Policjanci uderzyli czarnoskórą kobietę na sali sądowej — kilka sekund później zajęła miejsce sędziego – Page 3 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Policjanci uderzyli czarnoskórą kobietę na sali sądowej — kilka sekund później zajęła miejsce sędziego

Obrona.

Wszyscy na sali sądowej z lekką ciekawością spoglądali w stronę stołu oskarżonego. Nie siedział tam żaden obrońca. Nikt w garniturze nie pochylał się, żeby szepnąć jakąś strategię. Tylko kobieta w kajdankach, siedząca prosto, ze wzrokiem utkwionym w ławie.

„Pani… Doe” – powiedział niezręcznie sędzia Harrison, zerkając na akta. „Czy ma pani adwokata?”

„Nie w tej chwili, Wasza Wysokość” – odpowiedziała. Jej głos był spokojny, opanowany. „Będę reprezentować samą siebie w tej sprawie wstępnej”.

Na sali sądowej zapanowało zaskoczenie. Oskarżeni, którzy reprezentowali się sami, nie byli niczym nowym, ale większość z nich potykała się, krzyczała lub gubiła w proceduralnych zawiłościach. Ton tej kobiety nie pasował do tego schematu.

„Rozumiesz ryzyko związane z reprezentowaniem samego siebie?” – zapytał Harrison, od razu powracając do standardowego ostrzeżenia.

„Tak”, powiedziała. „Lepiej niż większość”.

Zawahał się, po czym skinął głową. „Dobrze. Może pan wziąć udział w przesłuchaniu krzyżowym”.

Powoli wstała z krzesła, a kajdanki cicho brzęczały przy każdym ruchu. Niewielki siniak na kości policzkowej był teraz wyraźniejszy w świetle lamp sądowych. Poruszała się z gracją, która nie pasowała do typowego wizerunku oskarżonej. To sprawiało, że niektórzy na galerii wiercili się niespokojnie, jakby byli świadkami czegoś, co nie pasowało do żadnego znanego im scenariusza.

„Dziękuję, Wasza Wysokość” – powiedziała.

Odwróciła się twarzą do oficera Martineza stojącego na mównicy. Przez pierwsze kilka sekund po prostu na niego patrzyła. Nie gniewnie, nie drżąc, nie okazując wściekłości – po prostu przyglądała mu się, jakby był dowodem w aktach sprawy.

„Oficer Martinez” – zaczęła – „zeznał pan, że próbowałam dostać się do zamkniętego wejścia do tego sądu. Czy to prawda?”

„Tak” – powiedział, prostując się na krześle. „To boczne wejście jest tylko dla upoważnionego personelu”.

„A ten sąd” – powiedziała – „to budynek rządowy w Harbor City, Nowa Cascadia, Stany Zjednoczone. Czy to też prawda?”

„Tak” – powiedział lekko zirytowany. „Oczywiście.”

„Zeznał pan również, że wchodziłam po schodach z publicznego chodnika” – kontynuowała. „Te schody łączą publiczny chodnik z wejściem do sądu. Zgadza się?”

„Ja… tak” – powiedział ostrożnie. „Ale to nie znaczy…”

„Dziękuję” – powiedziała gładko, przerywając mu. „A więc, żeby było jasne: byłam na publicznym chodniku, zbliżając się do wejścia do publicznego sądu w normalnych godzinach pracy w dużym amerykańskim mieście. Zgadzasz się?”

Kilka osób na galerii wymieniło spojrzenia. Sformułowanie brzmiało precyzyjnie, niemal jak z opinii apelacyjnej.

„Tak” – powiedział niechętnie.

„Powiedziałeś, że odmówiłem okazania dokumentu tożsamości. W którym dokładnie momencie odmówiłem?”

„Kiedy ty…” zaczął.

„Czy powiedziałam: ‘Odmawiam okazania dokumentu tożsamości’?” – zapytała.

Zmarszczył brwi. „Spierałeś się. Podważałeś mój autorytet. Ruszyłeś w stronę…”

„Panie oficerze” – powiedziała, wciąż spokojnym głosem – „czy sięgnęłam po dokument, kiedy złapał mnie pan za ramię?”

Zawahał się. Palce protokolanta zawisły w powietrzu.

„Sięgnąłeś do kieszeni” – powiedział w końcu. „Biorąc pod uwagę okoliczności, musiałem założyć potencjalne zagrożenie”.

„Zamiast pozwolić mi okazać dokument tożsamości” – powiedziała – „nawiązałeś kontakt fizyczny, przez co upuściłam teczkę, rozrzuciłam dokumenty i uderzyłam głową o ścianę. Zgadza się?”

„Użyłem minimalnej siły, żeby opanować sytuację” – odpowiedział.

„Minimalna siła” – powtórzyła. „Czy tak byś opisał uderzenie kogoś o kamienną ścianę na tyle mocno, żeby zostawić widoczny ślad?”

Poruszył się na krześle. „Zrobiłem to, co było konieczne, biorąc pod uwagę twoją niesubordynację”.

Odczekała chwilę. Potem zmieniła kierunek.

„Oficerze Martinez, zeznał pan również, że kamera nasobna uległa awarii dziś rano”.

„Tak” – powiedział szybko, z ulgą, że może wrócić na znajomy grunt. „Zdarza się. Zgłosiliśmy potrzebę konserwacji”.

„A jednak miał pan na tyle przytomności umysłu, żeby wyciągnąć telefon w trakcie incydentu i nagrać tylko fragmenty spotkania, które potwierdzają pańską wersję wydarzeń. Czy to prawda?”

„Nagrałem, co mogłem” – powiedział ostro. „Miałem do czynienia z osobą niesubordynowaną. Nie mogłem sobie pozwolić na reżyserię i montaż filmu”.

Z tyłu sali rozległo się kilka chichotów, głównie od tych, którzy współczuli funkcjonariuszom. Ale chichoty szybko ucichły, gdy kobieta przy stole oskarżonych przestała się uśmiechać.

„Panie oficerze” – powiedziała – „czy zdaje pan sobie sprawę, że ten budynek sądu jest objęty rozległym monitoringiem kamer zewnętrznych, w tym wieloma kamerami wysokiej rozdzielczości umieszczonymi w pewnych odstępach wzdłuż schodów wejściowych?”

Zamrugał. „Zakładam… że są tam kamery. Nie zapamiętałem ich rozmieszczenia”.

„Czy wiesz” – kontynuowała – „że umowa miasta z dostawcą kamer przewiduje automatyczne tworzenie kopii zapasowej wszystkich nagrań z kamer nasobnych co sześćdziesiąt sekund na bezpiecznym serwerze?”

Zamarł. Po raz pierwszy na jego twarzy pojawił się autentyczny niepokój. Dłoń, spoczywająca na udzie, drżała niemal niezauważalnie.

„Ja… nie zajmuję się szczegółami technicznymi” – powiedział.

„Ale powiadomiono cię” – naciskała delikatnie – „że nagranie będzie można odzyskać nawet w przypadku lokalnej awarii?”

Przełknął ślinę. „Mówią, że istnieją kopie zapasowe, tak.”

„Dziękuję”. Zwróciła się do sędziego Harrisona. „Wysoki Sądzie, chciałabym prosić o zachowanie i udostępnienie wszystkich nagrań z monitoringu zewnętrznego sądu z dzisiejszego poranka między 8:45 a 9:15. Zwracam się również z prośbą o zachowanie wszelkich nagrań z kamer nasobnych funkcjonariusza Martineza i wszystkich towarzyszących mu funkcjonariuszy z tego okresu”.

„Sprzeciw” – powiedział Walsh, wstając. „Oskarżony próbuje wysuwać żądania ujawnienia dowodów, jakby to był pełny proces. To postępowanie wstępne”.

Kobieta przy stole obrońców powoli się do niej odwróciła. W jej spojrzeniu było coś, co sprawiło, że Walsh na chwilę się zawahał, jakby już kiedyś widział to samo spojrzenie – ale z ławy sędziowskiej, a nie z ławy obrońców.

„Wysoki Sądzie” – powiedział oskarżony – „osoby reprezentujące się same mają prawo wnioskować o zachowanie dowodów potencjalnie uniewinniających. Zniszczenie tych dowodów budzi poważne wątpliwości natury konstytucyjnej. Jestem pewien, że stan tego nie chce”.

Harrison poruszył się na krześle. Nie był przyzwyczajony do tego, żeby oskarżeni, którzy sami się reprezentują, powoływali się na kwestie konstytucyjne z taką precyzją.

„Zanotujemy prośbę o zachowanie” – powiedział ostrożnie. „Wszelkie kwestie związane z odkryciem można rozstrzygnąć na późniejszym etapie”.

„Dziękuję” – odpowiedziała.

Odwróciła się z powrotem do Martineza. Jego szczęka była teraz zaciśnięta, a wzrok na chwilę powędrował w stronę drzwi sali sądowej, jakby nagle zdał sobie sprawę z obecności każdej kamery, która mogła być na niego skierowana.

„Jeszcze jedno pytanie, oficerze” – powiedziała. „Wielokrotnie zeznawał pan w tym sądzie. Zgadza się?”

„Tak” – powiedział.

„Właściwie” – kontynuowała – „wielokrotnie zeznawał pan przed sędzią przewodniczącym tego sądu. Zgadza się?”

„Chyba tak” – powiedział. „Nie liczę, który sędzia zasiada za każdym razem”.

Lekko przechyliła głowę. „Nie rozpoznaje pan sędziego przewodniczącego? Tabliczki przy wejściu? Portretu w holu? Podpisu na wnioskach o nakaz?”

Zjeżył się. „Rozpoznaję sędzię, kiedy widzę ją w todze”.

Temperatura w sali sądowej zdawała się spadać o kilka stopni. Palce urzędnika znieruchomiały. Komornik przy bocznej ścianie wyprostował się, mrużąc oczy, gdy przyglądał się uważniej kobiecie w kajdankach.

„Na razie nic więcej” – powiedział oskarżony.

Usiadła z powrotem, powoli, z gracją, jakby to nie ona miała na sobie kajdanki. Słaby, fioletowy ślad na jej policzku był teraz wyraźniejszy, niczym ciche oskarżenie w świetle jarzeniówek.

Na galerii rozległ się szmer, gdy ludzie się poruszyli, szepty przemykały z jednej strony na drugą. Młoda aplikantka sądowa siedząca w ostatnim rzędzie, z włosami spiętymi w niedbały kok, zmarszczyła brwi. Wpatrywała się w oskarżoną, potem w sędziego, a potem w pieczęć sali sądowej. Coś w rytmie oskarżonej, w sposobie, w jaki cytowała orzecznictwo i prawa konstytucyjne, drapało ją w zakamarkach pamięci.

Sędzia Harrison odchrząknął, lekko zaniepokojony. „Zrobimy krótką przerwę” – powiedział. „Dziesięć minut. Sąd ogłasza przerwę, podczas której będę przeglądał wstępne protokoły”.

Uderzył młotkiem. Dźwięk rozniósł się echem po pokoju.

Gdy ludzie zaczęli się wycofywać, woźny podszedł do stolika oskarżonego. Teraz z bliska dostrzegł, poza siniakiem, poza kajdankami, twarz, którą widział tysiące razy kroczącą tą alejką w todze. Ten sam głos, który skazywał morderców i uniewinniał niewinnych.

Jego krew zmroziła się.

„Proszę pani” – powiedział cicho, a jego głos się załamał – „ja…”

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Owsianka z ciemną czekoladą i kokosem

3. Rozpuść czekoladę: Dodaj posiekaną gorzką czekoladę do rondla z mlekiem kokosowym. Mieszaj nieprzerwanie, aż czekolada całkowicie się rozpuści i ...

6 zdrowych przepisów na soki detoksykacyjne dla dobrego samopoczucia i witalności 🍹✨

🥒 Sok redukujący wzdęcia (trawienie i nawadnianie) ✔️ Ogórek ✔️ Seler ✔️ Cytryna ✔️ Imbir 💚 Korzyści: ✅ Ogórek i seler wypłukują ...

Horoskop 2025 : Dobra czy zła fortuna, co przyniesie nadchodzący rok?

BLIŹNIĘTA 22 MAJA - 21 CZERWCA BARAKA! Chroniony przez Jowisza do czerwca, będziesz kontynuował ścieżkę z 2024 roku. Choć Saturn ...

4 niezbędne i tanie owoce dla seniorów, którzy chcą żyć długo!

Wraz z wiekiem nasze ciała potrzebują bardziej bogatych w składniki odżywcze pokarmów, aby pozostać silnymi, zapobiegać chorobom i zwiększać witalność ...

Leave a Comment