„Nie są z sali związkowej” – powiedziałem, unosząc ciężki srebrny talerz z wołowiną Wagyu. „I to nie twoje jedzenie, Gavin. To moje”.
Postawiłem tacę w jadalni i podszedłem do drzwi wejściowych.
Otworzyłem je szeroko.
Na ganku stał wysoki mężczyzna w czarnym wełnianym płaszczu, o srebrnych włosach i twarzy wyrzeźbionej w granicie. Preston. Obok niego, w eleganckim grafitowym garniturze, który prawdopodobnie kosztował więcej niż samochód Gavina, stała kobieta, której obecność zdawała się ochładzać powietrze.
Małgorzata Sterling.
„Harry” – powiedziała, uśmiechając się uprzejmie. „Dziękujemy za gościnę”.
Za mną Gavin zaczął szczekać w swój zwykły sposób.
„Co oznacza—”
Jego głos zamarł, gdy ją zobaczył.
Widział jej twarz nie raz w CNBC.
„Panno Sterling” – wyjąkał. „Ja… nie wiedziałem… jaki to zaszczyt. Bardzo uważnie śledzę pani pracę”.
Odsunąłem się.
„Proszę wejść” – powiedziałem. „Kolacja podana”.
Temperatura w holu spadła o dziesięć stopni, gdy Margaret przekroczyła próg. Spojrzała na Gavina jak ekspert od rozbiórek na budynek do wyburzenia – szukając pęknięć.
„To pewnie Gavin” – powiedziała gładko. „Harry tyle mi o tobie opowiadał”.
Gavin zaśmiał się zbyt głośno, szarpiąc krawat. „Mam nadzieję, że wszystko w porządku”.
„A to jest Preston” – dodałem.
Preston zrobił krok naprzód, nie podając ręki.
„To tylko przyjaciel Harry’ego” – mruknął.
Emily zeszła po schodach w jedwabnej sukni, gotowa na posiłek, który uważała za swój zwycięski. Zamarła na widok naszych gości.
„Kim są ci ludzie?” – warknęła. „Gavin, myślałam, że to tylko Fletcher”.
„Emily” – syknął Gavin, chwytając ją za ramię – „to Margaret Sterling. Dyrektor generalna Sterling Construction”.
Oczy Emily rozszerzyły się. Wszyscy w Chicago znali to nazwisko. Ale nie wiedziała, dlaczego Margaret była w naszym holu.
„Tato” – wyszeptała – „skąd znasz Margaret Sterling?”
Wziąłem ich płaszcze i powiesiłem je w szafie.
„Margaret była jedną z moich najlepszych studentek” – powiedziałem. „Kiedy uczyłem zaawansowanej teorii konstrukcji. Tylko ona potrafiła obliczyć ścinanie wiatru w pamięci”.
Margaret skinęła głową.
„Twój ojciec nauczył mnie wszystkiego, co wiem o tym, jak utrzymać budynek w miejscu, gdy cały świat próbuje go zburzyć” – powiedziała Emily. „To legenda w naszej branży. Założyłam, że wiesz”.
Emily tylko patrzyła.
Dla niej byłem tym facetem, który naprawiał cieknące krany i płacił za zakupy. Ani razu nie zapytała o moją karierę.
„A Preston?” – dodałem. „Mój wtorkowy partner szachowy. Nienawidzi przegrywać, ale to go trzyma w formie na co dzień”.
Preston uśmiechnął się lekko.
„Prawda” – powiedział. „Harry zawsze jest o trzy ruchy do przodu”.
Przeszliśmy do jadalni. Stół z mahoniu na dziesięć osób. Kryształowy żyrandol. Srebrne świeczniki. Nakryłam pięć nakryć.
Gavin próbował przejąć kontrolę.
„Pani Sterling, proszę usiąść po mojej prawej stronie” – powiedział szybko. „Chciałbym poznać pani opinię na temat prawa dotyczącego podziału stref w Loop”.
Margaret spojrzała na krzesło, potem na mnie.
„Myślę, że usiądę obok Harry’ego, jeśli nie masz nic przeciwko” – powiedziała.
Uśmiech Gavina zamarł.
W końcu Margaret zajęła krzesło po mojej prawej stronie; Preston usiadł po mojej lewej. Gavin i Emily usiedli na drugim końcu, a Fletcher pośrodku.
Gavin nalał Margaux, próbując się popisać.
„Za starych przyjaciół” – oznajmił, podnosząc kieliszek – „i nowe możliwości”.
Preston nie podniósł swojego.
Margaret też nie.
Podniosłem swój.
„Do jasności” – powiedziałem. „I do strukturalnej integralności prawdy”.
Piliśmy. Wino było wspaniałe: jagody, ziemia, tymianek. Smakowało jak cisza przed burzą.
„No więc” – powiedział Gavin, chętny do pokierowania sytuacją – „Harry mówi, że jesteś tu tylko po to, żeby być świadkiem drobnych spraw rodzinnych. Nic ekscytującego. Tylko drobna restrukturyzacja kredytu. Nudna sprawa dla ludzi twojego pokroju, jestem pewien”.
„Właściwie” – powiedział cicho Preston – „biznes rodzinny jest dla mnie fascynujący. Nigdy nie wiadomo, co się znajdzie, gdy zacznie się go odrywać od kolejnych warstw”.
Gavin wymusił chichot.
„Cóż, jesteśmy bardzo nudną rodziną. Tylko ciężka praca i inwestycje.”
„Inwestycje” – powtórzyła Margaret, studiując widelec. „Słyszałam, że ma pan bardzo agresywną strategię, panie Cross”.
Prawie się zakrztusił winem.
„Lubię podejmować ryzyko” – powiedział. „Ryzyko skalkulowane”.
„Zauważyliśmy” – mruknął Preston.
Wstałem.
„Pozwól mi wziąć danie główne” – powiedziałem.
W kuchni wołowina Wagyu czekała pod srebrnym kloszem na tacy. Obok, na identycznym talerzu, leżało coś jeszcze bogatszego: raport z badań kryminalistycznych, zapisy rozmów, zdjęcia z biura Gavina, wydrukowany raport Departamentu Sprawiedliwości. Na wierzchu leżał mały pendrive.
Najpierw je nakarm.
A potem je dokończ.
Zaniosłem tacę z wołowiną Wagyu do jadalni i postawiłem ją na środku stołu.
„Podano kolację.”
Gavin ledwo na nią spojrzał.
„Po prostu odłóż to, Harry” – powiedział. „Zjemy, podpiszesz, a wszyscy wygrają”.
Preston odchrząknął.
„Wiesz” – powiedział, odchylając się do tyłu – „myślałem o twoich teoriach na temat dźwigni finansowej, Gavin. Tworzenie wartości z niczego. Fascynujące”.
Gavin spojrzał na niego.
„A ty jesteś… prawnikiem?”
„Coś w tym stylu” – powiedział Preston. „Ja też pracuję z liczbami. Wzorcami. Ostatnio na moim biurku pojawił się bardzo ciekawy wzorzec. Ogromne, lewarowane pozycje krótkie na jednej firmie – Sterling Construction – obsługiwane przez szereg firm-słupów na Kajmanach. Co zabawne, adres IP, z którego realizowano te transakcje, prowadzi do tego domu”.
W pokoju zapadła głucha cisza.
Ręka Gavina zamarła w połowie drogi do kieliszka z winem.
„Nie wiem, o czym mówisz” – powiedział. „Mam zróżnicowany portfel. Jestem inwestorem venture capital”.
„SEC ma na to inną nazwę” – odpowiedział Preston. „Nazywają to manipulacją rynkową. A kiedy opiera się to na sfabrykowanych „wewnętrznych notatkach” o nieistniejących wadach strukturalnych, dodają oszustwo w obrocie papierami wartościowymi. Podobno przygotowują wezwanie sądowe. Właściwie nakaz został podpisany dziś rano”.
Widelec wypadł Gavinowi z palców i uderzył o talerz, obracając się, aż w końcu wycelował prosto w jego klatkę piersiową.
„Kim jesteś?” wyszeptał.
Sięgnąłem po srebrny klosz.
„To jest człowiek, który zaraz wprowadzi cię w twoją nową rzeczywistość, Gavin” – powiedziałem.
Podniosłem kopułę.
Zamiast wołowiny, na grubym, spiętym zszywkami raporcie widniała pieczęć Departamentu Sprawiedliwości, a na niej czarny dysk USB.
„Smacznego” – powiedziałem. „Zapowiada się długa noc”.
Myślał, że gra na giełdzie; nie miał pojęcia, że rynek — i prawo — grają nim.
Gavin wpatrywał się w pieczęć przez chwilę, po czym machnął ręką po stole. Jego kryształowy kieliszek przewrócił się. Château Margaux rozlał się niczym krew na białym płótnie.
„Dość!” – ryknął, ciskając niebieską teczkę na przemoczoną szmatkę. „Nie obchodzą mnie twoje małe rekwizyty ani twoi fałszywi przyjaciele. Jutro o dziewiątej rano mam termin na wypłatę środków, a ty to naprawisz”.
Rozerwał teczkę i wcisnął mi dokument.
Kredyt hipoteczny.
„Podpisz to” – warknął, dźgając kartkę. „Przepisz dom, żeby Fletcher mógł przelać pieniądze. Zrób to teraz, a może pozwolę ci dalej mieszkać w piwnicy. Nie zmuszaj mnie, żebym dzwonił do ludzi, którzy mogą cię dziś wieczorem zaciągnąć do domu tymczasowego”.
Margaret delikatnie podniosła mokry dokument.
„Czy mogę?” zapytała.
Przejrzała warunki. Odsetki. Zabezpieczenie. Opis nieruchomości. Potem zaśmiała się – ostrym, autentycznie rozbawionym śmiechem.
„Co cię tak śmieszy?” – warknął Gavin.
„Och, panie Cross” – powiedziała, odkładając go z powrotem. „Ten dokument jest uroczy. Nie może pan zastawić tego domu”.
„Tak, mogę” – odparł. „To mój dom”.
„Może się wydawać, że to twój dom” – powiedziała Margaret – „ale według Rejestratora Akt Powiatu Cook twoje nazwisko nie pojawia się nigdzie w akcie własności. Ani Emily”.
Krzesło Emily zaskrzypiało.
„Przepraszam?” krzyknęła. „Oczywiście, że jesteśmy właścicielami. Mieszkamy tu od pięciu lat. Wyremontowaliśmy kuchnię. Nasze nazwisko widnieje na skrzynce pocztowej”.
„Umieszczenie nazwiska na skrzynce pocztowej nie oznacza tytułu, kochanie” – powiedziała łagodnie Margaret. „Poprosiłam mój zespół o sprawdzenie tytułu własności dziś rano. Chcę wiedzieć, gdzie jem”.
Gavin przeniósł na mnie wzrok.
„Powiedz jej, Harry. Powiedz jej, że wpisałeś to na nasze nazwiska.”
Wziąłem łyk wody.
„Powiedziałem, że to twój dom” – odpowiedziałem. „Nigdy nie powiedziałem, że jesteś jego właścicielem”.
Wpatrywali się we mnie.
„Dziesięć lat temu” – ciągnąłem – „kiedy zobaczyłem, jak wydajesz pieniądze – leasingujesz samochody, na które cię nie stać, kupujesz garnitury na kredyt – wiedziałem, że jeśli dam ten dom Emily, w ciągu roku go wykorzystasz. Dlatego stworzyłem Blackwood Trust. Odwołalny fundusz powierniczy za życia. Jestem darczyńcą i powiernikiem. Dom należy do funduszu. Mieszkaliście tu jako goście. Goście bez czynszu, którzy traktują właściciela jak personel. Ale nie macie nic na własność”.
Twarz Gavina się skrzywiła.
„Ty stary draniu” – syknął. „Oszukałeś nas. Zapłaciliśmy za basen. Za zagospodarowanie terenu.”
„Zapłaciłem za utrzymanie basenu” – poprawiłem. „Płacę ogrodnikom. Ty tylko urządzałeś imprezy i udawałeś bogacza”.
„Rozwiążcie trust” – krzyknął. „Podpiszcie go. Zróbcie to teraz, Harry. Brakuje mi funta szterlinga. Wezwanie do uzupełnienia depozytu zabezpieczającego obowiązuje przy otwarciu. Jeśli nie wpłacę zabezpieczenia, zlikwidują mnie. Stracę wszystko”.
Wskazał mnie palcem na klatkę piersiową.
„Jesteś mi winien przysługę” – ryknął. „Za to, że pozwoliłem ci tu mieszkać. Za to, że się tobą opiekowałem po śmierci mamy”.
Wstałem powoli, podniosłem poplamiony winem kredyt hipoteczny i spojrzałem mu w oczy.
„Chcesz, żebym zniszczył moje zabezpieczenia, żeby pokryć twoje zakłady?” – zapytałem. „Chcesz, żebym podpalił fundamenty, żeby utrzymać twój wymarzony penthouse?”
„Tak” – powiedział, ciężko oddychając. „Po prostu podpisz”.
Podarłem dokument na pół. Potem jeszcze raz na pół. I tak dalej, aż zamienił się w stertę mokrego konfetti.
„Nigdy” – powiedziałem.
Patrzył oszołomiony na poszarpany papier.
„Co powiedziałeś?”
„Powiedziałem, że nigdy.”
„Wykopałeś ten dół, Gavin. Możesz się z niego wydostać albo się w nim zakopać. Ale mnie tam nie wciągniesz”.
Emily szlochała.
„Tato, proszę. On pójdzie do więzienia.”
„Powinien był o tym pomyśleć, zanim podrobił mój podpis” – powiedziałem. „Zanim podniósł na mnie rękę w mojej własnej kuchni”.
Gavin rzucił się przez stół i chwycił mnie za gardło.
„Zniszczyłeś mnie!” krzyknął. „Ja…”
Nie dokończył.
Preston poruszał się jak o wiele młodszy mężczyzna. Stał na nogach, jedną wielką dłonią zaciskającą się na ramieniu Gavina.
„Usiądź, synu” – warknął. „Chyba że chcesz dodać do dzisiejszej zabawy napaść na funkcjonariusza federalnego”.
Gavin zamarł.
„Federalny…?” wyszeptał.
Preston sięgnął do kieszeni kurtki i otworzył portfel. Złota odznaka Departamentu Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych błysnęła w blasku świecy.
„W chwili, gdy przelałeś skradzione pieniądze przez granice stanowe i próbowałeś oszukać seniora, udzielając mu fałszywej pożyczki zabezpieczonej nieruchomością, której nie posiadasz, przestało to być ‘sprawą rodzinną’” – powiedział Preston. „Stało się moją”.
Podszedłem do kredensu i wziąłem drugą srebrną tacę.
Postawiłem go bezpośrednio przed Gavinem.
„Jeszcze jedno danie” – powiedziałem. „Deser. Tylko dla ciebie”.
„Otwórz” – rozkazał Preston.
Ręka Gavina zadrżała, gdy podniósł pokrywę.
Pod kopułą, zamiast tortu, leżały starannie poukładane dokumenty i mały, czarny pendrive.
Wybrał pierwszą stronę.
Był to wydrukowany zrzut ekranu: zaszyfrowana rozmowa między G. Crossem i A. Fletcherem sprzed trzech tygodni.
G.Cross: Znów zadaje pytania. Staje się obciążeniem.
A. Fletcher: Złóż wniosek o kuratelę. Ubiegaj się o demencję. Dwóch lekarzy podpisze, a my przejmiemy kontrolę nad jego majątkiem w ciągu 48 godzin.
G.Cross: Zrób to. Mam już dość proszenia o pozwolenie. Umieść go w tym państwowym ośrodku przy autostradzie. Tym tanim. Nie dowie się, kiedy mu podają leki. Będzie tylko śliniącym się warzywem.
Emily czytała mu przez ramię. Jej szloch ustał.
„Chciałeś go umieścić w domu opieki” – wyszeptała. „Mówiłeś mi, że zwiedzasz luksusowy dom opieki, żeby miał widok na ogród”.
Gavin nie odpowiedział. Przewracał teraz strony – analiza kryminalistyczna mojej wypłaty z konta 401(k), która wykazała sfałszowany podpis, historia transakcji jego krótkich pozycji z dźwignią 20:1 na funcie szterlingu, wydruk jego fałszywego e-maila od informatora.
„Co to jest?” – wychrypiał, gapiąc się na USB.
„Nagranie audio” – powiedziałem. „Z twojego biura. Z mojej kuchni. Z nocy, kiedy ty i Fletcher żartowaliście, jak łatwo było okraść „tego nieświadomego staruszka”. Każde słowo.”
„Podsłuchiwałeś moje biuro?” krzyknął. „Nagrywałeś mnie w moim własnym domu?”
„Mój dom” – poprawiłam. „A ty zrzekłeś się prawa do prywatności, zamieniając go w miejsce zbrodni”.
Obrócił się do Fletchera.


Yo Make również polubił
Małe brioszki jogurtowe: miękkie i lekkie na śniadanie
Oto jak wyglądać 10 lat młodziej dzięki wazelinie
Skuteczne Wskazówki, Jak Wyeliminować Silny Zapach Mocz Kotu
Szarlotka z Kremem Cytrynowym: Klasyka w Nowej Odsłonie