Na chodniku, na dole, Patrick opierał się o ceglaną ścianę, kaszląc w chusteczkę poplamioną krwią. Wyglądał na 70 lat, a nie na 53, z zapadniętą twarzą i czapeczką Bengalsów naciągniętą nisko na głowę. Cheryl zniknęła. Lawrence miał rację. Zostali tylko Patrick i Michaela. Moja przyrodnia siostra miała ślady po igłach na obu rękach i drgała, jakby ktoś podłączył jej układ nerwowy do akumulatora samochodowego. Co chwila zerkała na drzwi, jakby spodziewała się, że policjanci ją stamtąd wyciągną.
Ochrona już im powiedziała, że nie przyjmujemy osób powyżej 21 roku życia, ale odmówili wyjścia. Niewielka grupka naszych mieszkańców z ciekawością obserwowała ich ze schodów.
Levi pojawił się obok mnie.
„Chcesz, żebym je usunął?”
Patrzyłem, jak Patrick zsuwa się po ścianie, aż usiadł na betonie, z głową w dłoniach. Michaela chodziła tam i z powrotem, odpalając jednego papierosa od ostatniego, mamrocząc na tyle głośno, by cały blok usłyszał, że to wina jej siostry.
Coś zimnego i ostatecznego zagościło w moim żołądku.
„Nie” – powiedziałem. „Wpuść ich. Sala konferencyjna. Dziesięć minut”.
Levi uniósł brwi, ale nie sprzeciwił się. Wiedział, co to oznacza.
Zszedłem na dół i otworzyłem drzwi do holu. Patrick spojrzał w górę, jego oczy były czerwone.
„Riley, kochanie, proszę.”
Michaela prychnęła szyderczo.
„Spójrz na siebie, zachowujesz się wyniośle i dumnie w swoim małym pałacu dobroczynności.”
Nie odpowiedziałem. Po prostu odwróciłem się i poszedłem do windy. Szli za mną jak bezpańskie psy, niepewne, czy czeka ich kolejny kopniak, czy bójka.
W sali konferencyjnej zająłem miejsce na czele. Levi stał za mną. Lawrence dołączył przez głośnik. Patrick zaczął płakać, zanim jeszcze drzwi się zamknęły. Michaela stała dalej z założonymi rękami, kołysząc się na piętach.
Przesunąłem trzy teczki po stole.
W pierwszej części znajdują się wydruki z Ohio Department of Medicaid, z których wynika, że Patrick kwalifikował się do objęcia ubezpieczeniem na wypadek nagłych wypadków, a także lista placówek hospicyjnych przyjmujących pacjentów nieubezpieczalnych.
Drugi folder zawiera adresy i numery telefonów wszystkich stacjonarnych ośrodków rehabilitacyjnych dla dorosłych w trzech stanach, w których wciąż były łóżka objęte programem Medicaid.
Trzeci folder zawiera dokumenty aplikacyjne do Ohio Benefit Bank i dwóch schronisk dla ofiar przemocy domowej, które przyjęły kobiety z historią uzależnienia.
Po raz pierwszy przemówiłem.
„Dom Beatatric służy wyłącznie nieletnim. To jest w ramach funduszu powierniczego i nigdy się to nie zmieni. Wszyscy jesteście dorośli. To są publiczne i non-profitowe zasoby dostępne dla dorosłych w tym stanie. To wszystko, co możemy zapewnić zgodnie z prawem i etyką”.
Patrick szlochał jeszcze mocniej.
„Jesteś moją córką.”
„Byłem” – powiedziałem. „W moje szesnaste urodziny powiedziałeś mi, że już nie jestem. Nic nie zmieniło się w dokumentach na ten temat”.
Michaela uderzyła pięścią w stół.
„Jesteś nam winien wszystko, co my—”
Levi zrobiła pół kroku do przodu. Zamknęła się.
Wstałem.
„Ochrona wyprowadzi cię. Nie wracaj.”
Patrick próbował złapać mnie za rękę, gdy przechodził. Odsunęłam się.
Drzwi zamknęły się za nimi.
Spojrzałem na tablicę na ścianie. Siedemdziesiąt dziewięć nazwisk zapisanych markerem suchościeralnym. Każde z nich należało do dziecka ze stałym adresem. Teraz czekała jedna pusta linia.
Podniosłem marker.
Tego samego wieczoru, w zrujnowanym mieszkaniu przy Reading Road, piętnastoletnia dziewczyna o imieniu Destiny spakowała jedną torbę podróżną, podczas gdy jej matka krzyczała przez fajkę do cracku, że jest taka sama jak jej ojciec. Destiny wysłała SMS-a na numer alarmowy, który mamy na każdym przystanku autobusowym w mieście. Do północy miała już łóżko, opiekuna socjalnego i plan.
Napisałem jej imię na tablicy pogrubionymi, wielkimi literami.
Osiemdziesiąt.
Zaufanie zostało otwarte o 00:01. Nie spałem. Stałem na dachu magazynu i patrzyłem, jak światła miasta migoczą nad rzeką, tą samą rzeką, którą Beatatrice obserwowała przez 70 lat.
Jeden rozdział zamknięty na dobre.
Wpuściłem ich do przeszklonej sali konferencyjnej na czwartym piętrze. Patrick wszedł pierwszy, ściskając zmiętą torbę z Krogera, w której trzymał wszystko, co posiadał. Cheryl poszła za nim na kolanach, gdy tylko drzwi się zamknęły, a tusz do rzęs spływał po policzkach, które kiedyś były napuchnięte z pogardy. Michaela zatrzasnęła drzwi z takim impetem, że żaluzje zadrżały, po czym stanęła za nimi, drżąc z szeroko rozwartymi źrenicami.
Patrick zaczął mówić, zanim jeszcze usiadł.
„To w moich płucach, Riley. W obu płatach. Powiedzieli, że bez agresywnej chemioterapii mam jeszcze miesiące, może mniej. Rachunki już przekraczają 200 tysięcy, a ja nawet nie zacząłem leczenia”.
Cheryl podeszła bliżej i złapała mnie za dół dżinsów.
„Proszę, wiem, że cię skrzywdziliśmy, ale on umiera. Jesteś teraz bogaty. Wystarczy wystawić czek. Jeden czek i żyje”.
Michaela roześmiała się głośno i łamliwie.
„Posłuchaj, jak mama błaga małą księżniczkę. Myślisz, że jesteś lepsza od nas, bo jakaś nieżyjąca staruszka się nad tobą użaliła. Jesteś nam winna przysługę. Ty niewdzięczna…”
Zaczekałem, aż echo ucichnie. Wtedy nie podnosiłem głosu. Nie było mi to potrzebne.
Położyłem trzy cienkie teczki na środku stołu.
Patrick otworzył pierwszą z drżącymi palcami. W środku znajdowały się wydruki z biura Medicaid w Ohio, potwierdzające, że uzyskał zgodę na rozszerzenie ubezpieczenia na wypadek nagłych wypadków, z mocą wsteczną od daty diagnozy, a także karty kontaktowe do programu opieki charytatywnej szpitala Christ Hospital i dwóch hospicjów przyjmujących pacjentów o zerowych dochodach.
W teczce Cheryl znajdowały się pakiety rekrutacyjne do trzech finansowanych przez państwo ośrodków rehabilitacyjnych dla dorosłych, w których w tym tygodniu były wolne łóżka – wszystkie w promieniu 50 mil od Cincinnati.
Dokument Michaeli zawierał tę samą listę ośrodków rehabilitacyjnych, a także wnioski o przyjęcie do programu resocjalizacyjnego sądu narkotykowego hrabstwa Hamilton oraz o przyjęcie do dwóch schronisk dla kobiet, które przyjmują aktywnych użytkowniczek.
Oparłem się.
„To są zasoby, które stan Ohio udostępnia dorosłym w kryzysie. Dom Beatatric jest organizacją 501(c)(3), której dokumenty w IRS i dokumenty powiernicze ograniczają każdy dolar do usług dla nieletnich poniżej 21. roku życia. Gdybym dał komukolwiek z was choćby centa, powiernictwo rozwiązałoby się jutro, a każde dziecko obecnie korzystające z naszego programu straciłoby swoje łóżko. To nie podlega negocjacjom. To nie jest sprawa osobista. To prawo”.
Usta Patricka otwierały się i zamykały jak u ryby na suchym lądzie.
„Ale ja jestem twoim ojcem.”
„Przestałeś być moim ojcem w dniu, w którym dałeś mi worek na śmieci w moje szesnaste urodziny i powiedziałeś, że jestem już wystarczająco dorosły, żeby przeżyć sam. Stan Ohio zgodził się z tobą wtedy i zgadza się ze mną teraz”.
Cheryl zawyła głośniej, uderzając czołem o stół.
„Zrobię wszystko. Podpiszę wszystko, czego chcesz.”
„Nie ma nic do podpisania” – powiedziałem. „Są tylko drzwi”.
Michaela rzuciła się przez stół, wysuwając paznokcie. Levi złapał ją w locie za nadgarstek i odchylił na krześle, jakby nic nie ważyła. Splunęła mi pod nogi.
Wstałem.
„W dniu, w którym mnie zamknęłaś, pokazałaś mi dokładnie, ile warta jest rodzina. Dziś wybieram jedyną rodzinę, jaka mi została. Osiemdziesiąt dzieci, które nigdy nie mogły wybrać, kto je urodzi. Ciebie nie ma na tej liście”.
Podszedłem do drzwi i przytrzymałem je otwarte.
Ochrona pojawiła się natychmiast. Dwóch ochroniarzy w domowych koszulkach Beatatric chwyciło Patricka za łokcie. Nie stawiał oporu. Cheryl musiała być ledwo niesiona, wciąż krzycząc moje imię jak przekleństwo. Michaela pokazywała mi środkowy palec przez całą drogę do windy.
Szklane drzwi się zamknęły. Cisza wdarła się do środka niczym zimna woda.
Poszedłem prosto do biura, wydrukowałem ostateczny pakiet weryfikacyjny i podpisałem się w polu przeznaczonym dla audytora.


Yo Make również polubił
Cytrynowa Fantazja
Kluczowe ciasto limonkowe
Potężne korzyści zdrowotne nasion papai: dlaczego warto włączyć je do swojej diety
Naturalne metody czyszczenia prania: Jak wykorzystać produkty z domowej spiżarni, by nadać blasku Twoim ubraniom