„Co się dzieje? Gdzie jest tata?”
„Twój tata dba o nasze bezpieczeństwo” – powiedziała Emma, starając się zachować spokój. „Pamiętaj, co zawsze powtarza. Nigdy nie pozwoliłby, żeby stało ci się coś złego”.
„Ale co z nim? Co, jeśli coś złego mu się stanie?”
„Nic mu się nie stanie. Jest silny. Jest mądry. I kocha cię ponad wszystko.”
Emma przytuliła dziewczynkę mocno, delikatnie ją kołysała i nasłuchiwała stłumionych dźwięków dochodzących z góry.
Kroki.
Krzyki.
A potem – przerażające – strzały.
Sophia krzyknęła, chowając twarz w ramieniu Emmy.
Emma poczuła, jak krew jej się kraje, ale zmusiła się do zachowania spokoju.
„Wszystko w porządku, kochanie. Wszystko w porządku. Twój tata to potrafi. Zawsze potrafi.”
Dwadzieścia minut wydawało się dwudziestoma godzinami.
W końcu drzwi do bezpiecznego pokoju się otworzyły.
Dante stał tam, krew była zbryzgana na jego garniturze, a w ręku wciąż trzymał pistolet.
Ale jego oczy były jasne.
Skupiony.
„Czy jesteś ranny?” zapytała natychmiast Emma, lustrując go wzrokiem w poszukiwaniu obrażeń.
„To nie moja krew”.
Jego głos był płaski, pozbawiony emocji — głos kogoś, kto właśnie zabił i nie odczuwał z tego powodu żadnych emocji.
Sophia rzuciła się na niego szlochając.
„Tato! Tak się bałem!”
Dante złapał ją i odłożył broń, by ją odpowiednio przytrzymać.
Zimna maska pękła, zastąpiona przez surowe emocje.
„Wiem, księżniczko. Wiem. Ale teraz jesteś bezpieczna. Nikt cię nie skrzywdzi.”
Spojrzał na Emmę ponad głową Sophii, a przesłanie w jego oczach było jasne.
To jest mój świat.
Tak właśnie się dzieje.
Dlatego nie możesz zostać.
Emma spojrzała na niego, a jej przesłanie było równie jasne.
Nadal nie wyjeżdżam.
Później, gdy Sophia zasnęła — zajęło jej to trzy piętra i godzinę łagodnego uspokajania — Dante znalazł Emmę w kuchni.
Przyrządzała herbatę, jej ręce wreszcie były spokojne, chociaż w myślach wciąż kłębiło się mnóstwo myśli.
„Mężczyźni, którzy się włamali” – powiedział bez wstępu. „Zostali wysłani przez rodzinę Costello. Konkurencyjną organizację. Obserwowali dom. Widzieli cię z Sophią. Myśleli…”
Zatrzymał się i zacisnął szczękę.
„Myśleli, że jesteś kimś, na kim mi zależy. Kimś, kogo mogliby wykorzystać jako narzędzie nacisku.”
Emma ostrożnie odstawiła filiżankę z herbatą.
„A czy ty jesteś kimś, kto się o mnie troszczy?”
Oczy Dantego spotkały się z jej oczami.
„Wiesz, że tak.”
„Wtedy mieli rację”.
„Właśnie dlatego tak dalej być nie może”.
Dante podszedł bliżej, jego wyraz twarzy był pełen cierpienia.
„Nie rozumiesz? O mało cię dziś nie zabiłem. Ciebie i Sophię. Bo byłem samolubny. Bo pozwoliłem sobie poczuć coś, czego nie miałem prawa czuć”.
„Nie pozwoliłaś sobie na nic” – powiedziała Emma. „Uczucia tak nie działają. One po prostu się pojawiają”.
„Wtedy sprawię, że się nie zdarzą”.
„To niemożliwe.”
„Patrz na mnie.”
Odwrócił się, żeby odejść, ale Emma złapała go za ramię.
„Zamierzasz mnie odepchnąć po tym wszystkim?”
„Utrzymam cię przy życiu, sprawiając, że oboje będziemy nieszczęśliwi, i dbając o twoje bezpieczeństwo”.
Jego głos się podniósł, kontrola w końcu załamała się.
„Nie rozumiesz? Nie mogę cię stracić. Nie mogę patrzeć, jak kolejna osoba, którą kocham, umiera z powodu tego, kim jestem i co robię. Nie przeżyję tego”.
Przyznanie się do winy zawisło w powietrzu.
Kolejna osoba, którą kocham.
Emma wstrzymała oddech.
„Kochasz mnie.”
Dante zamknął oczy.
“Tak.”
„Dlatego musisz odejść.”
„Nie” – powiedziała Emma. „Nie”.
Powtórzyła stanowczo.
„Nie możesz podjąć tej decyzji za mnie. Jestem dorosły. Rozumiem ryzyko i postanawiam zostać”.
„Wybierasz źle.”
„To ja podejmuję taką decyzję.”
Dante złapał ją za ramiona, a jego uścisk był niemal bolesny.
„Posłuchaj mnie. Ci ludzie dzisiaj… to był dopiero początek. Teraz, gdy to się rozeszło, każdy mój wróg będzie cię postrzegał jako cel. Przyjdą po ciebie. Zrobią ci krzywdę. Zabiją cię tylko po to, żeby mnie skrzywdzić. Czy tego chcesz?”
„Chcę być z tobą. Z Sophią. Cokolwiek to będzie kosztować.”
„To zabiera ci życie, Emmo.”
“Dosłownie.”
“Może.”
„A może znajdziemy sposób, żeby zapewnić mi bezpieczeństwo. Może będziemy działać razem, zamiast odpychać mnie jak jakiegoś męczennika”.
„Nie jestem męczennikiem. Jestem realistą”.
„Jesteś tchórzem.”
To słowo uderzyło mnie jak policzek.
Oczy Dantego błysnęły niebezpiecznie.
„Co powiedziałeś?”
„Słyszałeś. Jesteś tchórzem. Tak bardzo boisz się mnie stracić, że nawet sobie na mnie nie pozwolisz. Wolisz być samotny i nieszczęśliwy, niż zaryzykować coś prawdziwego”.
„Próbuję utrzymać cię przy życiu.”
„Nie. Próbujesz powstrzymać się od odczuwania bólu. To różnica.”
Emma wyrwała się z jego uścisku.
„Chcesz wiedzieć, co myślę? Myślę, że bardziej boisz się szczęścia niż bólu. Bo jeśli jesteś szczęśliwy, masz coś do stracenia. A straciłeś już tak wiele, że myśl o kolejnej stracie cię przeraża”.
Dante wpatrywał się w nią, jego klatka piersiowa falowała, a dłonie zacisnęły się w pięści.
„Nie wiesz, o czym mówisz.”
„Wiem dokładnie, o czym mówię. Sophia jest teraz na górze i pewnie śnią jej się koszmary. A ty powinieneś być z nią, zamiast tu na dole, próbując wmówić sobie, że odpychanie każdego, kto cię kocha, jest w jakiś sposób szlachetne”.
To go złamało.
Dante odwrócił się i odszedł nie mówiąc już nic, jego kroki na schodach były ciężkie.
Emma stała sama w kuchni, a łzy w końcu spłynęły jej po policzkach.
Naciskała za mocno. Powiedziała za dużo.
Ale mówiła poważnie.
Następnego ranka Dantego nie było.
Marco poinformował Emmę, że wyjechał w podróż służbową i że nie będzie go co najmniej tydzień, a może dłużej.
Sophia była załamana.
Płakała za ojcem, odmawiała jedzenia, nie chciała się bawić.
Emma ją trzymała, czytała jej, próbowała odwrócić jej uwagę.
Ale dziewczynka w jakiś sposób wiedziała, że coś się zmieniło.
„Czy tata wróci?” zapytała trzeciego dnia, a jej niebieskie oczy były zaczerwienione od płaczu.
„Oczywiście, że tak” – powiedziała stanowczo Emma. „On nigdy by cię nie zostawił”.
„A co, jeśli cię zostawi?” Głos Sophii zadrżał. „Wtedy ty też odejdziesz, a ja znów zostanę sama”.
Serce Emmy pękło.
„Sophia, kochanie, nigdzie się nie wybieram. Obiecuję.”
„Wszyscy tak mówią” – wyszeptała dziewczynka – „ale potem odchodzą. Mama odeszła. Ciocia Bianca odeszła. Tata odszedł. Ty też odejdziesz”.
„Nie” – powiedziała Emma, przyciągając ją bliżej. „Nie zrobię tego. Kocham cię, Sophio. I zostanę tutaj, bez względu na wszystko”.
“Obietnica?”
„Obiecuję.”
Emma mrugnęła, by powstrzymać łzy.
„Twój tata musiał po prostu zająć się pracą. Ale bardzo cię kocha. Wróci.”
Jednak w miarę upływu dnia Emma zaczęła się zastanawiać, czy to prawda.
Dante dzwonił każdej nocy, aby porozmawiać z Sophią, ale rozmowy były krótkie i pełne napięcia.
Zapytał ją, jak minął jej dzień, powiedział, że ją kocha, po czym rozłączył się, zanim Emma zdążyła odebrać.
Unikał jej. Wykluczał ją.
Udowadniając w najbardziej bolesny sposób, że miał na myśli to, co powiedział.
Siódmego dnia Marco odciągnął Emmę na bok.
„Szef chciał, żebym ci to dał.”
Podał jej kopertę.
W środku znajdował się czek na pięćdziesiąt tysięcy dolarów i krótka notatka napisana precyzyjnym pismem.
Za twoją usługę.
Dziękuję za uratowanie mojej córki.
To powinno wystarczyć, żebyś mógł zacząć od nowa w jakimś bezpiecznym miejscu.
M.
Emma wpatrywała się w notatkę, jej ręce się trzęsły.
On jej płacił, wykupywał ją, odsyłał ją z pieniędzmi, jakby była po prostu kolejną pracownicą.
Jakby ostatnie dwa miesiące nic nie znaczyły.
„Powiedz mu, żeby poszedł do diabła” – powiedziała zimnym głosem.


Yo Make również polubił
Oczyść gardło i płuca ze śluzu za pomocą tego przepisu – tylko 2 składniki
Większość pokolenia nie jest w stanie nosić kanapki na główny rynek
“Orzeźwiająca Mieszanka Pietruszki i Jabłka – Zdrowy Przysmak pełen smaku”
Przygotuj owoce: