„Tak” – skinąłem głową. „W przyszłym miesiącu”.
„Zatrzymamy to” – powiedział mój ojciec. „Zadzwonię do prawników. Zamrozimy wszystko”.
„Jeśli zamrozimy to teraz, on się dowie, że wiem” – argumentowałem. „Wpadnie w panikę. Ukryje aktywa, które już ukradł – 280 000 dolarów. Usunie dowody. Będzie naciągał narrację, że to ja jestem wariatem. Muszę go złapać na gorącym uczynku, gdy próbuje ukraść dużą pulę”.
Mój ojciec usiadł przy biurku i złączył palce.
„Więc chcesz go złapać w pułapkę.”
„Chcę pomachać marchewką” – powiedziałem. „Chcę, żeby marchewka była większa. Pięć milionów to dobrze. Ale dziesięć milionów? Dziesięć milionów to ludzie niechlujni”.
Mój ojciec się uśmiechnął — był to powolny, drapieżny uśmiech, który pamiętałem z czasów, gdy prowadził negocjacje biznesowe.
„Chcesz, żebym zrestrukturyzował fundusz powierniczy – czy przynajmniej udawał?”
„Dokładnie” – powiedziałem. „Powiedz mu, że jesteś tak pod wrażeniem tego, jak poradził sobie z każdą fałszywą sprawą, o której ci opowiada, że chcesz jak najszybciej przenieść aktywa. Ale żeby uniknąć podatków, musimy przenieść je do wspólnego funduszu inwestycyjnego – czegoś, co on musi podpisać”.
„Pułapka zobowiązań” – rozmyślał mój ojciec. „Zakładamy spółkę-wydmuszkę. Sprawiamy, że wygląda jak fundusz inwestycyjny. Przenosimy do niej aktywa – ale tak naprawdę przenosimy dług. Albo każemy mu podpisać osobistą gwarancję pożyczki na zakup udziałów w funduszu”.
„Niech podpisze osobistą gwarancję na linię kredytową na dziesięć milionów dolarów” – zasugerowałem. „Powiedz mu, że chodzi o dźwignię finansową inwestycji. Podpisze wszystko, jeśli tylko będzie myślał, że dostanie dostęp do gotówki”.
„A kiedy podpisze tę gwarancję” – kontynuował mój ojciec – „nazywamy to pożyczką. Będzie osobiście odpowiedzialny za dziesięć milionów, których nie ma”.
„Zbankrutuje” – powiedziałem.
„Znowu. I tym razem nie będzie mnie tam, żeby go wyciągnąć z tarapatów.”
Moja matka ścisnęła moją dłoń.
„A ta dziewczyna, Monika?”
„Ona chce baby shower” – powiedziałem, a mój głos stwardniał. „Zorganizuję jej przyjęcie. Wtedy dokończymy. Chcę, żeby tam wręczono dokumenty. Chcę, żeby tam nastąpiło objawienie”.
Moja matka skinęła głową.
„Zajmę się cateringiem. Zadbamy o to, żeby to było niezapomniane wydarzenie.”
Następne trzy godziny spędziliśmy na dopracowywaniu szczegółów. Tak narodził się Projekt Zielone Dziedzictwo.
Sporządziliśmy fałszywe dokumenty sądowe. Mój ojciec zadzwonił do swojego najbardziej bezwzględnego prawnika, człowieka o nazwisku Sterling, który przestraszył nawet mnie, żeby przygotował prawdziwy pozew rozwodowy i pozew o oszustwo.
Kiedy tego wieczoru wychodziłem z domu rodziców, czułem się lżejszy niż od lat. Ofiara zniknęła. Za kierownicą siedział architekt ich zniszczenia.
Napisałem SMS-a do Richarda.
Świetne spotkanie z tatą. Chce z tobą porozmawiać o wielkiej okazji. Szybko do domu.
Natychmiast zobaczyłem, jak pojawiły się trzy kropki w jego odpowiedzi.
Już jadę. Kocham Cię.
Kochaj mnie.
Prawidłowy.
Uwielbiał zapach pieniędzy i za chwilę miał poczuć zapach największego posiłku, jakim kiedykolwiek się zakrztusił.
Tego wieczoru przygotowałam scenę. Otworzyłam butelkę rocznikowego Cabernet, którą Richard trzymał na „specjalną okazję”. Zapaliłam świece. Włączyłam jazzową playlistę, którą lubił udawać, że rozumie.
Kiedy wszedł, wyglądał na zarumienionego. Pewnie jechał dziewięćdziesiąt mil na godzinę, żeby tu dotrzeć po moim SMS-ie.
„Laura!” zawołał, upuszczając kluczyki. „Co to wszystko znaczy?”
„Świętowanie” – powiedziałem, podając mu kieliszek wina.
Miałam na sobie swój najlepszy jedwabny szlafrok. Musiałam sprzedać tę fantazję.
„Rozmawiałem dziś z tatą” – powiedziałem. „Naprawdę z nim rozmawiałem. O nas. O twoim potencjale”.
Oczy Richarda rozszerzyły się. Wziął szklankę, jego palce musnęły moje.
“I?”
„I on się ze mną zgadza” – powiedziałem, prowadząc go na sofę. „Uważa, że był dla ciebie zbyt surowy. Uważa, że jesteś gotowy na kolejny poziom”.
Wziąłem głęboki oddech, wciągając w grę wszystkie swoje aktorskie umiejętności.
„Tata chce zlikwidować fundusz Blue Water. Ten z pięcioma milionami.”
Richard skinął głową, starając się zachować spokój, ale ja widziałam, jak puls podskakuje mu na szyi.
„Dobrze. I co? Rozdane?”
„Nie” – powiedziałem. „Chce podwoić tę kwotę. Chce połączyć ją ze swoim osobistym funduszem płynnościowym. Dziesięć milionów, Richard. Chce przenieść ją do nowej spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. I chce, żebyś został wspólnikiem zarządzającym”.
Richard przestał oddychać. Dosłownie widziałem, jak przestał oddychać.
Dziesięć milionów.
Kontrola.
Moc.
To było wszystko, czego kiedykolwiek pragnął.
„Partner zarządzający?” wykrztusił. „Ja?”
„Tak” – uśmiechnęłam się promiennie. „Mówi, że jest już za stary, żeby zarządzać tymi agresywnymi funduszami. Potrzebuje młodej krwi. Chce to założyć w przyszłym tygodniu. Ale…”
Zatrzymałem się, wyglądając na zaniepokojonego.
„Ale co?” Richard pochylił się do przodu, jego głód był wyraźnie wyczuwalny.
„On potrzebuje, żebyś podpisał trochę ciężkich papierów” – powiedziałem. „Skoro będziesz wspólnikiem zarządzającym, będziesz musiał podpisać zrzeczenie się odpowiedzialności i gwarancje kapitałowe. To standard, mówi tata, żeby urząd skarbowy nam nie przeszkadzał. Ale to daje ci prawną władzę”.
„Dam sobie radę” – odparł Richard bez wahania. Nawet nie zapytał, na czym polega gwarancja kapitałowa. Usłyszał tylko, że jest odpowiedzialny prawnie. „Zajmowałem się już skomplikowanymi transakcjami, Lauro. Wiesz o tym”.
„Wiem”. Dotknęłam jego policzka. „Powiedziałam mu, że jesteś najmądrzejszym człowiekiem, jakiego znam. Będziemy tacy bogaci, Richard. W końcu możemy kupić tę willę w Toskanii, o której tyle gadasz. Możemy wszystko”.
Złapał mnie i pocałował. To był namiętny, żarliwy pocałunek.
Ale to nie było dla mnie.
Chodziło o dziesięć milionów.
Odwzajemniłam pocałunek, myśląc o tym, jak bardzo będę się cieszyć, patrząc, jak podpisuje swoje życie.
„Muszę zadzwonić” – powiedział, gwałtownie się odsuwając. „Chcę tylko sprawdzić, co u klienta, żeby zwolnić termin na przyszły tydzień”.
„No dalej, kochanie” – uśmiechnęłam się.
Prawie wybiegł na korytarz. Zostałam na sofie i po cichu podniosłam odbiornik elektronicznej niani, który schowałam pod stertą czasopism. Nadajnik umieściłam w doniczce w korytarzu wcześniej tego dnia.
Przyłożyłem słuchawkę do ucha.
„Monica, posłuchaj mnie” – głos Richarda był rozpaczliwym szeptem. „Musimy poczekać. Nie, zamknij się i posłuchaj. To dziesięć milionów. Dziesięć. Podwójna wypłata”.
Pauza.
Monika musiała krzyczeć po drugiej stronie.
„Wiem, wiem, że chcesz już odejść” – syknął Richard. „Ale wyobrażasz sobie różnicę między piątką a dziesiątką? Możemy żyć jak królowie. Nigdy więcej nie będziemy musieli pracować. Tylko czekaj. Jeszcze dwa tygodnie. Dokumenty zostaną podpisane w przyszłym tygodniu. Jak tylko fundusze wpłyną do spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, przeleję je i znikniemy”.
Pauza.
„Ja też cię kocham. Słuchaj, kup sobie coś ładnego. Kup ten samochód, o którym marzyłeś. Zapisz go na kartę ratunkową. To już nie ma znaczenia. Będziemy bogatsi od Boga”.
Rozłączył się.
Odłożyłem słuchawkę. Moje ręce były stabilne.
Zamierzał przelać pieniądze. Myślał, że opróżni konto.
Nie wiedział, że konto, do którego uzyska dostęp, będzie kontem powierniczym o ograniczonym dostępie i że próba dokonania przelewu spowoduje natychmiastowe egzekwowanie gwarancji osobistej.
Zamierzał dokonać kradzieży na dużą skalę i w ten sposób zaciągnąć dług, który go pogrąży.
Wrócił do salonu z uśmiechem na twarzy.
„Wszystko załatwione” – powiedział. „Mój harmonogram jest jasny. Jestem cały twój”.
„Za nas” – powiedziałem, podnosząc kieliszek.
„Za nas” – odpowiedział, stukając swoją szklanką o moją.
Dla mnie, pomyślałem, i do diabła, zamierzam cię zrzucić.
Tydzień poprzedzający podpisanie umowy był istnym mistrzostwem w torturach psychologicznych. Richard zachowywał się wzorowo, grając kochającego męża z taką intensywnością, że aż mdliło.
Ale Monika — Monika szalała.
Zaprosiłem ich oboje na kolację do ekskluzywnej restauracji z owocami morza w centrum miasta. Powiedziałem im, że to przedświąteczna impreza przed ważnym kontraktem. Chciałem ich zobaczyć w tym samym pomieszczeniu. Chciałem zobaczyć napięcie.
Monica przyszła w obcisłej sukience, która podkreślała jej brzuszek. Wyglądała na zmęczoną. Miała opuchnięte kostki. Richard tymczasem promieniał, ubrany w nowy garnitur, który niewątpliwie kupił za moje pieniądze.
„Wyglądasz na wyczerpaną, Mon” – powiedziałem, kiedy usiedliśmy. „Prawda, Richard?”
Richard ledwo na nią spojrzał. Był zbyt zajęty przeglądaniem karty win.
„Wygląda dobrze. Lauro, czy twój tata wspomniał o dacie notariusza?”
„Wtorek” – powiedziałem. „Ale nie rozmawiajmy jeszcze o interesach. Porozmawiajmy o dziecku, Monica. Pewnie jesteś strasznie podekscytowana”.
Monica spojrzała gniewnie na Richarda.
„Tak, ale ciężko jest to robić samemu, wiesz, bez partnera, który pomoże ci w cięższych zadaniach.”
To był bezpośredni atak na Richarda.
„No cóż, masz nas” – powiedziałam, klepiąc ją po dłoni. „Richard był taki pomocny, prawda, kochanie? Oglądał ze mną motywy do pokoju dziecięcego”.
Richard zamarł.
Nie oglądał ze mną motywów do pokoju dziecięcego. Kłamałem, ale nie mógł zaprzeczyć, nie narażając się na śmieszność w oczach źródła pieniędzy. I nie mógł się zgodzić, nie wkurzając Moniki.
„Tylko rzuciłem okiem na kilka” – wyjąkał Richard.
„On chce motyw dżungli” – powiedziałem Monice – „co jest zabawne, bo pamiętam, że mówiłaś, że chcesz motyw dżungli dla swojego dziecka. Czy to nie przypadek?”
Widelec Moniki z brzękiem upadł na talerz. Odwróciła się do Richarda, a jej oczy płonęły.
„Szukasz motywów do pokoju gościnnego”.
„To tylko gadanie” – powiedział szybko Richard, spocony. „Laura, zamówmy. Homar wygląda niesamowicie”.
„Chcę homara” – powiedziała Monica zirytowana. „I kawior”.
„Weź, co chcesz” – powiedziałem. „To ode mnie”.
Podczas kolacji skupiałam się na „sukcesie” Richarda i na tym, jak bardzo na nim polegałam. Opowiedziałam o tym, że planujemy drugą podróż poślubną na Malediwy w przyszłym miesiącu.
„Malediwy?” przerwała Monica. „Myślałam, że nie możesz latać z powodu ciśnienia”.
Spojrzałem na nią zdezorientowany.
„Moje ciśnienie krwi jest idealne. Dlaczego tak myślisz?”
Monica spojrzała na Richarda. Richard spojrzał na swój talerz. Najwyraźniej skłamał jej na temat mojego zdrowia, żeby podtrzymać w niej nadzieję, że wkrótce umrę.
„Och” – mruknęła Monika. „Chyba źle zrozumiałam”.
„Richard zabiera mnie na Malediwy” – ciągnęłam, wbijając nóż w stół. „Będzie tak romantycznie. Tylko my dwoje, odnajdując się na nowo”.
Zobaczyłem, jak Monika sięga pod stół. Sekundę później Richard drgnął i szarpnął nogą. Kopnęła go.
„Właściwie” – powiedział Richard wysokim, napiętym głosem – „może powinniśmy poczekać z podróżą, Lauro. Z powodu nowego biznesu będę bardzo zajęty”.
„Bzdura” – powiedziałem. „Możemy świętować. Chyba że jest jakiś powód, dla którego nie możesz iść?”
„Nie” – powiedział Richard, nieszczęśliwy. „Bez powodu”.
Monika nagle wstała.
„Muszę iść do łazienki.”
Wybiegła.
„Powinieneś ją sprawdzić, Richard” – powiedziałem niewinnie. „Wygląda na to, że ma hormony. Jesteś taki dobry w kontaktach z ludźmi”.
„Powinienem… zostać tutaj z tobą” – powiedział.
Bał się zostawić mnie samą, bał się, że coś podejrzewam. Pieniądze były dla niego ważniejsze od ciężarnej kochanki. Obserwowałem, jak dokonuje tego wyboru. Wybrał dziesięć milionów zamiast nienarodzonego dziecka i kobiety, którą, jak twierdził, kochał.
„Nie bądź głupi” – powiedziałem. „Idź. Zamówię deser”.
Zawahał się, ale wstał i poszedł w kierunku toalety.
Poczekałem pięć sekund i poszedłem za nimi.


Yo Make również polubił
Niezwykła 3-dniowa zupa detox, która pozbędzie się stanów zapalnych, tłuszczu z brzucha i toksyn – jedz ile chcesz!
Dowiedziałem się, dlaczego wielu moich sąsiadów umieszcza łyżki na swoich podwórkach.
Torbiel na stopie lub nadgarstku: co robić?
Moi krewni się śmiali: „O, patrzcie, biedna dziewczyna pojawiła się na aukcji”. Ja milczałem — aż do trzydziestu minut później, kiedy podniosłem wiosło i kupiłem posiadłość za 12 milionów dolarów, na którą mieli licytować.