Sprzedałam obrączkę ślubną i ogoliłam głowę, żeby moja 9-letnia córka mogła przejść chemioterapię — ale słowo, którego użyła, wciąż mnie prześladuje – Page 2 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

Sprzedałam obrączkę ślubną i ogoliłam głowę, żeby moja 9-letnia córka mogła przejść chemioterapię — ale słowo, którego użyła, wciąż mnie prześladuje

Na zewnątrz zimne powietrze uderzyło mnie w gołą dłoń. Wsunąłem ją głęboko do kieszeni płaszcza, czując, jak naga skóra ociera się o podszewkę.

Zgubienie tego pierścionka było jak trzaśnięcie drzwiami, w których tkwiłam latami. Ogolenie głowy byłoby wejściem do zupełnie nowego pokoju.

Wieści szybko rozchodzą się na oddziale onkologii dziecięcej.

Kiedy wieczorem podawano tace z obiadem, każda pielęgniarka, którą spotkaliśmy, miała coś do powiedzenia na temat mojej głowy.

„Wygląda dobrze, mamo” – powiedział jeden z nich, poprawiając kroplówkę w kroplówce Emmy. „Ty to odłącz”.

„To jest miłość” – mruknął ktoś inny, klepiąc mnie po ramieniu.

Uśmiechnąłem się, pokiwałem głową i próbowałem udawać, że im wierzę.

W rodzinnej łazience wpatrywałem się w swoje odbicie. Bez włosów moja twarz wyglądała inaczej. Moje oczy wydawały się większe, a czoło wyższe. Kobieta, która na mnie patrzyła, nie pasowała do tej ze zdjęcia w moim prawie jazdy.

Próbowałem się z nią zaprzyjaźnić, gdy ktoś delikatnie zapukał do uchylonych drzwi.

„Powiedz mi, że zaczynamy nowy trend” – powiedział głos.

Odwróciłam się. Kobieta mniej więcej w moim wieku opierała się o framugę drzwi, z kroplówką u boku. Na głowie miała szalik z nadrukiem jaskrawych słoneczników. Miała na sobie kolczyki-koła i bluzę z kapturem z napisem „Mama Bear” na przodzie.

„Jestem Carla” – powiedziała. „Mój syn jest w czternastym roku. Zobaczyłam twój nowy wygląd i pomyślałam, że powinnam się przedstawić. Łyse mamy muszą trzymać się razem”.

Parsknęłam śmiechem. „Jestem Sara. Moja córka ma na imię Emma. Pokój 12”.

Carla weszła do środka, ciągnąc za sobą stojak na kroplówkę. Stanęła obok mnie przed lustrem, przyglądając się naszym odbiciom.

„Pierwszy raz?” zapytała, kiwając głową w moją stronę.

„Tak” – powiedziałem. „Płakałem”.

„Dobrze” – powiedziała. „To znaczy, że nie jesteś robotem”. Uniosła lekko szalik, pokazując odrastający ciemny zarost. „To już moja trzecia próba. Płakałam za każdym razem. Nie pozwól, żeby ktoś ci wmówił, że to tylko włosy”.

„Mam wrażenie, że… więcej” – przyznałem.

„To coś więcej” – powiedziała. „To twoja tożsamość. Twoja historia. Każde zdjęcie, które kiedykolwiek zrobiłaś. Wszystkie te chwile, kiedy jakiś mężczyzna powiedział, że mu się podoba”. Przewróciła oczami. „Ale wiesz, co jeszcze może to być?” Przechyliła głowę, patrząc mi prosto w oczy przez lustro. „Billboard”.

„Billboard?” – zapytałem.

„Bo to, co dla ciebie ważne”, powiedziała. „Ogoliłeś się dla swojej dziewczyny, prawda? To przesłanie. Niektórzy poczują się nieswojo, patrząc na to. Dobrze. Może pomyślą, dlaczego”.

Jej wzrok na chwilę powędrował na moją lewą dłoń, na bladą, opaleniznę, gdzie kiedyś był pierścionek. Nic nie powiedziała. Po prostu skinęła głową, jakby widziała ten ślad już wcześniej u innych mam w innych łazienkach.

„Podobało jej się?” zapytała Carla.

„Nazwała mnie dziwnym” – powiedziałem.

Carla uśmiechnęła się szeroko. „Dla mnie brzmi to jak aprobata”.

Kiedy wróciłam do pokoju Emmy, znów była obudzona i powoli przeglądała coś na szpitalnym tablecie. Na ekranie migały filmy z dziećmi o łysych głowach i błyszczących oczach – „Moja historia raka”, „Rutyna dnia chemioterapii”, „Jak to jest stracić włosy”.

„Opiekusz się innymi dziećmi?” zapytałem, siadając na krześle przy jej łóżku.

Wyłączyła dźwięk, a jej policzki pokryły się rumieńcem. „Po prostu patrzę.”

„Co widzisz?” – zapytałem.

„Jak wyglądają” – powiedziała. „Oni… oni nie wyglądają jak dziwolągi”. Jej głos zadrżał przy ostatnim słowie. „Wyglądają… normalnie. Tylko bez włosów”.

„Ty też tak wyglądasz” – powiedziałem łagodnie.

Pokręciła głową. „Nie sądzę”.

Sięgnąłem po marker, który oddała mi Carla.

„Chcesz zobaczyć, co robiłem, kiedy spałeś?” zapytałem.

Zamrugała. „Co?”

Podałem jej telefon, pokazując zdjęcie, które Carla zrobiła w łazience. Stałem na nim tyłem do lustra, z bladą skórą na głowie i napisem TEAMEMMA napisanym dużymi, czarnymi literami na odwrocie.

Otworzyła szeroko usta.

„Chodziłeś tak?” zapytała.

„Na korytarzu i w ogóle” – powiedziałem. „Kilka osób się gapiło. Ja też się gapiłem”.

Parsknęła śmiechem, zakrywając usta dłonią, jakby nie powinna uważać tego za zabawne.

„Mamo” – powiedziała cicho, wciąż patrząc na zdjęcie. „Nie uważasz, że jestem dziwadłem?”

„Myślę” – powiedziałam powoli – „że przechodzisz przez coś ogromnego, strasznego i niesprawiedliwego. I że to zmienia twój wygląd. Ale nic – ani chemioterapia, ani włosy, ani blizny – nie może decydować o tym, kim jesteś”.

Jej oczy się zaszkliły.

„A co, jeśli nie będę pamiętać, kim byłam?” – wyszeptała. „A co, jeśli będę pamiętać tylko tę część?”

Moje własne gardło płonęło.

„To zapiszemy to” – powiedziałem. „Położymy to gdzieś, gdzie będziesz mógł to zobaczyć”.

Otworzyłem marker i skinąłem głową w stronę jej kapelusza.

„Czy mogę?”

Zawahała się, po czym wzięła głęboki oddech i jednym szybkim ruchem ściągnęła kapelusz. Jej skóra głowy była gładka, z wyjątkiem kilku kępek uporczywego meszku. Miękka czerwona linia znaczyła miejsce, w którym kapelusz leżał.

„Co chcesz tam napisać?” – zapytałem.

Jej palce splatały się z kocem. „Nie dziwadło” – powiedziała.

„Dobrze” – odpowiedziałem. „A co z „Merida Waleczna”?”

Skrzywiła się. „Wszyscy już to mówią. Brzmi jak karta.”

“‘Wojownik’?”

„To brzmi jak nazwa koszulki” – mruknęła.

Zastanowiłem się przez chwilę. „A może „Still Me”?”

Spojrzała na mnie i na moment ściany szpitala zniknęły, a ja zobaczyłem moją córkę siedzącą ze skrzyżowanymi nogami na podłodze w salonie i kłócącą się o to, czy ananas powinien znaleźć się na pizzy.

„Tak” – wyszeptała. „Tamten.”

Moja ręka lekko się trzęsła, gdy wielkimi, zakrzywionymi literami pisałem na jej głowie: WCIĄŻ JA.

Pomyliłem drugie L i musiałem to poprawić. Jej to nie obchodziło.

„Twoja kolej” – powiedziała, gdy przekroczyłem znacznik.

„Moja kolej?” – zapytałem.

Jej uśmiech był delikatny, ale szczery. „Nie możesz być w drużynie Emmy bez etykiety”.

Potem co kilka dni pisaliśmy mi na głowie różne słowa. Niektóre były poważne: TERAZ, TU I TERAZ, JEDEN DZIEŃ NA RAZ. Inne były głupie: ŁYSY ODDZIAŁ, WŁOSY DZIŚ, JUTRO BĘDĄ, choć to zdanie sprawiło, że przewróciła oczami.

Jeśli ktoś uważał to za dziwne, zazwyczaj trzymał to dla siebie. Ci nieliczni, którzy tego nie uważali… cóż, uczyłem się patrzeć ludziom w oczy bez przepraszania za to, że istnieję.


Kiedy tata Emmy przyszedł ją odwiedzić po raz pierwszy po tym, jak ogoliłem głowę, przyniósł ze sobą torbę kupioną w centrum handlowym i miał minę, która mówiła, że ​​chciałby być gdzie indziej.

Stał w drzwiach, ściskając tekturowy kubek po kawie jak koło ratunkowe, a jego skórzana kurtka skrzypiała przy każdym ruchu. Włosy miał nażelowane i ułożone, a przez ułamek sekundy zastanawiałam się, jak długo stał w lustrze tego ranka, podczas gdy ja szorowałam wymiociny ze szpitalnego koca.

„Co jej zrobiłeś?” to były pierwsze słowa, które wypowiedział.

Ręka Emmy powędrowała do głowy, przywołując słowa, które napisałyśmy rano – WCIĄŻ JA – widoczne teraz, gdy zdobyła się na odwagę i poszła bez czapki we własnym pokoju.

„Ona o to prosiła” – powiedziałem, podchodząc do niego.

„Ma marker na całej głowie” – powiedział, gapiąc się, jakby ktoś opisał mu samochód graffiti. „Czy to w ogóle bezpieczne? A co, jeśli dostanie się do jej… nie wiem, krwiobiegu?”

„Jest zmywalny” – powiedziałem, przypominając sobie, żeby nie przewracać oczami. „Ona tego chciała”.

Położył torbę z zakupami na stoliku nocnym na kółkach.

„Przyniosłem ci coś” – powiedział, wymuszając radosny ton w głosie. Wyciągnął różową czapkę z daszkiem i doczepione do niej długie, lśniące brązowe włosy – „kapelusz do włosów”, jak musiała zasugerować jej życzliwa dziewczyna. „Widzisz? Możesz to założyć i będzie wyglądać, jakbyś miał włosy. Jak dawniej”.

Emma patrzyła na to, jakby to było martwe zwierzę.

„Nie musisz tego nosić” – powiedziałem szybko.

„Spróbuj” – powiedział, ignorował moje słowa. „Po prostu zobacz, jak się poczujesz. Twoim znajomym się spodoba. Sprawi, że poczujesz się bardziej sobą, co?”

„Jestem sobą” – powiedziała cicho Emma.

Zamrugał.

“Co?”

„Jestem sobą” – powtórzyła, tym razem głośniej. Uniosła brodę, jej oczy błyszczały. „Nawet bez włosów. Mama to napisała”.

Odwróciła się tak, żeby mógł zobaczyć słowa.

Zacisnął usta. „Dzieci są okrutne” – powiedział do mnie, jakby jej w ogóle nie było w pokoju. „Jeśli będzie tak chodzić, to będą mówić różne rzeczy. Nie chcesz, żeby była… normalna?”

Poczułem, jak coś starego i ciężkiego we mnie się porusza.

„Przez lata chciałeś, żebym zachowywała się, jakby wszystko było normalne” – powiedziałam powoli. „To nie znaczyło, że to prawda”.

„Po prostu próbuję to ułatwić” – odparł. „Dla niej”.

„Dla ciebie” – powiedziałam, patrząc mu w oczy. „Nie chcesz czuć się niekomfortowo siedząc obok łysego dzieciaka, który przypomina ci o tym, co się dzieje. To ona robi najtrudniejszą część”.

Spoglądaliśmy na siebie nawzajem z drugiego końca szpitalnego łóżka, a w powietrzu między nami unosiło się dwadzieścia kłótni z naszego małżeństwa.

Emma podniosła kapelusz, obróciła go w dłoniach, dotknęła sztucznych loków.

„Dziękuję” – powiedziała w końcu. „Może założę to na Halloween”.

Kącik jego ust uniósł się. „Kim byś był?” zapytał.

Pomyślała. „Gwiazda popu” – zdecydowała. „Z rakiem jako supermocą”.

Zaśmiał się, tym razem szczerze, i część sztywności ustąpiła mu z ramion.

„Dobra, dzieciaku” – powiedział. „Zrób to”.

Nadal nie do końca rozumiał. Ale ją usłyszał. To było coś.

Po jego wyjściu znalazłem kapelusz starannie złożony w szufladzie jej łóżka.

„Może zostać” – powiedziała, widząc moje spojrzenie. „Po prostu nie potrzebuję, żeby to było mną”.


Jeśli szpital był polem bitwy, to praca była drugim.

Sklep spożywczy zawsze był moim drugim domem — jasne alejki, szum lodówek, rutyna pytań: „Czy wszystko w porządku dzisiaj?” i „Papier czy plastik?”. To było miejsce, w którym wiedziałam, co robić.

Powrót na łyso był jak wejście w to jako obcy człowiek.

Pierwszego dnia po powrocie między cyklami chemioterapii zawiązałam sobie na głowie prostą czarną chustę. Dwa razy spojrzałam w lustro, żeby upewnić się, że nie wystaje żaden napis. Moja plakietka z imieniem – SARA – złapała światło, gdy ją przypinałam.

Todd, kierownik mojego sklepu, zrobił zdziwioną minę, gdy wszedłem do pokoju socjalnego.

„Wow” – powiedział, po czym się otrząsnął. „To znaczy… hej, Sara. Miło cię widzieć. Jak się ma, eee… jak się ma twoja córka?”

„Daje radę” – powiedziałem. „Mamy w tym tygodniu przerwę między zabiegami. Potrzebuję tych godzin”.

„Tak, tak, oczywiście” – powiedział, bawiąc się smyczą. „Weźcie tyle, ile potrzebujecie. To znaczy, w granicach rozsądku. Nadal chcą, żebyśmy osiągnęli liczbę”. Zrobił minę, która mówiła, że ​​nie podoba mu się to tak samo jak mnie.

Na sali czułam na sobie wzrok klientów, zanim jeszcze dotarli do mojego stanowiska. Niektórzy się uśmiechali, inni odwracali wzrok, jeszcze inni zadawali bezpośrednie pytania.

„Nowa moda?” zapytał starszy mężczyzna w czapce Cardinals, wskazując głową na moją chustę i podając mi paczkę hot dogów.

„Coś takiego” – powiedziałem.

„Jesteś chory?” zapytał wprost, zniżając głos.

„Moja córka jest” – powiedziałem. „Chemioterapia. Goliłem się, żeby ją podtrzymać”.

Jego twarz złagodniała. „Niech Bóg was błogosławi” – ​​powiedział, a ja widziałam w jego oczach, że mówił poważnie.

Później, gdy spakowałam ekologiczne warzywa, do środka nachyliła się kobieta w nienagannej marynarce i w obłoku perfum.

„Wiesz” – wyszeptała – „robią teraz bardzo ładne peruki. Nie musisz tak chodzić…”. Jej dłoń powędrowała w stronę jej idealnie ułożonych włosów.

„Wiem” – powiedziałem. „Tak postanawiam”.

Cofnęła się odrobinę, jakby ktoś zamknął jej drzwi przed nosem.

„Cóż” – powiedziała. „Jesteś odważniejszy ode mnie”.

W przerwie wyszedłem na mały betonowy dziedziniec za sklepem. Popielniczka przy drzwiach była przepełniona niedopałkami. Niebo było czyste, a powietrze ostre. Rozluźniłem chustę na głowie i pozwoliłem chłodowi musnąć skórę głowy.

Marlene, moja koleżanka z pracy, ta z głośnym śmiechem i miękkim sercem, otworzyła drzwi biodrem, trzymając już papierosa w palcach.

„Proszę bardzo” – powiedziała, opadając na krzesło obok mnie. „Zastanawiałam się, kiedy pokażesz tę błyszczącą kopułę”.

„Nie zaczynaj” – powiedziałem, ale nie było w tym ani krzty emocji.

Zapaliła papierosa, zaciągnęła się i wydmuchnęła dym w stronę nieba.

„Ludzie rozmawiają” – powiedziała po chwili.

„Ludzie ciągle gadają” – powiedziałem.

„To prawda”. Strzepnęła popiół do tacki. „Część z tego jest miła. Część to… nie ich sprawa. Wiesz, jak to jest”.

Skinęłam głową. Słyszałam strzępki informacji w pokoju socjalnym – pytania o to, czy „się nie pogubiłam”, spekulacje o tym, ile czasu biorę na zwolnieniu, jeden okrutny komentarz o „wyciskaniu współczucia”. Ludzie zapominają, że ściany są cienkie.

„W przyszłym tygodniu firma wysyła tego regionalnego gościa” – dodała. „Tego, który kazał Becky zakryć tatuaż motyla, bo powiedział, że wygląda „agresywnie”.

Jęknęłam. „Świetnie.”

„Lubi wszystko, co ‘rodzinne’” – powiedziała, robiąc cudzysłów w powietrzu. „Co najwyraźniej oznacza brak widocznych tatuaży, brak niebieskich włosów i brak czegokolwiek, co mogłoby sprawić, że kupujący pomyślą o śmiertelności, kupując jogurt”.

„Myślisz, że moja chusta na głowie wystraszy jogurt?” – zapytałem.

„Myślę, że będzie miał swoje zdanie” – powiedziała. „I myślę, że ty też powinieneś być na nie gotowy”.

Zgasiła papierosa i ścisnęła moje przedramię.

„Jeśli to ma jakieś znaczenie”, dodała, „wyglądasz na prawdziwego twardziela”.

Zaśmiałem się, a ucisk w mojej klatce piersiowej zelżał o cal.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Matka siedmiorga dzieci zażądała, aby mój głuchy dziadek wyszedł z windy — więc przywróciłam ją do rzeczywistości

Tylko w celach poglądowych Minęły dwa tygodnie. Właśnie skończyłem 12-godzinną zmianę w szpitalu. Wszystko, czego chciałem, to wrócić do domu, ...

5 skutecznych wskazówek, jak szybko zasnąć

Zamknij oczy i wyobraź sobie, że jesteś na spokojnej plaży, czujesz ciepło słońca na skórze i szum fal. Skup się ...

Cudowne drzewo: poznaj 10 korzyści zdrowotnych moringi i dowiedz się, jak je wykorzystać

1. Superżywność bogata w składniki odżywcze Moringa  to prawdziwa bomba składników odżywczych. Jest bogata w witaminy, w tym witaminy A, C ...

3 najlepsze środki na trądzik pleców

Ocet jabłkowy (ACV) ma właściwości antybakteryjne, antyseptyczne i przeciwzapalne, a także pomaga zrównoważyć pH skóry, co pomaga w leczeniu trądziku ...

Leave a Comment