„Zaoszczędź to”. Jej głos się załamał. „Jesteś tu już, ile, osiemnaście godzin? A mój braciszek walczy o życie. To twoja wina”.
Wpatrywałam się w ślad po babeczce na podeszwie mojego buta i starałam się nie zemdleć.
Noah przeżył. Babeczka, według pierwszej rundy testów, zawierała ślady czegoś, czego nie powinna zawierać. Policja obiecała, że to zbada. Mój tata powiedział, że musiała zajść jakaś pomyłka.
Grace nic nie powiedziała przy nich.
Kiedy zostaliśmy sami, wyszeptała: „Jeśli chcesz tu zostać, trzymaj się z daleka od Noaha. Rozumiesz?”
Rozumiałam strach. Rozumiałam głód. Nie rozumiałam jeszcze, jak daleko się posunie.
To nastąpiło tydzień później, wraz z egzaminem SAT.
Rodzina Shawów nie miała przeciętnych wyników. Grace uzyskała maksymalną ocenę w trzeciej klasie liceum. Noah zapisał się na dwa podejścia, tylko po to, żeby „sprawdzić, jak wysoko da radę”. Tata bez mrugnięcia okiem opłacał trzech różnych korepetytorów.
Ja? Uczyłem się w barze na nocnych zmianach, korzystałem z podniszczonych podręczników, które znalazłem w Goodwill. Przyjazd do Teksasu oznaczał, że w końcu miałem szansę na coś więcej niż studia w college’u społecznościowym trzydzieści mil dalej autostradą międzystanową.
„Wielki dzień” – powiedział tata tego ranka, klepiąc mnie po ramieniu, gdy pochłaniałem jajka na marmurowej wyspie. Sinatrę zamieniłem na jakąś wesołą playlistę. Pod magnesem z flagą na lodówce widniała teraz mała karteczka z napisem Grace: „Daj z siebie wszystko, Noah” .
Nie ma dla mnie żadnej notatki.
Powiedziałem sobie, że to nie ma znaczenia.
W ośrodku testowym Noah chodził w pobliżu drzwi, przygryzając wargę.
„Stary, zapomniałem gumki” – mruknął. „Ze wszystkich dni…”
Usłyszałem myśl pod słowami. „Idealnie. Jest tutaj. Poproś o jego. Grace powiedziała, że musi być jego”.
Poczułem ucisk w żołądku, ale nie wiedziałem dlaczego. Jeszcze nie.
„Mam zapasowy” – powiedziałem, grzebiąc w piórniku. „Proszę.”
Jego ulga brzmiała prawdziwie. „Jesteś wybawieniem, człowieku”.
W sali egzaminacyjnej egzaminator trzykrotnie powtórzył zasady. Zakaz telefonów. Zakaz rozmów. Zakaz jakichkolwiek notatek. Naruszenia oznaczały anulowanie wyników i ewentualne wykluczenie z przyszłych testów.
Moje dłonie się pociły. Powtarzałem sobie, że to normalne.
W połowie części matematycznej cień egzaminatora padł na moje biurko.
„Panie” – powiedziała, marszcząc brwi – „co masz w kieszeni?”
„To tylko mój dowód osobisty” – wyszeptałam zdezorientowana.
„Opróżnij to.”
Moje palce zacisnęły się na gumie.
Nie miałem gumki w kieszeni.
A jednak tam był – nowiutki, biały, czysty. Aż do momentu, gdy egzaminator złamał go na pół.
Na mój zeszyt testowy wysypały się cienkie paski papieru, każdy z nich był wypełniony maleńkimi liczbami i wzorami.
W pokoju zapadła cisza.
Słyszałem myśl Noaha z trzeciego rzędy niczym strzał z pistoletu.
„Proszę, kup to. Proszę, kup to. To jego; to jego; to jego.”
Anulowali mój test na miejscu. Komisja egzaminacyjna wysłała później oficjalne pismo: mój wynik został unieważniony, a ja zostałem pozbawiony możliwości ponownego przystąpienia do egzaminu na pięć lat do czasu zakończenia dochodzenia.
Grace tym razem nie krzyczała. Nie musiała.
„Zawstydziłeś tę rodzinę” – powiedział cicho tata, a rozczarowanie wyryło mu się na twarzy. „Zdrada? Ethan, ze wszystkich rzeczy…”
„Nie zrobiłem tego” – wykrztusiłem. „To było podłożone. Musisz mi uwierzyć”.
„Więc kto to zrobił?” – zapytała cicho Grace od progu. „Noah? Nie musi oszukiwać. Ma idealną średnią od pierwszego roku”.
To był początek końca.
Sześć miesięcy później, gdy Noah mi „wybaczył”, a Grace zaproponowała mi program wolontariatu nauczycielskiego w jakimś odległym miasteczku w Appalachach jako sposób na „odbudowanie mojego charakteru”, znalazłam się w starej, zatęchłej szkole, a moim jedynym towarzystwem było czterech wypalonych nauczycieli, a miasto nie lubiło obcych.
Wytrzymałem trzy tygodnie.
W noc mojej śmierci nie było Sinatry, magnesu na flagi, mrożonej herbaty. Tylko tani oddech whisky i odgłosy śmiechu kobiet, gdy traciłem przytomność na roztrzaskanej podłodze, zastanawiając się, jak to możliwe, że wszystko tak szybko poszło nie tak.
Obudziłem się w moim starym łóżku w Zachodniej Wirginii, a mój telefon wibrował, wyświetlając numer, którego nie rozpoznałem.
Numer kierunkowy Dallas.
„Panie Hart” – powiedział mężczyzna, gdy odebrałem, głębokim i ostrożnym głosem. „Nazywam się David Shaw. Mam powody, by sądzić, że jest pan moim synem”.
Osiemnaście oszołomionych uderzeń serca zajęło mi uświadomienie sobie, że już kiedyś słyszałam te słowa.
Wróciłem.
I tym razem mogłem usłyszeć każdą myśl, która mogła mnie zabić.
Dlatego właśnie, stojąc w kuchni Shaw, z nucącym Sinatrą, krzywo trzymanym magnesem na flagę i otwartym granatowym pudełkiem na zegarek między nami, wcisnąłem ręce do kieszeni i kłamałem jak z nut.
„Nie mogę nosić metalowych zegarków” – powiedziałem, popychając pudełko w stronę Noaha. „Dostaję od nich wysypki. Może później uda nam się je wymienić”.
Wewnętrzny głos Noaha syknął. „To nie tak powinno wyglądać. Grace powiedziała, że on to zrobi. Czemu tego nie zrobi?”
Grace zmarszczyła brwi. „Przesadzasz. To stal nierdzewna, a nie trucizna”.
Zabawny dobór słów.
„Mimo wszystko”. Zmusiłem się do wzruszenia ramion. „Jestem wyczerpany po locie. Mogę się na chwilę przespać?”
Chwyciłam plecak, zanim Noah zdążył po niego sięgnąć, i poszłam na górę. W pierwszym życiu zostawiłam go tutaj, a babeczka w środku rozmrażała się na kafelku.
Tym razem zamknąłem drzwi, wyciągnąłem mały plastikowy pojemnik i wpatrywałem się w niego.
To nic takiego: pojedyncza waniliowa babeczka z czerwonym lukrem i dokładnie osiemnastoma posypkami. Liczyłam na to w samolocie.
„Umarłem za ciebie” – mruknąłem.
Mój telefon zawibrował. Nowa wiadomość od nieznanego numeru.
Tu detektyw Harris z policji w Dallas. Rozmawialiśmy już o otruciu twojego brata.
Wciągnąłem głęboko powietrze.
W moim pierwszym życiu ten SMS przyszedł dwa dni po incydencie z babeczką. Tym razem dostałem go rano w dniu lotu – tego samego dnia, w którym zadzwonił David Shaw.
Tylko ja pamiętałem oś czasu. Oni nie.
Nacisnąłem przycisk odpowiedzi.
Cześć. Pytanie hipotetyczne. Gdybym myślał, że ktoś w mojej rodzinie znowu się zatruje… jak szybko można by sprawdzić deser pod kątem zanieczyszczeń?
Zapadła długa cisza. Potem: Przynieś to do laboratorium. Dzisiaj.
Spojrzałem jeszcze raz na babeczkę.
„Runda druga” – wyszeptałem. „Zobaczymy, co naprawdę ukrywasz”.
Laboratorium żywności mieściło się w przysadzistym, ceglanym budynku, dwadzieścia minut od strzeżonego osiedla Shawów. Podpisałam formularz, który wydawał się cięższy niż powinien, i patrzyłam, jak technik w niebieskich rękawiczkach wynosi moją babeczkę niczym dowód z miejsca zbrodni.
„Wyniki za dwadzieścia cztery godziny, może szybciej” – powiedziała. „Jesteś pewien, że nie chcesz nam powiedzieć, kto mógł przy tym majstrować?”
„Tak” – powiedziałem.
Bo w moim pierwszym życiu nikogo nie oskarżyłem, a i tak zostałem uznany za winnego.
Tym razem chciałem dowodu.
Tej nocy zostawiłam plecak w miejscu, w którym Noah go zobaczy — przy drzwiach do pomieszczenia gospodarczego, z niedomkniętym zamkiem i pustym plastikowym pojemnikiem w środku.
Potem poszedłem do swojego pokoju i czekałem.
Nie miałam zegarka na nadgarstku, ale nie potrzebowałam go. Gdzieś pomiędzy wcieleniami szum w mojej głowie stał się stałym kanałem, nastawionym konkretnie na Noaha i Grace.
Gdy Noah był już na dole, jego myśli stały się wyraźne.
„Nie podzielił się. W porządku. Grace powiedziała, że mamy inne rozwiązanie. Powiedziała, że wystarczy jeden strach i tata już nigdy nie spojrzy na niego tak samo”.
Następnego ranka Grace złapała mnie przy lodówce, magnes na flagę wciąż był krzywy, a mrożona herbata już pachniała jak sok z cytryny.
„Noah tego nie powie, ale wczoraj zraniłaś jego uczucia” – powiedziała lekko. „Chciał, żeby zegarek ci się spodobał”.
„Podoba mi się” – skłamałem. „Po prostu…”
„Mam tajemniczą alergię na metal. Mam to”. Jej uśmiech nie sięgał oczu. „A tak przy okazji, Noah miał ochotę na tę babeczkę całą noc. Jesteś mu winna deser”.
„Wziąłem go ze sobą” – powiedziałem, sięgając po sok pomarańczowy.
Jej myśli uderzyły mnie z ogromną siłą.
„On już to zjadł. Musiał. Włożyliśmy to do jego pokoju. Dlaczego kłamie?”


Yo Make również polubił
Niesamowita symulacja pokazuje, co dzieje się z naszym mózgiem w ciągu 10 minut od śmierci
Nowy deser w 5 minut o boskim smaku: rozpływa się w ustach
Twoje ciało może odczuwać ból i możesz to zauważyć najpierw na paznokciach u stóp.
Linda dziedziczy stare zegary po babci, a jej chciwy brat dostaje dom. Nieświadomie otrzymała prawie 200 000 dolarów