Dzień w Departamencie Stanu przebiegał w sposób, który zdumiałby moją rodzinę jeszcze bardziej niż najbardziej dramatyczne wydarzenia. Spotkania, bezpieczne połączenia, e-maile, odręczna notatka z biura Sekretarza z podziękowaniami dla naszego zespołu za szybką reakcję. Incydent w Bethesdzie został już odnotowany jako przypis w cotygodniowym raporcie o zagrożeniach.
Podczas lunchu Jerry zajrzał do mojego biura.
„Przeżyłeś, Fairchild?”
Podniosłem wzrok znad klawiatury.
„Zdefiniuj przetrwanie”.
Wszedł do środka, zamknął za sobą drzwi i usiadł na krześle dla gości.
„Zadzwonił do mnie dziś rano” – powiedział Jerry.
„Sekretarka?” zapytałem, unosząc brwi.
Jerry pociągnął nosem.
„Nie. Konsultant.”
Zajęło mi to chwilę. Potem zrozumiałem, o kim mówił.
„Gerald Whitley” – powiedziałem.
„Tak”. Jerry wyciągnął nogi, krzyżując kostki, jakbyśmy byli na przerwie na kawę, a nie w strefie bezpieczeństwa. „Nie mówiłeś mi, że ojciec twojego przyszłego szwagra był jednym z nich”.
„Nie wiedziałem” – powiedziałem. „Do wczoraj wieczorem. Słyszałem tylko słowa „konsultant” i „relacje z rządem”. Wiesz, ile ich jest w tym mieście”.
„O kilka tysięcy za dużo” – powiedział. „W każdym razie zadzwonił do mojego biura. Podobno sekretarka podała mu twoje nazwisko. Whitley zbadał sprawę i w końcu się ze mną skontaktował”.
„Czego on chciał?” zapytałem.
„Żeby upewnić się, że nikogo nie uraził, zapraszając cię na przyjęcie zaręczynowe syna” – powiedział Jerry. „Żeby przeprosić, jeśli powiedział coś niemiłego o twojej pracy jako kierowcy dostawczego”. Palcami zrobił cudzysłów w powietrzu. „I żeby powiedzieć mi, że chętnie nam pomoże, jeśli będziemy tego potrzebować”.
Oparłem głowę o krzesło.
„Oczywiście” – mruknąłem.
Jerry się uśmiechnął.
„Powiedziałem mu, że na razie nie mamy żadnych zastrzeżeń operacyjnych i że wszelkie pytania dotyczące jego pracy konsultingowej należy kierować innymi kanałami” – powiedział. „Czyli, mówiąc delikatnie, »Nie jesteśmy waszymi lobbystami i nie jesteśmy pod wrażeniem«”.
„Ma dobre koneksje” – powiedziałem. „Moja mama promieniała, kiedy o tym wspomniała”.
Jerry wzruszył ramionami.
„Posiadanie koneksji nie oznacza bycia nieskazitelnym” – powiedział. „Ale to nie jest nasza specjalizacja, chyba że jego praca bezpośrednio pokrywa się z pracą naszych klientów. Co, według wstępnych ustaleń, nie jest prawdą. Jest bliżej ulicy K niż Kabulu”.
Zgodziłem się, odnotowując tę informację. Dobrze wiedzieć, ale to nie moja specjalizacja.
„Wszystko w porządku?” – zapytał po chwili Jerry, a jego ton głosu uległ zmianie.
„Zdefiniuj „w porządku”” – powtórzyłem, ale tym razem się uśmiechnąłem.
Zbadał mnie tym samym badawczym wzrokiem, jakim ja przyglądałem się około stu lokalnym szefom policji.
„Potrafimy poradzić sobie z incydentem z udziałem procesji i wrogiego tłumu” – powiedział. „Rodzina to wrogi tłum innego rodzaju”.
„Mniej przewidywalne” – zgodziłem się. „Więcej historii. Mniej korzystne zasady walki”.
Jerry zaśmiał się cicho.
„Ciesz się swoim zwycięstwem” – powiedział. „Udało ci się uciszyć Sekretarza Stanu, obalając wersję wydarzeń rodzinnych, która działała na twoją niekorzyść. Większość ludzi po prostu prosi terapeutę o wysłanie e-maila”.
„Nie pytałem go” – powiedziałem.
„Wiem”. Jerry wstał, wygładzając krawat. „Ale czasami wszechświat wyciąga do ciebie pomocną dłoń. Nie marnuj jej, obwiniając siebie”.
Kiedy wyszedł, wróciłem do komputera, ale moje myśli błądziły.
„Uwielbiałam cię” – powiedziała mama. Próbowałam na próżno powiązać to z dziewczyną, która uśmiechała się chytrze, czytając moje świadectwa szkolne i listy z przyjęcia na studia, i która minimalizowała moje wybory, bo były mniej czytelne na serwetce.
Po raz pierwszy zdałem sobie sprawę, że Kaye postrzega mnie jako rywala, gdy mieliśmy trzynaście i jedenaście lat. Zostałem wezwany do gabinetu dyrektora po nagrodę: zwycięzcę stanowego konkursu esejów na temat obywatelstwa. Kaye czekała na mnie na korytarzu, kiedy wyszedłem, mocno ściskając w dłoniach certyfikat.
„Mama powiesi to na lodówce” – powiedziała monotonnym głosem.
„Prawdopodobnie” – odpowiedziałem, wciąż pod wpływem euforii.
„Ona po prostu kładzie twoje rzeczy na lodówce” – powiedziała Kaye.
„To nieprawda” – powiedziałem. „Złożyła tam twój projekt artystyczny w zeszłym miesiącu”.
„Bo jej powiedziałeś” – odparła Kaye. „To dzięki tobie w ogóle to obejrzała”.


Yo Make również polubił
Nie wiedziałem tego
Storczyki: cukier, sekret witalności
Jak Szybko Naprawić Przepaloną Lampę: Prosta Technika, Która Zaoszczędzi Ci Pieniądze!
Ciasto Biszoptowo-Piernikowe z Kremem