Andrea wróciła, ale jej wyraz twarzy diametralnie się zmienił. Była blada, z szeroko otwartymi oczami, ściskając moją probówkę z krwią, jakby zawierała nitroglicerynę.
„Pani Bennett” – powiedziała, a jej głos wyraźnie się zmienił. „Muszę… Jest…”
Zatrzymała się, uspokoiła.
„Czy mógłby pan zaczekać jeszcze kilka minut? Dr Stewart musi coś zweryfikować z pańską próbką”.
„Coś się stało?” Serce mi podskoczyło. „Czy jestem chora?”
„Nie, nie, to nie tak.”
Jej zapewnienia wydawały się szczere.
„Właściwie to… Proszę zaczekać. Doktor Stewart wszystko wyjaśni.”
Zanim mogłem nacisnąć dalej, wyszła pospiesznie, wciąż trzymając w rękach próbkę mojej krwi.
Pięć minut rozciągnęło się do dziesięciu, potem piętnastu. Zastanawiałem się, czy nie spakować swoich rzeczy i nie wyjść. Najwyraźniej działo się coś dziwnego.
Kiedy drzwi się ponownie otworzyły, wszedł mężczyzna po czterdziestce w białym fartuchu, a za nim Andrea. Na jego twarzy malowało się ledwo skrywane podekscytowanie.
„Pani Bennett, jestem dr James Stewart, dyrektor medyczny.”
Wyciągnął rękę, którą automatycznie uścisnąłem.
„Przepraszam za czekanie, ale musieliśmy potwierdzić coś zupełnie niezwykłego w związku z twoją krwią”.
„Nadzwyczajne?” powtórzyłem.
“Tak.”
Usiadł na krześle obrotowym naprzeciwko mnie i pochylił się do przodu.
„Pani Bennett, ma pani to, co nazywamy krwią zerową Rh. Często nazywa się ją „złotą krwią”, ponieważ jest to najrzadsza grupa krwi na Ziemi. Na świecie żyje tylko około czterdziestu dwóch znanych osób z tą grupą krwi”.
Spojrzałem na niego, pewien, że źle usłyszałem.
„Przepraszam. Co?”
„Twoja krew nie ma żadnych antygenów Rh. Jest uniwersalnie kompatybilna z każdą inną rzadką grupą krwi”. W jego głosie słychać było niemal nabożny ton. „Znalezienie nowego dawcy z zerowym Rh to… cóż, jak odkrycie jednorożca”.
Gdy usiłowałem przetworzyć tę informację, z kieszeni doktora Stewarta dobiegła seria ostrych sygnałów. Wyciągnął pager, zerknął na niego i uniósł brwi.
„Pani Bennett, przepraszam na chwilę. To pilne. Zaraz wrócę, żeby wszystko dokładniej wyjaśnić”.
Wyszedł z pokoju w pośpiechu, zostawiając mnie samą z Andreą, która wciąż patrzyła na mnie, jakby wyrosły mi skrzydła.
„Co to znaczy?” – zapytałem. „Przyszedłem tylko po 40 dolarów”.
Andrea uśmiechnęła się, a w jej uśmiechu można było dostrzec dziwną mieszaninę podziwu i współczucia.
„Myślę, pani Bennett, że pani dzień wkrótce zmieni się w sposób, którego nie jest pani w stanie sobie wyobrazić.”
Dwadzieścia minut później dr Stewart wrócił z trzecią osobą – wysokim mężczyzną w nienagannie skrojonym grafitowym garniturze, który wyglądał zupełnie nie na miejscu wśród praktycznych mebli kliniki. Jego obecność emanowała autorytetem, niczym u kogoś przyzwyczajonego do ciszy panującej w pokojach, gdy wchodził.
„Pani Bennett, to jest Tim Blackwood” – powiedział dr Stewart nieco wyższym głosem niż poprzednio. „To przedstawiciel rodziny Richterów i przybył tu specjalnie po to, żeby z panią porozmawiać”.
Ubrany w garnitur mężczyzna zrobił krok naprzód i wyciągnął zadbaną dłoń.
„Pani Bennett, to dla mnie zaszczyt. Przepraszam za to niekonwencjonalne przedstawienie, ale czas jest na wagę złota”.
Automatycznie uścisnęłam jego dłoń, czując się coraz bardziej zdezorientowana.
„Nie rozumiem, co się dzieje”.
Doktor Stewart gestem nakazał wszystkim usiąść.
„Nasz system automatycznie rejestruje rzadkie grupy krwi w międzynarodowej bazie danych. Kiedy potwierdziliśmy Pana/Pani brak czynnika Rh, uruchomił się alert. Pan Blackwood był już w Chicago w innych sprawach.”
„Szczęśliwy zbieg okoliczności” – powiedział Tim Blackwood z wyćwiczoną gładkością. „Pani Bennett, czy zna pani Alexandra Richtera?”
Nazwa ta wydała mi się odległa.
„Szwajcarski bankier. Wydaje mi się, że jego rodzina sponsorowała Międzynarodowy Szczyt Finansowy w Genewie kilka lat temu. Moja firma złożyła ofertę na to wydarzenie, ale przegrała z lokalną firmą”.
„Dokładnie”. Blackwood skinął głową, wyraźnie pod wrażeniem. „Pan Richter jest obecnie w stanie krytycznym. Wymaga operacji serca, którą można wykonać wyłącznie z transfuzją krwi od dawcy z ujemnym czynnikiem Rh. Jego zespół medyczny od tygodni poszukuje zgodnego dawcy”.
Dr Stewart dodał: „Twoja grupa krwi to jedyna zgodna grupa, jaką znaleźli na półkuli zachodniej”.
Spojrzałem na nich, próbując zrozumieć, co sugerują.
„Chcesz mojej krwi na operację tego miliardera?”
„Jesteśmy gotowi wynagrodzić Państwu znaczną rekompensatę za Państwa pomoc” – powiedział Blackwood, otwierając smukłe skórzane portfolio. „Rodzina Richter oferuje trzy miliony dolarów za Państwa natychmiastową współpracę. Prywatny odrzutowiec czeka na lotnisku, aby przetransportować Państwa jeszcze dziś do Szwajcarii”.
Pokój zdawał się lekko przechylać. Trzy miliony.
„Zabieg wymagałby wielokrotnego pobrania krwi przez około dwa tygodnie” – wyjaśnił dr Stewart. „Jest intensywny, ale nie niebezpieczny pod odpowiednim nadzorem medycznym, który można uzyskać w najlepszej prywatnej klinice w Szwajcarii”.
Trzy miliony.
Kwota wisiała w powietrzu, niemal absurdalna w swojej skali. Sześć godzin temu panikowałam, szukając 40 dolarów na leki dla córki. Same długi mojej firmy przekroczyły dwa miliony. Wszystko, co zbudowałam przez dwadzieścia lat, przepadło w jedną fatalną noc. A teraz ten nieznajomy oferował, że to wszystko wymaże z powodu czegoś w moich żyłach, o czym do dziś nie wiedziałam.
„To żart, prawda?” wyszeptałem.
„Zapewniam panią, pani Bennett, że to jest całkowicie poważne” – powiedział Blackwood. „Może to panią przekona”.
Wyciągnął telefon, stuknął kilka razy i podał mi go. Na ekranie widniała autoryzacja przelewu bankowego na 250 000 dolarów.
„Depozyt” – wyjaśnił.
Moje ręce drżały, gdy oddawałem telefon.
„Muszę zadzwonić do córki.”
Andrea szybko zaprowadziła mnie do prywatnego biura z telefonem. Mia odebrała po drugim sygnale.
„Mamo, wszystko w porządku? Dostałaś pieniądze na…”
„Mia” – przerwałam drżącym głosem. „Właśnie wydarzyło się coś niesamowitego”.
Wyjaśniłem sytuację najlepiej, jak potrafiłem. Po tym, jak skończyłem, zapadła długa cisza.
„Mamo, to brzmi szalenie” – powiedziała w końcu. „Jak handel organami czy coś w tym stylu”.
„Sprawdziłem kwalifikacje dr. Stewarta” – zapewniłem ją, nalegając na okazanie jego licencji lekarskiej przed wykonaniem połączenia. „A RTOR Banking Group jest legalna. Kilka lat temu obsługiwałem imprezę dla jednej z ich firm partnerskich”.
„Więc jedziesz dziś do Szwajcarii?”
„Jeśli to zrobię, spłacimy cały dług. Będziesz mógł wrócić do szkoły. Zaczniemy od nowa”.
Kolejna pauza.
„Jaka jest alternatywa?”
„Nie robię tego.”
Rozważałem to. Gdybym odszedł, nadal byłbym bezdomny, bezrobotny i desperacko potrzebował 40 dolarów. Moja córka nadal pracowałaby w handlu detalicznym zamiast kończyć studia architektoniczne.
„Nie sądzę, żeby istniała jakaś alternatywa, kochanie.”
„Więc idź” – powiedziała stanowczo Mia. „Ale obiecaj, że będziesz w stałym kontakcie i będziesz mieć wszystko na piśmie, zanim się zgodzisz”.
Po rozłączeniu się poprosiłem o czas na zapoznanie się z umową, którą przygotował Blackwood. Lata negocjowania umów cateringowych nauczyły mnie uważnego czytania drobnego druku. Umowa była kompleksowa: kwota, protokoły medyczne, zakwaterowanie w prywatnej klinice, transport.
Nalegałem na kilka modyfikacji – szczegółowy harmonogram darowizn, limity objętości na sesję i wyraźne prawo do przerwania procesu w przypadku pogorszenia stanu zdrowia. Blackwood wydawał się zaskoczony moją skrupulatnością, ale zgodził się na zmiany.
„Jesteś bardziej bystra, niż się spodziewałem, pani Bennett.”
„Do niedawna prowadziłem wielomilionową firmę” – odpowiedziałem spokojnie. „To może nietypowy biznes, ale wciąż biznes”.
Trzy godziny później wchodziłam po schodach do prywatnego odrzutowca Gulfstream, niosąc tylko torebkę i małą torbę podróżną, pospiesznie spakowaną z pokoju gościnnego Clare. Andrea przytuliła mnie na pożegnanie, wręczyła mi swój numer telefonu i wymusiła obietnicę, że dam jej znać, że jestem bezpieczna.
Gdy samolot kołował do startu, wpatrywałem się przez okno w panoramę Chicago, która malała. Gdzieś w tej siatce budynków znajdował się luksusowy apartament, który straciłem, biuro, w którym zbudowałem swoją firmę, i życie, które, jak mi się wydawało, mnie definiowało.
„Pani Bennett, czy mogę zaproponować pani coś do picia?”
U mojego boku pojawiła się stewardesa. „Przygotowaliśmy pełny serwis posiłków na lot do Zurychu”.
„Na razie tylko woda, dziękuję.”
Mój żołądek był zbyt ściśnięty, żeby myśleć o jedzeniu. Po drugiej stronie przejścia Tim Blackwood pracował na laptopie, od czasu do czasu dzwoniąc płynnie po niemiecku i francusku. Z fragmentów rozmowy podsłuchałem, że stan Alexandra Richtera ustabilizował się na tyle, że można było poddać się operacji, ale ścigali się z czasem.
Gdy samolot wyrównał lot na wysokości przelotowej, wyciągnęłam kompaktowe lusterko i przyjrzałam się swojemu odbiciu. Wyglądałam jak ta sama Harper Bennett – srebrne pasma w ciemnych włosach, które w końcu przestałam farbować w zeszłym roku, drobne zmarszczki wokół oczu, które Gavin sugerował, żebym „coś z nimi zrobiła”, uparty zarys szczęki, który, jak zawsze mówił ojciec, odziedziczyłam po nim.
Nic we mnie nie wskazywało na to, że noszę w sobie coś tak rzadkiego i cennego.
„Pani Bennett” – zawołał Blackwood, przerywając moje myśli. „Dr Klaus Weber, osobisty lekarz pana Richtera, chciałby z panią porozmawiać przez wideokonferencję, aby szczegółowo wyjaśnić procedurę medyczną”.
Gdy ruszyłam, by do niego dołączyć, ogarnął mnie dziwny spokój. Dobę temu byłam nic niewarta, porzucona przez męża, nieudaną bizneswoman, ciężarem dla siostry. Teraz pędziłam przez Atlantyk, bo moja krew mogła uratować jednego z najbogatszych ludzi w Europie.
Ironia sytuacji nie umknęła mojej uwadze. Po utracie wszystkiego, co uważałem za zewnętrzne i co definiowało moją wartość, okazało się, że moja prawdziwa wartość to coś, co nosiłem w żyłach przez cały czas.
Prywatna klinika położona nad brzegiem Jeziora Genewskiego przypominała raczej luksusowy kurort niż ośrodek medyczny. Okna sięgające od podłogi do sufitu ukazywały zachwycającą panoramę alpejskich gór odbijających się w krystalicznie czystej wodzie. Mój apartament – a był to apartament, a nie sala szpitalna – miał oddzielny kącik wypoczynkowy, marmurową łazienkę większą niż cały pokój gościnny Clare oraz prywatny balkon z widokiem, który w moim poprzednim życiu kosztowałby tysiące dolarów za noc.
Ledwo zdążyłem się rozsiąść, gdy ciche pukanie oznajmiło przybycie mojego zespołu medycznego.
Dr Klaus Weber był wybitnym mężczyzną po sześćdziesiątce, o siwych włosach i okularach w drucianych oprawkach, które nadawały mu akademicki wygląd. Towarzyszyły mu dwie pielęgniarki, emanujące cichą sprawnością, która charakteryzowała szwajcarską opiekę zdrowotną.
„Pani Bennett, witamy w Clinique Desalp” – powiedział dr Weber, mówiąc precyzyjnie po angielsku, z ledwie słyszalnym niemieckim akcentem. „Mam nadzieję, że podróż przebiegła komfortowo”.
„Zdecydowanie” – odpowiedziałem, wciąż oswajając się z tą surrealistyczną przemianą z desperackiego dawcy osocza w pacjenta VIP. „Chociaż bardzo chciałbym zrozumieć, na co dokładnie się zgodziłem”.
Doktor Weber skinął głową z aprobatą.


Yo Make również polubił
Jajka faszerowane białymi tulipanami: piękna i pyszna kompozycja
Tiramisu – włoska rozkosz na talerzu!
Jak obficie uprawiać rozmaryn w domu.
Niezwykła 3-dniowa zupa detox, która pozbędzie się stanów zapalnych, tłuszczu z brzucha i toksyn – jedz ile chcesz!