Przybrał swój najlepszy grymas. Zmarszczył brwi, jego gęste, wytatuowane brwi złączyły się.
„Co?” – warknął Marco, a jego głos był szorstki i szorstki.
„Czy człowiek nie może zaznać spokoju we własnym domu?”
„Przepraszam, panie Montana” – wyjąkała Elena, pochylając głowę.
Po prostu… sprzątałam. To moja córka. Nie miałam wyboru. Szkoły były zamknięte. Wyjeżdżamy natychmiast. Proszę, proszę pana, nie zwalniaj mnie. Wyprowadzę ją na zewnątrz. Nie będzie pana więcej niepokoić. Proszę pana, potrzebuję tej pracy.
Marco wpatrywał się w nich.
Spojrzał na teczkę z pieniędzmi leżącą na stole. Była dokładnie tam, gdzie ułożyła ją Mia.
Spojrzał na dziewczynę, która drżała – już nie z zimna, ale ze strachu przed wściekłym mężczyzną z tatuażami na twarzy.
Marco wyprostował się. Wyciągnął rękę i wyjął z teczki jeden z pakietów gotówki. Uderzył nim o dłoń.
Elena mocno zamknęła oczy, spodziewając się, że oskarży ich o próbę kradzieży.
„Dziewczyno” – Marco zawołał głośno.
Mia wyjrzała zza nogi matki.
„Tak, proszę pana.”
„Chodź tutaj” – rozkazał Marco.
Elena ścisnęła mocniej ramię Mii.
Panie, ona nie miała takiego zamiaru. Powiedziałem jej…
Marco podniósł głos.
Chodź tutaj.
Mia odsunęła się od matki. Powoli szła w stronę fotela, jej małe dłonie drżały. Zatrzymała się tuż przed kolanami Marca.
Marco pochylił się do przodu, jego twarz znajdowała się zaledwie kilka centymetrów od twarzy dziewczyny. Spojrzał Mii głęboko w oczy, szukając kłamstwa, szukając chciwości, która – był tego pewien – tkwiła w każdym.
„Założyłeś mi kurtkę?” zapytał Marco.
Mia przełknęła ślinę.
Tak, proszę pana.
Dlaczego? – zapytał Marco. – Jestem obcy i bogaty. Mam na górze szafę pełną drogich płaszczy. Czemu dałeś mi swoją kurtkę?
Mia spojrzała na swoje buty. Potem z powrotem na Marco.
Bo wyglądałeś na zimnego, proszę pana. Mama mówi, że pomagasz ludziom, kiedy im zimno.
Marco wpatrywał się w dziewczynę.
Taka prosta prawda.
Marco spojrzał na Elenę. Wstrzymywała oddech.
Jak masz na imię, dziecko? – zapytał Marco, a jego głos nieco złagodniał.
Mia, proszę pana.
Marco powoli skinął głową. Spojrzał na pieniądze w dłoni. Potem spojrzał na otwarte drzwi biblioteki.
W jego głowie zaczął kształtować się plan.
Test się nie skończył.
Właściwie to dopiero się zaczęło.
Ten dzieciak przeszedł pierwszy poziom — poziom uczciwości.
Ale Marco chciał wiedzieć więcej. Chciał wiedzieć, czy to tylko przypadek, czy ta dziewczyna naprawdę ma złote serce.
Marco schował gotówkę z powrotem do teczki.
„Obudziłeś mnie” – mruknął Marco, wracając do swojej zrzędliwej postawy.
„Nienawidzę być budzony.”
Elena wydała z siebie cichy szloch.
„Wychodzimy, proszę pana.”
„Nie” – rzekł Marco ostro.
„Nie odejdziesz.”
„Wychodzimy, proszę pana” – powtórzyła Elena, chwytając Mię za rękę i odwracając się w stronę drzwi.
“Zatrzymywać się.”
Głos Marca rozbrzmiał niczym świst bicza w cichym pomieszczeniu.
Elena zamarła. Nie odważyła się zrobić ani kroku dalej. Odwróciła się powoli, jej twarz zbladła.
„Nie powiedziałem, że możesz odejść” – warknął Marco.
Wskazał wytatuowanym palcem na skórzany fotel, na którym siedział.
„Spójrz na to.”
Elena spojrzała.
Na czarnej skórze, w miejscu, gdzie leżała mokra kurtka Mii, widniała mała, ciemna i wilgotna plama.
Mój fotel, powiedział Marco głosem ochrypłym od udawanej złości. To importowana włoska skóra. Kosztuje 500 dolarów za jard, a teraz jest mokra. Zniszczona.
Ja… wysuszę to, proszę pana – wyjąkała Elena.
Pójdę zaraz po ręcznik.
Woda plami skórę, skłamał Marco.
Wstał, opierając się ciężko na lasce i górując nad przerażoną matką.
Nie da się go po prostu wysuszyć. Trzeba go profesjonalnie odrestaurować. To będzie kosztować 2000 dolarów.
Marco obserwował ich uważnie. To była druga część testu. Chciał sprawdzić, czy matka będzie zła na dziewczynkę. Chciał sprawdzić, czy nakrzyczy na Mię za to, że straciła pieniądze, których nie miała. Chciał sprawdzić, czy presja złamie ich więź.
Elena spojrzała na to miejsce. Potem spojrzała na Marco. Łzy spływały jej po twarzy.
„Panie Montana, proszę” – błagała.
„Nie mam 2000 dolarów. Nie dostałam jeszcze wypłaty za ten miesiąc. Proszę, odliczcie mi ją z pensji. Będę pracować za darmo. Tylko nie skrzywdźcie mojej córki”.
Oczy Marca się zwęziły.
Oferowała pracę za darmo.
To było rzadkie.
Ale nie był jeszcze usatysfakcjonowany.
Spojrzał na Mię.
A ty? – Marco zwrócił się do dziewczyny.
„Spowodowałeś tę szkodę. Co masz na swoją obronę?”
Mia zrobiła krok naprzód. Nie płakała. Jej drobna twarz była bardzo poważna.
Sięgnęła do kieszeni.
„Nie mam 2000 dolarów” – powiedziała cicho Mia.
„Ale ja to mam.”
Mia wyciągnęła rękę z kieszeni. Rozwarła swoje maleńkie paluszki.
Na środku jej dłoni leżał mały samochodzik-zabawka, cały wgnieciony. Brakowało mu jednego koła. Lakier był odpryśnięty. Był ewidentnie stary i bezwartościowy dla kogokolwiek innego.
Ale sposób, w jaki Mia go trzymała, wyglądał, jakby trzymała diament.
„To jest Speedy Sam” – wyjaśniła Mia.
To najszybszy i najlepszy samochód na świecie. To był samochód mojego taty, zanim poszedł do nieba. Mama mi go dała.
Elena sapnęła.
Mia, nie.
Nie musisz tego robić.
Wszystko w porządku, mamusiu – powiedziała odważnie Mia.
Spojrzała na miliardera.
Możesz poprosić Speedy Sama, żeby zapłacił za krzesło. To mój najlepszy przyjaciel. Ale jesteś chory i nie chcę, żebyś był zły na mamę.
Mia wyciągnęła rękę i położyła zepsuty samochodzik na drogim szklanym stole.
Marco wpatrywał się w zabawkę.
Miał wrażenie, że nie może oddychać.
Nagle pokój wydał mi się za mały.
Marco spojrzał na teczkę pełną pieniędzy leżącą na stole. Ponad milion dolarów.
Następnie spojrzał na trójkołowy samochodzik stojący na stole.
Ta dziewczyna ofiarowała swój najcenniejszy skarb, by naprawić błąd, który popełniła z dobroci serca. Oddała jedyną rzecz, jaka jej pozostała po ojcu, by uratować pracę matki.
Serce Marca, które przez tyle lat było zamrożone, nagle pękło.
Ból był ostry i natychmiastowy.
Zdał sobie sprawę, że ta dziewczyna, która nic nie miała, była bogatsza, niż Marco kiedykolwiek będzie.
Marco miał miliony.
Ale nigdy nie poświęciłby dla nikogo tego, co ma najcenniejsze.
Cisza się przedłużała. Deszcz nadal mocno uderzał w okno.
Marco podniósł zabawkowy samochodzik.
Jego ręka się trzęsła.
Ty. Głos Marco nie był już warkotem. Był szeptem.
Dałbyś mi to za mokre krzesło?
Tak, proszę pana, powiedziała Mia.
„Czy to wystarczy?”
Marco zamknął oczy.
Myślał o swoich dzieciach z pierwszego małżeństwa. Dzwoniły do niego tylko wtedy, gdy potrzebowały nowego samochodu sportowego albo domu wakacyjnego. Nigdy mu nic nie dawały. Tylko brały.
„Tak” – szepnął Marco, otwierając oczy.
Były mokre.
Tak, Mia, to wystarczy. To więcej niż wystarczy.
Kliknij „Lubię to”, jeśli wierzysz, że ludzie mogą się zmienić.
Zapisz się, aby poznać więcej niesamowitych, prawdziwych historii i podziel się nimi z kimś, kto musi pamiętać, że dobroć to najpotężniejsza siła na świecie.
Marco opadł z powrotem na krzesło.
Akt się skończył.
Nie mógł już grać złoczyńcy.
Czuł się zmęczony, nie z powodu wieku, ale z powodu ciężaru własnego poczucia winy.
Elena, powiedział Marco, a jego głos zmienił się diametralnie. Stał się głosem zmęczonego, samotnego mężczyzny.
Proszę usiąść, panie.
Elena wyglądała na zdezorientowaną zmianą jego tonu.
Powiedziałem: „Usiądź” – warknął Marco, po czym złagodniał.
„Proszę, usiądź. Przestań patrzeć na mnie, jakbym miał cię zjeść.”
Elena niepewnie usiadła na brzegu białej sofy i pociągnęła Mię na kolana.
Marco spojrzał na samochodzik w swojej dłoni. Obrócił kciukiem pozostałe koła.
„Muszę się do czegoś przyznać” – powiedział Marco, patrząc na podłogę.
„Krzesło nie jest zniszczone. To tylko woda. Wyschnie za godzinę.”
Elena wypuściła wstrzymywany oddech.
„Och, dzięki Bogu.”
Marco kontynuował, patrząc na nich intensywnie.
„Nie spałem.”
Oczy Eleny rozszerzyły się.
„Ty… ty nie byłeś?”
NIE.
Marco pokręcił głową.
Udawałem. Celowo zostawiłem te pieniądze na stole. Chciałem sprawdzić, czy je ukradniesz. Chciałem cię złapać.
Elena przycisnęła Mię mocniej do piersi. Wyglądała na zranioną.
Testowałeś nas jak szczury w labiryncie.
Tak, Marco przyznał.
Jestem zgorzkniałym człowiekiem, Eleno. Myślałem, że każdy jest złodziejem. Myślałem, że każdy ma swoją cenę.
Wycelował w Mię drżącym, wytatuowanym palcem.
Ale jej… Głos Marca się załamał.
Nie wzięła pieniędzy. Przykryła mnie. Przykryła mnie, bo myślała, że mi zimno. A potem… potem zaoferowała mi samochód swojego ojca.
Marco otarł łzę z policzka.
Nie przejmował się tym, że patrzyła jego służąca.
Zgubiłem drogę – szepnął Marco.
„Mam tyle pieniędzy, ale jestem biedny. Ty nie masz nic. A jednak wychowałeś królową”.
Marco wstał. Podszedł do kominka i wziął głęboki oddech. Odwrócił się do nich.
Test zakończony – oznajmił Marco.
I oboje zdaliście.
Sięgnął do kieszeni kurtki i wyciągnął telefon. Zadzwonił.
Richard, tu Marco. Musisz założyć konto bankowe. Tak. Dla Eleny Rodriguez. Przelej na nie natychmiast 100 000 dolarów. Przyjdzie do twojego biura w poniedziałek rano z dowodem tożsamości, żeby podpisać dokumenty. Zrób to.
Rozłączył się i spojrzał na Elenę.
Mój bankier będzie miał wszystko gotowe dla ciebie w poniedziałek. Będziesz musiał podpisać kilka dokumentów. Zabierz ze sobą dowód osobisty, ale pieniądze będą na ciebie czekać.
Elena energicznie pokręciła głową.
Nie, proszę pana. Nie chcę pańskich pieniędzy. Chcę po prostu pracować. Chcę zarabiać na życie.
Marco upierał się, że to nie jest działalność charytatywna.


Yo Make również polubił
Uprawiaj seler w doniczkach w domu, łatwo, dzięki temu przewodnikowi krok po kroku
Na weselu mojej siostry uśmiechnęła się i powiedziała: „Idź, znajdź inny stolik, wiesz, że ten jest tylko dla »The Inner Circle«”. Wszyscy się śmiali – po tym, jak zapłaciłem 30 tysięcy dolarów za jej wielki dzień. Uśmiechnąłem się, uniosłem kieliszek i wyszeptałem: „Ciesz się. To ostatnia rzecz, za którą zapłacę”. A potem jakiś głos powiedział: „Chwileczkę… Jeszcze chwila”.
Parowańce
Wafel + Czekolada = Idealna Przekąska Bez Pieczenia