„Z Sophie wszystko w porządku” – powiedziałem szybko. „Jest w szkole. Ja po prostu… potrzebuję świadka. Kogoś, kto kocha ją tak samo mocno jak ja”.
Kolejna pauza, tym razem dłuższa.
„Będę gotowa o wpół do drugiej” – powiedziała Judith. „Proszę, niech to nie będzie takie złe, jak brzmi”.
„Mam nadzieję, że nie” – powiedziałem. „Ale myślę, że tak”.
Dokładnie o wpół do drugiej Judith czekała na ganku ubrana w miękki niebieski kardigan i trzymająca puszkę.
„Upieczyłam jej ciasteczka” – powiedziała, wsiadając na fotel pasażera. „Te duże kawałki czekolady. Uwielbia je”.
„Tak”, powiedziałem.
Jechaliśmy w milczeniu przez kilka minut. Judith co chwilę na mnie zerkała.
„Przerażasz mnie, Harrison” – powiedziała cicho. „Co się dzieje? Gdzie jest Sophie? Czemu jej z nami nie ma?”
„Jest w szkole” – powiedziałem. „Celowo. Nie chcę, żeby była w pobliżu tego, w co zaraz wpadniemy”.
„Harrison” – wyszeptała. „O czym ty mówisz?”
„Zobaczysz” – powiedziałem. „A kiedy to zrobisz, zrozumiesz, dlaczego nie mogę pozwolić, żeby wszystko pozostało takie, jakie jest”.
Kiedy skręciliśmy na naszą ulicę, Judith zaciskała dłonie na kolanach.
Wjechałem na podjazd i wyłączyłem silnik.
„Harrison” – powtórzyła. – „Trzęsiesz się”.
„Musisz zachować spokój” – powiedziałem jej. „To, co zaraz zobaczysz, będzie bolało. Ale musisz to zobaczyć. Musisz wyraźnie zobaczyć swoją córkę”.
Jej twarz odpłynęła.
„Moja córka?” powtórzyła.
Nie odpowiedziałem. Po prostu poprowadziłem ją ścieżką.
Drzwi wejściowe były otwarte. Audrey myślała, że jest sama; nie zawracała sobie głowy zasuwką w ciągu dnia.
Weszliśmy do środka tak cicho, jak tylko mogliśmy i przeszliśmy krótkim korytarzem do wejścia do salonu.
Na szarym narożniku Audrey była zaplątana z Gavinem.
Jej buty leżały na podłodze. Jego kurtka wisiała na fotelu. Na stoliku kawowym stały dwie szklanki czerwonego wina, do połowy pełne.
Jego ręce były w jej włosach. Jej ręce były pod jego koszulą.
Za mną Judith jęknęła cicho, zduszona.
„Audrey” – wyszeptała.
Audrey gwałtownie odwróciła głowę w naszą stronę.
Jej twarz zbladła. Na ułamek sekundy zamarła, z szeroko otwartymi oczami i rozchylonymi ustami.
Potem odsunęła się od Gavina, szarpiąc przy tym sweter w dół, co mogło sprawić, że wszystko stałoby się mniej realne.
„Harrison” – wyjąkała. „Mamo… mogę wyjaśnić…”
Gavin zerwał się na równe nogi, jego policzki płonęły.
„Panie Cole, to nie jest to, na co wygląda” – wyrzucił z siebie.
„Wynoś się z mojego domu” – powiedziałem.
Zrobił krok w moją stronę, unosząc ręce. „Gdybyś mi tylko pozwolił…”
„Powiedziałem, żebyś wyszedł.”
Mój głos był spokojny. Zbyt spokojny.
Gavin złapał kurtkę, nie zawracając sobie głowy butami, wybiegł z nami i wyszedł przez drzwi wejściowe.
Cisza, którą po sobie zostawił, była gorsza od sceny, którą zobaczyliśmy.
Judith drżała, jedną rękę przyciskając do ust.
„Audrey” – powtórzyła, tym razem głośniej. „Boże. W twoim własnym domu?”
„Mamo, proszę” – powiedziała Audrey łamiącym się głosem. „Pozwól mi tylko wyjaśnić”.
„Wyjaśnić co?” – warknęłam. „Że mnie zdradzasz? Że przyprowadzasz go do naszego salonu, podczas gdy nasza córka śpi na korytarzu?”
Audrey spojrzała na mnie, potem na swoją matkę, a potem na stolik kawowy.
Wtedy go zobaczyłem — siedzącego obok wina.
Zwykła biała butelka z niebieską nakrętką zabezpieczającą przed otwarciem przez dzieci.
Etykieta taśmy maskującej.
WITAMINY.
Nie wiedziałem, czy być wdzięcznym za tę głupotę, czy wściekłym się.
Podszedłem, podniosłem butelkę i odstawiłem ją mocniej, niż zamierzałem.
„Właśnie to chciałbym ci najpierw wyjaśnić” – powiedziałem cicho.
Spojrzenie Audrey powędrowało od butelki w moją stronę.
„Harrison, to tylko środki nasenne” – powiedziała. „Bez recepty. Dałam Sophie kilka tylko wtedy, kiedy była naprawdę zdenerwowana i potrzebowała odpoczynku. Nigdy nie miałam na myśli…”
„Dr Foster nazwała to difenhydraminą” – wtrąciłam. „Dawki dla dorosłych. Cztery dawki w organizmie naszego dziesięciolatka w ciągu dwóch tygodni. Użyła słów takich jak „silne uspokojenie” i „zaburzenia funkcji poznawczych”. To nie odpoczynek, Audrey. To ryzyko”.
Judith powoli zwróciła się w stronę córki, jakby usłyszała jakiś nieznany jej język.
„Podawałeś mojej wnuczce leki nasenne dla dorosłych?” wyszeptała.
„To nie tak” – zaprotestowała Audrey, a łzy popłynęły jej po policzkach. „Nic jej nie było. Po prostu spała. Nigdy bym jej nie skrzywdziła. Myślałam, że to nieszkodliwe. Boże, Harrison, oczywiście, że nie chciałam uszkodzić jej mózgu”.
„Nie zadałeś sobie trudu, żeby zapytać lekarza” – powiedziałem. „Nie powiedziałeś mi. Dałeś jej to tylko wtedy, gdy mnie nie było w domu. Podałeś naszej córce narkotyki, żeby się nie obudziła, kiedy byłeś z nim.”
„To było tylko kilka razy” – powiedziała zrozpaczona. „Cztery. To wszystko. Nawet się nie poskarżyła, aż do…”
Wypowiedzenie numeru na głos nie pomogło.
Głos Judith przeciął pomieszczenie niczym bicz.
„Jak mogłeś?” – zapytała. „Wychowałam cię lepiej. Naraziłeś własną córkę na niebezpieczeństwo. Po co? Dla jakiegoś mężczyzny?”
Audrey wyciągnęła do niej rękę. „Mamo, proszę…”
Judith cofnęła się.
„Nie dotykaj mnie” – powiedziała, a jej oczy płonęły. „Wstydzę się ciebie”.
Wyciągnąłem telefon z kieszeni, odblokowałem go i otworzyłem aplikację aparatu.
Po dwóch dotknięciach film zaczął się odtwarzać.
Audrey i Gavin na tej samej kanapie trzy dni wcześniej. Wino. Śmiech. Pocałunki.
Jej twarz całkowicie odpłynęła.
„Szpiegowałeś mnie?” wykrztusiła.
„Chroniłam naszą córkę” – powiedziałam. „Mam nagrania z poniedziałku, środy i piątku. Mam rachunki z hotelu. Mam wyciągi bankowe z wypłatami gotówki na kwotę 20 300 dolarów w ciągu sześciu miesięcy. Mam paragon z Tiffany’ego za naszyjnik za 2500 dolarów, którego nigdy nie widziałam, żebyś nosiła. Mam lekarza gotowego zeznać, że podałaś cztery dawki leków uspokajających dla dorosłych dziecku bez nadzoru lekarza”.
„Nie możesz mi po prostu odebrać Sophie” – powiedziała, czując narastającą panikę. „Nie możesz…”
„W zeszłym tygodniu złożyłem pozew o rozwód” – powiedziałem. „Mój prawnik się ze mną skontaktuje. Domagam się pełnej opieki prawnej i fizycznej. Będziesz miał szczęście, jeśli sędzia zezwoli na nadzorowane odwiedziny po zapoznaniu się z tym”.
Audrey spojrzała na matkę szeroko otwartymi, dzikimi oczami.
„Mamo” – błagała. „Powiedz mu, że nie może tego zrobić. Powiedz mu…”
Judith nie odwracała ode mnie wzroku, gdy mówiła.
„Będę zeznawać na korzyść Harrisona” – powiedziała cicho. „W każdym sądzie, który zechce mnie wysłuchać. Sophie zasługuje na coś lepszego”.
Te słowa poruszyły Audrey mocniej niż cokolwiek, co mógłbym powiedzieć.
Opadła na kanapę, jej ramiona drżały, a twarz ukryła w dłoniach.
„Harrison, proszę” – szlochała. „Możemy to naprawić. Skończę z Gavinem. Wyrzucę te tabletki. Zrobię wszystko. Tylko nie zabierz mi córki”.
Przez chwilę – tylko przez chwilę – zobaczyłem kobietę, którą poślubiłem. Dziewczynę, która tańczyła ze mną w tanim smokingu na naszym ślubie, która płakała, gdy urodziła się Sophie, która fałszowała kołysanki w bujanym fotelu o trzeciej nad ranem.
Potem spojrzałem na butelkę stojącą na stole.
Przy taśmie maskującej.
Przy słowie WITAMINY.
„Dokonałaś wyboru” – powiedziałam cicho. „Cztery pigułki. Tysiące dolarów. Trzy popołudnia na tej kanapie, o której wiem, pewnie więcej, niż wiem. Dokonałaś wyboru, Audrey. Teraz z nim żyjesz”.
Zwróciłem się do Judith.
„Chodźmy.”
Wyszliśmy, nie trzaskając drzwiami. Jakoś tak zrobiło się zimniej.
W samochodzie Judith patrzyła prosto przed siebie, a łzy cicho spływały jej po twarzy.
Odwiozłem ją do domu. Żadne z nas nie odezwało się, dopóki nie wjechaliśmy na jej podjazd.
„Przepraszam bardzo” – wyszeptała w końcu. „Powinnam była to zobaczyć. Powinnam była…”
„Nie mogłeś wiedzieć” – powiedziałem, choć nie byłem pewien, czy w to wierzę. „Ja też tego nie widziałem. Nie chciałem”.
Zamknęła oczy. „Czegokolwiek ode mnie potrzebujesz dla Sophie, masz to. Ona jest teraz moim priorytetem”.
„Ona też jest moja” – powiedziałem.
Dwa miesiące później, pewnego chłodnego, szarego grudniowego poranka, siedziałem przy zniszczonym dębowym stole w sali rozpraw sądu rodzinnego w hrabstwie Cook.
W budynku sądu unosił się zapach papieru i starej kawy. Jarzeniówki brzęczały. Komornik przypomniał wszystkim o wyłączeniu telefonów.
Janet siedziała obok mnie, trzymając w ręku długopis i starannie ułożone teczki.
Po drugiej stronie przejścia siedziała Audrey ze swoim prawnikiem, zmęczonym mężczyzną w pogniecionym garniturze. Audrey wyglądała na mniejszą, niż kiedykolwiek ją widziałam – szczuplejszą, z włosami spiętymi do tyłu, bez makijażu, z cieniami pod oczami.
Ona na mnie nie spojrzała.
„Sprawa numer 21‑FD‑1438” – zawołał urzędnik. „W sprawie Cole kontra Cole”.
Sędzia Hartley miał ponad sześćdziesiąt lat, siwe włosy, nic nie mówił. Przejrzał nasze akta, grube jak książka w miękkiej oprawie.
„To jest petycja o unieważnienie małżeństwa” – powiedział – „oraz o przyznanie opieki nad małoletnią córką, dziesięcioletnią Sophie Cole”.
Janet wstała.
„Wysoki Sądzie” – zaczęła – „domagamy się pełnej opieki prawnej i fizycznej dla pana Cole’a, nadzorowanych odwiedzin dla pani Cole oraz zwrotu 17 000 dolarów z funduszu małżeńskiego, które pani Cole wydała na związek pozamałżeński”.
Wszystko rozłożyła. Filmy. Wyciągi bankowe. Raport lekarski.
Dr Foster zeznawała na nagraniu wideo. Wyjaśniła działanie difenhydraminy spokojnym, klinicznym językiem, opisała poziom leku we krwi Sophie i wyraźnie stwierdziła, że lek został podany bez recepty ani nadzoru lekarza.
Butelka stała na stole z dowodami w przezroczystej plastikowej torbie, a etykieta z taśmy maskującej była widoczna nawet z miejsca, w którym siedziałem.
WITAMINY.
Następnie zeznawała Judith. Jej głos początkowo drżał, ale w miarę mówienia stawał się coraz spokojniejszy.
„Weszłam do domu mojej córki i zastałam ją z innym mężczyzną na kanapie, podczas gdy moja wnuczka powinna być pod jej opieką” – powiedziała. „Dowiedziałam się również, że Audrey podawała Sophie środek nasenny dla dorosłych, nie mówiąc o tym nikomu. Kocham moją córkę, Wysoki Sądzie. Ale jeszcze bardziej kocham moją wnuczkę. Popieram wniosek pana Cole’a o przyznanie jej pełnej opieki”.
Adwokat Audrey zadał kilka pytań o jej charakter, poziom stresu i obciążenie pracą. Nie miał zbyt wielu.
Kiedy nadeszła kolej Audrey, aby przemówić, rozpłakała się.
„Popełniłam błędy” – powiedziała. „Wiem o tym. Chodzę na terapię. Nigdy nie chciałam skrzywdzić Sophie. Po prostu chciałam mieć czas dla siebie. Myślałam, że tabletki są nieszkodliwe. Zrobię wszystko, o co poprosi mnie sąd, żeby pozostać w jej życiu”.
Sędzia Hartley słuchał bez widocznej reakcji.


Yo Make również polubił
Ten owoc zwalcza bezsenność i poprawia funkcjonowanie mózgu w krótkim czasie
Codzienny napój 95-letniego chińskiego lekarza na zdrową wątrobę i jelita
Maślane Kąski z Kurczaka
„Skuteczne Sposoby na Pozbycie się Much, Komarów i Karaluchów w Mniej niż 10 Minut”