Pochowałam moje 9-letnie dziecko zupełnie sama, podczas gdy moi rodzice imprezowali z moją siostrą po drugiej stronie miasta. Następnego dnia mama zadzwoniła z żądaniem: „Potrzebujemy tych pieniędzy z funduszu powierniczego na ślub. Przestań być egoistą!”. Cicho odpowiedziałam: „Rozumiem”. Ale kiedy dowiedzieli się, CO JUŻ ZROBIŁAM… – Page 4 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Pochowałam moje 9-letnie dziecko zupełnie sama, podczas gdy moi rodzice imprezowali z moją siostrą po drugiej stronie miasta. Następnego dnia mama zadzwoniła z żądaniem: „Potrzebujemy tych pieniędzy z funduszu powierniczego na ślub. Przestań być egoistą!”. Cicho odpowiedziałam: „Rozumiem”. Ale kiedy dowiedzieli się, CO JUŻ ZROBIŁAM…

„Widziałam ten reportaż” – powiedziała głosem napiętym z emocji. „Nie mogę uwierzyć, że zrobili to tobie i Tylerowi. Kevin byłby wściekły”.

Kevin był moim mężem – ojcem Tylera – który zginął w wypadku samochodowym, gdy Tyler miał pięć lat. Jego rodzina była zdruzgotana tą stratą, ale pozostali w kontakcie z Tylerem i ze mną – traktując nas jak rodzinę, pomimo tragedii. Fundusz powierniczy był ich pomysłem – ich sposobem na zapewnienie bezpieczeństwa Tylerowi na przyszłość.

„Muszę ci coś powiedzieć” – kontynuowała Diane – „o funduszu powierniczym. Jest coś, o czym nie wiesz”.

Ścisnęło mnie w żołądku. „Co masz na myśli?”

„Rodzice Kevina nie tylko założyli pierwotne pięćdziesiąt tysięcy. Dokładali do niego co roku w urodziny Tylera. Na koncie jest teraz ponad osiemdziesiąt tysięcy”.

Prawie upuściłem telefon. „Co?”

„Nigdy ci o tym nie powiedzieli, bo nie chcieli, żebyś czuł się zmuszony do skorzystania z tego funduszu – ani żebyś się martwił, że ich zdaniem nie dasz rady utrzymać Tylera. Ale co roku w jego urodziny dokładali do tego pięć tysięcy. Nazywali to jego funduszem na przyszłość”.

Moje myśli pędziły. Skoro w funduszu powierniczym wciąż były pieniądze, to nękanie organizacji charytatywnej przez moich rodziców było jeszcze bardziej bezcelowe, niż myślałem. Ale co ważniejsze, pamięć Tylera była chroniona przez ludzi, którzy go naprawdę kochali – ludzi, którzy myśleli o jego przyszłości nawet po stracie własnego syna.

„Rzecz w tym”, kontynuowała Diane, „że mama i tata dzwonią do mnie, odkąd twoi rodzice zaczęli grozić. Chcą mieć pewność, że pamięć Tylera jest chroniona i że masz wsparcie. Poprosili mnie, żebym ci przekazała, że ​​niezależnie od tego, co postanowisz zrobić z pozostałymi pieniędzmi, wesprą cię w pełni”.

Zaczęłam płakać – przytłoczona kontrastem między cichą, stałą miłością rodziny Kevina a egoistycznymi żądaniami mojej rodziny.

„To nie wszystko” – powiedziała delikatnie Diane. „Chcą założyć większy fundusz upamiętniający Tylera. Są gotowi wpłacić kolejne sto tysięcy, jeśli zechcesz stworzyć coś bardziej znaczącego. Może program stypendialny – albo finansowanie konkretnego projektu badawczego”.

Przez łzy udało mi się powiedzieć: „Tylerowi by się to spodobało. Zawsze chciał pomagać ludziom”.

„Wiemy. Dlatego to robimy.”

Po tym, jak rozłączyłem się z Diane, siedziałem w pokoju Tylera – przetwarzając tę ​​nową informację. Podczas gdy moi rodzice nękali organizację charytatywną, wydając ponad pięćdziesiąt tysięcy dolarów, prawdziwa rodzina Tylera po cichu budowała dziedzictwo, które mogło realnie wpłynąć na walkę z rakiem wieku dziecięcego.

Zadzwoniłem do Jennifer z Children’s Cancer Research Alliance, aby omówić możliwości rozszerzenia funduszu pamiątkowego. Była podekscytowana możliwością utworzenia kompleksowego programu imienia Tylera – czegoś, co mogłoby sfinansować zarówno badania, jak i usługi wsparcia rodziny.

„Przy takim poziomie finansowania” – powiedziała – „moglibyśmy stworzyć Program Pamięci Tylera na rzecz badań nad nowotworami u dzieci. Byłby to jeden z naszych największych funduszy, wspierający wiele projektów badawczych i zapewniający granty rodzinom borykającym się z kosztami leczenia”.

To było idealne. Imię Tylera będzie żyło w sposób, który będzie honorował wszystko, czym był – odważny, życzliwy, zdeterminowany do walki i troszczący się o innych, nawet gdy sam cierpiał.

Tego wieczoru, gdy szukałem w internecie informacji o programach onkologicznych dla dzieci, zadzwonił dzwonek do drzwi. Przez okno zobaczyłem Patricię stojącą na ganku – tym razem samą – wyglądającą na mniejszą i bardziej pokonaną niż kiedykolwiek wcześniej. Wbrew rozsądkowi otworzyłem drzwi.

„Nie jestem tu po to, żeby walczyć” – powiedziała natychmiast, unosząc ręce. „Nie jestem tu po to, żeby żądać pieniędzy ani grozić. Chcę tylko porozmawiać”.

Przyjrzałem się jej twarzy. Wyglądała na autentycznie wyczerpaną, jej zwykły, schludny wygląd zastąpił pognieciony ubiór i zmęczone oczy.

„Pięć minut” – powiedziałem.

Siedziała na mojej kanapie, jakby bała się, że się pod nią zawali. Przez dłuższą chwilę milczała – tylko patrzyła na swoje dłonie.

„Zaręczyny odwołane” – powiedziała w końcu. „Nie przełożone. Odwołane. Brad mówi, że nie może poślubić kogoś, kto nękałby organizację charytatywną dla dzieci dla pieniędzy. Mówi, że pokazało mu to, kim naprawdę jestem – i nie podoba mu się to, co widzi”.

Czekałem – nie byłem pewien, czy chciała wzbudzić współczucie, czy też szykowała się do kolejnego ataku.

„Myślałam o Tylerze” – kontynuowała, a jej głos ledwie brzmiał głośniej niż szept. „O pogrzebie… o tym, co zrobiliśmy”.

„To, co zdecydowałeś się zrobić” – poprawiłem.

„To, co wybrałam”, zgodziła się. „Wciąż próbuję się przed sobą usprawiedliwiać – znaleźć sposób, żeby nie było tak źle, jak było – ale nie potrafię. Nie ma usprawiedliwienia dla nieobecności na pogrzebie siostrzeńca, żeby zaplanować przyjęcie”.

Poczułem iskierkę czegoś, co mogło być nadzieją – ale stłumiłem ją. Patricia miała talent do mówienia tego, co ludzie chcieli usłyszeć, gdy służyło to jej interesom.

„Nie wiem, jak to naprawić” – powiedziała, a łzy zaczęły płynąć. „Nie wiem, jak cofnąć to, co zrobiliśmy – ani jak wynagrodzić ci to, że cię porzuciłam, kiedy najbardziej potrzebowałaś rodziny. Nie wiem nawet, czy jestem wystarczająco dobrą osobą, żeby zasłużyć na wybaczenie”.

„Nie jesteś” – powiedziałem cicho.

Wzdrygnęła się – jakbym ją uderzyła – ale skinęła głową. „Wiem. Nie jesteś wystarczająco dobrą osobą, żeby zasłużyć na wybaczenie – a ja nie jestem wystarczająco hojna, żeby ci je dać. To, co zrobiłeś Tylerowi – to, co zrobiłeś mnie – to, co próbowałeś zrobić organizacji charytatywnej – tego nie wymaże przeprosiny”.

Patricia płakała coraz mocniej, ale nie sprzeciwiała się i nie broniła.

„Zniszczyłam związek z Bradem, bo nie mogłam pozbyć się myśli, że pieniądze Tylera w jakiś sposób należą do mnie” – powiedziała. „Wmówiłam sobie, że jesteś mściwy, zamiast czcić pamięć syna. Byłam tak skupiona na tym, co tracę, że nie pomyślałam o tym, co ty już straciłeś”.

Siedziałam naprzeciwko niej, patrząc na tę kobietę, która przez trzydzieści dwa lata była moją siostrą, i nie czułam nic poza pustką tam, gdzie kiedyś była miłość.

„Masz rację, że tego nie da się naprawić” – powiedziałem. „Niektórych rzeczy nie da się naprawić. Niektórych relacji nie da się naprawić. Tyler potrzebował rodziny – a jego rodzina zamiast tego wybrała przyjęcie. Potrzebowałem wsparcia, a zamiast tego dostałem żądania pieniędzy. Pokazałeś mi, kim naprawdę jesteś – i wierzę ci”.

Patricia wstała, żeby wyjść, zatrzymując się w moich drzwiach. „Wiem, że to pewnie teraz nie ma znaczenia – ale przepraszam. Nie dlatego, że straciłam Brada, ani dlatego, że rodzina jest na mnie zła za tę wiadomość. Przepraszam, bo Tyler był pięknym chłopcem, który zasługiwał na lepsze traktowanie z naszej strony”.

Po jej wyjściu poszedłem do pokoju Tylera i odebrałem Herberta, triceratopsa. Patricia miała rację co do jednego. Tyler zasługiwał na coś lepszego. Ale dostał wszystko, co najlepsze, na co go było stać – a teraz jego dziedzictwo pomoże innym dzieciom uzyskać potrzebne im wsparcie i fundusze na badania. To wystarczyło. To musiało wystarczyć.

Trzy miesiące po emisji wiadomości odebrałem telefon, który dopełnił historię Tylera w sposób, jakiego nigdy sobie nie wyobrażałem.

„Allison, tu dr Robert Chen z Narodowego Instytutu Onkologii Dziecięcej” – powiedział głos w słuchawce. „Dzwonię w sprawie Programu Pamięci Tylera”.

Współpracowałem z Children’s Cancer Research Alliance, aby utworzyć rozszerzony fundusz pamiątkowy – wykorzystując dodatkowe pieniądze od rodziców Kevina. Program miał ruszyć w następnym miesiącu i dysponować wystarczającymi środkami na projekty badawcze i programy pomocy rodzinom.

„Śledziliśmy rozwój funduszu upamiętniającego Tylera” – kontynuował dr Chen. „Chcielibyśmy zaproponować coś bezprecedensowego. Instytut chce nawiązać współpracę z Alliance, aby stworzyć pierwsze finansowane ze środków krajowych centrum badań nad rakiem u dzieci, nazwane imieniem osoby działającej na rzecz praw pacjentów”.

Moje ręce zaczęły się trząść. „Nie rozumiem”.

Historia Tylera odbiła się szerokim echem w całym środowisku medycznym. Dziewięcioletni chłopiec, którego fundusz powierniczy stał się katalizatorem jednej z największych inicjatyw badawczych wspieranych przez rodzinę, jakie widzieliśmy. Chcemy utworzyć Centrum Badawcze Tylera – z pełnym finansowaniem dla dedykowanego zespołu naukowców pracujących konkretnie nad rodzajem białaczki, z którą walczył Tyler.

Zapadłem się w kuchenny fotel – przytłoczony. Imię Tylera miało pomóc nie tylko kilku dzieciom. Miało być powiązane z ośrodkiem badawczym, który mógłby zmienić wskaźniki przeżywalności dzieci z jego dokładną diagnozą.

„Całkowite zaangażowanie wyniesie pięć milionów dolarów w ciągu dziesięciu lat” – wyjaśnił dr Chen. „Instytut zapewni większość finansowania, ale chcielibyśmy, aby Program Pamięci Tylera pełnił rolę łącznika ze społecznością. Byłbyś członkiem rady doradczej – pomagając w bezpośrednim świadczeniu usług wsparcia rodzin i dbając o to, aby badania były powiązane z działaniami rzeczniczymi pacjentów”.

Po rozłączeniu się siedziałem w pokoju Tylera – trzymając Herberta i próbując przetworzyć to, co się właśnie wydarzyło. Mój genialny, odważny syn – który zadawał tyle pytań o dinozaury i naukę – miał mieć ośrodek badawczy noszący jego imię. Dzieci, które w przyszłości otrzymają diagnozę Tylera, będą miały możliwości leczenia, których Tyler nigdy nie miał – finansowane przez program, który powstał z pieniędzy z jego funduszu powierniczego.

Tego popołudnia zadzwoniłem do Grace, żeby podzielić się tą nowiną. Rozpłakała się przez telefon – przytłoczona skalą tego, w co urosło dziedzictwo Tylera.

„Byłby taki dumny” – powiedziała przez łzy. „Zawsze chciał pomagać ludziom – a teraz będzie pomagał dzieciom przez pokolenia”.

Dwa tygodnie później w pracy odwiedził mnie niespodziewany gość. Sprawdzałam stan pacjentów na oddziale pediatrycznym, gdy recepcjonistka powiedziała mi, że ktoś pyta o mnie na dyżurce. To była mama. Wyglądała na starszą niż wtedy, gdy widziałam ją trzy miesiące temu – jakoś bardziej kruchą. Jej zazwyczaj idealny wygląd był rozczochrany – pogniecione ubrania, siwe odrosty w farbowanych włosach, makijaż, który nie mógł ukryć zmęczenia w jej oczach.

„Allison” – powiedziała niepewnie. „Czy moglibyśmy porozmawiać gdzieś na osobności?”

Zaprowadziłem ją do pustego pokoju konsultacji rodzinnych – tego samego, w którym Tyler i ja otrzymywaliśmy niezliczone informacje o postępach w jego leczeniu. Ironia sytuacji nie umknęła mojej uwadze.

„Słyszałam o tym ośrodku badawczym” – powiedziała, nie patrząc mi w oczy – „że jest tam nazwisko Tylera”.

Czekałem, nie pomagając jej znaleźć słów.

„Słyszałem też, że w funduszu powierniczym było więcej pieniędzy, niż nam się wydawało. Że rodzice Kevina dokładali się do niego.”

„Tak” – odpowiedziałem po prostu.

„Kiedy więc prosiliśmy o pieniądze, okazało się, że wystarczyło ich zarówno na uroczystość żałobną ku czci Tylera, jak i na ślub Patricii”.

Spojrzałem na nią zdziwiony, że ona nadal nie rozumie.

„Nie, mamo. Nigdy nie starczało pieniędzy na jedno i drugie – bo pomnik Tylera zawsze był jedynym właściwym sposobem na wykorzystanie jego pieniędzy”.

Wzdrygnęła się, ale kontynuowała. „Firma twojego ojca ma problemy. Ta wiadomość przyciągnęła uwagę, której nie chcieliśmy. Niektórzy z jego klientów przestali korzystać z usług jego firmy, ponieważ nie chcą być kojarzeni z ludźmi, którzy porzuciliby ich wnuka”.

Dobrze, pomyślałem, lecz nie powiedziałem tego.

„Patricia wróciła do nas po tym, jak Brad zerwał zaręczyny. Jest przygnębiona – prawie nie wychodzi z pokoju. Dostawcy usług ślubnych nie wpłacają zaliczek – a my straciliśmy prawie dwadzieścia tysięcy na suknię, miejsce na wesele i inne wydatki”.

Nie czułam nic. Żadnego współczucia. Żadnej satysfakcji. Tylko pustkę tam, gdzie kiedyś była miłość rodzinna.

„Rozmawiałam z twoim ojcem” – kontynuowała mama, a jej głos był ledwie słyszalny. „Wiemy, że popełniliśmy błędy. Wiemy, że skrzywdziliśmy ciebie i Tylera. Mamy nadzieję, że z czasem uda nam się odbudować naszą relację”.

„Dlaczego teraz?” zapytałem. „Dlaczego jesteś tu teraz – po trzech miesiącach milczenia?”

Jej fasada lekko pękła. „Bo straciliśmy wszystko, co było dla nas ważne, oprócz ciebie. Ślub Patricii miał być naszym momentem dumy – szansą, by pokazać wszystkim, jak udana jest nasza rodzina. Biznes taty prosperował. Mieliśmy pieniądze, status i szacunek w społeczności. Teraz to wszystko przepadło”.

„I myślisz, że mogę to dla ciebie naprawić?”

„Myślę, że rodzina powinna się wspierać w trudnych chwilach” – powiedziała. Ale słowa brzmiały jak wyuczone.

Wstałam, mając już dość rozmowy. „Masz rację, że rodzina powinna się wspierać w trudnych chwilach. Tyler był twoją rodziną w najtrudniejszym momencie swojego życia – a ty go porzuciłaś. Ja byłam twoją rodziną, kiedy opłakiwałam stratę dziecka – a ty zażądałeś ode mnie pieniędzy. Teraz ponosisz konsekwencje swoich wyborów – i nagle przypominasz sobie, co znaczy rodzina”.

„Przepraszamy” – powiedziała mama z rozpaczą. „Naprawdę, głęboko żałujemy wszystkiego”.

„Wierzę, że ci przykro” – powiedziałem. „Przykro mi, że twoje czyny pociągnęły za sobą konsekwencje. Przykro mi, że ludzie dowiedzieli się, jaki naprawdę jesteś. Przykro mi, że straciłeś wygodne życie. Ale nie żałujesz tego, co zrobiłeś Tylerowi – bo nadal nie rozumiesz, co zrobiłeś źle”.

Podszedłem do drzwi i zatrzymałem się. „Oficjalne ogłoszenie powstania ośrodka badawczego Tylera nastąpi w przyszłym miesiącu. Odbędzie się ceremonia – relacja medialna – upamiętnienie jego dorobku. Nie przychodź. Nie kontaktuj się ze mną w tej sprawie. Nie próbuj być częścią czegoś, w czym nie miałeś udziału”.

Wtedy mama zaczęła płakać — to były łzy rozpaczy, które pojawiają się, gdy ktoś zdaje sobie sprawę, że stracił coś nieodwracalnie.

„Jesteś naszą córką” – powiedziała. „Tyler był naszym wnukiem. Kochamy was oboje”.

„Nie” – powiedziałam cicho. „Uwielbiasz pomysł, żebyśmy byli razem, kiedy ci to pasuje. Tyler potrzebował dziadków, którzy by się pojawili, a ja potrzebowałam rodziców, którzy by mnie wspierali. Udowodniłeś, że to nie miłość kieruje twoimi wyborami, lecz własny interes”.

Ogłoszenie powstania Centrum Badawczego Tylera odbyło się w Szpitalu Dziecięcym w Phoenix w słoneczny czwartkowy poranek w lutym. Uroczystość odbyła się w tej samej sali konferencyjnej, w której Tyler i ja uczestniczyliśmy w tylu spotkaniach z jego zespołem terapeutycznym – teraz odmienionej dzięki banerom i wystawom prezentującym badania finansowane przez centrum. Dr Chen przedstawił program publiczności złożonej z pracowników medycznych, administratorów szpitali i przedstawicieli lokalnych mediów. Jennifer z Children’s Cancer Research Alliance mówiła o mocy darowizn upamiętniających, które mogą przemienić żałobę w nadzieję. Rodzice Kevina – prawdziwi dziadkowie Tylera – siedzieli w pierwszym rzędzie ze łzami dumy w oczach.

Kiedy nadeszła moja kolej, by zabrać głos, spojrzałem na tłum ludzi, którzy zebrali się, aby uczcić pamięć mojego syna, i poczułem spokój, którego nie doświadczyłem od czasu, gdy zdiagnozowano u niego chorobę.

„Tyler pytał mnie, czy leczenie działa” – zacząłem. „Chciał wiedzieć, czy leki go poprawiają – czy lekarze prowadzący badania dowiadują się czegoś, co pomoże jemu i innym dzieciom takim jak on. Zawsze mu odpowiadałem, że tak – że każdy dzień, w którym walczy, pomaga lekarzom zrozumieć, jak wygrać wojnę z jego chorobą”.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Naukowcy odkryli, że jedną z przyczyn choroby Alzheimera może być jama ustna

Dr Stephen Dominy, współzałożyciel start-upu Cortexyme, który kierował badaniem, pozostaje ostrożny: „Podejrzewa się, że czynniki zakaźne odgrywają rolę w rozwoju ...

Czy lubisz mango? Cóż, muszę ci powiedzieć, że nie tylko owoce są dobre, ale także ich liście

3. Są środkami wspomagającymi odchudzanie Same liście mango nie są cudownym środkiem na odchudzanie. Jednak włączenie ich do zróżnicowanej i ...

5 objawów cukrzycy pojawiających się w nocy

Jak reagować na te nocne objawy? Jeśli rozpoznajesz kilka z tych objawów, nie możesz ich ignorować. Oto kilka prostych kroków, ...

Leave a Comment