MÓJ MĄŻ ZADZWONIŁ DO MNIE PRZEZ GŁOŚNIK: „FINALIZUJĘ ROZWÓD”, JEGO KUMPLE SIĘ ŚMIALI, A JA ZAPYTAŁAM… – Page 8 – Pzepisy
Reklama
Reklama
Reklama

MÓJ MĄŻ ZADZWONIŁ DO MNIE PRZEZ GŁOŚNIK: „FINALIZUJĘ ROZWÓD”, JEGO KUMPLE SIĘ ŚMIALI, A JA ZAPYTAŁAM…

Poszedłem do łazienki w domu Johnsonów, żeby ochlapać sobie twarz wodą.

Spojrzałem na siebie w lustrze.

Gary miał rację w jednej kwestii.

Wyglądałem na zmęczonego.

Ale to nie było zmęczenie związane z wiekiem.

To było wyczerpanie spowodowane noszeniem ciężaru.

Dwa dni – szepnąłem do swego odbicia.

Jeszcze tylko dwa dni.

Kiedy wróciłem, Gary i Linda siedzieli w kącie i intensywnie szeptali.

Gary wyglądał na zdenerwowanego.

Wyglądało na to, że Linda próbuje go uspokoić.

Wyglądali na spiskowców, których plan utknął w martwym punkcie.

Dobry.

Niech się pocą.

Wracaliśmy do domu w milczeniu.

Gary zemdlał na kanapie o szóstej.

Poszedłem do jego domowego biura, pokoju, którego rzadko używał do faktycznej pracy, i sprawdziłem jego iPada.

Było odblokowane.

Otworzyłem jego e-mail.

Potwierdzenie od agenta nieruchomości.

Piątek.

14:00

Zamknięcie Lakeside Towers.

Zabierz ze sobą czek depozytowy lub autoryzację karty kredytowej na kwotę 45 000 USD.

Widziałem również wersję roboczą wiadomości e-mail do kancelarii prawnej Hendersona.

Temat: Złożenie pozwu rozwodowego.

Ciało:

„Chcę ją doręczyć w poniedziałek. Upewnij się, że dokumenty są gotowe. Chcę mieć pełną opiekę nad psem, żeby jej dopiec.”

Chciał psa.

Mój złoty retriever.

Buster.

Pies, którego wyprowadzałem każdego ranka.

Pies, którego Gary wyrzucił z pokoju, bo linieł.

To było wszystko.

Mógł wziąć pieniądze.

Mógł zabrać dumę.

Natomiast groźba zabrania mi psa tylko po to, żeby zrobić mi krzywdę, była równoznaczna z wypowiedzeniem wojny nuklearnej.

Usunąłem szkic, żeby nie wiedział, że go widziałem.

Potem poszłam na górę, spakowałam małą torbę dla Bustera i włożyłam ją do bagażnika samochodu.

„Nie martw się, chłopcze” – wyszeptałem, drapiąc Bustera za uchem. „Tata jedzie w długą podróż i nie wróci”.

W piątkowy poranek niebo przybrało barwę siniaka.

Było wilgotno.

Powietrze było gęste i ciężkie, groziła burza, która nie chciała się rozpętać.

Obudziłem się o piątej.

Nie spałem.

Leżałam w łóżku i słuchałam chrapania Gary’ego, starając się zapamiętać dźwięk, aby móc delektować się ciszą.

Później ubrałem się w swój najlepszy garnitur.

Moja zbroja, która pomoże mi sfinalizować transakcję.

Granatowy.

Ostre linie.

Zabójcze obcasy.

Gary obudził się około godziny ósmej.

Był zdenerwowany.

Spryskał się wodą kolońską.

Za dużo tego.

Nosił swój szczęśliwy zegarek.

„Wielki dzień na budowie?” zapytał.

„W garniturze?” zapytałem.

„Ogromne. Mam mnóstwo spraw do załatwienia.”

„Ja też” – uśmiechnął się nerwowo, drgając. „Spotkam się z Mikiem i chłopakami w barze koło południa. Mogę się spóźnić”.

„Nie zapomnij portfela” – powiedziałem.

„Mam ją tutaj” – powiedział, poklepując się po kieszeni, w której znajdowała się czarna karta kredytowa – pułapka.

„Do zobaczenia później, Brenda.”

Nie pocałował mnie na pożegnanie.

Po prostu wziął kluczyki i wyszedł.

Gwizdał idąc w kierunku ciężarówki.

Myślał, że zmierza ku wolności.

Gdy tylko jego tylne światła zniknęły za zakrętem, wyciągnąłem telefon.

„Wykonaj” – napisałem SMS-a do Hendersona.

Potem zadzwoniłem do ślusarza.

„Możesz już iść. On już odszedł.”

Następnie zadzwoniłem do firmy ochroniarskiej.

„Muszę natychmiast zmienić kody alarmowe i usunąć użytkownika numer dwa z systemu”.

Przez następne trzy godziny w moim domu wrzało i wrzeło.

Ślusarz, krzepki facet o imieniu Tony, który pracował w mojej firmie od lat, wywiercił otwory w zamkach.

„Wszystko w porządku, Brenda?” zapytał, gdy wióry metalu spadły na ganek.

„Nigdy nie będzie lepiej, Tony” – powiedziałem. „Zamontuj te solidniejsze. Wzmocnione zaczepy.”

W środku się pakowałem.

Nie moje sprawy.

Jego.

Nie spakowałem się ładnie.

Nie składałem jego koszul.

Złapałem solidne worki na śmieci.

Wrzuciłam jego ubrania z szafy prosto do toreb.

Z wieszakami i całą resztą.

Jego buty.

Jego przybory toaletowe.

Jego kolekcja czasopism o golfie.

Wszystko spakowaliśmy do toreb.

Wyciągnąłem torby — sześć sztuk — na krawężnik.

Zapowiadało się, że to będzie dzień wywozu śmieci.

Ale tak nie było.

W sensie duchowym był to dzień wywozu śmieci.

O 11:03 zadzwonił Henderson.

„Sędzia podpisał postanowienie” – powiedział.

Jego głos był wyraźny.

„Nakaz ochrony w trybie doraźnym wydany na podstawie gróźb podpalenia i przemocy zarejestrowanych na nagraniu. Szeryf ma dokumenty. Są w pogotowiu. Jeśli się pojawi, może zostać aresztowany, jeśli spróbuje wejść.”

„Dziękuję, Arthurze” – powiedziałem.

„Poza tym” – dodał Henderson – „złożyliśmy pozew rozwodowy jednocześnie. Doręczymy mu oba dokumenty jednocześnie, jeśli przyjdzie do domu, albo możemy go doręczyć przy barze”.

„Niech przyjdzie do domu” – powiedziałem. „Chcę, żeby zobaczył zamki”.

O południu otrzymałem powiadomienie na telefon z aplikacji bankowej.

Alert transakcji.

200 dolarów w pubie O’Malley’s.

Status: Zatwierdzony.

Stawiał kolejkę drinków swoim kumplom.

Płynna odwaga przed wielkim podpisaniem.

Pozwoliłem temu przejść.

Daj mu wypić za mnie ostatniego drinka.

O 1:45 usiadłem przy biurku w moim domowym biurze.

Otworzyłem portal administracyjny banku na swoim laptopie.

Otworzyłem subkonto dla karty kredytowej, której numer kończy się na 4598.

Ten w kieszeni Gary’ego.

Najechałem myszką na przycisk z napisem: Zawieś konto / zgłoś utratę lub kradzież.

Czekałem.

Zadzwonił mój telefon.

To była rozmowa wideo.

To było wszystko.

Moment, w którym ćwiczyłam pod prysznicem, w samochodzie, we śnie przez tygodnie.

zobacz więcej na następnej stronie Reklama
Reklama

Yo Make również polubił

Leave a Comment