Stała tam kobieta. Musiała mieć około sześćdziesięciu lat, siwe dredy spięte w kok, okulary do czytania zwisały z łańcuszka. Miała na sobie prostą bluzkę i dżinsy, jakby się obudziła, ale jej oczy były czujne, analizując każdy szczegół mnie i Kenzo.
„Ayra?”
“Tak.”
„Proszę wejść szybko.”
Posłuchałem.
Zamknęła za nami drzwi na trzy różne zamki. W biurze unosił się zapach starych książek i mocnej kawy. Wszędzie piętrzyły się stosy teczek, stare szafki, stół zawalony papierami.
„Połóż chłopca na tamtej sofie” – poleciła. „Na krześle jest koc”.
Ostrożnie położyłem Kenzo. Przykryłem go. Spał dalej, z twarzą wciąż zalaną łzami.
„Kawy?” – zaproponowała.
Miałem zamiar odmówić, ale ona już nalewała dwie filiżanki. Podała mi jedną i wskazała na krzesło przed biurkiem.
„Usiądź i opowiedz mi wszystko od początku. Niczego nie pomiń”.
I jej powiedziałem.
Opowiedziałem jej o podróży Quasi, o szepcie Kenzo na lotnisku, o decyzji, by się ukryć i pilnować domu, o mężczyznach z kluczami, o pożarze. O SMS-ie Quasi, który udawał, że się przejmuje, wiedząc, że powinniśmy już iść.
Adwokatka Zuna ani razu mi nie przerwała. Po prostu słuchała, splatając palce pod brodą i wpatrując się we mnie.
Kiedy skończyłem, milczała przez dłuższą chwilę.
„Twój ojciec prosił mnie, żebym się tobą zaopiekowała, gdyby coś takiego się wydarzyło” – powiedziała w końcu. „Langston był bardzo mądrym człowiekiem. Zauważył u twojego męża rzeczy, których nie chciałaś widzieć”.
To bolało, ale było prawdą.
„Wiedział” – kontynuowała cicho. „Wiedział, że Quasi nie był tym, za kogo się podawał. Że poślubił cię dla dostępu. Że był niebezpieczny”.
Wzięła łyk kawy.
„Langston zostawił mi kilka rzeczy. Dokumenty. Informacje o tobie i o Quasi. Myślałem, że nigdy nie będę musiał ich użyć.”
Wstała i podeszła do zamkniętej szafki. Wyciągnęła grubą teczkę i wróciła, kładąc ją na stole między nami.
„Trzy lata temu twój ojciec dyskretnie wynajął prywatnego detektywa, żeby zbadał interesy Quasiego”.
Moje serce się skurczyło.
„I co znaleźli?”
„Długi. Mnóstwo długów hazardowych, głównie. Twój mąż ma poważny problem, Ayro. Jest winien lichwiarzom, podziemnym kasynom. Bardzo niebezpiecznym ludziom.”
Otworzyła teczkę, w której znajdowały się wyciągi bankowe, zdjęcia i raporty.
„Jego firmy są w stanie upadłości od dwóch lat” – powiedziała. „Wykorzystywał pieniądze z spadku, który zostawiła ci matka, żeby załatać dziury, ale prawie wszystko zniknęło”.
Poczułem się, jakby ktoś uderzył mnie w brzuch.
Dziedzictwo mojej matki. Zostawiła mi 150 000 dolarów, które wpłaciłem na wspólne konto, ponieważ byliśmy małżeństwem.
„Co moje, to i twoje, kochanie.”
Wydał wszystko.
Co do grosza.
Przewróciła stronę.
„A teraz pożyczkodawcy ściągają odsetki. Quasi jest winien prawie pół miliona. Tacy ludzie nie negocjują. Albo zapłaci, albo…”
Nie musiała kończyć zdania.
„Ale ja nie mam tych pieniędzy. Nie mamy ich.”
„Po co więc ubezpieczenie na życie?” – zapytała po prostu.
„Masz polisę na życie wartą 2,5 miliona dolarów, prawda? Twój ojciec nalegał, kiedy się ożeniłeś, pamiętasz? Mówił, że to ważne, żeby chronić ciebie i przyszłe wnuki”.
Przypomniałem sobie.
Pamiętam, że Quasi uważał to wtedy za przesadę, ale zaakceptował to. Nigdy tego nie kwestionowałem.
„A gdybym zginął w wypadku” – kontynuowałem rozumowanie, czując jak żółć podchodzi mi do gardła – „Quasi otrzymałby 2,5 miliona dolarów, spłaciłby długi i byłby wolny”.
“Dokładnie.”
Adwokat Zuna zamknął teczkę.
„A pożar to idealny przykład wypadku. Trudno udowodnić podpalenie, jeśli zrobi się to dobrze. Trudno je namierzyć. A on ma idealne alibi. Był w innym stanie, kiedy to się stało”.
„Ale ja nie umarłem. I Kenzo też nie. I on jeszcze o tym nie wie”.
Sposób, w jaki to powiedziała, sprawił, że coś we mnie zaświtało.
„Sugerujesz, żebyśmy pozwolili mu myśleć, że plan zadziałał. Na razie.”
Pochyliła się do przodu.
„Ayra, jeśli się teraz pojawisz, to będzie jego słowo przeciwko twojemu. Masz dowody, świadków, cokolwiek poza historią sześcioletniego chłopca, który mógł źle zrozumieć rozmowę?”
Nie miałem nic.
Tylko pewność w moim sercu i strach w oczach mojego syna.
„A co z mężczyznami, którzy podpalili?” – zapytałem. „Czy policja nie przeprowadzi śledztwa?”
„Zrobią to. A bez wskazówek mogliby dojść do wniosku, że to był wypadek. Wadliwa instalacja elektryczna. Wyciek gazu. Coś. Ci faceci to profesjonaliści, Ayra. Nie zostawiają śladów.”
Westchnęła.
„Quasi zaplanował to bardzo dobrze. Jedyną wadą jego planu było…”
„Czy to Kenzo słuchał?” – dokończyłem cicho. „I że mu uwierzyłem”.
Spojrzałem na mojego syna śpiącego na kanapie. Taki malutki, taki niewinny, a jednak uratował nam życie.
„Więc co mam zrobić?” – zapytałem. „Nie mogę po prostu zniknąć. Mój dowód, karty, wszystko w domu spłonęło. Nie mam pieniędzy. Nie mam dokąd pójść”.
„Masz mnie” – powiedział adwokat Zuna. „I masz coś, o czym Quasi nie wie”.
“Co?”
Uśmiechnęła się. Zimnym uśmiechem, który uświadomił mi, dlaczego mój ojciec jej ufał.
„Prawda. I czas ją udowodnić.”
„Quasi wróci jutro” – kontynuowała. „Będzie udawał zdruzgotanego. Zrobi przedstawienie przed policją i sąsiadami. Będzie szukał ciał, a kiedy ich nie znajdzie, będzie wiedział, że coś poszło nie tak”.
Odchyliła się na krześle.
„Tak, ale wtedy będziemy już dziesięć kroków do przodu”.
Nie do końca rozumiałem, co miała na myśli. Ale byłem zbyt wyczerpany, żeby pytać, zbyt wyczerpany, żeby myśleć. Ledwo mogłem utrzymać oczy otwarte.
„Ty i chłopak zostaniecie tu na noc” – postanowiła. „Z tyłu jest mały pokój. To nie Ritz, ale jest w nim łóżko. Jutro zaplanujemy dalsze kroki”.
„Panie mecenasie Zuna… dlaczego pan to robi? Po co panu tak bardzo pomagać?”
Na chwilę zamilkła, patrząc gdzieś poza mną, pogrążona we wspomnieniach.
„Langston uratował mi kiedyś życie, dawno temu, kiedy mój własny mąż próbował mnie skrzywdzić” – powiedziała w końcu. „Dokładnie wiem, co teraz czujesz, Ayro. Szok, zdradę, strach. Obiecałam twojemu ojcu, że jeśli będziesz mnie potrzebować, będę przy tobie. To dług, który mam przyjemność spłacić”.
Przełknęłam łzy, które groziły połknięciem.
“Dziękuję.”
„Nie dziękuj mi jeszcze. Gra dopiero się zaczęła.”
Spałem może trzy godziny, ale czułem się, jakby to były trzy minuty. Obudziłem się, a Kenzo potrząsał mną, przestraszony, pytając, gdzie jesteśmy.
Zajęło mi kilka sekund, żeby sobie to przypomnieć, a gdy mi się to udało, rzeczywistość runęła na mnie niczym wiadro lodowatej wody.
Mój mąż próbował mnie zabić.
Nieważne, ile razy to sobie powtarzałem w głowie, wciąż wydawało mi się to nierealne. Surrealistyczne. Jak koszmar, z którego mogłem się obudzić w każdej chwili.
Ale się nie obudziłem.
A poranne wiadomości to udowodniły.
Adwokat Zuna zapukał do drzwi małego pokoju o godzinie 7:00 rano
Włącz telewizor. Kanał 2.
I tak to się stało.
Najnowsze wiadomości: Ogromny pożar niszczy luksusowy dom w Buckhead. Los rodziny nieznany.
Pokazali dom – a raczej to, co z niego zostało. Tylko osmalone ściany i dymiący gruz. Strażacy wciąż pracują, przeszukując gruzy.
A potem mu pokazali.
Prawie.
Wysiadał z Ubera pośród panującego chaosu, a na jego twarzy malował się znany mi wyraz twarzy – ten sam, który przybierał, gdy ćwiczył przed lustrem ważne przemówienia.
Zaplanowane zmartwienie. Umiarkowany horror.
„Moja żona, mój syn…” – krzyczał do kamery, do policjantów, do każdego, kto chciał słuchać. „Na litość boską, niech ktoś mi powie, że ich tam nie było!”
Reporter wyjaśnił, że podróżował służbowo, właśnie wylądował i od razu udał się na miejsce zdarzenia.
„Zdesperowany mąż poszukuje swojej zaginionej rodziny” – opowiadała poważnym głosem prezenterki wiadomości.
Poczułem, jak Kenzo kurczy się obok mnie.
„Kłamie” – wyszeptał mój syn. „Udaje, że mu zależy”.
I tak było.
Można to było zauważyć, jeśli się uważnie przyjrzało. Sposób, w jaki sprawdzał kąty kamery, zanim załamał się, udając łzy. Sposób, w jaki jego oczy były suche, mimo że zakrywał twarz dłońmi. Sposób, w jaki zapytał komendanta straży pożarnej: „Znaleźliście już ciała?” z pilnością, która nie była wyrazem nadziei, lecz potwierdzenia.
Chciał mieć pewność, że już po nas.
Adwokat Zuna wyłączył telewizor.
„Będzie szukał ciał cały dzień” – powiedziała. „Kiedy ich nie znajdzie, zacznie podejrzewać. Mamy może dwadzieścia cztery godziny, zanim zorientuje się, że uciekłaś. A potem… wtedy wpadnie w panikę”.
„A ludzie w panice popełniają błędy” – dodała.
Usiadła na brzegu łóżka.
„Ayra, musisz mi powiedzieć, czy znasz kombinację do sejfu, który Quasi ma w swoim biurze?”
Zastanowiłem się przez chwilę.
„Wiem. To jego data urodzenia. Zbyt oczywiste, ale działa. Trzyma tam ważne dokumenty. Tak mi się przynajmniej wydaje. Nigdy nie zwracałem na to większej uwagi”.
„Potrzebujemy tych dokumentów” – powiedziała. „Zwłaszcza jeśli jest na tyle głupi, żeby zachować coś, co łączy go z ludźmi, których zatrudnił”.
„Ale jak? W domu roi się od policji.”
„To potrwa kilka godzin. Ale w nocy, kiedy pójdzie do hotelu – bo na pewno nie będzie chciał spać w spalonym pancerzu – możemy wejść.”
Spojrzałem na nią jak na wariatkę.
„Chcesz, żebym włamał się do własnego domu?”
„Technicznie rzecz biorąc, to nie jest włamanie, jeśli tam mieszkasz”. Uśmiechnęła się znowu tym lodowatym uśmiechem. „Poza tym, będziemy potrzebować dowodu. Czegoś konkretnego, co udowodni, że Quasi to zaplanował”.
„Idę z tobą” – powiedział nagle Kenzo.
„Nie ma mowy. Zostajesz tutaj, kochanie.”
„Mamo, wiem, gdzie Tata chowa rzeczy”. Jego głos był cichy, ale stanowczy. „Są miejsca, których nie znasz. Wiem, bo obserwuję. Zawsze obserwuję”.
I on oglądał.
Mój cichy syn, którego wszyscy uważali za nieśmiałego, był w rzeczywistości niesamowicie spostrzegawczy. Zauważył rzeczy, które ja przeoczyłem.
„Ma rację” – kiwnął głową adwokat Zuna. „Dzieci widzą to, co dorośli ignorują. Jeśli coś jest ukryte, on będzie wiedział, gdzie szukać”.
Nie podobał mi się ten pomysł. Nie chciałem znowu narażać Kenzo na niebezpieczeństwo, ale wiedziałem też, że potrzebujemy dowodów, a czasu było coraz mniej.
Dzień mijał powoli. Siedzieliśmy zamknięci w biurze, oglądając wiadomości i oglądając występy Quasiego w teatrze. Udzielał wywiadów trzem różnym kanałom, zawsze z tą samą historią.
Zrozpaczony biznesmen poszukuje swojej rodziny.
Nadzieja ojca.
Udręka niewiedzy.
Kłamstwa. Wszystko kłamstwa.
Dzięki kamerom monitoringu w okolicy, do których Zuna miał dostęp przez kontakt, obserwowaliśmy, jak Quasi został zabrany na komisariat, aby złożyć zeznania. Widzieliśmy, jak wrócił i stał przed zniszczonym domem godzinami, rozmawiając z sąsiadami, policją i każdym, kto się pojawił.
I w końcu, gdy słońce zaczęło zachodzić, zobaczyliśmy, jak wsiadł do samochodu i odjechał.
„Teraz” – powiedział adwokat Zuna.
Podała mi ciemne ubranie, rękawiczki i małą latarkę. To samo zrobiła z Kenzo. Wyglądaliśmy jak złodzieje szykujący się do włamania.
I w pewnym sensie dokładnie tak było.
Dojechaliśmy w milczeniu do skraju osiedla, ale nie weszliśmy od frontu. Zuna znała przejście z tyłu, gdzie mur był niższy i nie było kamer.
„Korzyści z tego, że broniłam dewelopera w jego rozwodzie” – wyjaśniła.
Wspięliśmy się na mur. No więc, ona i ja wspięliśmy się, a potem przenieśliśmy Kenzo na drugą stronę.
Było ciemno. W powietrzu wciąż unosił się ciężki zapach dymu.


Yo Make również polubił
Jeśli zanurzysz stopy w occie jabłkowym, zobaczysz to
Ptasie mleczko na biszkopcie
Nie wyrzucaj puszek po tuńczyku, w domu są warte tyle, co złoto: jak je ponownie wykorzystać
14-dniowy napój detoksykujący z ananasem: schudnij 15 funtów w 2 tygodnie!