się niezauważeni”.
Nash się ociągał. „Jeszcze jedno – pamiętacie dzieciaki z Houston? Szpital twierdzi, że reagują na leczenie. Rodziny chcą poznać opiekuna i psy, które podały im leki”.
„Po Kalifornii” – powiedziała cicho Victoria. „Teraz potrzebują nas inne psy i opiekunowie”.
Elena uniosła rękę. „No i… wieści od weteranów truckingu z całego wybrzeża. Chcą się przyłączyć.”
„Dobrze” – powiedziała Wiktoria. „Będziemy potrzebować każdego uczciwego zestawu kół, jaki uda nam się zdobyć. Nie chodzi już tylko o pieniądze. Chodzi o skorumpowanie wszystkiego, co reprezentują psy pracujące w wojsku”.
Pustynny wiatr niósł zapach szałwii, gdy dobiegły końca ostatnie kontrole. Nad nimi na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy.
„Jesteś pewien co do informacji z Kalifornii?” zapytała Victoria.
„Wiele źródeł” – powiedział Nash. „Budują coś wielkiego – kursy szkoleniowe, specjalistyczny sprzęt – wszystko, co potrzebne, by przekształcić wojskowe K-9 w prywatne aktywa”.
Spojrzała na Maxa i Duke’a i przypomniała sobie wszystko, z czym musieli się zmierzyć – strefy walk, siatki przestępcze, niemożliwe do pokonania przeszkody. To nowe zagrożenie nie będzie inne.
Venom odchrząknął. „Słyszeliśmy plotki. Ci wykonawcy w Kalifornii? Są przerażeni. Wieść o tym, co się tu wydarzyło – jak ty i twoje psy pokonaliście Crimson – zdenerwowała ich”.
„Dobrze” – powiedziała Wiktoria. „Może dwa razy się zastanowią, zanim zaczną traktować psy wojskowe jak towar”.
Ostatnie pasy zostały sprawdzone, ostatnie szafki zapięte. Elena wsiadła do taksówki. Nash zacisnął kamizelkę kuloodporną. Don i Carol stali przy drzwiach biura, niczym w gąszczu radioodbiorników, drukowanych map i resztek kawy.
„Wiesz” – zamyśliła się Elena przez okno – „tydzień temu próbowaliśmy tylko dostarczyć zaopatrzenie medyczne. Teraz jesteśmy częścią federalnej grupy zadaniowej ścigającej międzynarodowych handlarzy ludźmi”.
„Zabawne, jak życie się układa” – powiedziała Victoria. „Ale niektóre rzeczy się nie zmieniają – więź między przewodnikiem a psem. Zaufanie między partnerami. To jest stałe. Tego właśnie ci handlarze nie rozumieją”.
Max i Duke wskoczyli do ciężarówki, wykonując precyzyjne i wyćwiczone ruchy. Nie byli „atutami” ani „zaletami”. Byli partnerami. Rodziną.
„Gotowy do drogi?” zapytał Nash, zarzucając na ramię swój ekwipunek.
Victoria Parker – była trenerka psów służbowych w wojsku, a obecnie szefowa grupy zadaniowej – spojrzała na swój zespół: Elena z jej precyzyjną jazdą, Don i Carol z oczami jak z obrazka, Nash z odznaką i cierpliwością, a nawet Venom z nowo nabytą dyscypliną. Przede wszystkim miała Maxa i Duke’a – partnerów, którzy nigdy się nie wahali.
„Kalifornia nie będzie wiedziała, co ich spotkało” – uśmiechnęła się Elena.
„Nie to jest najważniejsze” – powiedziała Victoria, wchodząc na górę i kładąc ręce na kierownicy. „Najważniejsze jest, żeby pokazać wszystkim, dlaczego psy wojskowe nie są aktywami, które można kupować i sprzedawać – to partnerzy, którzy z własnej woli służą”.
Silniki zaskoczyły i zatrzymały się. Nocne powietrze wypełnił warkot, gdy konwój – ciężarówki, motocykle i cel – ruszył na zachód, w mroczne mile i jasne kłopoty.
A teraz czekają na Ciebie dwie kolejne niesamowite historie, prosto na Twój ekran. Jeśli podobała Ci się ta, nie możesz ich przegapić. Kliknij, żeby obejrzeć – i nie zapomnij zasubskrybować. To wiele znaczy.


Yo Make również polubił
“Odkryj Sekret Najlepszych Ziemniaków – Przepis, Który Zachwyci Twoje Podniebienie!”
Nie mogę się doczekać, aż wypróbuję ostatnią sztukę!
Efekty będą widoczne już po zaaplikowaniu 4 kropli do ucha!
Zapiekanki Farmerskie: Pyszna Propozycja na Kolację lub Przekąskę