Oddech zamarł jej w piersi.
A potem wypowiedział słowa, które rozdarły ranę, którą przez lata próbowała pogrzebać.
„Zdrajca pracuje w twoim szpitalu.”
Serce Emmy stanęło, a noc pochłonęła wszystko wokół niej.
Emma nie zdawała sobie sprawy, że się trzęsie, dopóki jeden z agentów nie wystąpił naprzód i nie położył dłoni w pobliżu jej łokcia, ale nie na nim, jakby podchodził do rannego zwierzęcia.
Zimny parking szpitalny nagle wydał się jej duszny, gęsto wypełniony tajemnicami, do których nigdy nie chciała wracać.
Nad nimi migotał neonowy napis EMERGENCY, rzucając czerwone błyski na czarne SUV-y niczym światła ostrzegawcze.
„Zróbmy to w środku pojazdu” – powiedział agent prowadzący. „Nie tutaj. Za dużo oczu”.
Emma spojrzała w stronę szklanych drzwi szpitala.
Twarze przyciskane do nich. Pielęgniarki szepczące. Lekarze wpatrujący się w nich. Dyrektor niemal wlepił się w okno z przerażoną ciekawością.
Przełknęła ślinę i odwróciła się.
Ostatnią rzeczą, jakiej chciała, było zapewnienie im kolejnego widowiska.
Agent wskazał drzwi SUV-a.
Emma zawahała się, ale w końcu weszła do środka.
W środku panowało ciepło, cisza i delikatny zapach skóry.
Drzwi zamknęły się z głośnym hukiem, odcinając świat zewnętrzny. Oświetlenie wewnętrzne automatycznie przygasło.
Dwóch agentów stało po jej bokach. Agent prowadzący siedział naprzeciwko niej z już otwartym tabletem.
Na ekranie zaświeciły się pliki, a jej żołądek się ścisnął.
Jej zdjęcie, ale nie jako pielęgniarki Emmy Clark.
Jako podoficer Emma Clark.
Medycy bojowi SEAL.
Czarny mundur. Gogle noktowizyjne nałożone na hełm, karabin przewieszony przez pierś i uśmiech, do którego – jak pamiętała – już nie była zdolna.
„Nigdy nie wierzyliśmy, że umarłaś” – powiedział agent. „Ale nie spodziewaliśmy się, że wrócisz jako pielęgniarka”.
Emma odwróciła wzrok.
„Nie wynurzyłam się” – powiedziała cicho. „Ukryłam się”.
Agent skinął głową, potwierdzając to, ale nie osądzając.
„Zasadzka w Afganistanie” – powiedział. „Raport się nie zgadzał. Wasz oddział był zbyt doświadczony, zbyt taktyczny, zbyt wyszkolony, żeby wejść w taką strefę śmierci”.
Emma poczuła ucisk w gardle.
Znów zobaczyła te obrazy.
Ogień na niebie. Metal wirujący. Ciała padają. Serce wali jej w uszach.
„Byłeś jedynym ocalałym” – kontynuował. „Ale byłeś ciężko ranny. Kiedy obudziłeś się w szpitalu Landstuhl, zniknąłeś przed odprawą”.
„Nie zniknęłam” – wyszeptała łamiącym się głosem. „Uciekłam”.
Agent wymienił spojrzenia z innym agentem.
“Dlaczego?”
Emma wypuściła długi i powolny wydech.
„Bo słyszałam dwóch analityków rozmawiających przed moim pokojem” – powiedziała. „Powiedzieli… powiedzieli, że ta zasadzka nie była przypadkowa. Powiedzieli, że ktoś nas zdradził. Ktoś na tyle wysoko postawiony, że nigdy nie zostanie to ujawnione”.
Podniosła oczy, łzy piekły ją, ale nie chciały wypłynąć.
„Wiedziałem, że jeśli zdrajca zorientuje się, że przeżyłem, dokończy robotę”.
W SUV-ie zapadła cisza.
Ciężki.
Elektryczny.
Pełen szacunku.
Agent lekko pochylił się do przodu.
„Emma, ten zdrajca próbował dziś wieczorem zabić admirała”.
Całe ciało Emmy zrobiło się zimne.
„Przechwyciliśmy komunikację z waszego szpitala” – kontynuował. „Zaszyfrowane wiadomości koordynujące atak. Strzelec nie działał sam. Ktoś na waszym oddziale ratunkowym potajemnie zmienił jego leki, kiedy przybył”.
Puls walił Emmie w szyi.
„Nie. Nie, to jest…”
Ale obraz głównego chirurga krzyczącego na nią. Dyrektora zwalniającego ją natychmiast. Sposób, w jaki wszyscy rzucili się, żeby ją usunąć z boku admirała.
To nie była niekompetencja.
To było celowe.
Jej dłoń zacisnęła się na udzie.
“Kto?”
Agent dotknął ekranu tabletu.
Pojawiło się niewyraźne zdjęcie z monitoringu.
Mężczyzna w fartuchu. Maska na twarzy. Czapka nisko naciągnięta. Ale oczy…
Emma rozpoznała te oczy.
NIE.
NIE.
To niemożliwe.
Jej głos się załamał.
„To jest doktor Halloway.”
Agent skinął głową.
„Główny chirurg traumatolog”.
„Był w Afganistanie” – wyszeptała Emma, a wspomnienia zderzyły się ze sobą. „Dwa dni przed zasadzką doradzał w sprawie naszej wysuniętej bazy operacyjnej. Mówił, że studiuje triaż na polu bitwy”.
Jej oddech ucichł.
„Mapował nasze trasy” – wyszeptała. „Wiedział dokładnie, gdzie będzie nasza jednostka w noc, kiedy nas zaatakowano”.
„A dziś wieczorem” – dodał agent – „podpisał rozkaz zwolnienia, żeby odsunąć cię od łóżka admirała”.
Żołądek Emmy ścisnął się z powodu zdrady tak głębokiej, że aż fizycznej.
Agent pochylił się bliżej.
„Nie zwolnił cię, bo złamałeś protokół” – powiedział cicho. „Zwolnił cię, bo byłeś jedynym, kto mógł uratować admirała. Bo wiedział, że rozpoznałeś rzeczy, których nikt inny nie potrafił”.
Emma mocno zamknęła oczy.
Przez lata uciekała przed swoją przeszłością.
I podążało za nią przez cały ten czas.
„Potrzebujemy twojej pomocy” – powiedział agent.
Emma otworzyła oczy.
„Nie jestem już żołnierzem”.
„Nie musisz” – odpowiedział. „Potrzebujemy tylko twojej pamięci. Twojego instynktu. Twojego wzroku. Jesteś jedyną żyjącą osobą, która wie, jak doszło do pierwszego ataku i dlaczego ten wygląda identycznie”.
Emma nie mówiła.
SUV ruszył, odjeżdżając od oddziału ratunkowego. Agenci z przodu komunikowali się cicho przez radiotelefony, ich głosy były niskie i naglące.
Prowadzący SUV objął prowadzenie. Reszta utworzyła ochronną osłonę wokół jej pojazdu.
Emma patrzyła przez przyciemniane szkło, jak szpital kurczy się za nimi.
„Dokąd idziemy?” – zapytała w końcu.
„Do bezpiecznego miejsca” – odpowiedział agent. „Gdzieś, gdzie będziesz mógł swobodnie rozmawiać – i gdzie nikt nie będzie mógł cię złapać”.
Emma jeszcze raz spojrzała na szpital.
Zobaczyła doktora Halloway’a stojącego w szklanym wejściu, z telefonem przy uchu, a na jego twarzy malował się raczej gniew niż troska.
Poczuła ucisk w klatce piersiowej.
Przez lata była cichą pielęgniarką, której nikt nie zauważał.
Dziś wieczorem zrozumiała, dlaczego to ją utrzymało przy życiu.
Konwój SUV-ów mknął przez puste ulice, aż w końcu skręcił na opuszczony teren przemysłowy. W ciemności majaczył magazyn, a światła rozbłyskiwały, gdy SUV-y się zbliżały.
Bramy otworzyły się automatycznie.
Wnętrze magazynu zostało przekształcone w mobilne centrum dowodzenia. Ekrany rozświetlały się zdjęciami satelitarnymi, schematami medycznymi i zaszyfrowanymi wiadomościami przewijanymi w czasie rzeczywistym.
Emma powoli wysiadła z SUV-a, oddychając ciężko.
Wszyscy agenci w budynku zwrócili się w jej stronę.
Niektórzy kiwali głowami z szacunkiem.
Niektórzy na jej widok bardziej się wyprostowali.
Niektórzy patrzyli na nią z podziwem, jaki zazwyczaj zarezerwowany jest dla bohaterów wojennych.
Nie była do tego przyzwyczajona.
Ona tego nie chciała.
Ale i tak czuła jego ciężar.
Główny agent zaprowadził ją do stolika.
Znajdowały się na nim karta medyczna admirała, kule wyjęte z jego munduru w torbie na dowody, zaszyfrowany pendrive i nagranie z monitoringu na oddziale ratunkowym z dzisiejszego wieczoru.
A potem Emma zobaczyła ostatnią rzecz.
Zdjęcie – nie jej, nie admirała – ale całego jej oddziału SEAL, uśmiechniętych, żywych, zrobione dzień przed ich śmiercią.
Jej kolana osłabły.
Konuszki jej palców zawisły nad obrazem, ale go nie dotknęły.
Agent mówił cicho.
„Uważamy, że dr Halloway koordynował zasadzkę w Afganistanie” – powiedział – „a dzisiejszy atak miał na celu dobicie admirała, zanim zdąży go zidentyfikować”.
Emma poczuła bolesny ucisk w gardle.
„Był moim przyjacielem” – szepnęła.
„Nie” – poprawił go cicho agent. „To ta maska, którą nosił”.
Emma wpatrywała się w tablicę.
Powiązania. Oś czasu. Lokalizacje.
Wszystko pasowało zbyt idealnie.
„On przyjdzie po mnie” – wyszeptała.
„Już próbował” – odpowiedział agent. „Zwolnienie cię było krokiem pierwszym. Uzyskanie do ciebie dostępu po śmierci admirała? To był krok drugi”.
Emma przełknęła ślinę.
„Co mam zrobić?”
„Opowiedz nam wszystko” – powiedział agent. „Opowiedz nam o misji w Afganistanie. O każdym szczególe. O każdym instynkcie. O każdej chwili, która wydawała się nie w porządku”.
Emma spojrzała na twarze poległych towarzyszy drużyny.
Następnie powoli wypuściła powietrze i skinęła głową.
„Dobrze” – wyszeptała. „Pomogę”.
Zanim jednak agent prowadzący sprawę zdążył przemówić, w magazynie rozległ się głośny alarm alarmowy.
Kod czerwony.
„Admirał znów się rozbił” – krzyknął ktoś.
Serce Emmy zabiło mocniej.
Ale następne słowa agenta były gorsze.
„A doktor Halloway zniknął ze szpitala pięć minut temu.”
W magazynie zapanował chaos.
Emma zamarła.
Ponieważ uświadomiła sobie coś przerażającego.
Halloway nie kandydował.
On polował.
A ona była celem.
Jeśli uważasz, że nigdy nie powinniśmy osądzać cichych, komentuj, nigdy nie osądzaj .
Przez chwilę w magazynie panowała cisza, w której nie można było oddychać.
Każdy agent zamarł.
Ekrany migotały na czerwono, wyświetlając alert.
Emma stała nieruchomo, puls walił jej w uszach, a słowa powtarzały się w jej głowie.
Admirał znów się rozbił. Doktor Halloway zaginął.
Pierwszy wkroczył agent prowadzący, który zaczął wydawać polecenia przez komunikator.
„Zamknijcie szpital. Zabezpieczcie wszystkie wyjścia. Nikt nie wchodzi ani nie wychodzi bez pozwolenia”.
Operatorzy biegali po pomieszczeniu, przełączając kanały, śledząc sygnatury termiczne, przekierowując obrazy satelitarne.
Serce Emmy się ścisnęło.
Jeśli Halloway chciał śmierci admirała, to właśnie teraz zaatakuje – bezbronny, słaby, otoczony przez personel, który nauczył się mu ufać. Mógł wślizgnąć się do pokoju w masce i rękawiczkach, wstrzyknąć coś przejrzystego i nie do wykrycia, a potem wyjść, jakby nic się nie stało.
Dokładnie tak samo zrobił w Afganistanie.
Zrobiła krok naprzód, oddychając szybko.
„Musimy wrócić do szpitala. Natychmiast.”
Agent się odwrócił.
„Emma, nie masz pozwolenia na—”
“No one knows his patterns like I do,” she cut in, voice shaking but steady. “You think this is random? He kills the same way. Same dosage. Same approach. He’s repeating the exact method from our FOB attack.”
She snatched up the admiral’s chart from the table.
“If he wants him dead, he’ll do it himself tonight before federal command arrives.”
The agent hesitated for only half a second.
“Gear up,” he ordered his team. “We move.”
The convoy roared out of the warehouse like a pack of wolves. Engines low. Tires silent. Lights off.
Emma sat in the middle vehicle, flanked by two operators who checked their weapons with clinical precision.
Her fingers dug into her scrub pants, knuckles white.
Her mind replayed the faces of her fallen squad.
Garrett. Silva. Hall. Commander Reyes.
All dead because someone they trusted helped put them in a kill zone.
And now Halloway wanted to erase the last two people who could expose him.
The admiral.
And her.
“You okay?” one of the agents asked quietly.
Emma stared out the tinted window at the rushing streetlights.
“I knew something felt wrong when he fired me,” she said. “I just didn’t want to believe it.”
“He fooled a lot of people,” the agent replied. “But you survived him once. That’s why you’re here.”
Emma swallowed hard.
She didn’t feel brave.
She didn’t feel ready.
She felt like the girl who watched her world burn and ran before the flames touched her.
But she didn’t run tonight.
“Five minutes out,” the driver called.
The agents nodded to each other. Vests adjusted. Earpieces clicked. Weapons checked.
The SUV interior buzzed with controlled energy.
Emma inhaled slowly.
“He won’t go through the front entrance,” she said.
“No,” the agent agreed. “He’ll use a staff access route.”
Emma closed her eyes.
“The service hallway behind Trauma 7,” she said. “There’s a blind spot in the cameras. He’d know that.”
The agent smirked.
“Good. You’re thinking like him.”
Emma hated that she could.
When they reached the hospital, the entire building was lit up.
Police cruisers blocked the main entrance. Nurses huddled outside, whispering frantically. Doctors scrolled through their phones, pale and shaky. Someone cried near the curb.
Emma didn’t stop.
She pushed through them as the agents formed a tight cover around her.
Inside, the ER buzzed with panic.
“We lost his pulse again!”
“Where’s Dr. Halloway? He’s supposed to—”
“Someone check the medication logs!”
“We need ICU backup!”
Emma sprinted toward Trauma 6, but the agent grabbed her wrist.
“Emma, slow down—”
“We don’t have time,” she snapped.
The room was chaos again, but this time it was different.
Frantic. Disorganized. Desperate.
Nurses moved like scattered birds. A junior resident tried and failed to intubate. Someone knocked over a tray. The admiral’s monitors flashed angry red.
The surgeon in charge spun toward the agents.
“Who are you? You can’t just—”
Emma shoved past him.
She looked at the admiral.
Pale. Sweating. Trembling.
But breathing.
Barely.
And then she noticed it.
His IV line.
Worek z płynem wiszący nad nim nie był tym, którego używano na oddziale ratunkowym.
Zła marka.
Niewłaściwy odcień koloru.
Nieprawidłowy zacisk rurki.
„Halloway tu był” – wyszeptała Emma.
Agenci natychmiast podnieśli broń i zaczęli przeszukiwać wszystkie kąty.
Emma chwyciła wenflon i poszła za nim aż do portu.
Poczuła słaby chemiczny zapach, który znała aż za dobrze.
Ta sama toksyna została użyta w zasadzce w Afganistanie.
Ta sama, która w ciągu kilku minut zniszczyła cały jej oddział.
Poczuła ucisk w gardle.
„Podał mu dawkę, ale nie pełną” – powiedziała. „Próbuje sabotować powoli, żeby śmierć wyglądała na naturalną”.
Zerwała linkę i uderzyła dłonią w wyłącznik awaryjny.
Pielęgniarka krzyknęła.
Inny westchnął.
„Nie możesz tego zrobić!” krzyknął lekarz.
Emma go zignorowała.
„Przynieście mi świeżą sól fizjologiczną. Trzy jednostki. Natychmiast.”
„Nie! Jest zwolniona!” krzyknął ktoś. „Nie wolno jej go dotykać!”
Agent wystąpił naprzód.
„Ma zezwolenie federalne. Ruszaj się.”
Pielęgniarki zaczęły się gorączkowo krzątać.
Emma ustabilizowała drogi oddechowe szybkimi, wprawnymi rękami. Jej ciało poruszyło się, zanim umysł nadążył, instynkt zastąpił myślenie.
Zacisk.
Spłukać.
Ciśnienie.
Zmień położenie.
Oddech.
Monitor.
Jego funkcje życiowe wzrosły o włos — na tyle, by utrzymać go przy życiu.
Ale ona to czuła.
Obecność.
Oczy.
Ktoś obserwował.
Powoli podniosła głowę.
Tam, przez okno sali urazowej, widać było postać częściowo ukrytą za narożną ścianą.
Zamaskowany.
Załóż czapkę nisko.
Ręce nieruchome.
Doktor Halloway.
Przyglądanie się jej pracy.
Patrzył, jak ona niweczy to, co planował przez wiele godzin.
Jej krew zmroziła się.
Nie uciekł.
Chciał, żeby go zobaczyła.
Lekko przechylił głowę.
Naśmiewając się z niej.
Rzucając jej wyzwanie, by przyszła i go powstrzymała.
Pierś Emmy ścisnęła się ze złości.
„On tu jest” – powiedziała.
Agenci natychmiast odwrócili się w stronę okna. Unieśli broń.
Jednakże Halloway zniknął w holu z przerażającym spokojem.
„Zamknijcie podłogę!” – warknął agent prowadzący.
Emma nie czekała.
Przebiegła przez oddział urazowy, minęła stanowisko pielęgniarek i przeszła przez ciemny hol, gdzie słabo migotało światło.
Każdy jej krok odbijał się echem. Jej oddech niczym para rozchodził się po powietrzu.
Skręciła za róg i zamarła.
Ciało leżało na podłodze.
Pielęgniarka.
Na jej plakietce widniał napis: S. Morales .
Puls słaby. Ślad po zastrzyku na szyi.
Żołądek Emmy podskoczył.
„On próbuje wymazać świadków” – powiedziała.
Potem zobaczyła coś na ścianie.
Rozmazany odcisk krwi, świeżo wydobyty.
A obok, jedno słowo, szybko napisane palcem:
URUCHOMIĆ .
Emma wpatrywała się w niego, a oddech uwiązł jej w gardle.
Jednak agent stojący za nią przełknął ślinę.
„To nie jest groźba” – powiedział cicho.
„On nie każe ci uciekać .”
Emma odwróciła się zdezorientowana.
Agent spojrzał jej ponuro w oczy.
„Mówi ci, że przyjdzie.”
Puls Emmy przyspieszył.
Na drugim końcu korytarza rozległ się dźwięk — przewrócił się wózek, a metal roztrzaskał się o podłogę.
Agenci natychmiast podnieśli karabiny.
Emma poczuła, jak jej serce wali jak młotem.
Wtedy z ciemności na końcu korytarza wyłoniła się postać.
Powolny.
Celowy.
Celowy.
Doktor Halloway.
Załóż rękawiczki.
Załóż maskę.


Yo Make również polubił
Napój na dobranoc dla lepszego snu i metabolizmu
Karpatka
Jak używać czosnku, aby pozbyć się szkodników: myszy, much, wszy, karaluchów, jaszczurek, komarów i prusaków kuchennych
Co się stanie, gdy zaczniesz jeść papaję każdego dnia?