„Byli na korytarzu” – wyszeptała między szlochami. „Słyszałam skrzypienie podłogi”.
„To tylko dom, kochanie” – mruknęłam, przyciągając ją bliżej, a moje serce waliło jak młotem. „Stare domy hałasują”.
Ale trzymając na rękach moją drżącą córkę, przyłapałam się na tym, że wpatruję się w drzwi sypialni, spodziewając się, że za chwilę powoli się otworzą, ukazując… Nie wiedziałam co.
Nie mogliśmy doczekać się poranka.
Promienie słońca wpadały przez okno w sypialni Eevee, rzucając ciepłe wzory na jej drobne ciało rozciągnięte bokiem na łóżku. Nie odstępowałem jej na krok, w końcu drzemiąc w pełnym ubraniu na kołdrze.
Bolała mnie szyja. Głowa pękała. Ale moje myśli były dziwnie ostre.
Coś było nie tak.
Zapomniany zegarek. Komentarz Nicole o spotkaniu Jonasa w okolicy, kiedy rzekomo był w Montrealu. Usunięte nagranie z monitoringu. Strach Eevee. Każdy z nich można było wytłumaczyć.
Razem utworzyły wzór, którego nie mogłam już ignorować.
Wstałem z łóżka, nie budząc jej, i poszedłem prosto do naszej głównej garderoby.
Z tyłu, za zimowymi płaszczami, których rzadko potrzebowaliśmy, znajdowała się płócienna torba podróżna — nawyk pozostały nam z dzieciństwa spędzonego z nieprzewidywalnym ojcem i nocy, kiedy szybkie wyjście było najbezpieczniejszą opcją.
W torbie znajdowały się: 2000 dolarów w gotówce, kopie ważnych dokumentów, stary telefon na kartę, podstawowy zestaw pierwszej pomocy i latarka.
Ubezpieczenie, powiedziałam sobie, pakując je po narodzinach Eevee. Na wszelki wypadek.
Przez dwadzieścia minut cicho i sprawnie przeszukałam dom, dorzucając ubrania na kilka dni, ulubionego pluszowego królika Eevee, laptopa i ładowarki, leki na receptę. Napisałam notatkę i zostawiłam ją na blacie kuchennym, opartą o zapomniany zegarek Jonasa.
Jonasz,
Eevee prosiła, żeby odwiedzić Beth. Zabieram ją na kilka dni do mojej siostry. Zadzwonię, jak przyjedziemy.
-C
To było kłamstwo opakowane w miękką prawdę.
Moja siostra Beth mieszkała w Kolorado, ale nie rozmawialiśmy od ponad roku po kłótni o majątek mojego ojca. Jonas o tym nie wiedział. Ta historia miała nam dać trochę czasu.
„Eevee” – wyszeptałam, delikatnie potrząsając nią, żeby ją obudzić. „Musimy się szybko ubrać. Wybieramy się na małą wycieczkę”.
Jej oczy otworzyły się szeroko. „Z powodu złych ludzi?”
Przełknęłam ślinę. „Jacy źli ludzie, kochanie?”
„Tych, których boi się tatuś”. Przetarła oczy małymi piąstkami. „Uciekamy przed nimi?”
Dreszcze przeszły mi po kręgosłupie.
„Bierzemy sobie tylko małe wakacje” – powiedziałam, wymuszając uśmiech. „No, chodź. Pospiesz się.”
O 7:30 rano byliśmy już w drodze, nasz SUV był już spakowany. Skręciłem na północ zamiast na zachód.
Nie w stronę Beth w Kolorado, ale w stronę domku mojej zmarłej matki w Vermont, miejsca, którego nie odwiedziłem od lat. Miejsca, które kryło w sobie trudne wspomnienia, ale oferowało to, czego najbardziej potrzebowaliśmy w tej chwili: izolację.
Zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej dwa miasta dalej. Podczas gdy Eevee korzystał z toalety w małym sklepie spożywczym, ja tankowałem, rozglądając się dookoła.
Gdy wymieniałem dyszę, obok mnie przeszedł mężczyzna przy sąsiedniej dystrybutorze.
„Przepraszam” – powiedział cicho.
Szturchnął mnie w ramię na tyle mocno, żeby to było celowe. Jego usta ledwo się poruszyły, gdy dodał: „Sprytny ruch. Kontynuuj”.
Zanim zdążyłem odpowiedzieć, wsiadł do niebieskiego sedana i odjechał.
Stałem jak sparaliżowany, a w dłoni trzepotał mi paragon za benzynę.
Wróciwszy do samochodu, sprawdziłem telefon. Na górze skrzynki odbiorczej migał nowy e-mail.
Dziękujemy za wybór linii Delta – brzmiał komunikat. Poniżej potwierdzenie rezerwacji: lot z Bostonu do Miami, odlatujący następnego ranka na moje nazwisko.
Nie zarezerwowałem żadnego lotu.
„Wszystko w porządku, mamusiu?” zapytała Eevee z tylnego siedzenia, wyczuwając moje napięcie, jak zawsze.
„Wszystko w porządku” – skłamałem, wymuszając pogodny ton. „Może trochę muzyki?”
Jechaliśmy godzinami, zatrzymując się tylko wtedy, gdy było to konieczne. Unikałem głównych autostrad, wybierając boczne drogi wijące się przez małe miasteczka z białymi wieżami kościołów i boiskami futbolowymi szkół średnich powiewającymi na wytartych amerykańskich flagach.
Eevee była niezwykle cicha, wpatrując się w okno. Od czasu do czasu zadawała pytania, które sprawiały, że serce mi pękało.
„Czy nigdy nie wrócimy?”
„Czy ty i tatuś się kłócicie?”
„Czy zrobiłem coś złego?”
Na każde z nich odpowiadałem z zapewnieniem, które nawet dla mnie samego wydawało się zbyt słabe.
Prawda była taka, że nie wiedziałam dokładnie, przed czym uciekamy, wiedziałam tylko, że każdy instynkt w moim ciele nakazywał mi iść dalej.
Domek ukazał się nam, gdy pokonywaliśmy ostatni zakręt drogi gruntowej – małe, zniszczone miejsce na skraju spokojnego jeziora, otoczone sosnami. Moja matka zostawiła mi go, kiedy zmarła pięć lat wcześniej. Jonas nie raz proponował jego sprzedaż. „Przydałyby nam się pieniądze” – mówił. Zawsze się wahałam.
Teraz byłem wdzięczny, że to zrobiłem.
„Czy to tutaj mieszkała babcia?” zapytał Eevee, gdy wjechaliśmy na żwirową drogę.
„Tak, kochanie” – powiedziałem. „Zostaniemy tu jeszcze chwilę”.
W środku chatka pachniała kurzem i zamkniętymi latami. Otworzyłam okna, podczas gdy Eevee eksplorowała małe pomieszczenia: dwie sypialnie, maleńką kuchnię, salon z kamiennym kominkiem i brzydką kraciastą sofą, którą tak uwielbiała moja matka.
W szafie w korytarzu znalazłam pudełka, które spakowałam po śmierci mamy, rzeczy, z którymi nie mogłam się rozstać, ale których nie chciałam w naszym codziennym życiu.
Na dole pola z napisem ZDJĘCIA znalazłem coś, czego nie wiedziałem, że szukam.
Zdjęcie Jonasa.
Uśmiechał się do kogoś poza kadrem, obejmując ramieniem kobietę, której nie rozpoznałem. Znak czasu w rogu wskazywał na ubiegły miesiąc.
Zadzwonił mój telefon, wystraszyłem się. Na ekranie pojawiło się imię Jonasa.
„Dzień dobry” – odpowiedziałem, starając się, by mój głos brzmiał swobodnie.
„Clarissa, co się, do cholery, dzieje?” Jego głos był napięty ze złości. „Gdzie jesteś? Gdzie jest Eevee?”
„Nie dostałeś mojej wiadomości?” – zapytałem. „Odwiedzamy Beth”.
„Dzwoniłem do Beth” – warknął. „Nie ma od ciebie wieści”.
Ścisnęło mnie w żołądku. „Zadzwoniłeś do mojej siostry?”
„Oczywiście, że do niej zadzwoniłem. Wróciłem do domu, a tam pusty dom, niejasna wiadomość, a moja żona i córka zaginęły. Co miałem zrobić?”
Wziąłem głęboki oddech. „Widziałem Nicole wczoraj” – powiedziałem. „Powiedziała, że widziała cię w Riverside Café koło lunchu”.
Pauza.
„To śmieszne. Byłem w Montrealu. Dostałeś e-mail z potwierdzeniem.”
„Znalazłem też twoje zdjęcie z inną kobietą z zeszłego miesiąca” – powiedziałem cicho.
Kolejna pauza. Tym razem dłuższa.
„Znowu popadasz w paranoję, Clarisso” – powiedział w końcu, a jego ton zmienił się na protekcjonalny i znajomy. „O to chodzi? Masz kolejny atak?”
Te słowa były jak policzek.
Na początku naszego małżeństwa zmagałam się z lękiem i brakiem zaufania, co było konsekwencją dorastania z ojcem, który kłamał z taką łatwością, z jaką oddychał. Jonas o tym wiedział. Wiedział, jak bardzo nienawidzę słowa „paranoik”.
„Nie mam ataku” – powiedziałam drżącym głosem. „Eevee się boi. Mówi, że powiedziałeś jej, że musimy odejść. Co jej powiedziałeś?”
„Co?” – zażądał. „To absurd. Daj jej telefon.”
„Ona odpoczywa” – skłamałem.
„Clarissa, posłuchaj mnie”. Jego głos złagodniał, przybierając zatroskany ton, którego używał, gdy chciał mnie sprowadzić na właściwą drogę. „Cokolwiek myślisz, że się dzieje, mylisz się. Boisz się, rozumiem. Wróć do domu. Porozmawiamy. Martwię się o ciebie”.
Kiedyś to mogłoby zadziałać.
„Pomyślę o tym” – powiedziałem. „Muszę iść”.
Zakończyłem rozmowę zanim zdążył odebrać.
Mój telefon zawibrował ponownie niemal natychmiast, tym razem wiadomość od Nicole.
Proszę, zadzwoń do mnie. Nie wiedziałem. Miałeś rację.
Wpatrywałem się w słowa, aż stały się niewyraźne.
Wtedy ktoś zapukał do drzwi domku.
Zamarłem.
Przez przednią szybę zobaczyłem niebieski sedan zaparkowany na żwirze. Ten sam samochód, co na stacji benzynowej.
Ten sam mężczyzna stał na małym ganku, z rękami w kieszeniach kurtki i ponurym wyrazem twarzy.
Chwyciłem pogrzebacz i podszedłem do drzwi, nie zdejmując łańcucha i lekko je uchylając.
„Kto tam?” – zawołałem.
„Alec Reins” – powiedział. „Znam twojego męża i myślę, że ty i twoja córka jesteście w niebezpieczeństwie”.
Jego postawa była celowo niegroźna, ramiona zwarte, wzrok skupiony, ale nie agresywny.
„Jak nas znalazłeś?” – zapytałem.
„Jonas kiedyś o tym miejscu wspominał” – powiedział Alec. „Nazywał je twoim „lukiem ewakuacyjnym”. Zaryzykowałem”. Jego wzrok przesunął się obok mnie, w stronę Eevee, która zerkała w głąb korytarza. „Mogę wejść? Tu niebezpiecznie rozmawiać”.
Każdy instynkt podpowiadał mi, że powinnam trzasnąć drzwiami i zadzwonić pod numer 911.
Ale potem pomyślałem o usuniętym nagraniu. Dziwnej rezerwacji lotu na moje nazwisko. Zdjęciu Jonasa z inną kobietą. Przerażeniu Eevee.
„Poczekaj tutaj” – powiedziałem, zamykając drzwi.
Sprawdziłem, co u Eevee, która siedziała po turecku na łóżku w małej sypialni, trzymając w ramionach pluszowego królika.
„Zostań tutaj” – powiedziałem jej. „Obejrzyj film. Nie otwieraj drzwi nikomu poza mną”.
Wróciłem do drzwi wejściowych, wziąłem głęboki oddech i zdjąłem łańcuch.
„Szybko” – powiedziałem, wpuszczając Aleca, wciąż trzymając pogrzebacz w dłoni. „Moja córka nie potrzebuje więcej stresu”.
Skinął głową i dopiero gdy gestem mu pokazałem, zajął miejsce przy maleńkim kuchennym stole.
„Twój mąż nie jest tym, za kogo go uważasz” – powiedział bez ogródek. „A teraz, kiedy cię nie ma, będą ścigać was oboje”.
„Kim są ci „oni”?” – zapytałem.
„Ludzie, dla których Jonas naprawdę pracuje” – powiedział Alec. „Jego prawdziwi pracodawcy”.
„Jonas pracuje w Meridian Consulting” – odparłem. „To specjalista od logistyki”.
Alec uśmiechnął się do mnie smutno. „To jego przykrywka. Tak, zna się na logistyce. To właśnie czyniło go cennym. Ale przez ostatnie trzy lata był zamieszany w coś o wiele bardziej lukratywnego – i nielegalnego”.
Zacisnąłem mocniej dłoń na pogrzebaczu. „Nie wierzę ci”.
„Przemyt” – powiedział po prostu Alec. „Ekskluzywne podróbki ukryte w przesyłkach dyplomatycznych. Zegarki, designerskie torby, elektronika. Towary warte miliony dolarów, przewożone przez porty i lotniska, wszystkie pod przykrywką legalnego ładunku”.
„To śmieszne” – powiedziałem automatycznie.
Ale folder z etykietą K2 przemknął mi przez myśl. Manifesty. Nazwy firm, których nie rozpoznałem.
„Naprawdę?” Alec powoli sięgnął pod marynarkę i wyciągnął tandetnie wyglądający telefon z klapką. „To drugi telefon Jonasa. Upuścił go na stacji benzynowej, kiedy spotkał się z mężczyzną o imieniu Victor. Podniosłem go, zanim zorientował się, że zniknął”.
„Skąd mam wiedzieć, że to jego?” – zapytałem.
„Sprawdź wiadomości.”
Drżącymi rękami wziąłem telefon i przewinąłem.
Zakodowane teksty, odniesienia do przesyłek i płatności, zdjęcia kontenerów transportowych i dokumentów. A na jednym zdjęciu nasz dom. Nasze podwórko. Różowa plastikowa zjeżdżalnia Eevee wyraźnie widoczna.
„Dlaczego mi to pokazujesz?” – wyszeptałam.


Yo Make również polubił
15+ sekretnych sztuczek z sodą oczyszczoną dla kobiet, które odmienią Twoje życie!
Sposoby na pozbycie się prosaków, czyli irytujących białych grudek na skórze
Tytuł: Naturalny antybiotyk na ból gardła i stany zapalne – domowy eliksir, który działa
„Zapiekanka Ziemniaczano-Mięsna z Pulpetami – Komfortowe Danie na Każdą Okazję”