Victoria peered through the specially tinted windows of Don’s truck. The SUVs were professional—unmarked but moving with military precision.
“Crimson’s bringing in his real team. The Sand Scorpions are just muscle.”
“Got eyes on Venom,” Don reported. “He doesn’t look happy about the new arrivals. There’s some kind of argument happening.”
Victoria watched the tracker signals converging. Tension in the ranks—useful.
“Elena—prepare for Phase Two.”
“Ready when you are. These guys have no idea who they’re really dealing with.”
In the distance, Victoria caught glimpses of the black SUVs moving into position. Their driving pattern was familiar; she’d seen it in military convoys.
“Don—get ready. We’re about to make contact.”
“They’re making their move earlier than expected,” Elena said sharply. “SUVs trying to force me onto the access road.”
Crimson wasn’t falling for the decoy; he was testing it.
“Elena—execute Maneuver Charlie. Let’s see how committed they are.”
The truck swerved—perfect defensive driving. The SUVs reacted with professional precision. The bikes hesitated. There was the opening.
“The professionals and the gang aren’t coordinating well,” Victoria said quietly.
“Interceptors moving into position,” Nash answered. “But if Crimson spots the trap—”
“He won’t—because he’s about to have a bigger problem. Don, Carol—execute Phase Three.”
Across their tactical network, carefully planned chaos erupted. Carol’s connections in the trucking community sprang into action: dozens of independent drivers suddenly changing routes, creating a web of movement that would confuse any surveillance.
“SUVs breaking formation,” Don reported. “They’re trying to maintain visual contact with Elena.”
“Perfect timing,” Victoria said. “Elena—find your exit point. Time to show them why you won your class’s defensive driving award.”
“What the hell—” a Sand Scorpion’s voice crackled over their monitored channel, “—where’d all these trucks come from?”
Victoria watched the confusion unfold. Professional military units hated exactly what was happening: loss of control, too many variables, unclear lines of sight. For the Sand Scorpions, it was worse—intimidation tactics meant nothing in this chaos.
“Crimson’s going to figure it out,” Nash warned. “He’s too good not to.”
“That’s exactly what I’m counting on,” Victoria said. She signaled to Max and Duke, and both dogs moved silently into position.
Crimson’s voice cut through their tactical channel, angry for the first time. “All units— we’ve been played. The dogs in the truck are decoys. Find the handler. She has to be—”
His transmission cut off as he realized his channel had been compromised.
„Mówiłam ci, że powinieneś był lepiej się rozejrzeć” – Victoria po raz ostatni włączyła radio. „Prawdziwe psy wojskowe nie siedzą cicho podczas pościgu”.
Przez lornetkę Victoria obserwowała, jak SUV-y się rozjeżdżają – profesjonalna dyscyplina prysła, gdy zdali sobie sprawę, jak bardzo zostali wymanewrowani. Sand Scorpions, już niezadowoleni z obcych, zaczęli rozbijać formację.
„Eleno, uciekaj” – rozkazała Victoria. „Faza czwarta zaczyna się za trzy minuty”.
„Jesteś pewien co do następnej części?” zapytał cicho Nash.
Victoria po raz ostatni sprawdziła wyposażenie taktyczne swoich psów. „Crimson chce zobaczyć, co naprawdę potrafią psy wojskowe. Dajmy mu pokaz, którego nigdy nie zapomni”.
—
Opuszczona dzielnica magazynowa była labiryntem falistej stali i cienia. Victoria poruszała się bezszelestnie między rampami załadunkowymi, a Max i Duke szli po jej bokach, ich łapy cicho stąpały po betonie. To nie była ich pierwsza tajna operacja.
W jej słuchawce wciąż słychać było chaos na autostradzie.
„Trzy SUV-y wciąż na wabiku” – zameldował Don ze swojego punktu obserwacyjnego. „Pozostałe są rozproszone, przeszukują strefę przemysłową. Skorpiony Piaskowe dzielą się na małe grupki. Wygląda na to, że Venom traci kontrolę”.
„Cel się buduje” – wyszeptała Victoria. „Max, Duke – szukajcie. Wzór Delta”.
Psy pędziły naprzód z wyćwiczoną precyzją, pokonując zakamarki i martwe pola dokładnie tak, jak robiły to setki razy na polach bitew.
„Vic” – zaskrzeczał Nash – „masz coś, co musisz usłyszeć. Nieocenzurowane akta wojskowe. Crimson nie tylko został zwolniony ze służby – prowadził nielegalny program szkoleniowy, sprzedając psy wyszkolone w wojsku prywatnym kontrahentom”.
„Czy na dachu coś się rusza?” zapytała Victoria.
„Dwóch strażników w północno-zachodnim rogu” – odpowiedziała Carol z przekazu termicznego. „Sand Scorpions, nie profesjonaliści. Niedbały schemat patrolu”.
Błąd Crimsona polegał na połączeniu wyszkolonych operatorów z niezdyscyplinowanymi członkami gangu. To stworzyło słabe punkty w jego systemie bezpieczeństwa.
„Status, Eleno?”
„Wciąż prowadzimy SUV-y w wesołym pościgu” – powiedziała Elena z satysfakcją. „Jeszcze nie zorientowali się, że psy to przynęty”.
Max poruszył uszami. Zapach. Niskie warknięcie Duke’a to potwierdziło – ktoś był blisko bocznych drzwi. Zamek był tandetny. Skorpiony będą ich dużo kosztować.
Victoria wślizgnęła się do środka. Psy z gracją pokonywały zakamarki. Wewnątrz panował półmrok, ale z luku załadunkowego dobiegał gwar.
„Oczy na parterze” – wyszeptała. „Ładują skrzynie. Klatki dla psów”.
„To jest prawdopodobna przyczyna” – odpowiedział Nash. „Utrzymajcie pozycję. Wkraczamy”.
„Nie” – powiedziała Victoria głosem jak stal. „Jeśli Crimson się wystraszy, stracimy wszystko. Takie elitarne psy są warte miliony na czarnym rynku. Ma już kupców. Co oznacza…”
„—gdzieś w środku ma dowód operacji” – dokończył Nash. „Dokumenty, umowy, zapisy przewozowe”.
Z zatoki dobiegały głosy. Crimson kłócił się. „Nie obchodzi mnie, co myśli Venom. Kiedy ta dostawa ruszy, skończymy z Piaskowymi Skorpionami. Z ich «niezawodnością»”.
Victoria edged closer, staying in shadow. Through gaps in the crates she watched men loading boxes labeled as medical supplies—perfect cover for moving specialized equipment.
“Sir,” a professional operator approached Crimson. “We’ve lost visual on the handler’s truck. Team Two reports the dogs haven’t moved or reacted during the entire pursuit.”
Crimson’s reaction was instant. “Pull everyone back. Now. It’s a decoy.”
Victoria stepped into view, Max and Duke at her sides. “Pretty sloppy, Crimson. The real handler would have spotted your surveillance weeks ago. Oh wait—I did.”
The warehouse erupted in motion. Professional operators reached for weapons while Sand Scorpions scrambled for cover. Crimson only smiled.
“Handler Parker,” he said. “I was wondering when you’d make your move.” He gestured, and his men held fire. “I have to admit—using your truck as a decoy was inspired. Learned that trick in Kandahar, didn’t you?”
“You’re slipping,” Victoria replied, her dogs shifting to cover her flanks. “Mixing professionals with street thugs is amateur hour. You always cut corners in training—that’s why they kicked you out.”
His face darkened. “They kicked me out because they didn’t understand the potential. Do you know what a properly trained military dog is worth? What they can do with the right motivation?”
“I know exactly what they can do,” Victoria said. “I also know the difference between a handler and a trafficker.”
Sirens wailed outside. Nash’s teams were moving into position—but Victoria knew Crimson would have an escape plan. The question was what he’d sacrifice to use it.
“Last chance,” Victoria offered. “Surrender the dogs and the documentation. Walk away in cuffs—or find out why Max and Duke have the highest success rate in their unit’s history.”
Crimson laughed. “You think I came unprepared for your dogs?” He reached into his jacket. “Let me show you what real motivation looks like.”
The next seconds changed everything—but Victoria had learned long ago: sometimes the most important fights aren’t about who is stronger, but who is willing to sacrifice more for what they believe in. And no one believed in their dogs more than she did.
Crimson’s hand emerged holding what looked like a simple remote. Victoria’s blood ran cold. Military-grade sonic device—designed to disorient trained dogs.
Before he could activate it, chaos burst through a side door.
“Boss—we got problems!” A Sand Scorpion stumbled in. “Venom’s pulling his men out—says you’re burning us!”
The warehouse dissolved into confusion. Professionals held position. Gang members broke ranks.
“Max, Duke—” Victoria gave the signal.
They moved like shadows. Years of training evident in every motion. Not attacking—containing. Controlling space.
“Control your people!” Crimson shouted at a lieutenant. “The handler is the target—don’t let those dogs—”
The lights went out.
“Power grid’s down,” Don reported. “Carol’s got the backup generators locked out.”
Victoria uśmiechnęła się w ciemności. To był ich żywioł. Max i Duke przeprowadzili setki nocnych operacji. Ich pozostałe zmysły z nawiązką rekompensowały brak światła.
W magazynie panował chaos i zderzały się ciała. Na zewnątrz rozległy się trzaski strzałów, które potem ucichły, gdy zespoły zajmowały nowe pozycje.
„Status na obwodzie?” wyszeptała Victoria.
„SWAT jest na pozycji” – powiedział Nash. „Ale Vic… ekipa Venoma właśnie zaatakowała jeden z magazynów broni Crimsona po wschodniej stronie. Zapowiada się paskudnie”.
Dzięki noktowizji Victoria obserwowała, jak profesjonaliści próbują utrzymać formację, rozprawiając się z uciekającymi członkami gangu. Crimson stał twardo na ziemi, z bronią w pogotowiu – ale stracił przewagę taktyczną.
„Trenerze Parker” – zawołał. „Myślisz, że to coś zmienia? Mam kupców, którzy czekają. Psy wojskowe – odpowiednio zmotywowane. Wiesz, ile to jest warte?”
„Coś więcej niż twoja wolność” – powiedziała Wiktoria. „A te kontrakty, które trzymasz? To dość obciążający dowód”.
„Ludzie Scorpions i Crimson strzelają do siebie na parkingu” – doniosła Elena. „Cała ta sytuacja się wali”.
Victoria podeszła bliżej pozycji Crimson, a Max i Duke zajęli pozycje szerzej.
„Twoja operacja się kończy” – powiedziała. „Venom właśnie domyślił się, że używasz jego gangu jako jednorazowego narzędzia”.
„Myślisz, że obchodzi mnie jakiś gang uliczny?” – warknął Crimson. „Psy zawsze były prawdziwym towarem. Czyste szkolenie wojskowe. Żadnego nadzoru. Żadnych regulacji.”
Uniósł urządzenie dźwiękowe. „Pokażę ci, jak wygląda motywacja”.
Victoria na to liczyła. Kiedy Crimson aktywował urządzenie, Max i Duke nawet nie drgnęli. Na jego twarzy malowało się zmieszanie, a potem zrozumienie.
„Inna częstotliwość” – powiedziała Victoria, uśmiechając się ponuro. „Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam po tym, jak się o tobie dowiedziałam, była modyfikacja ich szkolenia. Nie jesteś jedyną osobą, która nadąża za technologią wojskową”.
Drzwi magazynu otworzyły się gwałtownie. Oddziały SWAT wkroczyły do środka, otulone chaosem panującym na zewnątrz. Zawodowcy Crimson wycofali się na pozycje obronne – ale zostali uwięzieni między policją a wściekłymi Sand Scorpions.
„To już koniec” – zawołała Victoria. „Ekipa Venoma atakuje wasze zapasy. Nash ma wasze kontrakty. Psy, które planowaliście sprzedać, są już zabezpieczone przez policję stanową”.
Crimson zaśmiał się szorstko. „Myślisz, że to była moja jedyna operacja? Zawsze jest więcej psów. Więcej przewodników”.
Sięgnął po coś jeszcze do kurtki. Max i Duke poruszyli się, zanim Victoria zdążyła się odezwać – lata ćwiczeń nauczyły ich rozpoznawać ten ruch. Uderzyli go z obu stron, powalając z profesjonalną precyzją – powstrzymując, a nie szarpiąc – dokładnie tak, jak ich wyszkolono.
„Nie rób tego” – poradziła Victoria, gdy dłoń Crimsona zamknęła się na broni zapasowej. „Mogą być odpowiednio wyszkoleni, ale są też odpowiednio zmotywowani. Różnica polega na tym, że wybierają służbę”.
Policja wypełniła magazyn. Na zewnątrz strzelanina ucichła, gdy jednostki opanowały konflikt.
„Vic” – w głosie Eleny słychać było naglącą reakcję. „Problem. Właśnie pojawili się kupcy Crimson – zawodowi wykonawcy kontraktów wojskowych. Ciężki sprzęt”.
„Magazyn jest bezpieczny” – zameldował Nash – „ale z północy nadjeżdżają pojazdy. Wygląda na to, że ktoś zgłosił sprawę do ubezpieczyciela”.
Victoria sprawdziła Maxa i Duke’a. Trzymali Crimson z wprawą, czekając na jej rozkaz.
„Ile pojazdów?”
„Cztery SUV-y – zdecydowanie firmy usługowe. To nie są amatorzy jak Skorpiony”.
Myśli Victorii krążyły błyskawicznie. Dowody zostały zabezpieczone. Crimson upadł. Teraz stanęli przed doświadczonymi profesjonalistami, którzy nie daliby łatwo milionów dolarów zysku.
„Nash, niech twoi ludzie odlecą” – rozkazała. „Elena, plan awaryjny Delta. Don, Carol… muszę mieć oko na te SUV-y”.
„O czym myślisz?” zapytał Nash, rozpoznając jej ton.
Victoria sprawdziła swój ekwipunek, podczas gdy Max i Duke trzymali go w swoich rękach. „Myślę, że czas pokazać tym kontrahentom, dlaczego psy wojskowe ciężko zapracowały na swoją reputację”.
Reflektory przebijały wysokie okna, gdy SUV-y tworzyły perymetr z wyćwiczoną precyzją. Uzbrojeni operatorzy zajęli pozycje – profesjonalnie i zdyscyplinowanie.
„Cztery zespoły – po trzech ludzi każdy” – zameldował Don. „Standardowy schemat zabezpieczenia. Byli żołnierze sił specjalnych”.
„Dowody zabezpieczone?” zapytała Wiktoria.
„Potwierdzam” – powiedział Nash. „SWAT ma kontrakty Crimson i listy kupców, ale jesteśmy unieruchomieni w północnej części”.
Wzmocniony głos wykonawcy zagrzmiał: „Uwaga, jednostki policji – reprezentujemy prywatną firmę ochroniarską z legalnymi interesami. Proszę się wycofać. To jedyne ostrzeżenie”.
Max i Duke poruszyli się subtelnie. Psy wyczuły coś dziwnego w sposobie poruszania się wykonawców. Victoria dawno temu nauczyła się ufać ich instynktom.
„Elena—stan?”
„Na miejscu z trzema innymi ciężarówkami” – powiedziała Elena. „Przyjaciele Dona przyjechali. Mamy całą siatkę kierowców gotową do drogi”.
Victoria uśmiechnęła się ponuro. „Czas przypomnieć tym profesjonalistom, dlaczego psy nazywane są mnożnikami siły. Nash – na mój sygnał, wycofajcie się na pozycje drugorzędne. Don, Carol – zainicjujcie protokół Echo”.
Dzięki noktowizji mogła obserwować, jak wykonawcy zacieśniają obręb terenu — idealnie, jak na podręcznik, co czyniło to przewidywalnym.
„Handler Parker” – ponownie odezwał się wykonawca. „Bądźmy profesjonalni. Psy, dowody, Crimson. Tylko tego chcemy. Wyjdźmy z tego bez szwanku – z hojnym pakietem odszkodowań”.
Victoria włączyła radio. „Oto moja kontrpropozycja”.
Dała sygnał Maxowi i Duke’owi.
Wszystkie pozostałe w magazynie światła rozbłysły z skoordynowanym trzaskiem, pogrążając świat w ciemności — tylko po to, by wkrótce potem, gdy pojazdy Eleny ustawiły się na zewnątrz, ich światła przecięły się pod ostrymi kątami, a na ich miejsce pojawiła się oślepiająca ściana reflektorów.
„Wiele celów!” krzyknął wykonawca. „Używają ramp załadunkowych!”
Max i Duke wdrożyli swoje szkolenie. Poruszali się jak cienie – zakłócając, a nie niszcząc. Sprzęt, nie ludzie. Gogle zrywały się, kable radiowe pękały, pasy taktyczne uderzały o beton. Psy systematycznie pozbawiały ich przewagi.
„Wyjście północne?” zapytała Victoria.
„Trzy ciężarówki na miejscu” – powiedziała Carol. „Czekamy na twój znak”.
Zespół wykonawców próbował się zreorganizować. „Max, Duke – wzór Sierra” – rozkazała Victoria.
Szczekanie psów odbijało się echem, nie sposób było go zlokalizować.
„Proszę pani!” zawołał wykonawca. „Przeszkadza pani w pracy prywatnej firmy ochroniarskiej. Te psy są warte miliony dla odpowiednich nabywców – nie wyrzucajcie ich…”
„To nie są produkty” – przerwała mu Victoria, a jej głos niósł się echem. „To żołnierze. Partnerzy”.
Na zewnątrz załoga Venoma rzuciła się na wsparcie ekipy budowlanej. Silniki ryczały, a krzyki się nakładały.
„Czas to zakończyć” – powiedziała Victoria. „Wszystkie jednostki – wykonajcie manewr Delta”.
Silniki grzmiały. Potężne platformy wiertnicze toczyły się niczym figury szachowe, odcinając linie taktyczne i drogi ucieczki. Kontraktorzy za późno zdali sobie sprawę, że są ograniczeni czterdziestoma tonami naraz.
„Wycofajcie się!” – krzyknął ktoś.
Max i Duke zaatakowali natychmiast – ponownie celując w sprzęt: noktowizory, zestawy słuchawkowe, punkty podwieszenia. Pozbawieni przewagi wykonawcy zdali sobie sprawę, że pole do popisu jest przegrane.
„Ostatnia szansa” – zawołała Victoria. „Poddaj się teraz albo dowiedz się, dlaczego psy bojowe mają dziewięćdziesięcioośmioprocentową skuteczność w walce z oddziałami operacji specjalnych”.
„Myślisz, że to się tu skończy?” – krzyknął główny wykonawca. „Nasi klienci…”
„—są już badane” – wtrącił triumfalnie Nash. „Te kontrakty, które Crimson miał? Będą fascynującą lekturą dla niektórych agencji o trzyliterowych nazwach”.
„Obwód?” zapytała Victoria.
„Kierowcy ciężarówek mają zablokowane wszystkie wyjścia” – odpowiedział Don. „Carol jest w swoich pojazdach rezerwowych. Nikt nie odjedzie”.
Profesjonalni operatorzy wiedzieli, kiedy sytuacja taktyczna się zmieniała. Jeden po drugim zaczynali się wycofywać.
„Handler Parker” – spróbował po raz ostatni główny wykonawca – „pomyśl o tym, co wyrzucasz. Te psy, z odpowiednim programem…”
„—już mają odpowiedni program” – powiedziała Victoria. „Mają odpowiednią motywację. Wybierają służbę”.
Nad głowami przelatywały śmigłowce, gdy nadjeżdżały jednostki taktyczne stanu. Kontraktorzy, których pozycje zostały zagrożone, a misja zakończyła się niepowodzeniem, poddali się.
„Teren zabezpieczony” – zameldował Nash. „Dowody zabezpieczone. Udało ci się, Vic”.
Wiktoria nie świętowała. „Gdzie jest Crimson?”
„Wymknął się w chaosie” – powiedziała ponuro Elena. „Ale załoga Venoma go ściga. Wygląda na to, że potraktowali jego zdradę osobiście”.
Victoria sprawdziła swój ekwipunek, podczas gdy Max i Duke zachowali czujność. „Daleko nie zajdzie – nie z tym, co tu znaleźliśmy”.
„Jak solidne są dowody?” – zapytała.
„Solidny jak skała” – powiedział Nash. „Kontrakty międzynarodowe. Listy nabywców. Protokoły szkoleniowe. Budował globalną operację – psy wojskowe i ich treserzy kupowali i sprzedawali jak sprzęt”.
Syreny wyły coraz głośniej, gdy przybywały kolejne jednostki. Victoria uklękła obok Maxa i Duke’a, sprawdzając, czy nie odnieśli obrażeń. Jak zawsze, spisali się bez zarzutu.
„Vic” – powiedziała Elena z naciskiem – „doniesienia o Crimsonie zmierzającym w kierunku granicy stanu. Ma plan awaryjny”.
Victoria wstała. „Nash, możesz tu wszystko załatwić?”
„Idź” – powiedział. „Zatrzymaj go, zanim uruchomi szerszą sieć. Te kontrakty obejmują operacje w trzech krajach”.
Victoria nacisnęła przycisk radia dwa razy; Max i Duke natychmiast wstali, gotowi do podjęcia pościgu.
„Don, Carol – potrzebuję transportu. Szybko.”
„Już załatwione” – powiedział Don. „Carol ma pojazd przy północnym wyjściu – przystosowany do przewozu psów”.
Victoria Parker, była trenerka psów służbowych w wojsku, przygotowywała się do kolejnego pościgu. Crimson uciekł – ale popełnił jeden zasadniczy błąd. Zagroził jej psom. Noc jeszcze się nie skończyła. Ani trochę.
Zmodyfikowany SUV, którym dysponowała Carol, pokonywał górskie drogi tak, jak do tego został stworzony. Victoria skupiła się na jeździe do przodu, z rękami na kierownicy, podczas gdy w tylnym przedziale Max i Duke jechali czujnie w swoich specjalistycznych uprzężach, z wyważonym ciężarem i gotowi do działania. Szkolenie psów pozwoliło im oszczędzać energię podczas ostrych podjazdów i kontrolowanych zjazdów, gdy droga zwężała się do nierównej wstęgi żwiru i zarośli.
„Mamy potwierdzenie dotyczące pojazdu Crimsona” – zameldowała Elena przez zabezpieczoną sieć. „Czarny Range Rover, mocno zmodyfikowany. Trzech kierowców Venoma utrzymuje kontakt wzrokowy”.
Noc na pustyni stała się krystaliczna, gdy gwiazdy rozbłysły nad grzbietami. Błyskawice migotały tuż za horyzontem. Victoria spojrzała w lusterka – nawyk wyryty w pamięci mięśniowej z czasów konwojowania w Kandaharze.
„Nash, masz jakieś wieści o miejscu docelowym?”
„W kontraktach, które przejęliśmy, jest mowa o prywatnym pasie startowym w pobliżu granicy stanu” – odpowiedział Nash. „Carol szuka współrzędnych”.
Odezwał się nowy głos – sam Venom, zwięźle, z wiatrem w mikrofonie. „Handler, moi chłopcy widzieli, jak twój cel skręcił w stronę Diabelskiego Grzbietu. Na płaskowyż prowadzi stara droga górnicza – wystarczająco płaska, żeby wylądować małym samolotem”.
„Czy możemy to sprawdzić?” zapytała Victoria.
„Możemy” – potwierdził Nash. „Świeże ślady opon. Twoje dane się zgadzają”.
Victoria delikatnie dodała gazu; SUV ruszył bez pisku z zawieszenia. Max i Duke za nią nie drgnęli ani o milimetr. Rozumieli, co oznacza pościg z dużą prędkością – sekundy się liczą, mile się skracają.
Kanał Dona otworzył się, napięcie opadło. „To lotnisko jest zarejestrowane na firmę-fisz powiązaną z prywatnymi kontrahentami wojskowymi – tymi samymi, którzy próbowali zaatakować magazyn”.
„Cała sieć” – powiedziała Victoria. „Skorpiony, kontrahenci, szlaki przemytnicze – wszystko jest ze sobą powiązane”.
Dostrzegła błysk reflektorów na odległym zakręcie – Range Rover Crimsona poruszał się, jakby był częścią drogi. Nie przetrwał tak długo, będąc niedbałym.
„Cel skręca w górniczą drogę” – zawołał jeden z jeźdźców Venoma. „Wygląda jak ścieżka dla kóz, ale jest gotowy”.
„Don, Carol, potrzebuję zdjęcia na górze.”
„Dwie mile podejścia” – odpowiedziała Carol. „Płaskowyż jest wystarczająco szeroki na krótki start. Pogoda się zmienia. Zbliża się burza.”
Lightning stąpał po grzbiecie w białych kościach. Droga stawała się coraz bardziej stroma; Victoria zredukowała bieg i pozwoliła silnikowi zaśpiewać. „Wsparcie lotnicze?”
„Odrzucono” – powiedział Nash. „Ścinanie wiatru i aktywność elektryczna. Jesteśmy tylko na ziemi”.
„Zrozumiałem. Venom, flankuj wysoko – nękaj, nie atakuj. Niech będzie zajęty i widoczny.”
„Zaczynamy.” Venom brzmiał jak człowiek, który rozumie pokutę. Jego jeźdźcy mknęli po grzbiecie, a silniki włączały i wyłączały gaz niczym wilki, ustalając kształt koła.
„Eleno” – zapytała Victoria – „status na granicy stanu?”
„Autostrady są zablokowane we wszystkich oczywistych miejscach” – odpowiedziała Elena. „Ale te górskie palce… nie damy rady ich wszystkich objąć”.
„Nie potrzebujemy wszystkich” – powiedziała Victoria. „Potrzebujemy tego jednego. Max, Duke – gotowe pozycje”.
Oba psy poruszyły się jak jeden mąż, cicho jak oddech. Droga znów się zwęziła, a potem wpadła na półkę skalną, która zakręcała ku niebu z kutej stali. Płaskowyż w końcu się ukazał: płaska, smagana wiatrem skalna tablica, ciemna na tle błyskawic.
Tam w górze czekał samolot – nisko, smukły, z pracującymi silnikami. SUV-y tworzyły perymetr. Mężczyźni poruszali się tak, jak poruszają się wyszkoleni: każdy kąt był objęty, każdy pas ruchu zaplanowany.
„Siedmiu operatorów” – powiedział Don, odczytując sygnatury cieplne. „Wzór obrony Mark IV”.
Victoria zwolniła gaz i pozwoliła SUV-owi zająć miejsce – dokładnie tam, gdzie chciała być, dokładnie wtedy, kiedy chciała. Psy z tyłu zmieniły się z gotowych w zwinięte.
Głos Crimsona niósł się po otwartej kamiennej przestrzeni. „Ostatnia szansa na zawarcie umowy, Opiekunie. Ty i te psy – pomyśl, co moglibyśmy zbudować”.
Victoria błysnęła raz długimi światłami. Na grzbiecie silniki zawarczały. Jeźdźcy Venoma zawyli na całym obwodzie, tworząc krąg hałasu i przesuwających się cieni, które rozciągnęły formację wykonawców.
„Nie zejdziesz z tej góry” – zawołała Victoria. „Te kontrakty? Każda agencja listowa w trzech stanach właśnie rujnuje twoją sieć”.
Błyskawica rozdarła niebo. Przez chwilę widziała w ręku Crimsona wypolerowaną metalową skrzynkę – wojskowej klasy, zapieczętowaną, taką, za którą ludzie zabijali.
„Nigdy nie chodziło tylko o psy” – odpowiedział, a duma i głód zderzyły się ze sobą. „W tej walizce jest wystarczająco dużo danych taktycznych, by zrewolucjonizować prywatne operacje psów tropiących: protokoły, psychologia, wskaźniki. Idealne psy, idealne rezultaty. Właściwi nabywcy są bardzo zainteresowani”.
„Sprzedajesz tajemnice wojskowe” – powiedziała Victoria. „Dlatego ukrywałeś się w transporcie medycznym”.
„Psy płacą za fracht” – powiedział Crimson. „Dane kupują przyszłość. Za dziesięć minut ten samolot znajdzie się poza waszą przestrzenią powietrzną”.
Max i Duke stopniowo przechylili głowy – przy najmniejszej zmianie. Victoria to wyczuła: ruch wewnątrz formacji, zmiana ciśnienia. Psy wyczuły to, zanim zdążyło to zauważyć oko.
„Kopia zapasowa?” – zwróciła się do Nasha.
„Piętnaście minut. A ten samolot? Cel podróży bez ekstradycji.”
„W takim razie robimy to teraz. Wszystkie jednostki – Wzór Delta. Elena, przygotujcie kierowców ciężarówek. Venom – zaciśnijcie pierścień. Don, Carol – protokół zaciemnienia na mój sygnał.”
Przesunęła rękę do zasuwy. „Max, Duke – pozycje taktyczne”. Drzwi się otworzyły, a góra wzięła głęboki oddech. Psy pomknęły nisko i szeroko w ciemność.
„Ci kontrahenci nie zawahają się użyć siły, Vic” – ostrzegł Nash.


Yo Make również polubił
Pyszny, Alkoholfry Likier Tussi: Domowy Przepis na Smakowity Trunek
Aromatyczna Potrawka z Kurczaka: Szybkie i Smaczne Danie na Każdą Okazję
15 wczesnych oznak rozwoju raka w organizmie
Rośliny, które latem zamieraja w doniczkach (i jak je uratować bez przenoszenia!)