„Przynieś danie o czwartej”. Syn napisał SMS-a. Weszłam z ciastem dyniowym, a on podał mi talerz resztek, mówiąc: „To wszystko, na co zasługujesz”. Następnego ranka otworzyłam aplikację banku – i swoje życie. – Page 3 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

„Przynieś danie o czwartej”. Syn napisał SMS-a. Weszłam z ciastem dyniowym, a on podał mi talerz resztek, mówiąc: „To wszystko, na co zasługujesz”. Następnego ranka otworzyłam aplikację banku – i swoje życie.

Żadnych przeprosin za kłamstwa o łodzi. Żadnego przyznania się do winy. Tylko próba zatuszowania konfliktu, żeby wszystko wróciło do normy. Ale tym razem nic nie miało się zmienić. Podjęłam decyzję i nie zamierzałam się wycofać. Koniec z byciem bankomatem dla mojego niewdzięcznego syna. Koniec z kupowaniem jego miłości, która nigdy nie istniała.

Ranek po Święcie Dziękczynienia był pochmurny. Niskie chmury zasnuwały niebo, grożąc deszczem. Obudziłam się o szóstej, choć zazwyczaj pozwalałam sobie na dłuższe spanie w weekendy. Wydarzenia z zeszłej nocy nie dawały mi zasnąć, odtwarzając się w głowie bez przerwy. „To wszystko, na co zasługujesz”. Te słowa, wypowiedziane z taką pogardą, raniły mnie bardziej, niż mogłam sobie wyobrazić. Nie chodziło o jedzenie, o talerz resztek. Chodziło o brak szacunku – o całkowitą pogardę dla wszystkiego, co dla niego zrobiłam.

Wstałem z łóżka, wziąłem prysznic i zaparzyłem mocną kawę. Telefon, kiedy go włączyłem, pokazał pięć nieodebranych połączeń od Austina i kilkanaście wiadomości. Nie zawracałem sobie nimi głowy. Prawdopodobnie zawierały to samo: przeprosiny, usprawiedliwienia, próby załagodzenia sytuacji. Ale tym razem nie zamierzałem się poddać.

O ósmej rano zadzwoniłem do Henry’ego Morrisona, mojego bankiera i starego przyjaciela. Znaliśmy się od ponad dwudziestu lat, od czasów, gdy pracowałem w Gulf Energy. Henry zawsze traktował mnie z szacunkiem i zrozumieniem.

„Abby”. W jego głosie słychać było zaskoczenie. „Szczęśliwego Święta Dziękczynienia. Coś się stało? Zwykle nie dzwonisz tak wcześnie”.

„Tobie również szczęśliwego Święta Dziękczynienia, Henry. Muszę się z tobą dzisiaj zobaczyć. To ważne.”

„Jasne”. Spoważniał. „Bank jest dziś otwarty do lunchu. Wpadnij o dziesiątej. Będę miał okienko”.

„Dziękuję, Henry. Do zobaczenia o dziesiątej.”

Zjadłem śniadanie, oglądając poranne wiadomości na tablecie. Nic nie przykuło mojej uwagi – zwykłe nagłówki o polityce, gospodarce, celebrytach. Wszystkie moje myśli zaprzątał mój osobisty dramat.

O dziesiątej wsiadłem do samochodu i pojechałem do centrum miasta, gdzie mieściła się główna siedziba banku. Zazwyczaj unikałem podróży w piątek po Święcie Dziękczynienia. Ulice były pełne łowców okazji, ale dziś było za wcześnie na główny napływ kupujących.

Henry czekał na mnie w swoim gabinecie. Niewiele się zmienił przez dwadzieścia lat – wciąż ten sam szczupły mężczyzna z schludnie przystrzyżoną fryzurą, teraz z siwizną na skroniach. Wstał, obszedł biurko i mocno mnie przytulił.

„Abby, Abby, miło cię widzieć. Jak było na imprezie?”

„Niezbyt dobrze”. Usiadłem na krześle naprzeciwko jego biurka. „Dlatego tu jestem”.

Opowiedziałem Henry’emu o wczorajszym incydencie, o łodzi, o latach wsparcia finansowego Austina. Słuchał uważnie, nie przerywając, tylko od czasu do czasu kiwając głową lub marszcząc brwi.

„Wczoraj zablokowałem mu dostęp do mojego głównego konta i kart kredytowych” – dokończyłem. „Ale chcę mieć pewność, że wszystko jest zrobione dobrze i potrzebuję porady, jak postępować”.

Henry odchylił się na krześle i spojrzał na mnie zamyślony. „Abby, mówię ci jako przyjaciel, a nie jako bankier: postąpiłaś słusznie. Najwyższy czas, żebyś ustaliła granice”.

Otworzył laptopa i spędził kilka minut sprawdzając moje konta.

„Dobrze, zablokowałeś już dostęp do konta głównego. Karta dodatkowa również jest zablokowana. A co do wspólnego konta inwestycyjnego…”

„Czekaj, jakie wspólne konto?” – spiąłem się. „Nie mamy wspólnych kont inwestycyjnych”.

Henry zmarszczył brwi i odwrócił ekran w moją stronę. „Ten tutaj został otwarty trzy lata temu. Nie pamiętasz? Jest na nim twój podpis”.

Wpatrywałem się w dokument na ekranie. To był mój podpis, ale nie przypominałem sobie, żebym trzy lata temu otwierał takie konto.

Co się wtedy działo? A, racja – Austin poprosił mnie o podpisanie dokumentów dotyczących jego firmy. Musiał mi podsunąć tę umowę.

„Nie otworzyłem tego konta celowo, Henry. Austin musiał przemycić te dokumenty razem z innymi papierami.”

Henry pokręcił głową. „To poważna sprawa, Abby. Ale na szczęście na koncie jest tylko jakieś piętnaście tysięcy. Możemy je zamknąć dzisiaj, jeśli masz wszystkie dokumenty”.

“Jasne.”

Wyciągnęłam z torby teczkę z papierami. Zawsze byłam pedantyczna, jeśli chodzi o finanse, i trzymałam wszystkie ważne dokumenty w porządku.

Henry i ja spędziliśmy następną godzinę, przeglądając wszystkie moje konta i inwestycje. Na szczęście większość moich funduszy była poza zasięgiem Austina. Po śmierci Raymonda sprzedałem nasze akcje Gulf Energy i zainwestowałem w bezpieczne obligacje i fundusze indeksowe. Te konta były prowadzone wyłącznie na moje nazwisko.

„Wiesz” – powiedział Henry, kiedy skończyliśmy – „zawsze byłeś mądrym inwestorem. Twoja sytuacja finansowa jest więcej niż stabilna. Mógłbyś sobie pozwolić na nowy początek, gdybyś chciał”.

„Właśnie o tym myślę”. Skinąłem głową. „Mam plan”.

Zamknęliśmy wspólne konto inwestycyjne, a Henry przelał pieniądze na moje konto osobiste. Następnie zaktualizowaliśmy wszystkie moje dane kontaktowe i ustawienia bezpieczeństwa. Teraz Austin nie mógł uzyskać dostępu do żadnego z moich kont.

„Dziękuję, Henry”. Wstałem i uścisnąłem mu dłoń. „Bardzo mi pomogłeś”.

„Proszę bardzo, Abby. Cieszę się, że w końcu postanowiłaś stanąć w swojej obronie.”

Wychodząc z banku, poczułam lekkość, której nie czułam od dawna, jakbym dźwigała ciężar od lat. Uwolnienie się od manipulacji Austina było upajające. Telefon wibrował w mojej torbie. Kolejny telefon od syna. Rozłączyłam się i wsiadłam do samochodu. Miałam jeszcze jedno miejsce do odwiedzenia.

Biuro nieruchomości Sunshine Properties znajdowało się w Garden District, niedaleko mojego domu. Współpracowałem z nimi przez ostatnie sześć miesięcy, szukając nieruchomości na Florydzie. Nie chodziło o to, że poważnie planowałem przeprowadzkę. To było raczej marzenie – sposób na wyobrażenie sobie życia bez ciągłej presji ze strony syna. Ale teraz to marzenie mogło się spełnić.

Samantha Prescott, moja agentka nieruchomości, powitała mnie z uśmiechem.

„Pani Cuttingham, jaka miła niespodzianka. Nie spodziewałem się pani dzisiaj.”

Cześć, Samantho. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.

„Wcale nie. Usiądź. Co mogę dla ciebie zrobić?”

Usiadłem na krześle naprzeciwko jej biurka. „Pamiętasz ten dom w Sarasocie, który oglądaliśmy w zeszłym miesiącu? Ten z widokiem na zatokę?”

„Jasne”. Samantha otworzyła folder na swoim komputerze. „Piętrowy dom, trzy sypialnie, dwie łazienki, patio z widokiem na wodę. To bardzo ładny dom”.

„Czy jest jeszcze na sprzedaż?”

„Tak, chociaż cena trochę spadła. Właściciele chcą sfinalizować transakcję do końca roku”.

Wziąłem głęboki oddech. Chwila prawdy. „Chcę złożyć ofertę”.

Samantha zamrugała ze zdziwienia, ale szybko się otrząsnęła. „Świetnie. Pełna cena, czy chcesz się targować?”

„Pełne. Chcę sfinalizować transakcję jak najszybciej.”

Następną godzinę spędziliśmy na wypełnianiu niezbędnych dokumentów. Wpłaciłem zaliczkę na kartę kredytową, obiecując przelać resztę po potwierdzeniu przez sprzedawców.

„Jeśli wszystko pójdzie gładko” – powiedziała Samantha, kiedy skończyliśmy – „powinnaś móc się wprowadzić za miesiąc – na święta Bożego Narodzenia”.

„Wspaniale”. Uśmiechnęłam się. Właśnie tego chciałam.

Wychodząc z biura agenta nieruchomości, poczułem głód i poszedłem do małej kawiarni w pobliżu. Zamówiłem kanapkę z indykiem i sałatkę, delektując się chwilą spokoju. Telefon zadzwonił ponownie. Tym razem nie był to Austin, ale nieznany numer.

„Babciu” – usłyszała cichy głos Harper.

„Harper” – wyprostowałam się. „Kochanie, skąd dzwonisz?”

„Ze szkoły. Z telefonu koleżanki” – wyjaśniła. „Martwiłam się o ciebie. Tata był wczoraj okropny”.

„W porządku, kochanie”. Mój głos złagodniał. „Dorośli czasami się kłócą, ale nie ma powodu do obaw”.

„Ale on był taki wredny”. Słyszałam łzy w jej głosie. „A dziś rano był jeszcze bardziej wściekły. Krzyczał na mamę, że nie może wyciągnąć pieniędzy z jakiejś karty”.

Austin już się dowiedział, że zablokowałem mu dostęp do moich kont. Nic dziwnego, że był wściekły.

„Harper, posłuchaj mnie”. Starałam się mówić spokojnie i pewnie. „Twój tata i ja przechodzimy przez trudny okres. Oboje powiedzieliśmy i zrobiliśmy rzeczy, których żałujemy, ale obiecuję ci, że wszystko będzie dobrze”.

„Naprawdę?” Nie brzmiała zbyt przekonana.

Naprawdę. W najbliższej przyszłości mogą nastąpić pewne zmiany, ale zawsze będę przy tobie, kiedy będziesz mnie potrzebować. Możesz do mnie dzwonić o każdej porze, nawet jeśli rodzice sobie tego nie życzą.

„Obiecujesz?” Jej głos drżał.

„Obiecuję, kochanie. A teraz lepiej wracaj na zajęcia, zanim cię zaczną tęsknić.”

„Dobrze, babciu. Kocham cię.”

„Ja też cię kocham, Harper, bardziej niż cokolwiek innego.”

Pożegnaliśmy się i odłożyłam telefon, walcząc z gulą w gardle. Harper była jedyną osobą, dla której mogłam się poświęcić – wrócić do dawnego życia jako darczyńcy finansowego dla Austina – ale wiedziałam, że to byłoby złe. Niezdrowa relacja z moim synem odbijała się również na mojej wnuczce, dając jej zły przykład.

Po lunchu wróciłem do domu. To był pracowity, ale produktywny dzień. Podjąłem ważne kroki w kierunku nowego życia – życia na moich warunkach.

W domu pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem, było sprawdzenie poczty. Samantha potwierdziła: sprzedający dom na Florydzie zaakceptowali moją ofertę. Transakcja miała zostać sfinalizowana w ciągu trzydziestu dni. Odchyliłem się na krześle, czując mieszankę emocji – ekscytację, strach, oczekiwanie. Nowy dom, nowe miasto, nowe życie. W wieku sześćdziesięciu lat zaczynałem od nowa. Ta myśl była jednocześnie przerażająca i podnosząca na duchu.

Telefon zadzwonił ponownie – Austin, po raz dziesiąty tego dnia. Nadal nie byłem gotowy, żeby z nim rozmawiać, ale wiedziałem, że prędzej czy później będę musiał. Nie odpuści tak łatwo, zwłaszcza gdy zda sobie sprawę, że mówię poważnie.

Postanowiłam dać sobie weekend na przemyślenie spraw i przygotowanie się. W poniedziałek miałam spotkać się z prawnikiem, aby omówić testament i otworzyć konto edukacyjne dla Harper. Chciałam zabezpieczyć przyszłość mojej wnuczki, nie dając Austinowi i Payton dostępu do tych pieniędzy.

Laurel zadzwoniła wieczorem. Opowiedziałem jej o Święcie Dziękczynienia i moich planach przeprowadzki.

„Wreszcie” – wykrzyknęła. „Jestem z ciebie dumna, Abby. To był odważny krok”.

„Wciąż nie jestem pewien, czy postępuję właściwie” – przyznałem. „Czy przeprowadzka do innego stanu po tym, co się stało, to zbyt drastyczna decyzja?”

„Nie, to nie jest drastyczne. To konieczne” – powiedziała stanowczo Laurel. „Potrzebujesz fizycznego dystansu między sobą a Austinem, bo inaczej znów ulegniesz jego manipulacjom”.

Miała rację, jak zawsze. Dystans pomoże mi wytrwać w postanowieniu – nie ulec prośbom ani groźbom syna.

„A co z Harper?” – zapytałem. „Będzie mi jej brakowało”.

„Floryda nie leży na drugim końcu świata” – przypomniała mi Laurel. „Można ją spotkać na wakacjach, w weekendy, i nie da się jej odmówić technologii – wideorozmów, SMS-ów”.

„Tak, oczywiście”. Westchnęłam. „Boję się tylko, że Austin zabroni jej ze mną rozmawiać”.

„Mógłby spróbować” – zgodziła się Laurel. „Ale Harper nie jest już małą dziewczynką. Ma jedenaście lat i wyraźnie jest po twojej stronie. Nie lekceważ jej”.

Po rozmowie z Laurel poczułam się pewniej. Mój plan miał sens. Zabezpieczyłabym przyszłość Harper poprzez konto edukacyjne, które byłoby poza zasięgiem Austina. Przeprowadziłabym się na Florydę, zaczęła nowe życie. Utrzymywałabym kontakt z wnuczką tak często, jak to możliwe.

Tego wieczoru usiadłem, żeby napisać list do Austina. Nie e-maila – prawdziwy list na papierze. Chciałem wyjaśnić swoje działania, nie ulegając jego emocjonalnej presji, żeby spotkać się ze mną osobiście.

Drogi Austinie, zacząłem. Po wydarzeniach Święta Dziękczynienia podjąłem trudną decyzję. Nie będę już finansował twojego życia ani twoich przedsięwzięć biznesowych. Przez piętnaście lat próbowałem kupić twoją miłość i szacunek, ale wczoraj zdałem sobie sprawę, że to niemożliwe.

Napisałem obszernie, wyrażając wszystko, co nagromadziło się przez lata – moją miłość do niego jako syna, moje rozczarowanie jego zachowaniem, moją decyzję o rozpoczęciu nowego życia, moją nadzieję, że pewnego dnia zrozumie moje motywy. Kiedy skończyłem list, zakleiłem go w kopercie i odłożyłem na bok. Przekażę go Austinowi osobiście, kiedy będę gotowy na konfrontację.

Około ósmej zadzwonił dzwonek do drzwi. Spiąłem się. Czyżby Austin postanowił złożyć wizytę? Podszedłem do drzwi i zajrzałem przez wizjer. Harper stała na progu z małym plecakiem.

Otworzyłam drzwi. „Harper, co tu robisz sama? Czy twoi rodzice wiedzą, że tu jesteś?”

Pokręciła głową, przyciskając plecak do piersi. „Nie myślą. Myślą, że jestem na piżamowym przyjęciu u koleżanki. Nie mogłam… nie mogłam zostać w domu. Tata ciągle krzyczy, opowiadając o tobie okropne rzeczy”.

Przytuliłam wnuczkę i pozwoliłam jej wejść do domu. Serce pękało mi z bólu z powodu jej cierpienia, ale jednocześnie czułam złość na Austina. Jak mógł się tak zachowywać w obecności dziecka?

„Dobrze zrobiłaś, że przyszłaś” – powiedziałam, sadzając Harper na kanapie. „Ale musimy zadzwonić do twoich rodziców. Będą się martwić”.

„Nie sprawdzą do jutra rano” – zaprotestowała Harper. „Babciu, proszę, mogę zostać u ciebie na noc? Nie chcę wracać do domu”.

Zawahałem się. Z jednej strony nie mogłem jej namawiać do ucieczki z domu. Z drugiej strony widziałem, jak bardzo była zdenerwowana.

„Dobrze” – zdecydowałem. „Możesz zostać na noc, ale rano zadzwonimy do twoich rodziców i wszystko ci wyjaśnimy”.

Harper skinęła głową z ulgą. „Dziękuję, babciu”.

Przygotowałam obiad – prosty makaron z sosem, który Harper uwielbiała. Jedliśmy w kuchni, a moja wnuczka powoli się odprężała, rozmawiając o szkole, przyjaciołach i najnowszej książce, którą czytała. Na chwilę obie zapomniałyśmy o problemach z Austinem.

Po kolacji pościeliłem Harper łóżko w pokoju gościnnym. Kiedy się ułożyła, usiadłem obok niej.

„Babciu” – zapytała cicho – „naprawdę się przeprowadzasz?”

Spojrzałem na nią ze zdziwieniem. „Kto ci powiedział?”

„Słyszałem, jak tata krzyczał o tym do mamy. Powiedział, że groziłeś wyjazdem na Florydę”.

Westchnęłam. Najwyraźniej Austin dowiedział się o moich planach od kogoś znajomego. Może od Brandona, który mógł mnie widzieć przed biurem agenta nieruchomości.

„Rozważam to” – odpowiedziałam szczerze. „Ale nic jeszcze nie zostało przesądzone”. To było drobne kłamstewko, żeby uratować sytuację. Nie chciałam już denerwować Harper.

„Jeśli wyjedziesz, czy będę mogła cię odwiedzić?” – usłyszałam niepokój w jej głosie.

„Oczywiście, kochanie”. Pogłaskałem ją po głowie. „Zawsze będziesz mile widziana w moim domu, gdziekolwiek się znajduje. I będziemy do siebie dzwonić codziennie”.

“Obietnica?”

„Obiecuję.”

Harper uśmiechnęła się i zamknęła oczy. Pocałowałem ją w czoło i wyszedłem z pokoju, zostawiając drzwi uchylone. Wróciłem do salonu, usiadłem na krześle i rozmyślałem. Sytuacja robiła się coraz bardziej skomplikowana. Teraz dotyczyła Harper i nie chciałem, żeby cierpiała z powodu konfliktu między mną a ojcem. Ale wiedziałem też, że nie mogę dalej żyć jak dawniej. Wczorajszy incydent ujawnił prawdziwe uczucia Austina do mnie i zasługiwałem na coś lepszego. Zasługiwałem na szacunek, wdzięczność, prawdziwą miłość – a nie ostentacyjne uczucie dla pieniędzy.

Sobotni poranek rozpoczął się burzą. Ciężkie krople bębniły o dach, wiatr kołysał gałęziami magnolii w ogrodzie. Obudziłem się wcześnie, wsłuchując się w szum deszczu. Pogoda idealnie pasowała do mojego nastroju – niespokojnego, ale z przeczuciem nadchodzącej oczyszczającej burzy.

Harper wciąż spała w pokoju gościnnym. Po cichu poszłam do kuchni i zaczęłam robić śniadanie – naleśniki z jagodami, jej ulubione. Włączyłam ekspres do kawy i pomyślałam o zbliżającej się rozmowie z Austinem. Wiedziałam, że nie będzie na nią długo czekać. Wczoraj wysłałam mu SMS-a, żeby dać mu znać, że Harper jest bezpieczna i że jest bezpieczna. Nie dostałam odpowiedzi, ale byłam pewna, że ​​pojawi się, jak tylko ją przeczyta.

Około dziewiątej Harper wyszła do kuchni, zaspana i rozczochrana.

„Dzień dobry, babciu” – ziewnęła. „Mmm, naleśniki”.

„Dzień dobry, słoneczko” – uśmiechnęłam się. „Dobrze spałaś?”

Skinęła głową i usiadła przy stole. Postawiłem przed nią talerz naleśników i szklankę soku pomarańczowego.

„Babciu” – zaczęła niepewnie, dziobiąc naleśnik widelcem – „czy muszę dziś wieczorem wracać do domu?”

„Obawiam się, że tak” – odpowiedziałem cicho. „Twoi rodzice będą się martwić”.

„Myślą, że jestem u Emily” – odparła. „Mogę im powiedzieć, że zostaję u niej jeszcze jeden dzień”.

„Harper”. Usiadłem naprzeciwko niej. „Już powiedziałem twojemu ojcu, że jesteś u mnie”.

Zbladła. „Będzie wściekły”.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Witamina, której brakuje organizmowi, gdy nogi i kości bolą

Bez wystarczającej ilości wapnia kości stają się słabe i bardziej podatne na złamania. Aby zwiększyć spożycie wapnia, zwróć uwagę na: ...

Gdy tylko znalazłam ten przepis, wiedziałam, że będzie niesamowity. I wow, rzeczywiście taki był! Jest przepyszny!

Ziołowa nuta: Dodaj bazylię lub oregano do sosu. FAQ: 1. Czy mogę użyć mleka zamiast śmietany? Tak, ale sos będzie ...

Przepis na brownie z musem czekoladowym i miętą

Czekoladowo-miętowy wir: Dodaj warstwę czekoladowego ganache na wierzch musu przed schłodzeniem, aby uzyskać dekadencki czekoladowo-miętowy wir. Orzechowe brownie: Dodaj posiekane ...

Ciasto serowe

Proszę czytać dalej (>), aby uzyskać instrukcje: Instrukcje Rozgrzej piekarnik: Rozgrzej piekarnik do 350°F (175°C). Nasmaruj tłuszczem i posyp mąką ...

Leave a Comment