Wróciła myślami do przybycia Ethana, jakby przeszłość można było napisać na nowo. Wróciła myślami do dłoni Eleanor spoczywających na książkach. Wróciła myślami do tego, jak Ben został.
Olivia uniosła brodę. „Nie chcę już udawać, że to tylko przyjaźń” – powiedziała drżącym, ale szczerym głosem.
Ben poczuł, że zapiera mu dech w piersiach.
„Jestem przerażona” – dodała szybko Olivia. „Ale jeszcze bardziej boję się obudzić pewnego dnia i zdać sobie sprawę, że przegapiłam coś dobrego, bo byłam zbyt zajęta leczeniem kontuzji”.
Spojrzenie Bena złagodniało, a napięcie w jego ramionach zniknęło niczym rozwiązany węzeł.
Podszedł powoli, dając jej szansę na wycofanie się.
Olivio, nie.
Ręka Bena uniosła się i zawisła tuż przy jego twarzy. „Czy mogę…?” zapytał ledwo słyszalnym głosem.
Olivia skinęła głową.
Ben delikatnie pogłaskał ją po policzku, kciukiem lekko dotykając jej skóry, jakby ją zapamiętywał. Potem ją pocałował.
To nie był teatralny pocałunek. To nie był filmowy pocałunek, który miał cokolwiek udowodnić. To był dyskretny, delikatny pocałunek, poruszający w swojej prostocie. Pocałunek, który wydawał się pozwoleniem.
Kiedy się od siebie odsunęli, czoło Olivii spoczęło na jego. Oddychała, jej oddech drżał.
Ben zaśmiał się cicho, z niedowierzaniem. „Czekałem dwadzieścia pięć lat” – mruknął.
Oczy Olivii napełniły się łzami. „Nie powinnaś była czekać tak długo”.
Kciuk Bena ponownie musnął jego policzek. „Może i tak” – powiedział. „Może musiałem stać się kimś, kto mógłby cię przytulić, nie łamiąc cię”.
Olivia przełknęła ślinę, a jej serce ścisnęło się słodkim bólem. „I musiałam się załamać, zanim przestałam udawać, że nikogo nie potrzebuję”.
Zostali w kuchni, w domu panowała cisza, Eleanor spała na górze, a świat zewnętrzny toczył swój bieg.
Nic nie wydawało się pospieszne. Nic nie przypominało kruchej obietnicy. To było jak krok naprzód. Prawdziwy krok naprzód.
Po tamtej nocy nie zostali parą z dnia na dzień, jak mogłyby przypuszczać plotkarze z wioski. Nie było wielkich deklaracji, nie było natychmiastowego połączenia ich życia. Szli naprzód powoli, jakby pośpiech mógł przerazić kruchy fundament ich związku.
Ben zawsze spał w swoim pokoju w głównym domu. Olivia natomiast zawsze spała w aneksie. Ale czasami, wieczorami, gdy Eleanor była spokojna po długim dniu, Ben siadał z Olivią w aneksie, z wyciągniętymi nogami, czytając, podczas gdy ona poprawiała swoje prace. Czasami, przechodząc, ocierał się o jej dłoń spoczywającą na biurku, a ta drobna intymność sprawiała, że drżała z przyjemności.
Ogłosili to Eleanor delikatnie, nie jako wyznanie, lecz jako fakt. Eleanor uśmiechnęła się, najpierw zdezorientowana, a potem zachwycona.
„Och” – powiedziała. „Dobrze. Zawsze lubiłam Olivię”.
Olivia roześmiała się i poczuła falę ulgi.
W Święto Dziękczynienia matka Olivii nalegała, żeby przyszli do niej na obiad. Olivia prawie odmówiła z przyzwyczajenia, bojąc się, że poczuje się niezręcznie. Ben spojrzał na nią i powiedział: „Pójdziemy, jeśli chcesz. Albo nie. To twoja decyzja”.
Olivia zdecydowała się pójść.
W jadalni matki unosił się zapach pieczonego indyka i cynamonu. Stół zastawiony był niedopasowanymi talerzami, które od dziesięcioleci należały do rodziny. Matka Olivii starała się zachować stanowczość, swój zwykły spokój, ale jej wyraz twarzy złagodniał, gdy Ben pochwalił posiłek i bez pytania sprzątnął ze stołów.
Po kolacji Olivia zastała swoją matkę w kuchni wycierającą talerz.
„Jesteś szczęśliwa” – powiedziała cicho jej matka.
Olivia mrugnęła. „Nie wiem, czy jestem…”
Matka mu przerwała. „Jesteś”.
Olivia znów poczuła, jak łzy ją pieką. „Staram się być”.
Jej matka skinęła głową. „Próbuj dalej”.
Kiedy wieczorem wrócili do domu Bena, Olivia stała na ganku w zimnym powietrzu i wdychała zapach opadłych liści.
Ben stanął za nią i owinął jej ramiona swetrem. „Dobrze ci poszło” – mruknął.
Olivia oparła się o niego. „Tak.”
Grudzień przyniósł wczesną noc, a delikatną, świąteczną poświatę rozświetlił główną ulicę. Ben powiesił prosty sznur białych lampek na ganku, nic nadzwyczajnego. Eleanor wyjrzała przez okno, uśmiechając się, jakby te lampki były magiczne.
Olivia przyłapała się na tym, że poprawiała wypracowania o nadziei, zimie i tradycjach małego miasteczka, i po raz pierwszy te tematy nie wydawały jej się banalne. Wydawały się prawdziwe.
Pewnego wieczoru Ben wszedł do aneksu z małym pudełkiem.
Serce Olivii podskoczyło. „No cóż…”
Zaśmiał się, kręcąc głową. „To nie tak, jak myślisz”.
Olivia westchnęła zawstydzona. „Dobrze”.
Otworzył pudełko i ukazał zestaw prostych metalowych zakładek do książek, każda z wygrawerowaną maleńką gwiazdką. „Do twoich książek” – powiedział, powtarzając słowa Eleanor.
Olivia poczuła ucisk w gardle. „Są idealne”.
Wyraz twarzy Bena stał się poważny. „Wiem, że się odbudowujesz” – powiedział. „I nie chcę być kolejną strukturą, wokół której budujesz. Chcę… być jej częścią. Z tobą”.


Yo Make również polubił
ZAPIEKANKA Z ZIEMNIAKÓW I SERÓW
Prosty przepis na skuteczną utratę wagi bez restrykcyjnych diet!
6 roślin umiera na długi czas i żyje dłużej
Szybki Dżem Morelowy w 20 Minut: Przepis na Smaczny i Trwały Przysmak Bez Lodziarki