„Albo odsetki składane” – dodał Marcus.
„Albo kapitał własny” – kontynuowała Rachel.
Devon znów się poruszył. „Może porozmawiamy o czymś innym?”
Mama dopiła wino. „Masz rację. Porażki Emmy to dość przygnębiająca rozmowa przy kolacji. Porozmawiajmy raczej o ślubie. Rachel, czy ustaliłaś już miejsce?”
„Wielka sala balowa nad brzegiem morza” – powiedziała Rachel, a jej cała postawa się rozjaśniła. „Osiemset gości, pełna orkiestra, importowane kwiaty z Ekwadoru”.
„Brzmi pięknie” – powiedziałem.
„Oczywiście, że zostaniesz zaproszona” – powiedziała Rachel tonem sugerującym, że to wielka hojność. „Chociaż proszę, postaraj się ubrać w coś stosownego. Może Devon pożyczy ci pieniądze na nową sukienkę w prezencie”.
„To nie jest konieczne” – powiedziałem.
„Naprawdę tak jest” – upierała się mama. „Nie możesz znowu nosić granatu. Ludzie będą gadać. Już wystarczająco dużo mówią o tym, że nasza rodzina ma artystę, który ma problemy”.
„A skoro już o tym mowa” – powiedział Marcus, znów przeglądając ekran telefonu – „Emma, kiedy ostatnio miałaś prawdziwą sprzedaż? I to prawdziwą, a nie 50 dolarów od kogoś, kto ci współczuł”.
„Sprzedaję regularnie.”
„Do kogo?” – zapytała Rachel. „Wymień jedną osobę”.
„Moi kolekcjonerzy wolą prywatność”.
Marcus prychnął. „Kolekcjonerzy. Jasne. Twoi wyimaginowani kolekcjonerzy za swoje wyimaginowane pieniądze kupują twoje wyimaginowane, cenne dzieła sztuki. Wiesz, co jest naprawdę smutne?” – powiedziała mama, a jej głos ociekał fałszywym współczuciem. „Emma naprawdę wierzy, że odnosi sukcesy. Naprawdę myśli, że coś osiąga w tej okropnej pracowni, malując swoje życie. To jest niemal słodkie w pewien tragiczny sposób”.
„To żałosne” – poprawiła Rachel. „Nazwijmy to po imieniu. Żałosne”.
Kelnerzy wrócili z crème brûlée, ostrożnie stawiając przed każdym naczynie żaroodporne. Karmelizowane cukrowe wierzchy trzeszczały w świetle lampy.
„To pewnie kosztuje więcej, niż Emma wydaje na jedzenie w ciągu tygodnia” – zauważył Marcus, stukając łyżką w skorupkę cukru.
„Miesiąc” – poprawiła Rachel. „Spójrz na nią. Aż jej ślinka cieknie. Kiedy ostatnio jadłaś porządny posiłek, Emmo? Taki, który nie był z puszki albo z mikrofalówki?”
„Jem wystarczająco dobrze.”
„Wystarczająco dobrze” – powtórzyła mama. „Motto nieudaczników. Wystarczająco dobrze. Wystarczająco dobrze. Nigdy doskonale. Nigdy wyjątkowo. W sam raz.”
Telefon Devona znów zawibrował. Tym razem odebrał, a jego oczy lekko się rozszerzyły. „Przepraszam” – powiedział, wstając. „Muszę odebrać ten telefon służbowy”.
Szedł w kierunku kuchni, przyciskając telefon do ucha.
„On tak ciężko pracuje” – powiedziała Rachel z podziwem. „Tak wygląda prawdziwe poświęcenie, Emmo. A nie zabawa farbami przez cały dzień”.
„Nie gram.”
„Tak” – przerwał mu Marcus. „Baw się w udawanie. Udawaj artystę. Udawaj karierę. Udawaj życie”.
Mama delikatnie ugryzła deser. „Kiedyś mówiłam znajomym, że potrzebujesz czasu, żeby odnaleźć siebie. Teraz mówię im po prostu, że wciąż próbujesz zrozumieć pewne rzeczy. Ale w pewnym momencie skończą mi się eufemizmy na porażkę”.
„Może po prostu powiedz im, że jestem artystą” – zasugerowałem.
„I reklamować swój brak sukcesu?” Rachel wyglądała na przerażoną. „Nie, mamy standardy, Emmo. Ta rodzina ma reputację”.
„Miał reputację” – sprostował Marcus – „aż Emma postanowiła ją zniszczyć swoim życiem na poziomie ubóstwa i całkowitym brakiem ambicji”.
Devon wrócił do stołu z dziwnym wyrazem twarzy, gdzieś pomiędzy zmieszaniem a podekscytowaniem. Trzymał teraz iPada i szybko coś przeszukiwał.
„Wszystko w porządku?” zapytała Rachel.
„Tak, po prostu… mamy pilne wiadomości.”
„Wiadomości biznesowe?” zapytała mama uprzejmie, choć wyraźnie nie interesowało jej to zbytnio.
„Tak naprawdę chodzi… chodzi o świat sztuki. Forbes właśnie opublikował swoją coroczną listę najlepiej zarabiających artystów na świecie”.
„A jakie nudne” – przerwała Rachel. „Devon, nie musisz udawać, że interesujesz się sztuką tylko dlatego, że Emma tu jest. Wszyscy wiemy, że to branża żartów”.
„Nie, ale to jest naprawdę interesujące” – upierał się Devon, wciąż czytając. „Tylko w zeszłym roku najlepsi artyści sprzedali dzieła warte ponad 300 milionów dolarów. Trzysta milionów. To więcej niż przychód jakiejś firmy technologicznej”.
Marcus podniósł wzrok. „Trzysta milionów. Za obrazy?”
„Najwyraźniej. A ten konkretny artysta jest całkowicie anonimowy. Działa pod pseudonimem. Nikt nie zna ich prawdziwej tożsamości, ale Forbes właśnie ujawnił, kim są”.
„Brzmi fałszywie” – powiedziała Rachel lekceważąco. „Prawdopodobnie pranie brudnych pieniędzy”.
„Tak właśnie początkowo myślałem” – przyznał Devon. „Ale spójrz na to portfolio. Nabytki muzealne, kolekcje prywatne, instalacje korporacyjne. To jest legalne”.
„Kto tam?” zapytała mama, tym razem już z lekką ciekawością.
Devon czytał dalej, przewijając palcem. „Działają pod nazwą Meridian. Podobno od dekady sprzedają swoje prace za pośrednictwem ekskluzywnych galerii. Tylko około 40 prac rocznie, ale każda idzie za miliony, a właśnie sprzedali serię do Guggenheima za…”
Zatrzymał się i zaczął czytać uważniej.
„Osiemdziesiąt siedem milionów” – dokończył. „Za obrazy”.
Marcus brzmiał sceptycznie. „Osiemdziesiąt siedem milionów”.
„Współczesne media mieszane” – kontynuował Devon. „Wielkoformatowe instalacje, wciągające doświadczenia. Krytycy nazywają to najważniejszą innowacją artystyczną od 20 lat”.
Rachel machnęła lekceważąco ręką. „Pewnie nonsens współczesnej sztuki. Wiesz, te obrazy, które są po prostu przypadkowymi plamami, a bogaci ludzie udają, że rozumieją”.
„Właściwie” – powiedział Devon – „artykuł pokazuje kilka obrazów. To niesamowite, naprawdę wyrafinowane techniki łączące tradycyjne malarstwo olejne z projekcją cyfrową, elementami konstrukcyjnymi i interaktywnymi komponentami. To poważna praca”.
Zjadłem mały kęs crème brûlée.
„No cóż, dobrze im tak” – powiedziała mama. „Ale to wyjątek, a nie reguła. Na każdego artystę, który odnosi sukces, przypadają tysiące, którym się nie udaje. Jak Emma”.
„Dokładnie” – zgodziła się Rachel. „Emma maluje od lat i nie ma nic do pokazania. Ta osoba z Meridianu prawdopodobnie przeszła klasyczne szkolenie w jakiejś elitarnej europejskiej akademii z rodzinnymi koneksjami”.
„A właściwie” – przerwał mu Devon, wciąż czytając – „Forbes pisze, że Meridian studiował na uniwersytecie stanowym, na średniej klasy studiach artystycznych. Żadnych rodzinnych koneksji ze światem sztuki. Zaczynał od sprzedaży w małym studio w dzielnicy przemysłowej”.
Przy stole na chwilę zapadła cisza.
„No to miałeś szczęście” – powiedział stanowczo Marcus. „Właściwe miejsce, właściwy czas. Pewnie kogoś znałeś”.
„Artykuł porusza tę kwestię w sposób konkretny” – powiedział Devon, a jego głos nabrał dziwnego tonu. „Mówi, że Meridian systematycznie budował swoją karierę. Zaczynał od mniejszych galerii, budował reputację dzięki jakości i konsekwencji, stopniowo podnosząc ceny wraz ze wzrostem popytu. Bardzo strategiczne podejście”.
„Gdzie mieszka ta osoba?” zapytała mama.
Devon przewinął stronę. „Nie jest powiedziane dokładnie. Wspomina tylko, że prowadzą prywatne studio w nieujawnionej lokalizacji i unikają wszelkiej reklamy. Żadnych wywiadów, żadnych publicznych wystąpień. Praca mówi sama za siebie”.
„Najwyraźniej pretensjonalne” – stwierdziła Rachel. „Typowe ego artysty”.
„Albo sprytne” – odparł Devon. „Tajemnica dodaje wartości. Każdy kolekcjoner chce posiadać dzieło tego anonimowego geniusza. To po prostu genialny marketing”.
Marcus wyrwał iPada z rąk Devona. „Pokaż mi to. Chcę wiedzieć, jakie obrazy sprzedają się za miliony”.
Zaczął przeglądać zdjęcia, a jego wyraz twarzy zmieniał się ze sceptycyzmu na coś innego. Może zaskoczenie, może rozpoznanie. Przybliżył jeden konkretny obraz, potem drugi.
„Co?” – zapytała Rachel. „Co to za twarz?”
„Te obrazy” – powiedział powoli Marcus. „Te techniki. Widziałem… nie, to niemożliwe”.
„Co jest niemożliwe?” Mama pochyliła się, żeby spojrzeć.
Marcus uniósł iPada, pokazując zdjęcie Forbesa przedstawiające jedno z dzieł Meridian. Ogromne płótno łączyło malarstwo olejne z subtelnymi elementami metalowymi, tworząc głębię i ruch. Podpis brzmiał: „Charakterystyczny styl Meridian: klasyczna technika spotyka się ze współczesną innowacją”.
„Emma” – powiedział Marcus dziwnym głosem. „Emma, ten obraz, ta konkretna technika z metalicznym nakładaniem warstw. Widziałem, jak to robisz”.
Ostrożnie odłożyłem łyżkę.
„Nie bądź śmieszny” – powiedziała Rachel. „Emma ledwo stać na farbę, nie mówiąc już o…”
„Nie, mówię poważnie”. Marcus przewijał teraz szybciej, wyszukując kolejne obrazy. „Spójrz na to. Ten ruch pędzla, ta teoria koloru. Emma, masz obrazy w dokładnie tym stylu”.
„Wielu artystów stosuje podobne techniki” – powiedziałem cicho.
„Nie w ten sposób” – upierał się Marcus. Był teraz w pełni skupiony, a jego technologiczne samozadowolenie zastąpiła jakaś intensywna i analityczna postawa. „To nie są podobne. To są identyczne. Sposób, w jaki światło odbija fakturę, specyficzny stosunek elementów tradycyjnych do nowoczesnych. Emma, gdzie jest twoja pracownia?”
„Dzielnica magazynowa”.
„Który budynek?”
„Stara fabryka tekstyliów na Meridian Street.”
Widelec Rachel uderzył o talerz.
„Meridian Street” – powtórzył powoli Marcus. „Meridian. Pseudonim artysty to Meridian”.
„To zbieg okoliczności” – powiedziała mama, ale w jej głosie zabrakło pewności.
Devon wziął iPada z powrotem i szybko pisał. „Szukam dokumentów nieruchomości dla tego budynku. Jeśli pracownia Emmy jest tam, możemy… tutaj. Budynek został zakupiony osiem lat temu i przekształcony w pracownie artystyczne. Właścicielem jest ME Holdings LLC”.
„Co oznacza skrót ‘ME’?” zapytała Rachel.
Devon pisał dalej, szukając informacji o rejestracji spółki LLC. „Jest zarejestrowana na… o mój Boże”.
„Co?” zapytała mama.
„Jest zarejestrowany na Emmę M. Thatcher.”
W pokoju zapadła całkowita cisza.
„To niemożliwe” – powiedziała Rachel, ale jej głos stał się pusty.
Marcus gorączkowo przeglądał teraz Forbesa. „Tutaj jest napisane, że Meridian jest właścicielem budynku, w którym pracują. Wykorzystuje go zarówno jako studio, jak i galerię na prywatne pokazy. Emma, jak duże jest twoje studio?”
„Cały budynek” – powiedziałem cicho.


Yo Make również polubił
Nigdy nie wyrzucaj torebek z folią bąbelkową. Te torebki zdziałają cuda w Twojej kuchni.
10 najpopularniejszych rodzajów pająków domowych i jak się ich pozbyć
Magiczny olejek przeciwstarzeniowy. Ten olejek usunie wszystkie zmarszczki na Twojej twarzy.
Funkcjonalne ciasto owocowe