Na statku panował uroczysty wieczór, a główna jadalnia przeobraziła się w coś z bajki. Kryształowe żyrandole rzucały ciepłe światło na stoły nakryte nieskazitelnie białymi obrusami, a orkiestra na żywo grała delikatny jazz, który sprawiał, że rozmowa nabierała intymności i znaczenia.
Ava wyglądała absolutnie olśniewająco w złotej, cekinowej sukience, która przylegała do jej sylwetki niczym płynny metal i odbijała światło przy każdym ruchu. Sukienka kosztowała prawdopodobnie więcej niż moja miesięczna rata kredytu hipotecznego i znów zaczęłam się zastanawiać, jak ktoś z nauczycielską pensją może sobie pozwolić na tak drogie ubrania.
Ale z drugiej strony, może Elliot jej to kupił. Zawsze był hojny dla ludzi, na których mu zależało.
„Wyglądasz dziś pięknie, kochanie” – powiedziałem jej, gdy usiedliśmy przy naszym zwykłym stoliku niedaleko parkietu.
„Dziękuję, Rose. Sama wyglądasz bardzo elegancko w tej granatowej sukience”. Wyciągnęła rękę i czule ścisnęła moją dłoń. „Tak się cieszę, że jesteśmy tu wszyscy razem. To była idealna podróż”.
Elliot wydawał się bardziej zrelaksowany niż przez cały tydzień, śmiejąc się z opowieści Avy o jej najbardziej wymagających uczniach i pytając mnie o moje plany remontu pokoju gościnnego po powrocie do domu. Po raz pierwszy odkąd zamieszkaliśmy w internacie, wydawał się obecny i zaangażowany, a nie rozproszony niewidzialnymi zmartwieniami.
Kiedy zespół na żywo zaczął grać „Moon River” , jedną z ulubionych piosenek Richarda, oczy Avy rozbłysły radością.
„Och, uwielbiam tę piosenkę. Elliot, zatańcz ze mną.”
Wstała i wyciągnęła rękę z figlarnym uśmiechem.
„Nie jestem dobrym tancerzem” – zaprotestował.
Ale on już odsuwał krzesło. „Właśnie dlatego jest fajnie”. Zaśmiała się, ciągnąc go w stronę lśniącego parkietu, gdzie inne pary już kołysały się w rytm muzyki.
Uśmiechnęłam się, obserwując, jak poruszają się razem w delikatnym świetle. Elliot miał rację. Nie był dobrym tancerzem. Ale Ava rekompensowała jego niezręczność naturalną gracją, prowadząc go przez proste kroki, które sprawiały, że wyglądali, jakby do siebie pasowali.
Może za dużo o tym wszystkim myślałam. Może po prostu stresowali się planowaniem ślubu i presją w pracy, a ja błędnie zinterpretowałam normalne napięcia w związkach jako coś złowrogiego.
Wtedy kelnerka pojawiła się przy moim stoliku. Była młoda, może miała 25 lat, zatroskane brązowe oczy i poważny wyraz twarzy, który natychmiast mnie zaalarmował. Z precyzją i precyzją otworzyła przede mną oprawione w skórę menu i powiedziała, na tyle głośno, żeby usłyszeli ją siedzący przy sąsiednich stolikach:
„Oto specjalne menu deserów, o które pani prosiła.”
Nie zamawiałam żadnego menu, specjalnego ani żadnego innego. Zdezorientowana, spojrzałam na otwartą stronę, spodziewając się zobaczyć zdjęcia wyszukanych ciast i czekoladowych wypieków. Zamiast tego, między stronami leżała złożona serwetka koktajlowa, na której widniało moje imię napisane pośpiesznym, niebieskim atramentem.
Moje ręce drżały, gdy rozkładałam serwetkę pod pokrywką menu.
Widziałam, jak wrzuciła ci coś do drinka, kiedy wstała do tańca. Drobny biały proszek z malutkiej buteleczki w torebce. Nie reaguj. Zmień szklanki, kiedy wróci. Natychmiast wezwij pomoc.
Krew w żyłach zamieniła mi się w lodowatą wodę. Spojrzałem na kelnerkę, która wciąż stała przy moim stoliku z profesjonalnym opanowaniem, ale jej wzrok był intensywny i zaniepokojony.
„Dziękuję” – wyszeptałam, a mój głos ledwo zagłuszył muzykę.
Skinęła mi lekko głową i odeszła, zostawiając mnie samego z najbardziej przerażającym odkryciem w moim życiu.
Spojrzałam w stronę parkietu, gdzie Ava wdzięcznie wirowała w ramionach Elliota. Jej cekinowa sukienka odbijała światło niczym gwiazdy, a jej śmiech niósł się ponad muzyką. Wyglądała tak pięknie, tak szczęśliwie, tak idealnie niewinnie. Potem spojrzałam na nasz stolik. Dwa kieliszki czerwonego wina stały obok siebie, mój był do połowy pusty, jej ledwo tknął. Wyglądały identycznie – eleganckie kryształowe kieliszki wypełnione tym samym głębokim, bordowym płynem.
Nie zastanawiając się nad tym i nie zastanawiając się wystarczająco długo, by przekonać samą siebie, żeby tego nie robiła, zamieniłam je.
Kiedy wrócili do stołu 5 minut później, oboje lekko zdyszani i uśmiechnięci, Ava promieniała szczęściem. „To było cudowne. Nie tańczyłam tak od lat”. Usiadła na krześle i natychmiast sięgnęła po swój kieliszek do wina. Mój kieliszek. Unosząc go w toaście, powiedziała: „Za rodzinę i za najwspanialsze wakacje, jakie mogłam sobie wyobrazić”.
„Za rodzinę” – powtórzył Elliot, unosząc własną szklankę.
Uniosłem swoją stabilną ręką, chociaż serce waliło mi w żebra jak ptak w klatce, który próbuje uciec.
„Za rodzinę, oczywiście” – powiedziałem i patrzyłem, jak bierze długi, zadowolony łyk wina, o którym wiedziałem już, że zawiera coś, co miało mnie zniszczyć.
20 minut później patrzyłam, jak moja przyszła synowa powoli zatruwa się własną bronią, a satysfakcja była niemal przytłaczająca.
Zaczęło się subtelnie. Ava zaczęła mrugać częściej, jakby miała problemy ze skupieniem się na naszej rozmowie. Delikatnie dotknęła czoła i rzuciła krótki komentarz, że w jadalni jest ciepło, choć klimatyzacja była w pełni komfortowa.
„Dobrze się czujesz, kochanie?” zapytał Elliot, zauważając jej lekko szklisty wyraz twarzy.
„W porządku” – powiedziała, ale jej słowa brzmiały odrobinę wolniej niż zwykle. „Po prostu… wino jest mocniejsze, niż się spodziewałam”. Wypiła ledwie pół kieliszka, ale nie zamierzałam się na to godzić.
Po 10 minutach zaczęła najpierw lekko bełkotać, potem coraz bardziej zauważalnie.
„Światła tak błyszczą dziś wieczorem” – zachichotała, wpatrując się w kryształowy żyrandol niewidzącym wzrokiem. „Jak małe diamenty tańczące w powietrzu. Zauważyłaś kiedyś, jak tańczą diamenty, Rose?”
Elliot zmarszczył brwi i odłożył widelec do deseru. „Ava, jesteś pewna, że wszystko w porządku? Prawie nic nie piłaś”.
Próbowała wstać i zachwiała się niebezpiecznie, chwytając się oparcia krzesła.
„Czuję się swobodnie, jakbym unosiła się na chmurze. Wszystko się porusza, ale w dobrym tego słowa znaczeniu”.
„Może powinnaś usiąść” – zasugerowałem, starając się ukryć satysfakcję w głosie. „Ruch statku bywa czasem dezorientujący”.
Spojrzała na mnie rozszerzonymi i niewidzącymi źrenicami, a jej piękna twarz była wykrzywiona z zakłopotania.
„Rose, wiedziałaś? Wiedziałaś, że ocean skrywa tajemnice? Tyle sekretów pływa tam na dole, w ciemnościach”. Inni goście zaczęli się wpatrywać, szepcząc za plecami i dyskretnie wskazując na nasz stolik. Młoda kobieta w sukni od projektanta zachowywała się jak kompletnie pijana podczas eleganckiej kolacji. I to był dokładnie ten rodzaj widoku, który wprawiał ludzi w zakłopotanie.
„Ja też mam sekrety” – kontynuowała Ava, a jej głos stawał się coraz głośniejszy i bardziej nieregularny. „Wielkie sekrety, ważne sekrety, ale są u mnie bezpieczne, bo jestem świetna w dbaniu o bezpieczeństwo”.
Elliot był teraz naprawdę zmartwiony, jego twarz poczerwieniała ze wstydu i troski. „Dobra, wystarczy. Chodź, Avo. Zaprowadzimy cię z powrotem do pokoju, żebyś mogła się położyć”.
„Ale ja nie chcę się kłaść” – zaprotestowała, a jej słowa plątały się w spójną całość. „Chcę opowiedzieć Rose o sekretach. Powinna o nich wiedzieć, bo to też jej sekrety. W pewnym sensie”.
Serce mi na chwilę stanęło, nawet otumanione i bełkotliwe. Czy ona miała zamiar wyznać mi, co mi robiła?
„Mówisz bez sensu” – powiedział stanowczo Elliot, wstając i podchodząc, żeby jej pomóc. „Chodźmy”.
Prowadząc ją w stronę windy, nie przestawała gadać, bełkotając bzdury o pływających zamkach i złotych rybkach, i o tym, jak pięknie byłoby mieszkać w pałacu nad morzem na zawsze. Ten sam rodzaj chaotycznej, niespójnej mowy, której doświadczałam od tygodni. Ta sama przerażająca utrata jasności umysłu, która kazała mi wątpić w swoje zdrowie psychiczne. Tyle że teraz wiedziałam, że to nienaturalne. Nie wiek, stres ani wczesna demencja. Ktoś systematycznie faszerował mnie narkotykami, a ja po prostu patrzyłam, jak sami czują smak tego lekarstwa.
W chwili, gdy zniknęli w windzie, odnalazłem kelnerkę, która uratowała mi życie. Sprzątała stoliki przy wejściu do kuchni, sprawnie wykonując swoje obowiązki. Ale kiedy mnie zobaczyła, odstawiła tacę i poświęciła mi całą swoją uwagę.
„Dziękuję” – wyszeptałam, a mój głos był nabrzmiały od emocji, które starałam się kontrolować.
„Obserwuję ją od dwóch dni” – powiedziała cicho, rozglądając się, żeby upewnić się, że nikt nie podsłuchuje. „Za każdym razem, gdy odchodzisz od stolika, coś ci dosypuje do drinków. Pracuję w branży hotelarskiej. Znam oznaki, że ktoś jest pod wpływem narkotyków. Dezorientacja, zagubienie, to, że w jednej chwili wydajesz się być w porządku, a w drugiej zagubiony”.
Nogi prawie się pode mną ugięły. Potwierdzenie moich podejrzeń było jednocześnie budujące i przerażające.
„Pomożesz mi to udowodnić?” zapytałem.
Skinęła głową bez wahania. „Biuro ochrony ma kamery wszędzie na tym statku. Możemy sprawdzić nagrania z dzisiejszej nocy i prawdopodobnie z ostatnich kilku dni też”.
Idąc w kierunku biur administracyjnych statku, w mojej głowie kłębiły się pytania i implikacje. Jeśli Ava mnie odurzała, jaki miała cel? Co chciała osiągnąć, przedstawiając mnie jako osobę niepoczytalną? A co ważniejsze, czy mój syn był zamieszany w spisek mający na celu moje zniszczenie? Ta myśl przyprawiała mnie o mdłości, ale musiałam poznać prawdę, bez względu na to, jak bardzo bolała.
Nagrania z kamer przypominały horror, w którym byłem ofiarą, nawet o tym nie wiedząc. Szef ochrony statku, poważny mężczyzna po pięćdziesiątce, o miłym spojrzeniu i rzeczowym usposobieniu, wyświetlił nagrania z naszego stołu na monitorach w swoim biurze. Kamery uchwyciły wszystko z krystalicznie czystą ostrością i wieloma kątami, z datownikami, które miały zapewnić niepodważalność dowodów w sądzie.
„Tam” – powiedziała kelnerka, wskazując na ekran.
Właśnie tam widzieliśmy Avę, jak odchodzi od stolika, twierdząc, że musi przypudrować nos. Kamera śledziła jej ruchy, gdy zamiast iść do toalety, zatrzymała się przy barze. Zamówiła dwie lampki wina, tego samego rocznika, który piliśmy przez cały tydzień, i czekała, aż barman naleje je z profesjonalną precyzją. Potem, gdy barman odwrócił się, by obsłużyć kolejnego klienta, szybko rozejrzała się, upewniając się, że nikt jej nie obserwuje, sięgnęła do małej wieczorowej torebki i wyciągnęła coś, co wyglądało na maleńką szklaną fiolkę.
„Czy możesz to powiększyć?” zapytał swojego technika szef ochrony.
Obraz się powiększył i mogliśmy zobaczyć, jak jej palce pracują z wprawą i precyzją. Odkręcała miniaturową nakrętkę i wsypywała biały proszek do jednego z kieliszków do wina. Szybko mieszała go słomką, wyrzuciła fiolkę do torebki i z promiennym uśmiechem zaniosła oba kieliszki do naszego stolika.
„Ten po lewej był twój” – potwierdziła kelnerka. „Upewniła się, że położyła go po twojej stronie stołu”.
Żołądek mi się skręcał, gdy patrzyłam na siebie na ekranie, zupełnie nieświadoma, że zaraz się zatruję. Wyglądałam na tak ufną, tak wdzięczną za jej troskliwość i przyniesienie mi kieliszka świeżego wina.


Yo Make również polubił
Sok do detoksykacji jelit: Jabłko, imbir i cytryna do wypłukiwania toksyn
Jak najlepiej przyrządzić marchewkę i zachować jej właściwości
Kapusta na Smukłą Sylwetkę: Przepis na Niskokaloryczny Krautsalat dla Każdego Dnia
Praktyczny chleb francuski