„Absolutnie nie” – powiedziałam stanowczo. „Dwadzieścia pięć lat małżeństwa skończyło się w chwili, gdy odszedł. Żadne pieniądze tego nie zmienią”.
Po rozłączeniu się, zgodnie z instrukcją, spędziłem popołudnie odpoczywając, przeglądając szwajcarskie magazyny, tak naprawdę ich nie oglądając. Myślami wciąż wracałem do obserwacji Alexandra Richtera – jak straciłem wszystko, co zewnętrzne, a mimo to wciąż nosiłem w sobie coś niezwykle cennego.
Metafora nie umknęła mojej uwadze, ale nie mogłem się powstrzymać od pytania: Czy moja wartość została zredukowana do tego biologicznego dziwactwa? Czy znów byłem jedynie zasobem, tym razem ze względu na krew, a nie na moje doświadczenie w planowaniu imprez?
Moje rozmyślania przerwało pukanie.
Andrea Rodriguez, pielęgniarka z Chicago, stanęła w moich drzwiach. Jej znajoma twarz wydawała się zaskakująco pocieszająca w tym obcym otoczeniu.
„Andrea, co ty tu robisz?” – krzyknąłem.
Uśmiechnęła się szeroko.
„Dr Stewart zaaranżował mi dołączenie do zespołu medycznego. Ponieważ jako pierwsza zidentyfikowałam Pani czynnik Rh, uznali, że mogę być pomocna w procesie donacji.”
Rozejrzała się po apartamencie, wyraźnie pod wrażeniem.
„To całkiem sporo w porównaniu z naszą kliniką, prawda?”
Usiedliśmy w kąciku wypoczynkowym, a obecność Andrei nieco złagodziła moją izolację. Wyjaśniła, że specjalizowała się w rzadkich chorobach krwi podczas szkolenia, zanim konieczność finansowa zmusiła ją do przejścia na stały dochód z centrum donacji.
„Jak się trzymasz?” zapytała. „To dużo do przetworzenia w ciągu dwudziestu czterech godzin”.
„To surrealistyczne” – przyznałem. „Wczoraj desperacko potrzebowałem 40 dolarów, a dziś miliarder dał mi rubinową bransoletkę za jedną jednostkę krwi”.
Oczy Andrei rozszerzyły się.
„Dał ci biżuterię?”
Pokazałem jej bransoletkę, wciąż w pudełku.
„Czy to niestosowne? Jeszcze nie zdecydowałem, czy to zaakceptować.”
„To nietypowe” – powiedziała ostrożnie. „W normalnej praktyce medycznej obowiązują ścisłe wytyczne etyczne dotyczące prezentów między pacjentami a darczyńcami, ale w tej sytuacji nic nie jest normalne”.
Przerwał nam Tim Blackwood, który pojawił się z aktualizacją harmonogramu. Moje wyniki badań krwi wykazały doskonały powrót do zdrowia i chcieli przeprowadzić drugą donację następnego ranka. Operację wstępnie zaplanowano na trzy dni później.
„Pan Richter również poprosił o kolejne spotkanie z panem jutro wieczorem” – dodał Blackwood. „Uznał pańską rozmowę za stymulującą i wierzy, że obniżenie poziomu stresu wpłynie korzystnie na jego stan przedoperacyjny”.
„Czy to ma sens z medycznego punktu widzenia, czy też wykorzystuje swoją chorobę, żeby osiągnąć to, czego chce?” – zapytałem wprost.
Wyraz twarzy Blackwooda pozostał profesjonalny, ale dostrzegłem błysk rozbawienia w jego oczach.
„Z mojego doświadczenia, pani Bennett, i pana Richtera wynika, że te dwie rzeczy rzadko się wykluczają.”
Gdy wyszedł, Andrea spojrzała na mnie zaniepokojona.
„Tylko uważaj na granice, Harper. Dynamika władzy jest tu już wystarczająco skomplikowana”.
Miała oczywiście rację. Byłam jednocześnie bezcenna i wrażliwa – dosłownie życiodajna siła dla mężczyzny przyzwyczajonego do posiadania ogromnej władzy, a jednocześnie zależnego od niego w kwestii finansowego ratunku. Musiałam ostrożnie poruszać się w tej dziwnej relacji.
Tego wieczoru dostałem kolejną wiadomość od Gavina.
Dzwoniłam do Clare i szukam ciebie. Czemu mi nie powiedziałaś o Szwajcarii? Jakie zabiegi medyczne wymagają podróży zagranicznych? Powinniśmy to omówić razem, jako rodzina.
Wpatrywałem się w wiadomość, czując, jak złość narasta w moim głębokim zbiorniku, który, jak sądziłem, wysechł już wiele miesięcy temu.
„Jako rodzina” – powiedziałem na głos do pustego pokoju.
Ta bezczelność zapierała dech w piersiach. Mężczyzna, który opróżnił nasze konta i zamieszkał z inną kobietą, kiedy wciąż byłam w szoku po stracie firmy, teraz chciał powołać się na więzy rodzinne.
Napisałem odpowiedź, usuwając i przepisując ją kilka razy, zanim zdecydowałem się na:
Nie jesteśmy już rodziną, Gavin. Dałeś mi to jasno do zrozumienia, kiedy odchodziłeś. Moje decyzje medyczne nie są już twoją sprawą.
Jego odpowiedź nadeszła natychmiast.
Nie spiesz się, Harper. Ludzie popełniają błędy. Ostatnio dużo o nas myślałem.
„Założę się, że tak” – mruknęłam, odkładając telefon i nie odpowiadając.
Podszedłem do okna, obserwując światła migoczące wzdłuż brzegu Jeziora Genewskiego. Jutro pobiorą mi więcej krwi – tej substancji, która nagle zmieniła mnie z bezwartościowej w bezcenną w oczach świata.
Ale jego wartość zawsze tam była, niezauważana, płynęła w moich żyłach każdego dnia mojego życia.
Uświadomienie sobie tego faktu przyniosło nieoczekiwane poczucie spokoju. Cokolwiek działo się z Alexandrem Richterem, cokolwiek Gavin knuł, cokolwiek niosła przyszłość, nosiłam w sobie swoją prawdziwą wartość i zawsze ją nosiłam.
Trzeciego dnia personel kliniki przyzwyczaił się do mojej obecności. Pielęgniarki poranne witały mnie po imieniu. Szef kuchni przygotowywał posiłki po donacji zgodnie z moimi preferencjami, a nawet Tim Blackwood nieco złagodził swój formalny ton.
Oddałem dwie jednostki krwi, a trzecią mam oddać jutro. Dzięki starannej opiece, jaką mi zapewniono, mój organizm czuje się dobrze.
Nie spodziewałem się, że Alexander Richter będzie nadal zainteresowany moją firmą. Po naszej pierwszej kolacji poprosił o kolejne spotkanie, a potem o kolejne. Każda rozmowa odsłaniała kolejne warstwy osobowości tego złożonego człowieka, który miał tak wielką władzę w świecie finansów, a teraz był całkowicie zależny od biologicznej osobliwości obcej osoby.
„Wiesz, nie musiałaś tego akceptować” – zauważył podczas naszego trzeciego spotkania, lunchu w prywatnym ogrodzie kliniki.
Pomimo słabego wyglądu, starał się przebywać na świeżym powietrzu, kiedy tylko było to możliwe.
„Mógłbyś podać swoją cenę, zażądać dziesięciu milionów, dwudziestu. Na moim miejscu bym zapłacił.”
Rozważałem to, popijając wodę mineralną.
„Może dlatego jesteś bankierem, a ja prowadziłem firmę eventową. Inne instynkty”.
“Rzeczywiście.”
Jego przenikliwe spojrzenie studiowało mnie.
„Chociaż podejrzewam, że chodzi o coś więcej. Szybko się zgodziłeś, ale ostrożnie negocjowałeś warunki – protokoły bezpieczeństwa medycznego, ograniczenia czasowe, jasne granice. Chciałeś sprawiedliwego wynagrodzenia, a nie wykorzystywania. To świadczy o charakterze.”
Wzruszyłem ramionami, nie mogąc pogodzić się z jego analizą.
„A może po prostu zmysł biznesowy. Moja firma może i upadła, ale przez dwadzieścia lat nauczyłem się kilku rzeczy”.
„Opowiedz mi o tym” – powiedział, zaskakując mnie. „Twoja firma. Co ją wyróżniało przed incydentem?”
Nikt nie pytał mnie o „Elegancję” Harpera od czasu jej upadku. Ludzie albo całkowicie unikali tematu, albo rozmawiali o nim półgłosem, z politowaniem. Ale pytanie Alexandra było przepełnione autentyczną ciekawością.
Opisywałam więc firmę, którą zbudowałam od jednoosobowej działalności w swoim mieszkaniu do zespołu liczącego czterdzieści siedem osób i obsługującego klientów korporacyjnych na całym Środkowym Zachodzie. Naszym znakiem rozpoznawczym była personalizacja. Nigdy nie korzystaliśmy z szablonów. Każde wydarzenie było tworzone od podstaw w oparciu o wizję i potrzeby klienta.
Wbrew sobie w moim głosie zabrzmiała duma.
„Byliśmy znani z rozwiązywania niemożliwych problemów. Burmistrz kiedyś nazwał nas Navy SEALs planowania wydarzeń. Jeśli coś wydawało się logistycznie niemożliwe, to właśnie do nas dzwonili”.
„Do czasu incydentu z owocami morza” – zauważył niemiłosiernie.
„Do tego czasu” – zgodziłem się. „Jedna awaria sprzętu, jedna fatalna noc i dwadzieścia lat reputacji przepadło”.
Aleksander poruszył się na krześle, a lekkie skrzywienie twarzy zdradzało jego dyskomfort, mimo prób ukrycia go.
„Świat biznesu potrafi być pod tym względem bezlitosny. Jeden błąd niweczy tysiące sukcesów”.
„To ci się przydarzyło?” – zapytałem śmiało. „Pomyłka?”
Uniósł brwi, najwyraźniej nieprzyzwyczajony do tak bezpośrednich pytań.
„Mój stan jest wrodzony – to wada wrodzona – chociaż poważne objawy zaczęły się ujawniać dopiero niedawno”.
„Miałam na myśli twoją rodzinę” – wyjaśniłam. „Zauważyłam, że nikt cię nie odwiedził. Jak na kogoś, kto przygotowuje się do operacji zagrażającej życiu, wydajesz się zadziwiająco samotny”.
Cień przemknął przez jego twarz.
„Moja sytuacja rodzinna jest skomplikowana. Moja była żona mieszka w Monako z trzecim mężem. Mój syn zarządza naszymi operacjami w Azji z Singapuru. Oczywiście zostali powiadomieni, ale jeszcze nie przyjechali. W razie potrzeby będą obecni na moim pogrzebie” – powiedział z zaskakującym dystansem. „Albo na konferencji prasowej ogłaszającej mój powrót do zdrowia, jeśli tobie i dr. Weberowi się uda”.
Zrobił na mnie wrażenie sposób, w jaki nawiązał do swojej możliwej śmierci.
„Czy to ci nie przeszkadza, że jesteś sama w takiej chwili?”
Gestem wskazał nam prywatną klinikę.
„Nie jestem sama. Mam cały zespół medyczny, personel dbający o każdą moją potrzebę, a teraz ty, mój złotokrwisty wybawco”.
„To nie to samo, co rodzina”.
„Być może nie.”
Zbadał mnie z odnowionym zainteresowaniem.
„Ale pani sama rzadko otacza się bliskimi, pani Bennett. Pani córka pozostaje w Chicago, a z tego, co pani wspominała o siostrze, wasze stosunki wydają się co najmniej napięte”.
Ta obserwacja była bolesna, bo okazała się trafna.
Zmieniłem temat.
„Czy jest coś, co chciałbyś zrobić przed operacją? Gdziekolwiek chciałbyś pojechać, póki jeszcze możesz?”
Wydawał się rozbawiony pytaniem.
„Brzmisz tak, jakbyś oferował spełnienie ostatniej woli umierającego człowieka”.
„Proponuję ci rozproszenie uwagi” – poprawiłam. „Siedzenie tutaj i odliczanie do operacji nie może dobrze wpływać na poziom stresu”.
Ku mojemu zdziwieniu, rozważył tę sugestię poważnie.
„Na starówce jest mała galeria sztuki. Wystawiają kolekcję, którą bardzo chciałem zobaczyć.”
„W takim razie powinniśmy iść” – powiedziałem impulsywnie. „Jeśli dr Weber wyrazi zgodę, oczywiście”.
Tego popołudnia, po długich negocjacjach z zespołem medycznym, udaliśmy się do galerii prywatną limuzyną Alexandra. Towarzyszyła nam pielęgniarka, dyskretnie monitorując jego funkcje życiowe za pomocą małego urządzenia, które nosił pod nieskazitelnym garniturem. Galeria była zamknięta dla zwiedzających na czas naszej wizyty, co stanowiło kolejne przypomnienie o władzy, jaką ten człowiek władał, nawet z łoża boleści.
Na wystawie zaprezentowano prace współczesnych europejskich artystów, którzy zgłębiali tematykę przemijania i trwałości – temat, który wydał mi się wręcz nazbyt oczywisty, biorąc pod uwagę nasze okoliczności. Alexander powoli poruszał się po przestrzeni, od czasu do czasu zatrzymując się, by bliżej przyjrzeć się jakiemuś dziełu. Zauważyłem, że szczególnie pociągały go prace bardziej prowokacyjne, te, które podważały konwencjonalną estetykę lub prezentowały niekomfortowe zestawienia.
„Co widzisz na tym zdjęciu?” zapytał, zatrzymując się przed dużym płótnem, które dla mojego niewprawnego oka wyglądało jak chaotyczne plamy czerwieni na ciemnym tle.
„Szczerze mówiąc, wygląda to jak krwawa łaźnia” – powiedziałem bez zastanowienia.
Ku mojej uldze roześmiał się — był to szczery dźwięk, który na chwilę odmienił jego surowe rysy.


Yo Make również polubił
Ten przepis dostałam od mojej siostry
10-Minutowy Jabłkowy Placek z Waniliowym Budyniem, Który Szaleje na Całym Świecie!
Czyszczenie rur pianką natryskową
“Norweski Raj na Talerzu: Przepis na Ciasto, Które Rozpływa Się w Ustach”