„To takie fajne, że robisz swoje”, powiedział pierwszy z agresywnym entuzjazmem. „Nie każdy potrzebuje tradycyjnej kariery. Niektórzy po prostu są szczęśliwsi, gdy nie ma zbyt wielu struktur”.
Mniej struktury – jakbym spędzał całe dnie, jeżdżąc beztrosko bez żadnych zmartwień, zamiast działać w ramach jednej z najbardziej sztywnych struktur hierarchicznych w rządzie.
„U mnie to działa” – powiedziałem.
Jedna z nich wzięła łyk wina i spojrzała ponad moim ramieniem w stronę grupki mężczyzn w garniturach.
„No cóż, hej, jeśli kiedykolwiek będziesz chciał mieć stabilniejszą pracę, moja firma ciągle zatrudnia personel pomocniczy” – dodała radośnie. „Recepcja, administracja, takie tam”.
„Wezmę to pod uwagę” – powiedziałem.
Skinęli głowami, tracąc już zainteresowanie, i odeszli, by znaleźć kogoś bardziej „wartego” rozmowy.
Sprawdziłem ponownie telefon. 18:47 Nadal nic od Jerry’ego.
Niebo przybierało ten delikatny błękitnoszary odcień, jaki pojawia się tuż przed całkowitą ciemnością, a światełka na sznurach świateł nad głowami zaczynały mieć większe znaczenie niż słońce.
Ojciec Prestona znalazł mnie przy stoliku z drinkami około 19:15. Trzymał w ręku szkocką i miał tę lekko rozluźnioną minę, która sugerowała, że nie był to jego pierwszy drink.
„Sonia, prawda?” Uśmiechnął się. „Chciałem zapytać – ta firma dostawcza. Czy to twoja własność, czy pracujesz dla którejś z większych firm?”
„Pracuję dla organizacji” – powiedziałem ostrożnie. „Nie jestem jej właścicielem”.
„I podoba ci się? Jazda, logistyka?”
„Logistyka bywa skomplikowana” – powiedziałem szczerze. „Ale tak, uważam to za angażujące”.
Skinął głową i widziałem, jak zapisuje mnie w swoim mentalnym systemie kategorii: siostra Kaye, która nie radzi sobie najlepiej. Całkiem miła, ale nieistotna dla interesów naszej rodziny.
„No cóż, dobrze ci tak” – powiedział z tą samą życzliwą protekcjonalnością. „Ważne jest, żeby znaleźć coś, co cię uszczęśliwia, niezależnie od tego, co myślą inni”.
Gdzieś z tyłu głowy, w tej części, która przez lata zajmowała się oceną zagrożeń, dostrzegłem ironię sytuacji, w której człowiek mający wystarczające wpływy, by odbierać telefony od urzędników na szczeblu gabinetu, całkowicie błędnie interpretuje najbardziej podstawowe fakty na temat osoby stojącej przed nim.
Telefon zawibrował mi w dłoni.
Przeprosiłem i poszedłem w stronę domu, wyciągając telefon.
„Fairchild, mamy problem”. Głos Jerry’ego był napięty. „Konwój Sekretarza brał udział w drobnym incydencie drogowym. Nikt nie został ranny, ale aktywujemy lokalne siły do natychmiastowej koordynacji. Jak szybko możesz dotrzeć do Bethesdy?”
Spojrzałem na przyjęcie w ogrodzie. Kaye rządziła, Preston u jej boku, obie rodziny kręciły się w kółko pod lampkami. Śmiech unosił się w powietrzu wraz z cichym brzękiem szkła.
„Dwadzieścia pięć minut” – powiedziałem.
„Zróbmy dwadzieścia. Potrzebujemy na miejscu funkcjonariusza RSO, który będzie koordynował działania z lokalnymi organami ścigania i zarządzał obwodem. Agent prowadzący prosi o natychmiastowe wsparcie”.
„Rozumiem. W drodze.”
Rozłączyłem się i szybko przeszedłem przez dom, chwytając torbę podróżną z samochodu – zawsze spakowaną, zawsze gotową. W bagażniku trzymam cały ekwipunek taktyczny: kamizelkę kuloodporną, broń zapasową, bezpieczny sprzęt łącznościowy, legitymacje. Stare nawyki.
To jakiś rytuał, którego moja rodzina nigdy nie widziała. Naszyjnik zdjęty, wrzucony do uchwytu na kubek. Obcasy zdjęte, baleriny wyciągnięte z torby. Sukienka wygładzona na kamizelce po założeniu. Włosy skręcone i spięte. Jeszcze raz sprawdzono dokument tożsamości, chociaż już wiem, że jest.
Szedłem do samochodu, gdy matka zatrzymała mnie przy drzwiach wejściowych.
„Sonia, dokąd idziesz? Tortu jeszcze nie pokroili.”
„Muszę iść, mamo. Nagły wypadek w pracy.”
„Nagły wypadek w pracy?” Jej twarz zmarszczyła się w konsternacji. „Jaki nagły wypadek może być z zestawami obiadowymi? Ktoś nie dostał kurczaka?”
Nie miałem na to czasu.
„Wyjaśnię później. Powiedz Kaye, że mi przykro.”
„Sonia!” zawołała za mną, ale ja byłam już w połowie podjazdu.
Dotarłem do Bethesdy w osiemnaście minut, co zapewne wiązało się z pewną kreatywną interpretacją przepisów ruchu drogowego.
Na scenie panował kontrolowany chaos. Policja Metropolitalna zamknęła dwa bloki. Niebieskie i czerwone światła migały na tle ceglanych kamienic i witryn sklepowych. Samochód zastępczy Sekretarza był w trakcie przestawiania, a agent prowadzący koordynował działania z około sześcioma różnymi agencjami.
Przedarłam się przez ogrodzenie i znalazłam agentkę prowadzącą sprawę, kobietę o imieniu Torres, z którą wcześniej współpracowałam.
„Fairchild, dzięki Bogu”. Wyglądała na ulżoną. „Potrzebuję cię na północnym obwodzie, do współpracy z policją. Mamy kamery i kogoś z dyplomatycznym upoważnieniem do ochrony, kto będzie zarządzał przepływem informacji”.
„Zrozumiałem” – powiedziałem.
Przez następne dziewięćdziesiąt minut mój świat ograniczył się do radiowych rozmów i migających świateł.
„Musimy oczyścić tę alejkę.”
„Kamera numer trzy rejestruje zbyt duży ruch pieszych po wschodniej stronie. Odsuńcie ich”.
„Żadnych zdjęć. Jeśli ktoś publikuje na żywo, chcę wiedzieć o tym wczoraj”.
Sprawdzałem wielokrotnie pozycje naszych ochroniarzy, rozglądałem się za potencjalnymi liniami widoczności, dbałem o to, aby ruchy Sekretarza były jak najbardziej niewidoczne w mieście, gdzie każdy ma w ręku aparat.
To była dla mnie rutynowa praca, ale wymagała mojego upoważnienia i uprawnień. W pewnym momencie dostrzegłem Sekretarza przez przyciemnianą szybę – na tyle, by zobaczyć, jak spokojnie rozmawia przez telefon, całkowicie opanowany. Ufał, że nie pozwolimy, by chaos na zewnątrz pojazdu przedostał się do środka. Na tym polegała praca.
Do godziny 21:00 sytuacja została opanowana. Sekretarz został bezpiecznie przeniesiony, a miejsce zdarzenia zostało oczyszczone.
Na moim telefonie było siedemnaście nieodebranych połączeń – dwanaście od mojej mamy i pięć od Kaye.
Słuchałem poczty głosowej, jadąc z powrotem do domu rodziców.
„Sonia, gdzie jesteś? Kaye pyta o ciebie. To bardzo niegrzeczne.”
„Sonia, oddzwoń do mnie natychmiast.”
Ostatnia odpowiedź, od Kaye, była czysta jadowitością.
„Nie mogę uwierzyć, że opuściłeś moje przyjęcie zaręczynowe akurat w ten wieczór, który miał być poświęcony mnie. Nie mogłeś nawet zostać. Jaki awaryjny zestaw do przygotowania posiłków może być aż tak ważny?”
Dojechałem pod dom rodziców o 21:30. Większość gości już sobie poszła, ale samochód rodziców Prestona wciąż stał na podjeździe, a także samochody moich rodziców i Kaye.
Światła ogrodowe wciąż się paliły, ale połacie namiotu były otwarte, a puste krzesła porozrzucane niczym porzucona dekoracja sceniczna.
Wszedłem do domu i zastałem ich wszystkich w salonie. Mama wyglądała na zdenerwowaną, z rękami skręconymi w ściereczce, której jeszcze nie zdjęła. Ojciec wyglądał na zdezorientowanego, zmarszczył brwi, jakby próbował rozwiązać równanie, które nie miało sensu. Kaye wyglądała na wściekłą, z zarumienionymi policzkami i rozmazanym tuszem do rzęs w kącikach oczu.
Preston wyglądał na zakłopotanego, jak człowiek, który zdał sobie sprawę, że scenariusz, który dostał na wieczór, nagle się zmienił. A jego rodzice, Gerald i Patricia, wyglądali na uprzejmie zdezorientowanych.
„Gdzie byłaś?” Głos Kaye był lodowaty.
„Miałem nagły wypadek w pracy” – powiedziałem.
„Nagły wypadek w pracy?” Powiedziała to, jakby smakowała coś zgniłego. „Jaki nagły wypadek w pracy zmusza cię do porzucenia przyjęcia zaręczynowego własnej siostry?”
„Nie mogę o tym rozmawiać”.
„Nie możesz o tym porozmawiać?” Zaśmiała się gorzko. „No tak, bo twoja praca jako dostawca zestawów do gotowania jest niesamowicie tajna i ważna”.
Ojciec Prestona, Gerald, słuchał w milczeniu. Teraz odezwał się dyplomatycznym tonem.
„Kaye, jestem pewien, że Sonia miała dobry powód.”
„Ona dostarcza jedzenie, Gerald”. Kaye straciła opanowanie. „Jeździ furgonetką, rozwożąc paczki z zakupami. Jaki wypadek mógłby…”
Zadzwonił telefon Geralda.
W pokoju zapadła cisza, gdy spojrzał na ekran. Jego wyraz twarzy się zmienił – najpierw zmieszał, a potem pojawił się w nim coś na kształt alarmu.
„Muszę to wziąć” – powiedział i podszedł do okna.
Wszyscy go obserwowaliśmy. Jego mowa ciała zmieniła się, gdy słuchał, wyprostował się, stał się bardziej formalny. Wolną ręką położył się na czole.
„Tak, panie Sekretarzu. Tak, rozumiem. Ona jest…” Odwrócił się, patrząc prosto na mnie. Jego twarz zbladła. „Tak, jest tutaj. Ja… rozumiem. Oczywiście. Tak, proszę pana.”
Powoli opuścił telefon i spojrzał na mnie, jakby widział mnie po raz pierwszy.
W pokoju panowała absolutna cisza.
„To był…” – głos Geralda drżał. „To był sekretarz stanu”.
Moja matka wydała z siebie cichy dźwięk świadczący o zmieszaniu.
Gerald wciąż się we mnie wpatrywał.
„Chciał mi osobiście podziękować za gościnę dla oficera Fairchilda dziś wieczorem i przeprosić za to, że zabrał panu czas spędzony z rodziną z powodu sytuacji kryzysowej związanej z bezpieczeństwem w Bethesdzie”.
Każda osoba w tym pokoju odwróciła się, żeby na mnie spojrzeć.
„Oficerze?” powiedział słabo mój ojciec.
Gerald wydawał się mieć problem z przetwarzaniem informacji. Jego ręka z telefonem lekko drżała.
„Sekretarz stanu zadzwonił właśnie na mój prywatny telefon komórkowy, żeby mi podziękować za… za zorganizowanie…” Nie potrafił dokończyć zdania.
„Sonia” – szepnęła moja mama. „O czym on mówi?”
Mogłem skłamać, mogłem zmienić zdanie, ale patrząc na ich twarze – szok, zagubienie, rodzącą się świadomość – zdecydowałem, że nadszedł czas.
„Jestem regionalnym oficerem bezpieczeństwa w Dyplomatycznej Służbie Bezpieczeństwa” – powiedziałem cicho. „Ochraniam dyplomatów, zabezpieczam ambasady i zarządzam oceną zagrożeń. Dziś wieczorem koordynowałem działania bezpieczeństwa, gdy kolumna samochodów Sekretarza Stanu brała udział w incydencie w Bethesdzie. To właśnie tam spędziłem ostatnie cztery godziny”.
Cisza była ogłuszająca.
Twarz Kaye wyrażała różne emocje – zdziwienie, niedowierzanie, przerażenie.
„Ale ty… ty powiedziałeś…”


Yo Make również polubił
Trik z lodówką, który chciałbyś poznać wcześniej: prosty trik z gąbką
Nie wyrzucaj puszek po tuńczyku z domu, są na wagę złota: oto jak je ponownie wykorzystać
Nie wiedziałem, że
W wieku 11 lat poprosiłam bankiera o sprawdzenie mojego salda — 35 lat później moja córka próbowała zmienić to, co ten ekran zrobił z moim życiem