Skinęła głową, przyswajając sobie informację.
„Wiesz” – powiedziała cicho – „kiedy byłaś mała i układałaś swoje samochodziki według wielkości i koloru, twój ojciec mawiał, że albo zostaniesz inżynierem, albo prezydentem. Odpowiadałam: »Będzie robił to, co go nie zrujnuje«”.
„Specjalisty od inwestycji nie było na liście?” – zażartowałem.
„Nawet nie wiedzieliśmy, że to istnieje” – powiedziała. „Ledwo znaliśmy koncepcję inwestowania. Wiedzieliśmy tylko, jak sprawić, żeby nasza pensja wystarczyła na dłużej”.
Popijała herbatę.
„Nie złamałeś go” – dodała. „Trochę go zgiąłeś. Ale nie złamałeś”.
Drugiego wieczoru jego wizyty mój telefon zawibrował, gdy jedliśmy kolację w restauracji z widokiem na wodę. Kolejny nieznany numer.
„Cześć” – brzmiała wiadomość. „Jestem w programie na północy stanu. Powiedzieli mi, żebym skontaktował się z rodziną. Jeśli odpiszą”.
Nate.
Wpatrywałem się w wiadomość, trzymając widelec nad talerzem.
„Czy wszystko w porządku?” zapytała moja mama.
Spojrzałem na nią. Zauważyłem zmarszczki wokół jej oczu, które zbladły. Zauważyłem rumieniec na jej twarzy, którego nie było w dniu, w którym otworzyła moje drzwi i zwróciła się do mnie „proszę pana”.
„Tak” – powiedziałem powoli. „To Nate”.
Zacisnął dłoń na szklance z wodą.
„Czy to jest…?” zaczęła.
„Mówi, że jest w jakimś programie” – powiedziałem. „Programie rehabilitacyjnym czy czymś takim”.
Przełknęła ślinę.
„Czy on prosi o pieniądze?” – wyszeptała.
„Jeszcze nie” – odpowiedziałem krótko.
Uśmiechnęła się słabo.
„Zamierzasz odpowiedzieć?” zapytała.
Spojrzałem na ekran.
Cieszę się, że otrzymujesz pomoc, napisałem. Skup się na tym.
Kliknąłem Wyślij.
„Powiedziałem mu, żeby skupił się na swoim programie” – powiedziałem.
„Nie powiedziałeś mu, gdzie jestem?” – zapytała.
„Chyba że chcesz” – odpowiedziałem.
Szybko pokręciła głową.
„Jeszcze nie” – powiedziała. „Nie jestem gotowa”.
„To tyle” – powiedziałem.
Zjedliśmy kolację. Obejrzeliśmy pokaz fontanny, który widziała na ekranie rok wcześniej: woda tryskała i wirowała w rytm muzyki, która odbijała się od szkła i stali. Mama płakała, ale tym razem nie ze strachu ani ze zmęczenia.
„To wspaniałe” – powiedziała.
„Ty też” – odpowiedziałem.
Ostatniego dnia jej pobytu w Dubaju siedzieliśmy w małej kawiarni niedaleko mojego domu, miejscu, o którym nigdy byś nie usłyszał, gdybyś nie mieszkał w okolicy. Właściciel znał mnie po imieniu i niedbale dorzucił nam na talerz dodatkowe ciasteczka. Moja mama podziękowała mu, jakby dał jej złoto.
„Zbudowałeś tu sobie życie” – powiedziała, rozglądając się. „Przyjaciele, rutyna, ulubione miejsca. Dziwnie jest myśleć o tobie jak o kimś, kto mieszka gdzie indziej, a nie tylko jak o moim synu, który wpada w niedziele”.
„Nadal jestem twoim chłopcem” – powiedziałem. „Po prostu mam więcej mil za częste loty”.
Wyciągnęła rękę przez stół i uścisnęła mi dłoń.
„Jestem z ciebie dumna” – powiedziała. „Nie z powodu domu czy pracy. Bo wróciłeś, kiedy cię potrzebowałam i nie krzyczałeś na mnie, bo nie powiedziałam ci wcześniej”.
„Chciałam tego” – przyznałam.
„Wiem” – powiedziała. „Dlatego jestem jeszcze bardziej dumna”.
Kiedy wróciłem z nią do domu, tylko na przesiadkę w Newark, dom wydawał się inny niż na ulicy. Nie fizycznie. Ta sama fasada, ten sam trawnik, ta sama skrzynka pocztowa. Ale atmosfera była inna. Koniec z ogłuszającym basem imprezy. Koniec z samochodami blokującymi podjazd.
W środku powietrze było przesycone zapachem pieczonego kurczaka i cynamonu.
„Gotowałam” – powiedziała niepotrzebnie.
„Zauważyłem” – odpowiedziałem, a w brzuchu mi burczało.
Przy stole nakryliśmy nakrycie dla trzech osób. Stary zwyczaj. Zauważyła to i zaśmiała się smutno.
„Może kiedyś” – powiedziała. „Jeśli będzie kontynuował ten program. Jeśli będzie chciał wrócić do domu jako gość, a nie jako król”.
„Zobaczymy, kiedy nadejdzie czas” – powiedziałem.
Tygodnie zamieniły się w miesiące. Wróciłam do rutyny w Dubaju, ale to było coś innego, wiedząc, że bez mrugnięcia okiem wyobrażałam sobie, jak krąży po tym domu. Zapisała się do klubu książki. Wysłała mi zdjęcia ogrodu ziołowego. Pewnego dnia wysłała mi zdjęcie upieczonego przez siebie ciasta z podpisem: „Patrz, kto w końcu rozgryzł, jak używać tego wypasionego piekarnika!”.
Co jakiś czas pojawiała się kolejna wiadomość od Nate’a.
Wysłał zdjęcie małego, surowego pokoju z dwoma pojedynczymi łóżkami i oknem.


Yo Make również polubił
Zapiekanka z nadziewanymi rigatoni (Paccheri) – Włoska uczta!
Sekret małego otworu w ostrzu
Rak Żołądka, Cichy Zabójca. Oto Znaki I Symptomy!
Nadziewane krakersy: idealny przepis na zaskakującą przystawkę gotową w mgnieniu oka!