Lucas przycisnął dłoń do włosów Ellie.
„Tata uwielbiał ciasteczka” – powiedział Lucas.
Ellie zachichotała.
„Ciasteczko!” krzyknęła.
Przez chwilę w mieszkaniu zrobiło się jaśniej.
Jednak cisza w internecie nie trwała długo.
Tydzień później pojawił się nowy post.
Nierozmazane.
Jasne.
Zdjęcie Roberta opuszczającego Haven.
Podpis sugerujący pewne rzeczy.
Komentarze stawały się coraz bardziej obrzydliwe.
Mara ich nie przeczytała.
Beatrice upewniła się, że tego nie zrobi.
A Harold tak zrobił.
Harold wezwał Roberta na kolejne spotkanie.
Tym razem ton był chłodniejszy.
„Musisz zachować dystans” – powiedział Harold.
Oczy Roberta się zwęziły.
„Jestem zdystansowany” – odpowiedział Robert. „Pod każdym udokumentowanym względem”.
Harold zacisnął usta.
„To za mało” – powiedział.
Claire złożyła ręce.
„Ma to wpływ na postrzeganie marki” – powiedziała.
Robert odchylił się do tyłu.
„Następnie naprawiamy markę poprzez bycie uczciwym” – powiedział.
Wzrok Harolda stał się ostrzejszy.
„Albo” – powiedział powoli Harold – „naprawimy markę, usuwając zmienną”.
Szczęka Roberta się zacisnęła.
„Masz na myśli mnie” – powiedział Robert.
Harold nie zaprzeczył.
„Zbudowaliśmy Haven tak, by było czymś więcej niż tylko jednym człowiekiem” – powiedział Harold. „Jeśli twoja obecność stwarza ryzyko, mamy obowiązek powierniczy”.
Żołądek Roberta się ścisnął.
„Więc ukarzesz mnie za pomaganie dzieciom” – powiedział cicho.
Głos Harolda pozostał łagodny.
„Będziemy chronić organizację” – powiedział.
Robert wpatrywał się w niego.
„A co z rodzinami?” zapytał Robert.
Spojrzenie Harolda nie złagodniało.
„Nie możemy uratować wszystkich” – powiedział.
Robert poczuł, że coś pękło.
Wstał.
„Tak, możemy” – powiedział cicho. „Nie idealnie. Nie wszystko naraz. Ale o to właśnie chodzi”.
Harold obserwował go.
„Stajesz się emocjonalny” – powiedział Harold.
Głos Roberta był spokojny.
„Coraz jaśniej to rozumiem” – odpowiedział.
Wyszedł.
Sam czekał na zewnątrz.
Zobaczył twarz Roberta.
„Co teraz?” zapytał Sam.
Robert westchnął.
„Oni mnie testują” – powiedział.
Sam skinął głową.
„A ty?” zapytał Sam.
Robert spojrzał w stronę korytarza, gdzie Lily czasami biegała po szkole, a śmiech odbijał się od ścian.
„Nie wychodzę” – powiedział Robert.
Spojrzenie Sama złagodniało.
„Następnie przygotujemy się” – powiedział Sam.
Tego wieczoru Robert nie poszedł do Mary.
Nie zadzwonił.
Nie wysłał wiadomości.
Znał granicę.
Ale Lily i tak coś wyczuła.
Przyglądała mu się przy kolacji czujnym wzrokiem.
„Zarząd był okrutny” – powiedziała.
Robert mrugnął.
„Skąd wiesz?”
Lily wzruszyła ramionami.
„Rób to szczęką” – powiedziała. „Jakbyś żuł kamienie”.
Robert prawie się uśmiechnął.
„To było trudne spotkanie” – przyznał.
Oczy Lily się zwęziły.
„Z powodu Mary?” zapytała.
Robertowi ścisnęło się gardło.
„To przez internet” – powiedział ostrożnie.
Lily przewróciła oczami.
„Internet jest głupi” – mruknęła.
Usta Roberta złagodniały.
„Tak” – powiedział.
Lily spojrzała na swój talerz.
„Nie chcę, żeby stracili swój dom” – wyszeptała.
Klatka piersiowa Roberta trzasnęła.
„Nie zrobią tego” – powiedział stanowczo.
„Skąd wiesz?” naciskała Lily.
Robert przełknął ślinę.
„Bo Beatrice jest przerażająca” – powiedział.
Lily prychnęła.
„Tak jest” – zgodziła się Lily.
Robert wyciągnął rękę przez stół i ścisnął jej dłoń.
„A twój tata zbudował Haven tak, aby było silniejsze niż plotki” – dodał cicho.
Lily mrugnęła, jej oczy zabłysły.
„Okej” – szepnęła.
Wróciwszy do mieszkania Mary, usiadła przy stole i wypełniała formularz wniosku o wypłatę odszkodowania z ubezpieczenia na życie, mając obok siebie instrukcje Beatrice.
Jej pismo drżało.
Lucas patrzył.
„Czy to ważne?” zapytał.
„Tak” – szepnęła Mara.
Lucas patrzył.
„Czy to sprawi, że przestaniesz wyglądać na przestraszoną?” – zapytał.
Gardło Mary się ścisnęło.
„Próbuję” – powiedziała.
Lucas skinął głową.
Następnie przesunął w stronę Mary kartkę papieru.
To był rysunek.
Mężczyzna z szerokim uśmiechem.
Kobieta.
Dwoje dzieci.
I pies.
Nad nimi Lucas narysował duże pomarańczowe słońce.
„Dla taty” – powiedział cicho Lucas.
Oczy Mary zaszkliły się.
Przycisnęła rysunek do piersi.
„Dziękuję” – wyszeptała.
Lucas obserwował ją.
Potem wyszeptał:
„Czy wszystko będzie dobrze, nawet jeśli ludzie będą gadać?”
Mara spojrzała na jego twarz.
W ten sposób potrzebował pewności jak powietrza.
Wzięła głęboki oddech.
„Tak” – powiedziała. „Damy sobie radę. Bo nie jesteśmy już sami”.
Lucas skinął głową, mały i sztywny.
Następnie sięgnął w dół i pogłaskał króliczka Ellie.
„Drużyna” – wyszeptał.
Ellie chichotała przez sen.
Ale zaledwie Mara wypowiedziała te słowa, jej telefon zawibrował.
Numer, którego nie rozpoznała.
Pozwoliła, by włączyła się poczta głosowa.
Minutę później nadeszła kolejna wiadomość.
To nie jest tekst.
E-mail.
Z adresu, który wyglądał na oficjalny.
Temat wiadomości:
Zawiadomienie o Skardze.
Mary poczuła ucisk w żołądku.
Jej dłonie zrobiły się zimne.
Głos Beatrice odbił się echem w jej pamięci: Systemy chcą osi czasu.
Mara wpatrywała się w ekran, nie mogąc złapać oddechu.
Następnie kliknęła.
A pierwszy wers sprawił, że poczuła tak silny ucisk w piersi, że myślała, iż się podda.
Złożono formalną skargę dotyczącą „niewłaściwego zaangażowania” członka kadry kierowniczej Haven i uczestnika programu.
Wzrok Mary stał się niewyraźny.
Lucas spojrzał w górę.
„Mamo?” zapytał.
Mara nie mogła mówić.
Wpatrywała się w e-mail, jakby to był powracający chodnik.
A gdzieś głęboko w jej sercu zrodził się znajomy instynkt.
Uruchomić.
Ukrywać.
Zniknąć.
Ale potem Ellie się poruszyła.
Wyszeptała, półprzytomna: „Fern”.
A Mara przypomniała sobie, co powiedziała Beatrycze.
Nie ulegamy strachowi.
Mara przełknęła ślinę, jej ręce się trzęsły.
Ona nie uciekła.
Podniosła słuchawkę.
I zadzwoniła do Beatrice.


Yo Make również polubił
Dwa tygodnie temu moja żona pojechała odwiedzić córkę. Chciałem zrobić jej niespodziankę, więc po cichu tam pojechałem. Ale gdy tylko stanąłem na ganku tego małego, spokojnego domu, sąsiad podbiegł, mocno chwycił mnie za rękę i powiedział: „Stój, nie powinieneś tam wchodzić”. Pięć minut później prawda odebrała mi mowę.
Kwas cytrynowy: 8 zaskakujących sposobów na jego wykorzystanie w domu
Sernik puszek
Ciasto Pomarańczowe z Miodem i Kokosem – Orzeźwiający Deser Pełen Słońca