„To ślub mojego syna. Wszelkie sprawy biznesowe, które wymagają omówienia, mogą poczekać do poniedziałku”.
„Masz absolutną rację” – zgodziłem się. „Właśnie dlatego żałuję, że nie pomyślałeś o tym, zanim postanowiłeś wznieść toast o różnicach klasowych i pracy fizycznej. Ale skoro już o tym wspomniałeś, pomyślałem, że powinieneś dokładnie wiedzieć, o kim mówisz”.
Richard zacisnął szczękę.
„Chcę porozmawiać z Leonardem Caldwellem w poniedziałek rano”.
„To da się załatwić” – powiedziałem. „Chociaż powinienem wspomnieć, że Leonard specjalnie poprosił mnie o osobiste zajęcie się integracją Thornton. Ufa mojej ocenie i uważa, że dobrze znam się na efektywności operacyjnej i zarządzaniu personelem”.
Sugestia wisiała w powietrzu. Przyszłość Richarda Thorntona w jego własnej firmie zależała teraz od opinii człowieka, którego właśnie upokorzył.
„Dawidzie, proszę”
Jessica powtórzyła, mocniej ciągnąc mnie za ramię. „Teraz już dałeś mi do zrozumienia, o co ci chodzi. Chodźmy.”
Pozwoliłem jej odprowadzić mnie od stolika Richarda, przez tłum oszołomionych gości, na korytarz hotelowy.
Gdy tylko zostaliśmy sami, rzuciła się na mnie.
„Co to, do cholery, było?”
zażądała.
„To ja stanąłem w swojej obronie”
Odpowiedziałem. „Czegoś, czego wyraźnie nie zrobiłeś”.
„Właśnie upokorzyłeś Richarda Thorntona na ślubie jego syna.”
„Najpierw mnie upokorzył. Po prostu miałem lepszą amunicję”.
Twarz Jessiki poczerwieniała ze złości.
„Masz pojęcie, co zrobiłeś? W jakiej sytuacji mnie postawiłeś? W jakiej postawiłeś Amandę?”
„W jakiej sytuacji cię postawiłem?” – powtórzyłem powoli. „Jessica, teść twojej siostry właśnie spędził dziesięć minut swojego przemówienia, kpiąc z mojej pracy przed wszystkimi, których znamy. A ty siedziałaś tam i klaskałaś razem z innymi”.
„Nie śmiałem się.”
Ty też mnie nie broniłaś. Siedziałaś tam, zawstydzona, że twój mąż pracuje w magazynie. Zawstydzona, że nie mam dyplomu z Ivy League, funduszu powierniczego ani czegokolwiek, co Richard Thornton uważa za godne szacunku.
Jessica otworzyła usta, żeby zaprotestować, ale zaraz je zamknęła. Nie mogła zaprzeczyć.
„Wiesz, co boli najbardziej?” – kontynuowałem. „Nie chodzi o komentarze Richarda. Bogaci ludzie istnieją. Mogę się z tym pogodzić. Chodzi o to, że się mnie wstydziłeś. Że najwyraźniej przez cały czas się mnie wstydziłeś, a ja po prostu tego nie zauważyłem”.
„To niesprawiedliwe”
– powiedziała Jessica, ale w jej głosie brakowało przekonania.
„Doprawdy? Kiedy ostatnio zaprosiłeś do nas kogoś ze swojej agencji reklamowej? Kiedy ostatnio przedstawiłeś mnie swoim współpracownikom bez żadnych zastrzeżeń, że jestem naprawdę inteligentny albo że dobrze zarabiam – jakbyś przepraszał za to, co robię?”
Nie miała odpowiedzi.
„Potrzebuję trochę powietrza”
Powiedziałem, idąc w stronę wyjścia z hotelu.
„David, poczekaj.”
Szedłem dalej.
Na zewnątrz nocne powietrze było chłodne i oczyściło mi głowę. Znalazłem ławkę przy wejściu do hotelu i usiadłem, rozluźniając muszkę i w końcu pozwalając sobie na przetworzenie wszystkiego, co się wydarzyło.
Parking dla gości hotelowych był oświetlony jasnymi, białymi światłami, które sprawiały, że wszystko wyglądało zbyt ostro. Samochody podjeżdżały i odjeżdżały. Ludzie głośno się śmiali, wychodząc w noc, upojeni szampanem i towarzyską zgodą.
Mój telefon zawibrował.
Wiadomość od Trevora:
„Musimy porozmawiać. To katastrofa.”
Kolejne od Amandy:
„Bardzo mi przykro z powodu Richarda. Zawsze był dupkiem, ale dzisiejszy wieczór był niewybaczalny”.
I jeszcze jedno od mojego szefa, Leonarda:
„Doszły mnie słuchy, że miałeś ciekawy wieczór. Zadzwoń do mnie jutro. Powinniśmy omówić poniedziałkowe podejście.”
Nic od Jessiki.
Ta cisza uderzyła mnie jeszcze mocniej niż przemowa.
Siedziałem tam może z dwadzieścia minut, zanim Trevor mnie znalazł. Zrzucił marynarkę i miał ten przerażony wyraz twarzy człowieka, którego ślub właśnie się rozpadł.
„Mój ojciec chce przeprosić”
Trevor powiedział, siadając obok mnie.
„Czy on naprawdę chce przeprosić, czy po prostu chce ograniczyć szkody przed poniedziałkiem?”
Trevor zaśmiał się gorzko.
„Znasz odpowiedź na to pytanie.”
Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu.
„Jeśli to cokolwiek znaczy” – powiedział w końcu Trevor – „to przemówienie było… Mówiłem mu, żeby nie mówił o klasie społecznej, pieniądzach ani niczym takim, ale on nigdy nie słucha. Zawsze myśli, że jest najmądrzejszym facetem w pokoju”.
„Zaraz przekona się, że jest inaczej”.
„Zamierzasz go zwolnić? Zmusić do odejścia z jego własnej firmy?”
Zastanowiłem się nad tym.
„Jeszcze nie wiem. To zależy od niego, od tego, jak sobie z tym poradzi, od tego, czy rzeczywiście będzie skłonny współpracować z systemami i nadzorem Caldwella. Ale nie będę cię okłamywał, Trevor. Po dzisiejszym wieczorze nie jestem szczególnie hojny”.
„Rozumiem” – powiedział Trevor. „Naprawdę.”
„Czy Amanda mnie nienawidzi?”
„Amanda nienawidzi mojego ojca” – powiedział Trevor. „Jest gotowa unieważnić małżeństwo, żeby tylko od niego uciec”. Potarł twarz. „To miał być najszczęśliwszy dzień w naszym życiu”.
„Twój ojciec zadbał o to, żeby tak się nie stało”.
„Tak” – zgodził się Trevor. „Tak zrobił”.
Siedzieliśmy tam, dwaj mężczyźni, których połączyło małżeństwo, a teraz łączyły ich upokorzenia i korporacyjna hierarchia, obserwując samochody przyjeżdżające i odjeżdżające sprzed wejścia do hotelu.
„Jessica wciąż jest w środku” – powiedział Trevor po chwili. „Jest strasznie zdenerwowana”.
„Do mnie czy do Richarda?”
„Myślę, że jedno i drugie, ale bardziej chodzi o sytuację.”
Skinąłem głową. To brzmiało całkiem sensownie.
„Prawdopodobnie powinieneś wrócić do środka” – powiedział Trevor. „Porozmawiaj z nią”.
„Tak, zrobię to. Potrzebuję tylko kilku minut.”
Trevor wstał i poprawił koszulę.
„David, wiem, że to bałagan, ale dziękuję, że nie pozwoliłeś mojemu ojcu wygłosić tej przemowy. Ktoś musiał go zbadać”.
Po wyjściu Trevora wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Leonarda Caldwella.
Odebrał po drugim dzwonku.
„David, zastanawiałem się, kiedy zadzwonisz.”
„Skąd dowiedziałeś się o dzisiejszym wieczorze?” zapytałem.
„Richard Thornton zadzwonił do mnie jakąś godzinę temu” – powiedział Leonard rozbawionym głosem. „Wrzeszczał o nieprawidłowościach i konflikcie interesów i żądał twojego zwolnienia”.
Leonard zaśmiał się cicho.
Powiedziałem mu, żeby poszedł do diabła.
„Co dokładnie mu powiedziałeś?”
„Powiedziałem mu, że jest pan jednym z najlepszych menedżerów operacyjnych, z jakimi kiedykolwiek pracowałem, że pański awans opiera się na zasługach i nie ma nic wspólnego z relacjami osobistymi, i że jeśli będzie miał problem ze strukturą zarządzania Caldwell, może odkupić jego firmę za trzykrotnie wyższą cenę niż my.”
Nie mogłem powstrzymać się od uśmiechu.
„Co powiedział?”
„Nic. Po prostu się rozłączyłem.”
Głos Leonarda stał się poważny.
„David, chcę coś jasno powiedzieć. Przejęcie Thornton było strategiczne. Potrzebowaliśmy ich mocy produkcyjnych i relacji z klientami. Ale nie toleruję tyranów i ludzi, którzy nie szanują moich pracowników”.
„Co więc będzie w poniedziałek?”
„W poniedziałek idziesz tam jako dyrektor operacyjny regionu i wykonujesz swoją pracę” – powiedział Leonard. „Oceniasz zakład, analizujesz jego działalność, identyfikujesz nieefektywne rozwiązania i formułujesz rekomendacje. Jeśli Richard Thornton nie potrafi profesjonalnie funkcjonować w tej strukturze, omówimy jego przyszłość z firmą”.
Zatrzymał się.
„Ale David, załatwiasz to zgodnie z przepisami. Żadnych osobistych wendet, żadnych zemst, tylko czysty, profesjonalny nadzór”.
“Zrozumiany.”


Yo Make również polubił
Puchar z truskawkami i mascarpone
Zaskakujący Przepis na Zucchini z Szynką i Serem! Odkryj Sekret, Który Oczaruje Twoje Podniebienie!
Roladki mięsne z szynką i serem: przepis na szybkie i smaczne drugie danie
Połóż na stopach 1 liść laurowy, a nie będziesz już musiał wydawać pieniędzy